Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

To faktycznie kiepsko :( Boli, jak inni tego nie rozumieją.

 

Dziękuję Wam za odpowiedzi, wiem już że dla bezpieczeństwa pozbędę się z domu kilku rzeczy, które ostatnio rozważałam jako potencjalne narzędzia. Na mnie to na razie działało - jak nie było czym, to się jakoś powstrzymywałam. No i zobaczymy jak się będę czuła, może to dmuchanie na zimne, ale lepiej się przygotować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lilith napisał:

Martwi się o Ciebie. Próbuje pomóc jak umie. Na pewno ciężko jest Mu zrozumieć, co przeżywasz i dlaczego odreagowujesz w ten sposób.

Wiem, że ciężko mu zrozumieć i prędzej sam by dał się pociąć niż bym znów to zrobiła. Nie chce go zawieść, a nie wiem czy dam radę przetrwać dłużej bez tego.

Może ma ktoś w zanadrzu jakiś artykuł, coś "łagodnego" bez strasznia o autoagresji co mogłabym mu podesłać do przeczytania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i u mnie koniec "miesiąca miodowego". Wytrzymywałam, wytrzymywałam i wczoraj pękłam. Było super, w końcu czułam się dobrze po dodatkowym leku. No i zaczęło się we wtorek, wczoraj dostałam mało przyjemnego maila. Mimo ze doktor zabronił mieszać leki z ziołowymi, nałykałam się tych ziołowych. Cały czas myslałam tylko o tym, aby się pociąć. No i w końcu znowu to zrobilam. Gosh, mam wrażenie, że przestaję sobie radzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Lilith napisał:

Myślę, że w pewnej mierze w ogóle nie byłaś w stanie sobie poradzić. Rozładowywanie napięcia emocjonalnego kaleczeniem się = brak umiejętności rozładowywania tego w inny sposób. 

 

Myślę, że w tym konkretnym przypadku tak. Byłam w stanie przez pewien czas nad tym panować, nawet jak były gorsze momenty. Tym razem po prostu miałam wewnętrzny spór - część mnie mówiła "nie, to głupota", a część "zrób to, poczujesz się lepiej". No niestety, tym razem też się i lepiej nie poczułam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Lilith napisał:

Myślę, że określenie panowanie jest w tym wypadku złudne. Tak naprawdę napięcie nie uchodziło, ponieważ nie było innej metody rozładowania. Nastąpiła kumulacja, a następnie eksplozja, ponieważ czara się przelała...

 

Nie wiem czy tak do końca bym to określiła. Po prostu jak bywały gorsze dni to nie odczuwałam, nazwijmy to potrzeby, aby to zrobić. Więc w ten sposób panowałam. Ale w ty jednym konkretnym przypadku, zgadzam się. Nie byłam nawet w stanie myśleć o innym sposobie rozładowania się. Po prostu emocjonalnie było dla mnie już za dużo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.05.2019 o 09:38, Lilith napisał:

Tylko w tym jednym przypadku czy było ich więcej? Albo będzie?

 

Ciężko stwierdzić... ale w innych robiłam to świadomie z nastawieniem "ból pomoże nie myśleć o czymś innym". W ostatnim przypadku tego nie było, działałam jakby z automatu? Nie wiem czy będzie więcej, czas pokaże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się raczej nie tnę, bo nie sprawia mi to satysfakcji, jest to zbyt powierzchowny ból, zbyt piekący, a jednocześnie mimo wszystko zbyt trudno go sobie zadać, a dodatkowo potem ukryć efekty. Zdarza mi się natomiast (choć ostatnio rzadko) uderzać w coś głową. Najchętniej biję się pięścią, wtedy mogę się wyżyć, bo jestem w stanie uderzyć się wiele razy, zanim zaboli na tyle, że przestaję. Nie wiem, czy można to zakwalifikować jako samookaleczenia, choć raczej nie wpływa to zbyt korzystnie na zdrowie, ale na pewno jako autoagresję i to podejrzewam, że jeszcze gorzej odbieraną przez innych niż cięcie się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Lilith napisał:

@el33od maja to już długo. To naprawdę dużo.

Czasami zastanawiam się czemu cięcie się jest uważane za taką złą metodę rozładowania napięcia. Tak na prawdę wszystkie inne metody od jedzenia, spaceru, ćwiczeń fizycznych mają wywołać ten sam efekt w postaci uwolnienia opioidów endogennych. Tylko wszystko inne zajmuję (zwykle) więcej czasu. <- teoretyzuję szukając wymówki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, el33 napisał:

Czasami zastanawiam się czemu cięcie się jest uważane za taką złą metodę rozładowania napięcia. Tak na prawdę wszystkie inne metody od jedzenia, spaceru, ćwiczeń fizycznych mają wywołać ten sam efekt w postaci uwolnienia opioidów endogennych. Tylko wszystko inne zajmuję (zwykle) więcej czasu. <- teoretyzuję szukając wymówki

 

Może dlatego, że w przeciwieństwie do jedzenia, spaceru czy ćwiczeń, cięcie jest znacznie bardziej niebezpieczne i zostawia ślad na zawsze?

 

Poza tym jak coś zajmuje więcej czasu, to lepiej. Tak to ciach, chwila i znów, a tak, jak wyjdziesz na spacer, zanim wrócisz, zjesz coś... 

Edytowane przez wyjdz_do_ludzi_pobiegaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehhhh, wytrzymałam trochę ponad miesiąc od ostatniej "przygody" i znowu poszłam w samookaleczanie. Próbowałam różnych rzeczy, od ćwiczeń językowych do aktywności fizycznej. Jedyne co mi to dało, to wrażenie, że o ile wcześniej było to moją metodą na pozbycie się napięcia, teraz już nie potrzebuję czynnika wyzwalającego. Jakbym się za coś karała? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomyśl zatem za co się każesz. Może to Ci pomoże?

 

Poza tym może warto pomyśleć, że zostawiasz nieodwracalne ślady na Twoim ciele i jak już z tego wyjdziesz (a wierzę, że prędzej czy później wyjdziesz) tego nie da się zmazać. Może warto myśleć o tym w ten sposób i wyobrażać sobie dobrą przyszłość, w której nie masz już potrzeby samookaleczenia, ale jeżeli teraz się nie powstrzymasz, blizny będą z Tobą na zawsze? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@JERZY62, ja aż takich zamiarów nie mam, moje samookaleczanie jest bardzo powierzchowne jak to okreslił lekarz. No bo i w sumie prawda, wystarczy że przejadę sobie delikatnie ostrzem po ciele. Czy boli? Jakbyś sobie przeciął skórę ostrą kartką papieru. Logicznie rzecz biorąc przy większych ranach boli bardziej, ale nie mam zamiaru tego chwilowo sprawdzać.

 

@wyjdz_do_ludzi_pobiegaj, ja domyślam się za co się karzę i to wcale nie poprawia sytuacji :( Wyobrażanie sobie blizn na zawsze też nie działa ponieważ, jak już wspomniałam, to są dosyć powierzchowne rany. Po 7 miesiącach te pierwsze są już prawie niezauważalne. A to tak jest, jak już raz człowiek spróbuje, to ciężko jest przestać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Sharon456 napisał:

to są dosyć powierzchowne rany. Po 7 miesiącach te pierwsze są już prawie niezauważalne.

 

Czy na pewno? Ja się ciachnęłam na przedramieniu parę razy jako ~12 latka (jednorazowy wybryk, chciałam zwrócić na siebie uwagę, potrzebowałam jakiegoś współczucia i troski*, a wyglądało to tak, jakbym nie trafiła nożem w kotleta na talerzu 🤪) i blizny mam do dzisiaj. Fakt, że jak się opalę są prawie niezauważalne, ale na suchej, nieopalonej skórze widać to mocniej.

 

* przypomniałam sobie o tym pisząc to tu teraz, myślę, że jest to dla mnie ciekawy temat do przeanalizowania i zastanowienia się - może u Ciebie jest podobnie? Jesteś przytłoczona sytuacją, doktorat Cię może nawet przerasta i podświadomie myślisz, że jak zrobisz sobie krzywdę, to znajdzie się ktoś, kto Ci współczuje, pocieszy? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, wyjdz_do_ludzi_pobiegaj napisał:

 

Czy na pewno? Ja się ciachnęłam na przedramieniu parę razy jako ~12 latka (jednorazowy wybryk, chciałam zwrócić na siebie uwagę, potrzebowałam jakiegoś współczucia i troski*, a wyglądało to tak, jakbym nie trafiła nożem w kotleta na talerzu 🤪) i blizny mam do dzisiaj. Fakt, że jak się opalę są prawie niezauważalne, ale na suchej, nieopalonej skórze widać to mocniej.

 

* przypomniałam sobie o tym pisząc to tu teraz, myślę, że jest to dla mnie ciekawy temat do przeanalizowania i zastanowienia się - może u Ciebie jest podobnie? Jesteś przytłoczona sytuacją, doktorat Cię może nawet przerasta i podświadomie myślisz, że jak zrobisz sobie krzywdę, to znajdzie się ktoś, kto Ci współczuje, pocieszy? 

 

Na pewno, ogólnie mam jasną skórę i z grudniowych nie pozostało już nic (a były serio mocne) a i niektóre z ostatnich też są ledwo widoczne. Wiesz co, nienawidzę współczucia kierowanego w moją osobę. Troska? Od podstawówki w sumie jestem sama z moimi problemami, więc się nauczyłam nie oczekiwać od nikogo wsparcia. Więc troski też nie potrzebuję ani pocieszania. Co mi pocieszanie da w obecnej sytuacji? Nic. a i na pewno nie poczuję się lepiej. Nie, coraz bardziej się utwierdzam w przekonaniu, że to jest kwestia karania się za to co się wydarzyło w moim życiu prywatnym. Świadomość, że jakbym się inaczej zachowywała, jakbym wszystko inaczej rozegrała, to teraz bym nie próbowała się zbierać z ziemi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.07.2019 o 22:32, Wirginia Zachodnia napisał:

@Sharon456 a może z jakiegoś powodu nie chcesz mieć tego doktoratu?  

 

Nie sądzę żeby to było to. Wręcz przeciwnie, ja go bardzo chcę mieć, ale czasem wydaje mi się, że po prostu jestm za głupia.

 

W dniu 17.08.2019 o 09:06, Lilith napisał:

A co Ci takie myślenie daje? Nie uważasz, że jedynie szkodę?

 

Raczej tak, bo wiem, że przeszłości nie zmienię, chociażby nie wiem co... Ale nie umiem sobie też wybaczyć, że skończyło się jak się skończyło, że zostałam tak potraktowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Lilith napisał:

To jest akurat bzdura. Rany pozostają w człowieku. Po prostu z czasem się do nich przyzwyczajamy, ale nie ma to nic wspólnego z wyleczeniem. 

 

Dlatego wg mnie powiedzenie jest durne :( Rana jest i tego faktu nie da się zaprzeczyć. Przyzwyczajenie się do danego stanu to już inna kwestia. Cały czas pracuję nad tym z moją T., ale zostawienie przeszłości w spokoju i nie rozpamiętywanie jej jest strasznie trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.08.2019 o 07:47, Lilith napisał:

Widocznie potrzebujesz czasu. Któregoś dnia stwierdzisz, że już nie ma o czym rozmawiać i zamkniesz ten rozdział. Rana będzie zawsze, ale już nie tak dotkliwa. 

 

Oj tak, dużo czasu... Tym bardziej że okoliczności są mało sprzyjające. Ale mam nadzieję, że kiedyś będę mogła podejść mniej emocjonalnie to tej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×