Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Sprzeczne te dedukowanie?

Jak ból może przynosić ulgę?

No pomyśl.

Samookaleczanie jest patologicznym mechanizmem.

Chodziło mi o to, że skoro wiesz, ze nawet przy cięciu się nie dostajesz owego ukojenia to po co ranić się?

Istnieją inne formy radzenia sobie z autoagresją .

Na psychoterapii nie rozmawiasz o tym?

Rozmiawiam o tym i myślimy jakie inne formy radzenia sobie z autoagresją mogę wykorzystać, ale one mi nie pomagają, jak to przychodzi to jest impuls i nie myślę o tym żeby się nie krzywdzić i zrobić coś innego, bo myślę tylko o tym żeby się na sobie wyżyć. Chociaż czasem jest tak, że tnę się bez pomodu, tak po prostu i boję się, że to może uzależniać.

A o tym, że ból przynosi ulgę to chodziło mi o to, że gdy zadaję sobie ból fizyczny to czuję się spokojniesza czyli przynosi to ulgę, a takie cięcię się żyletką nie powodowało bólu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie umiem przestać się ciąć :oops:

Przeraża mnie , że rany są coraz głębsze...

Nie panuję już nad tym :cry:

A najgorsze jest to , że ostatnio przechodzi mi przez ten głupi łeb , żeby pociąć twarz :oops:

Trochę się boję , że w przypływie emocji w końcu to zrobię :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaka jest roznica miecy twarza /widoczna dla otoczenia) a reszta ciala? zadba nie robimy tego zeby ktos reagowal na nasze rany/blizny to jest nieistotne liczy sie cos innego

jedba, dwie. 100 nie ma roznicy ani znaczenia ten bol ktory chcemy zagluszyc i tak zostanie;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie różnica jest taka , że ja nie chcę , żeby wiedzieli , żeby ktokolwiek widział :oops:

A jeżeli się złamię i potnę tą cholerną twarz , to ludzie się dowiedzą :oops:

 

Dzisiaj pocięłam sporo ciała i trochę się wystraszyłam , bo krew za szybko krzepnie...

Praktycznie w ogóle nie leciał a rany były dosyć głębokie :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

darkMary, Nie wiem co Ci poradzić bo piszesz tak, jakbyś wolała, żeby krew wolniej krzepła.

 

Dziewczyny jak czytam Was to czuję się bezsilna, jest mi obcy ten mechanizm i na prawdę choćbym nie wiadomo jak chciała, nie umiem pomóc.

Głos_w_głowie, darkMary, Czy takie pisanie o tym, że pocięłyście się daje Wam ulgę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aria, gratuluję. Ja też już od dłuższego czasu tego nie robiłam. Jednak wiem, że to nie jest pstryknięcie palcami.. I nie każdemu silna wola wystarcza

 

buu dasz radę z tym wygrać!

 

Wszyscy dacie radę z tego wyjść, tylko musicie mocno w to uwierzyć i tego chcieć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo żeby cokolwiek poczuć. MI się wydaje, że robię to, żeby coś poczuć. Zresztą zależy od nastroju, czasem żeby się wyżyć, żeby się ukarać, żeby czuć, bo nie czuję, żeby ból fizyczny, sprowokował wewnętrzne uczucia, ale nie robi to na mnie powoli wrażenia.

Też mam ochotę często sobie pociąć twarz, ale wszyscy by widzieli, musiałabym coś z tym zrobić...a najbardziej się boję, że nie zrobiliby nic, nawet gdyby widzieli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na przykład u osób , które doświadczyły przemocy seksualnej chodzi o to , żeby "zdążyć" przed sprawcą.

To taki pewnego rodzaju mechanizm obronny , który polega na odczuciu przejęcia kontroli.

Ja się skrzywdzę , zanim on to zrobi mimo iż najczęściej realne zagrożenie ze strony oprawcy już nie istnieje.

 

 

darkMary, Nie wiem co Ci poradzić bo piszesz tak, jakbyś wolała, żeby krew wolniej krzepła.

Bo po pierwsze patrzenie jak krew powoli skapuje z ran w jakiś sposób mnie chyba uspokaja...Przynajmniej tak mi się wtedy wydaje.

A poza tym to było dla mnie trochę dziwne , bo nigdy nie widziałam u siebie tak gęstej krwi.

 

Dziewczyny jak czytam Was to czuję się bezsilna, jest mi obcy ten mechanizm i na prawdę choćbym nie wiadomo jak chciała, nie umiem pomóc.

Głos_w_głowie, darkMary, Czy takie pisanie o tym, że pocięłyście się daje Wam ulgę?

 

Nie wiem czy daje mi ulgę samo pisanie o tym...

Chyba bardziej to , że pokazuje mi to , że nie jestem z tym sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Głos_w_głowie, darkMary, Czy takie pisanie o tym, że pocięłyście się daje Wam ulgę?

Ja nie czuję się z tym sama jeśli się tym podzielę, a jeszcze lepiej gdy dzielę się tym z osobami, których nie znam, tak anonimowo, lepiej, lżej pewnie trochę, ale ulgi raczej nie przynosi, po prostu gdy to zrobię a potem o tym napiszę to tak jakby to było zwieńczeniem całości. Nie piszę o tym za każdym razem, tylko wtedy gdy jest mi naprawdę źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U wielu osób jest to sposób na rozładowanie emocji,z którymi sobie nie radzą, dla innych jest to forma ukarania siebie,bo ich zdaniem nie zasługują na nic,poza cierpieniem.Jeszcze inni robią to,ponieważ ból psychiczny jest tak dotkliwy,przytłaczający,że sprawiając sobie ból fizyczny,na pewnien czas odciągają swoją uwagę,przynosi to nieznaczną ulgę.Później jednak wszystko wraca ze zwielokrotnioną siłą.W dodatku pojawiają się wyrzuty sumienia i wstręt do samego siebie,za to,co zrobiliśmy.Wszystko jest skupione wokół bólu psychicznego.Jest to niemy krzyk rozpaczy,który ogarnia wnętrze i znajduje ujście w ranach,które sobie zadajemy.Im są głębsze,im bardziej bolą,tym ulga wydaje się większa.

Lepiej bym tego nie ujęła, mam dokładnie tak jak napisałaś :( Często jeszcze po tym jak potnę skórę jestem na siebie wściekła i uderzam głową w ścianę, żeby się ukarać, albo po prostu jeszcze bardziej i głębiej ryję ostrzem w ranie mimo krwi, ot, taka forma kary. Dziś znowu miałam kryzys, kłótnia z mamą, bezradność, już chciałam zadać sobie ból, zrobić nowe rany, ale się powstrzymałam, nie wiem na jak długo, nie chcę mieć blizn, boję się spojrzeń ludzi, chociaż teraz jest sprzyjąjący czas, bo długie rękawy się nosi. Dziwi mnie tylko, czy mama na prawdę nic nie widzi czy ja je tak dobrze ukrywam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moja widziała i nic nie zrobiła. Wystarczyło powiedzieć, że kot, że zacięłam się przy goleniu nóg i stąd te blizny, i stąd krew. Miałam cały brzuch pocięty i zobaczyła mnie bez bluzki, zapytała, nie odpowiedziałam, zmieniłam temat, nie wracała do tego. Więc mogę się dalej ciąć bezkarnie, skoro nawet nie zwraca uwagi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dlaczego,ale odnoszę wrażenie,że niektóre matki wolą unikać problemów,udawać,że ich nie ma.Być może gdyby reakcja była inna,to łatwiej byłoby przestać sę kaleczyć.Miałoby się wsparcie.A tak?Poczucie odrzucenia i bezwartościowości.Brak zaprzeczenia ze strony matki,który utwierdza,że to,co robimy jest słuszne.To jakby cicha aprobata.Bez sensu :(

Cóż. Moja mama także nie widziała, a jeśli zdarzyło jej się "coś" zauważyć obrażała się na mnie i przestawała odzywać się potęgując we mnie wzrost poczucia winy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atalia, moja się nie obrażala...po prostu przeszła nad tym do porządku dziennego...

Z jednej strony poczucie - tak jak pisałaś - odrzucenia, wrażenie cichego przyzwolenia i obojętność, ale i po części ich sposób na radzenie sobie z problemami (jakby nie było NASZYMI)..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już mi jest wszystko obojętne...

Pocięłam...

A jutro?

Potnę , to potnę...

Mam to gdzieś :-|

 

Moja matka wielu rzeczy nie widziała...

Do tej pory nie widzi :?

Chociaż może gdyby zareagowała wiele lat temu , to nigdy nie musiałabym się ciąć i byłabym zupełnie innym człowiekiem :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że ma. Próbuję schudnąć. Nie zasłużyłam na istnienie, a co dopiero na wstrętne żarcie.

 

-- 01 lis 2011, 20:14 --

 

Przepraszam za posta pod postem, ale NIE MOGĘ JUŻ DŁUŻEJ TEGO WYTRZYMAĆ. Czuję coś w sobie, nie wiem w środku, jakby mnie zatknięto jakimś gumowym korkiem i zabrano możliwość dostrzegania, postrzegania świata, odczuwania emocji, motywacji, ŻYCIA jakby ten korek zamknął mi moje okno na świat i nie mogę oddychać, tylko bym cięła i cięła i cięła i wydaje mi się, że wtedy otworzę sobie z powrotem to okno, ale ono się nie otwiera, a ja nadal nic nie czuję. Nie jestem w stanie już nic zrobić, tylko siedzę i gapię się w pierdoloną ścianę, nie mam z kim porozmawiać, nie mam siły i motywacji, żeby formować zdania i prowadzić dialog, CO SIĘ DZIEJE?! nic nie czuję, nic nie mogę, paraliż kompletny, mimo to coś mnie od środka niszczy i coś rośnie, rośnie, rośnie, rośnie, rośnie i nie mieści się we mnie i roznosi mnie i NIE ROZUMIEM TEGO UCZUCIA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×