Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu ‎03‎.‎05‎.‎2019 o 12:52, Sharon456 napisał:

Lilith, zależy, najczęściej matka zaczyna uprawiać "drama queen" jaka to jest nieszczęśliwa i jak to każdy ma lepiej, potem idą wyzwiska np. na innych człownków rodziny. Standardowe teksty, że ona się wyniesie z domu i będzie miała święty spokoj, albo że ma dosyć takiego życia. Ostatnio byla pyskówka z moim bratem i wyzwiska jedno na drugiego. Mi też się obrywa jaką to życiową ofiarą jestem. Kiedyś może nie zauważałam tego, ale będąc na terapii mi to bardzo przeszkadza i  psychicznie ciągnie w dół. Zawsze kiedy jest jakaś awantura, mam ochotę zamknąć się w pokoju, pociąć i pójść spać, by tego nie słuchać. Tak, wiem, można pójść na spacer, posłuchać muzyki, ale ja po pwortu wtedy nie mam choty tego robić. Ochoty i siły. 

miałam to samo,mieszkajac z mama.

 

nie masz możliwości się wyprowadzić?to z pewnoscia działa na ciebie destrukcyjnie.mnie to niszczylo.

 

teraz mamy z mama calkiem fajna relacje,raz w tyg.na 1 dzień i telefonicznie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, shira123 napisał:

miałam to samo,mieszkajac z mama.

 

nie masz możliwości się wyprowadzić?to z pewnoscia działa na ciebie destrukcyjnie.mnie to niszczylo.

 

teraz mamy z mama calkiem fajna relacje,raz w tyg.na 1 dzień i telefonicznie)

 

Niestety, przy moich zarobkach nie ma opcji wyprowadzki, nie będzie mnie wtedy stać na ratowanie mojego zdrowia psychicznego, co miesięcznie wynosi ok 600 zł ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.08.2019 o 12:42, shira123 napisał:

rozumiem.

 

w takiej sytuacji  pozostaje tylko starac się zdystansować do mamy,fizycznie i emocjonalnie. nasze mamy po prostu same powinny przejść terapie.proponowalas to mamie?  moja nie chce,nie widzi problemu.

 

Niet, dla mojej cokolwiek związanego z psychiką to jak dżuma. Nawet wizyta u terapeuty urosłaby do rangi choroby psychicznej i rychłego zamknięcia w szpitalu psychiatrycznym 😕 Mi jest ciężko się zdystansować ze względu na moją osobowość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.08.2019 o 07:47, Lilith napisał:

Widocznie potrzebujesz czasu. Któregoś dnia stwierdzisz, że już nie ma o czym rozmawiać i zamkniesz ten rozdział. Rana będzie zawsze, ale już nie tak dotkliwa. 

 

Miesiąc z kawałkiem później... Pewien rozdział w życiu został zamknięty na zawsze :( Już wiem, że nie mam co liczyć na to, że będzie jak dawniej. Nie wiem czy lepsza jest ta wiedza, czy była niewiedza, ale poczułam potrzebę, aby się ukarać za ten stan rzeczy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Lilith napisał:

Chcesz się ukarać za to, że już nie będzie jak dawniej? No nie będzie. Przykre, ale taki jest stan rzeczy. Nie zmienisz tego. Poza tym -  pamiętaj, że zbyt wiele czynników + druga strona - uczestniczyły w całym tym bałaganie i to, że tylko Ty masz ponosić konsekwencje jest bardzo mocno niesprawiedliwe. Rozumiem, że świat nie jest sprawiedliwy, ale jeśli masz wpływ na to, żeby jednak coś niecoś w tym świecie zmienić - to jest to właśnie podejście do samej siebie.

sa rzeczy nad którymi nie mamy kontroli.

to b.trudne przynajmniej dla mnie bo lubi mieć kontrole.

ale z tym trzeba się po prostu pogodzić i isc dalej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Lilith napisał:

Chcesz się ukarać za to, że już nie będzie jak dawniej? No nie będzie. Przykre, ale taki jest stan rzeczy. Nie zmienisz tego. Poza tym -  pamiętaj, że zbyt wiele czynników + druga strona - uczestniczyły w całym tym bałaganie i to, że tylko Ty masz ponosić konsekwencje jest bardzo mocno niesprawiedliwe. Rozumiem, że świat nie jest sprawiedliwy, ale jeśli masz wpływ na to, żeby jednak coś niecoś w tym świecie zmienić - to jest to właśnie podejście do samej siebie.

 

Może niekoniecznie za to, bardziej za to jaka jestem i że moje zachowanie (nie do końca dobrze interpretowane) doprowadziło do takiej a nie innej sytuacji. W sumie to chyba jest o wiele bardziej złożone... Myślę, że konsekwencje tego będę ponosić jeszcze baaaardzo długo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.10.2019 o 08:56, Lilith napisał:

Tylko, że to już było. Skupiając się na tym, co było tracisz wiele z tego, co jest teraz. Umykają Ci rzeczy, dzięki którym mogłoby byc lepiej. Na chwilę obecną tkwisz jak w zaklętym kręgu otoczona przez poczucie winy i wstydu odnoszące się do tego, w jaki sposób się zachowywałaś. To bez sensu, bo tego już nie zmienisz. Możesz za to popracować nad swoim zachowaniem w przyszłości. Przeanalizuj, co Twoim zdaniem było "złe" w Twoim zachowaniu a później przerób to na terapii. Da Ci to punkt odniesienia do zmiany i tym samym możliwość opuszczenia kręgu poczucia winy. Jeśli w Twoim zachowaniu było coś, co pośrednio doprowadziło do takiego stanu rzeczy i teraz właśnie za to się karzesz, to zamiast tego możesz zacząć nad tym pracować. Jeśli zlikwidujesz to, co jest destrukcyjne, to nie będziesz już miała powodu, żeby się obwiniać i karać.

 

Zgadzam się z Tobą w 100%. Wstyd, poczucie winy i bezsilność sprawiają, że depresja mi się nasila. A nasilanie się depresjii potęguje odczuwanie tych wszystkich negatywnych emocji Co w konsekwencji prowadzi do autoagresjii. Dużo rozumiem ze swojego zachowania, ale też widzę że dużo zostało nadinterpretowane z tego co pisałam albo mówiłam... Ale tutaj też jest błędne koło - obwiniam się za to, że to zostało źle zinterpretowane przez drugą stronę. Że nie umiałam wyrażać się jaśniej. Zaklęty krąg. Chyba najbardziej mnie w tym momencie jednak boli to jak zostałam potraktowana i że ja cierpię podczas gdy druga osoba umyła od wszystkiego ręce. Wiem, że nie mogę jej obwiniać o swoją depresję, bo jej nie wywołała bezpośrednio, ale przyczyniła się do niej pośrednio (owszem, było też sporo innych czynników).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj się porysowałem nożem... Nie pociąłem, a tylko zrobiłem parę rys. Za parę tygodni ślad zniknie. Waliłem w siebie młotkiem, aż dziw, że nie mam siniaków. Dawno nic takiego nie robiłem, ale nie czuję dziś wyrzutów sumienia czy czegoś takiego. Bo w końcu jakie to ma znaczenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×