Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Przykro jest mi czytać takie rzeczy, jak to, co pisze mourning, czy muriel, ja już nie tnę się 2 lata. Ale blizny zostały. na szczęście wycinanych napisów nie widać już. uff. przez te dwa lata pocięłam się tylko raz, jakieś 2 miesiące temu. i dalej mam ślady. A teraz, jak zaczęłam nowe hobby muszę dbac o swoje ciało. ehh... Nie będę się cięła już. chociaż to mogę sobie obiecać.

 

[*EDIT*]

 

Przykro jest mi czytać takie rzeczy, jak to, co pisze mourning, czy muriel, ja już nie tnę się 2 lata. Ale blizny zostały. na szczęście wycinanych napisów nie widać już. uff. przez te dwa lata pocięłam się tylko raz, jakieś 2 miesiące temu. i dalej mam ślady. A teraz, jak zaczęłam nowe hobby muszę dbac o swoje ciało. ehh... Nie będę się cięła już. chociaż to mogę sobie obiecać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dllaczego to zrobiłam? Dlaczego? Do tej pory jak już drapałam lub gryzłam skórę do krwi. A wczoraj wzięłam nożyczki i powycinałam sobie rząd trójkątów na ręce. I dzisiiaj poprawiłam. Jestem na iebie wściekła choć kiedy to robiłam czu łam spokój. Może trochę satyfsakcji.

Do tej pory byłam zadowolona że chociaż ten problem mnie nie dotyczy........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eh. ostatnio tak bardzo nie wiem co ze sobą zrobić, że walczę resztkami sił, żeby nie zacząć znów tego, co skończyłam półtora roku temu. póki co powstrzymuje mnie jedynie myśl o tym, jak będę wyglądać na studniówce w balowej sukni. a potem...? beznadziejnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Źle, Matilde, każdy kolejny raz jest łatwiejszy. Nie rób tego więcej, jeśli dasz radę.... może się uda??

 

Ja przez kilka lat tego prawie nie robiłam, starałam się, miałam dość blizn. Ale teraz znowu coraz częsciej mi się zdarza, niestety. Czuję się nieszczęśliwa, nikomu na mnie nie zależy, nie mam się komu wyżalić, jak mnie łapią autodestrukcyjne instynkty.

Robie sobie krzywdę za pomocą 2-óch rzeczy: żarcie do oporu, a potem wymiotowanie, i od początku lub cięcie się. Czasem jedno i drugie. Lipa.... Chwilami nawet mnie nie obchodzi jak będę wyglądać (i najgorsze, ze wszyscy będą pytać).

 

A blizny mi zostały nawet po tych "wyczynach" sprzed 6-ciu lat - tych głębszych. i chyba co niektóre n zawsze zostaną :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gosiulka, zaczęłam zabawę w fotomodeling. poza tym zlikwidowałam problem, który powodował we mnie to napięcie od którego cięciem chciałam się uwolnić. więc dwa w jednym: motywacja ładnego wyglądu + brak powodu. Nowy problem powstawał uruchamiała się motywcja: "jak ja będę wyglądać na zdjęciach?" lub "nikt nie będzie chciał mi robić zdjęć!". Szkoda tylko, że ta motywacja nie działa przy obżeraniu się jak świnia. I jem, jem i jem, później przez tydzień nic nie jem.... Ale już się nie tnę. uff. - co nie znaczy, że nie mam chęci czasem. i tego też Wam życzę. żeby się nie ciąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się ciełam przez 3 lata z przerwami. Od miesiąca nie tknęłam niczego ostrego, jakoś powstrzymuje tą chęć, chociaż jest bardzo bardzo cięzko. Niekiedy samozaparcie nie wystarcza, kiedy większośc dookoła traktują ciebie jak śmiecia a w szkole znów się nie układa. Wieczorem łapiesz doła, czujesz się samotna, sama ze swoimi problemami, ze swą ''tajemnicą'' i sięgasz po coś ostrego co da ulge na chwilę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak na to reagowali Wasi bliscy, rodzice? Bo u mnie nie zauważali. Raz mama coś zauważyła, to powiedziałam, że przecięłam się stłuczonym szkłem. A później udawali, że nie widzą. Jako, że najmocniejszy epizod tego był gdzieś w 2 LO u mnie, to niedawno przyznałam się ojcu. A on na to, że wiedział. Ale nie miałam odwagi zapytać, czemu nie reagował. A u Was ktoś reaguje na to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Darusia, kiedyś jak moja mama coś widziała, to mówiłam, że rozstępy (na udach miałam krechy) albo, że się podrapałam. Dopytywała się, ale ja sie głupio uśmiechałam i zmieniałam temat :smile:

Ale jak półtora roku temu tak się chlastnęłam (całe przedramię "poszatkowane" wręcz), że przez całą dobę i nie przyschło nawet, cały czas krwawiło i rany sie rozlazły, to sama jej pokazałam, zeby mi coś poradziła czy iść na pogotowie... Poszłam, miałam 2 szwy (tylko, bo już było za późno, żeby coś robić dla kosmetyki, już się zaczynało zabliźniać). Wygląda nadal brzydko. Ale wtedy przez całe lato nie założyłam krótkiego rękawa (no i zimę), dopiero w to lato się "odważyłam".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mama widziała. Przyjęła bajkę o podrapaniu przez kota. Raczej nie domyślała się co robię. A nawet jeśli, to żadnej reakcji z jej strony nie mogłam/ nie mogę spodziewać się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jejku... Nie przypuszczałam, że ten temat się aż tak rozwinie. Dawno mnie tu nie było, jestem chyba bogatsza o nowe doświadczenia. Teraz wiem, że można z tym 'skończyć', ale wiem też, że TO zostaje już w naszej duszy na zawsze! Nie da się o tym zapomnieć, nie da się od tego uciec. Prędzej czy później to wraca. Nie robiłam tego przez pół roku, myślałam, że mam to już za sobą... A jednak nie... Właśnie wróciło. I co teraz? Wszystko od nowa? NIE CHCĘ! ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie napawają "dumą" jak czuję ponurą satysfakcję i mi ulży.....

Ale tak naprawdę, to się strasznie wstydzę, jak wiem, ze ktoś zauważył. Głównie dlatego, ze wiem, że ludzie traktują to jako symptom niezrównoważenia, zaburzeń psychicznych itp. Mają rację, ale nie lubię być szufladkowana jako "psychol", można to określić delikatniej. Nikt mnie tak nie nazwał :mrgreen: , ale to widać po oczach. Osoby, które same się spotkały z problemem, mają delikatniejsze podejście i nie skreślają od razu delikwenta który się okalecza.

 

Z drugiej strony, kiedy ktoś bliski zauważy, to jest mi wstyd, że przykrość tej osobie zrobiłam (chyba, że chciałam tę osobę poruszyć, bo "zasłużyła").....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja chyba zaczęłam się ciąć, żeby kogoś "poruszyć". pierwsze cięci dokonałam pękniętą bombką choinkową, kiedy podczas ubierania choinki pokłóciłam się z facetem. Było to strasznie bolesne, dlatego, że właśnie ubieranie choinki było czymś, co rok wcześniej nas połączyło, był to moment w którym poczułam, że kocham tego faceta. Więc kłótnia podczas robienia tej rzeczy zadziałała na mnie tak bardzo, że spowodowała, iż musiałam mu pokazać jak bardzo mnie zranił raniąc się sama. Później cięłam się po każdej kłótni, a przez 3 lata zdołało się tego nazbierać. Na łydkach i udach mam wyryte nawet jego imię (dzisas, ale wstyd!!!) albo literki "KCBM". Na szczęście, jeśli ktoś o tym nie wie, to tego nie zauważy teraz. Uff...

Raz, kiedy ze mną zerwał (to też zdarzało się często) poszłam na stadion, gdzie siedziała często "żulernia". Znalazłam tam kawałek rozbitego szkła. Byłam jak naćpana, jak na rauszu, i tym szkłem pocięłam sobie rękę tak, jakbym chciała podciąć sobie żyły. Pomogło, wrócił do mnie, jak zobaczył to krwawienie.

Później już kryłam się z cięciem, bo za każdą nową ranę dostawałam od niego po twarzy. Zraniona potrójnie. Ale mimo to, wciąż się cięłam i już nie tylko on był powodem. Każdy stres odreagowywałam w ten sposób. Odkąd z nim nie jestem, to tylko kilka razy się zdarzyło.

no, och, musiałam się wygadać. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uh, jak przeczytalam Twojego posta to mi sie wlasnie przypomnialo jak zdarzylo mi sie robic rozne akcje, zeby wzbudzic litosc lub poczucie winy u bylego faceta..Niestety skutki byly oczywiscie odwrotne- nie poradzil sobie z ciezarem mojej dziwacznosci i odszedl :roll:

 

Co do okaleczen- drapie sie jak glupia po prawej dloni przy wiekszym stresie i kazdym ataku paniki. Okropna lipa bo pozniej widac te pocharatane miejsca a mi ogromnie wstyd. Ale przynosi mi to opanowanie i jakos uspokaja. Co najgorsze nie moge nawet zmienic miejsca na ciele tego ''odreagowania'' bo w momentach paniki raczej racjonalnie nie mysle i robie to machinalnie.. eech :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama wie, że się okaleczam. Czytała kartę lekarską. Widziała przez przypadek kilka ran no i blizny po rękach, ale nigdy się nie odezwała. Raz wykręciłam się historyjką o kotku. Zostałam sama ze swoim porblemem. Bo nawet psychoterapeuta nie potrafił mi pomóc. Lekarz kierował do szpitala a ja odmawiałam i dalej się cięłam. To był i jest mój sposób na zycie. Tnę się kiedy jest źle i kiedy jest dobrze, bo nie zasługuje na szczeście. Zresztą wiem jakby moaja mama zareagowała na to, jakbym powiedziała co robię. Ostatnio żeby się nie pochlastać poprzebijałam sobie ucho w kilku miejscach i włożyłam kolczyki to powiedziała, że zdurniałam bo kaleczę swoje ciało. Nie mogę jak na razie na nikogo liczyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dopiero po latach wiem że "mam" coś z autoagresją do czynienia...

wcześniej "poddawałam się "często ludziom im wszystkim negatywnym zwłaszcza podejściom do mnie - skutek płakałam cierpiałam czułam się bardzo źle

 

 

kolejna forma to zdzieranie skóry pumeksem głownie nóg...

 

potem spokój fizyczny udręki psychiczne

 

by ulżyć żygałam po jedzeniu - bez przejadania się

i zawsze coś

a teraz od czwartku jest inaczej zawzięłam się i nie dam się

uh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama wie, że się okaleczam. Czytała kartę lekarską. Widziała przez przypadek kilka ran no i blizny po rękach, ale nigdy się nie odezwała. Raz wykręciłam się historyjką o kotku. Zostałam sama ze swoim porblemem. Bo nawet psychoterapeuta nie potrafił mi pomóc. Lekarz kierował do szpitala a ja odmawiałam i dalej się cięłam. To był i jest mój sposób na zycie. Tnę się kiedy jest źle i kiedy jest dobrze, bo nie zasługuje na szczeście. Zresztą wiem jakby moaja mama zareagowała na to, jakbym powiedziała co robię. Ostatnio żeby się nie pochlastać poprzebijałam sobie ucho w kilku miejscach i włożyłam kolczyki to powiedziała, że zdurniałam bo kaleczę swoje ciało. Nie mogę jak na razie na nikogo liczyć...

 

 

hehe, kolczyki to ja sobie też w ucho wbijałam, to jeszcze zanim zaczęłam się ciąć, jakieś 10 lat temu... to było nawet fajne, bo pozwalało się wyżyć, a i ładnie podobało mi się, jak miałam rząd kolczyków w uszach :))

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×