Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

nie no wiecie co,ja nie wiem jak wy sie patrzycie na swoje rany na nastepny dzien ale ja wcale nie jestem z tego dumna.i w ogle nie rozumiem jak mozna byc.ja nie robie tego dla przyjemnosci ani dla szpanu,poprostu to impuls,musze cos sobie zrobic i wtym momencie jest ok i to wykonuje,ale jak patrze na ciecia na nadgarstkach na nastepny dzien i w ogole na nieumyte jeszcze "narzędzie zbrodni" :smile: to czuje sie podle.a najgorzej jest jak widzę minę kogos obcego lub nawet znajomego jak misie troche rekaw obsunie...w sumie gdybym patrzyla na to z duma,tzn ze lubilabym to robic,a to by oznaczalo ze takiego duzego problemu to nie ma, bo robie to co lubie,co innego jak ja w ogle uwazam ze to jest okropne i wstydzę sie tego ale nie mogę przestać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie jest to specyficzny rodzaj dumy...

jest myśl - idę się pociąć a potem jest myśl - pociełam się...

wcale nie czuję z tego powodu podle...

wraz z krwią spływaja ze mnie wszystko to co boli...

a to co widzę na nastepny dzień jest dla mnie świadectwem mego upadku...

bo ze swoimi problemami nie potrafie do kogoś pujść i o tym pogadać, jakoś sensownie je rozwiązać...

ja z tym wszystkim idę z żyletką/nożem/igłą/czymś tam gdzieś, gdziekolwiek i rysuję na swym ciele ścieżkę do nikąd...

i tak naprawde to nie powoduje rozwiązania moich problemów/smutków/ impulsów...

to rozładowuje tylko moje chwilowe napięcie...

tak...nie potrafie przestać tego robić...

i nie potrafie sobie pomóc..

a podle powinni czuć się ci którzy to przypadkiem zaóważyli i nic w związku z tym nie zrobili...zostawili mnie samej sobie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz tak samo jest zemna ja to robie po to zeby uciszyc troche bol niefizyczny,poprostu on musi zmalec choc na chwile bo nie wiem co sie stanie a przez takie cos to mi sie wlasnie udaje.no ale tak jak mowie ja czuje ze to dla mnie upakarzajace,oznaka slabosci.ale sama wiesz ze czasem nie mozna przestac.ja np jestem tak powaznie dumna z siniakow i okaleczeń na calym ciele po treningach kick boxingu i krav magi,wiec moze faktycznie cos w tym jest... :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaj mi się, że okaleczam siebie, aby nie dokonac tego ostatecznego aktu samodestrukcji. Zawsze kiedy myśle o samobójstwie jest to podcięcie żył, dlatego chyba zaczęłam charatać sobie nadgarstek. Gdy zrobię to nie czuję żadnej ulgi, kiedy to robię nie czuję żadnych uzuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh kiedyś powiedziałabym dużo na ten temat. Nie mogłam wyjść z domu jak nie miałam tej świadomości, ze w torebce mam schowane ostrze/żyletkę. W domu były schowane w najróżniejszych miejscach. Od kiedy rodzice zaczeli sprawdzać moje zakupy, moje maszynki, przeszukiwali torebkę, doszłam do takiej wprawy z wyciąganiem ostrzy z maszynek i chowania ich w najróżniejszych miejscach, że już nikt nie znajdował. A cięłam się bardzo często. Czasami kilka razy dziennie. Dlaczego? Na początku jak czułam się "źle", że mi nic nie wychodzi, że jestem ogólnie "be" i wszyscy na około, to widzą i chcą mi to udowodnić. Później to już przechodziłam samą siebie. Cięłam się bez powodu. Można powiedzieć, że "z nudów" Kilka razy doszłam do takiego dna, że nie miałam już gdzie zrobić sznita, bo wszystko(ręce, nogi)były całe w strupach. Pod koniec zeszłego roku nie miałam jak zdobyć ostrza. Posunęłam się do tego stopnia, że roz*** pewien przyrząd szkolny i właśnie nim się cięłam. Nie obchodziło mnie czy dostanę zakażenia czy coś innego się stanie, najważniejsze dla mnie wtedy było "ulżyć sobie" Jak rodzice zobaczyli inny rodzaj ran, zaczęło się oczyszczanie mojego otoczenia z wszystkiego co ostre. W piórniku został mi tylko tępy ołówek i pióro ze skrzywoiną stalowką(ale stalówki nie skrzywiłam ja, tylko mój zeszyt jak się na nim wyrzywałam właśnie piórem):| Ale to nie ważne.Wiesz jak się zraziłam do cięcia? Nie polecam chociaż skuteczne.

To było pod koniec styczania. Weszłam do szkolnej toalety. Miałam już wszystkiego dość. Zrobiłam dwa cięcia, ale nie takie jak zawsze tylko takie co miały mi pomóc skończyć ze sobą. Wbijałam żyletkę bardzo głęboko i miałam wtedy zgięty łokieć. Wpadł mi do głowy pomysł, że napiszę na ścianie swoją krwią "kochałam życie" No i wyprostowałam rękę. Zobaczyłam dwa rowki na szerokość ok 2 -2,5 cm. Były wypełnione krwią. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Gdybym nie zobaczyłam tej rozlezionej skóry i krwi cieknącej ciurkiem na podłogę jestem pewna, że cięła bym się do dzisiaj. Już się nie tnę. Z tamtych czasów zostalo mi kilka tysięcy blizn na rękach i nogach i gruby brzydki szew na lewym zgięciu ręki. Mam czasami ochotę wziąść ostrze i zrobić z niego "niewłaściwy użytek" ale wtedy przed oczyma widzę dwie dziury w ręce, chirurgię i to co później się działo... Nie tylko w szkole, szpitalu, ale i w domu. Przeraża mnie to... I chyba nigdy więcej tego nie zrobię... Chyba... Da się z tego wyjść tylko musisz mieć jakiś silny impuls... Na mnie zadziałała "terapia szokowa" Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki

P.S. Nigdy nie mów nigdy i zawsze...:|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się wczoraj pocięłam....teraz mnie boli ręka ale....to przyjemne...hehe....w ogóle jestem poj****a. Nawet z ludzmi z forum nie potrafię się dogadać, nie wiem, czy to dlatego, że ze mną jest już tak źle, że czeka mnie już tylko mogiła......no nie wiem kuźwa...... znowu wpadam w dół. Kurde nie mam z kim pogadać, wiecie, takim jak ja. Mam ograniczony czas a na gg nie ma Eliss. Ja pierdziele, czy tak do końca życia będzie to wszystko wyglądać??? Ostatnio bałam się wyjść wyrzucić śmieci, długo nie wychodziłam z domu, właściwie nie wiem czego się bałam.....nie no, kto to wszystko ogarnie!!!! kto ogarnie to co dzieje się w mojej głowie jak sama nie mogę tego zrobić!!!!!!!!!!!! Znowu nie chce mi się żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leprze dni?

to będzie wtedy gdy obudzisz się rano i będziesz w stanie uśmiechnąć się do swojego odbicia w lustrze...

...to czy leprze dni będa dla nas osiągalne i kiedy nadejdą zalezy tylko od nas...

i mimo tej świadomości ja ciągle na nie czekam...

a leprze dni dla mojej żyletki?

ostateczność...kiedy nie będę już miała nic w życiu do stracenia...

znowu nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie...

a kiedy był wasz "pierwszy raz" w samookaleczaniu sie???

mój, gdy miałam około 15 lat...

pamiętam dokładnie to było w ostatni weekend wakacji...

nie pamiętam już dlaczego ale usłyszałam od rodziców bardzo ze tak to nazwe niemiłe słowa...

ogólnie chodziło o to ze się kurwie na prawo i lewo...

i stało się...

ukojenie...tylko ja i żyletka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam kłopoty ze snem...byle szmer budzi jak już uda się zasnąć...jak coś mi się śni to tylko jedno i zawsze to samo....budze się z krzykiem...ze łzami w oczach...

nienawidze swojego odbicia w lustrze...bo nie ma we mnie tej radości i piękna szczęśliwego człowieka jak dawniej...

tak...kiedyś byłam szczęśliwa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×