Skocz do zawartości
Nerwica.com

ZOLPIDEM(ApoZolpin, Hypnogen, Nasen, Noxizol, Onirex, Polsen, Sanval, Stilnox, Zolpic, Zolpidem Genoptim/Vitabalans, ZolpiGen, Zolsana)


Gość

Czy zolpidem pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?  

92 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy zolpidem pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      71
    • Nie
      10
    • Zaszkodził
      14


Rekomendowane odpowiedzi

Lekarz mi mowil ze sa leki nasenne przeciwpsychotyczne, ale mi ich nie zapisal. Zasypianie stalo sie dla mnie powaznym problemem. Co bys cie mi radzili, niesety mirta w dawce 60 mg wcale mnie nie usypia, radze sobie w ten sposob ze zazywam bomby lekow nasennych i uspokajajacych. W nocy meczy mnie duze napiecie

i to ono nie pozwala mi zasnac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałeś chlorprothixenu? 30-50 mg powinno Cię wyciszyć i pozwolić zasnąć.

Też miałem duże problemy z bezsennością. Łykałem afobam żeby zasnąć, a chlorprothixen okazał się wybawieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wieslawpas

Taka pora spania nie jest normalna dla organizmu. Całkowicie rozregulowałeś swój zegar biologiczny, a zapierasz się, że nie chcesz go zmienić.

Czy jakieś nocne rozmowy na parkingu są warte bezsenności?

Oczekujesz, że lek zadziała od pierwszej tabletki, ale tak nie będzie, bo brałeś bardzo silne leki nasenne.

Niestety ale musisz się przemęczyć tydzień, czy dwa. Zmienić porę snu, zmęczyć się, dotlenić przed snem, brać konsekwentnie leki przypisane przez lekarza, nie zrażać się, że przez pierwsze noce będziesz spał godzinę czy dwie i powoli wyregulujesz sobie organizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wieslawpas, prochy na sen biorę trochę ponad niż rok, od roku zaś mam już ustalony "stały zestaw" od lekarza. Jaki - to za chwilę, bo najpierw lekki "zarys sytuacji".

 

Przez pierwsze 1-2 miesiące byłem bardzo niezadowolony z leków jakie mi przepisano, prze kolejne 4-6 miesięcy byłem lekko niezadowolony, kolejne 4-6 miesięcy byłem zadowolony, a teraz - zaczynam powoli schodzić z dawek. Przez pierwsze pół roku, kiedy byłem niezadowolony, eksperymentowałem trochę "na własną rękę". Przez kolejne pół roku kiedy już byłem zadowolony - z rzadka już tylko dorzucałem coś "od siebie". Ostatnio "od siebie" przestałem dorzucać w ogóle i jak pisałem, zaczynam wręcz zmniejszać to co mi się "należy".

 

Piszę ogródkami, bo zamiast od razu zasypywać nazwami leków, chciałem dać zarys sytuacji i zmiany mojego nastawienia w czasie. Podany "timeline" jest odzwierciedeniem umownym, bo nie jestem w stanie teraz z dokłądnością większą niż 1-3 miesiące określić kolejnych etapów, ale dają pogląd na to jak zmieniało się moje nastawienie. Teraz konkrety odnośnie leków.

 

Pierwszym prochem - był trazodon (Trittico CR), 75 mg. To dostałem po pierwszej wizycie u psychtry. Przemęczyłem się miesiąc do następnej - i od razu poprosiłem o zmianę bo raz że w ogóle nie pomagał mi zasypiać, a dwa - spało mi się po nim wręcz gorzej niż wcześniej bo jak już zdołałem zasnąć to zaczęły mi sie wybudzania w nocy. Poprosiłem o zmianę, bo tak mało mnie usypiało, że praktycznie codziennie popijałem je (jako ćpun i głąb) jakimś alkoholem, a miedzy innymi po to poszedłem do lekarza, żeby przestać "tankować". Czyli - pieerwszy miesiąc byłem bardzo niezadowolony, łykałem Trittico i chlałem do tego.

 

Zmieniono mi więc lek na mianserynę (Miansec) 30 mg. Nadal słabo mnie usypiało, dalej zdarzało mi się popijać leki procentami, plus był taki że wybudzenia zniknęły. Drugi miesiąc więc byłem też niezadowolony, do leku którego mi przepisano dorzucałem alkohol oraz sporadycznie pierwszy lek który postanowiłem sam "właczyć" do leczenia czyli relanium zdobyte od kumpla.

 

Relanium w połączeniu z mianseryną zdawało mi się że nawet działa, zwłaszcza jak popiłem kielichem wina (ćpun i głąb). Na kolejnej wizycie zasugerowałem że może bym dostał recepty na Relanium jako dodatek do "diety", ale usłyszałem że - ładniejszymi słowami oczywiście - jako ćpun i głąb ostatnią rzeczą jaką zobaczę jest recepta na jakiekolwiek benzodiazepiny bądź leki podobne jak zolpidem. Na skargi że dalej kiepsko mi się zasypia, babka powiedziała że może mi dołożyć coś na "wzmocnienie", ale nie powodujące uzależnienia. Dostałem recki na dość spore dawki prometazyny (Diphergan, 50 mg) i Hydroksyzyny (50 mg) jako wspomagacze do Miansecu. Od tamtej pory nie prosilem już ani razu o zmianę czy dokładanie któregoś z tych leków. Pierwszym powodem było to że wiedząc że nie dostanę nic bardziej "ubijającego" po prostu już nie próbowałem żadnych podchodów u lekarza; drugim to że w związku z powyższym zacząłem się sam zaopatrywać w "bonusowe" leki którymi próbowałem "polepszyć efekty"; trzecim - że przepisana mieszanka w gruncie rzeczy działała całkiem dobrze.

 

Przez pierwsze pół roku dość często "uzupełniałem" na własną rękę (ćpun i głąb!) ustalone leki - od bezreceptowych jak Apap Noc po tabsy typu Onirex. Przetestowałem zolpidem, kwetiapinę, kilka różnych benzo - i w gruncie rzeczy nadal nie zasypiało mi się tak jak chciałem. Zolpidem na przykład w ogóle nie działał na mnie usypiająco mimo dawek rzędu 40 mg (true story). Kwetiapina mnie muliła. Benzo - nie chciałem się uzależniać plus też nie działały jakoś super usypiająco jak się na dłuższą metę okazało, nie tak jak chciałem. W pewnym momencie rozkminiłem sytuację i wyszło mi że co bym nie pomieszał, ile bym sie nie nałykał, to nie będę zasypiał tak jak chcę i koniec, muszę się z tym pogodzić. Było to mniej więcej pół roku temu. Od tamtej pory nie łykam wieczorem nic więcej niż mam przepisane. Trzy miesiące temu poprosiłem o zredukowanie mocniejszego "wspomagacza" (Dipherganu) o połowę. Od jakiegoś czasu wspomagacze zacząłem łykać w dni robocze, w weekendy śpiąc na samej mianserynie.

 

Podkreślam te "tak jak chciałem" bo zrozumiałem niedawno że to było kluczem do rozgryzienia problemu. Mianowicie - ja chciałem czegoś totalnie udupiającego, jakiegoś leku który usypia jak na filmach: łyka się pigułę a po minucie pada się spać nawet jak jesteś w środku zmywania talerzy. I ty zdaje mi się też czegoś takiego oczekujesz bądź szukasz. Byłem (i nadal jestem) nocnym markiem, chodziłem późno spać a rano zasypiałem do roboty. Przyzwyczaiłem organizm do zasypiania około 2 w nocy, bo przez lata pracowałem na zmianie od 11 do 19 i w takim trybie żyjąc te godziny wydawały się sensowne. Tyle że w pewnym momencie moja zmiana została "przestawiona" w czasie i najpierw poproszono żebym przychodził na 10, po kilku miesiącach na 9, potem po kilku już ledwo tygodniach - żebym był na 8. To oznaczało że w relatywnie krótkim czasie musiałem przestawić się ze wstawania o 10 na wstawanie o 7, do tego w życiu osobistym przytrafił mi się naprawdę prze*ierdolony rok - w efekcie dotarłem w końcu pod gabinet psycha, bo już nie wyrabiałem i zaczynałem robić głupie rzeczy, a myślec o jeszcze głupszych.

 

Babka od początku mi mówiła że ważna sprawą jest higiena snu, wyregulowanie zegara biologicznego, i te de - ja to jednym uchem wpuszczałem, drugim wypuszczałem bo chciałem tylko WIĘCEJ TABLETEK, omnomnom!!! Chciałem czegoś co usypiałoby mnie z miejsca, a nie że łykam, leżę ogladając film i nie zasypiam w trakcie. Usypiającej torpedy.

 

Co z tego wyszło i jak się skończyło już wyżej opisałem, teraz czas na podsumowanie i wnioski.

 

Sam jestem zdziwiony że coś takiego piszę, ale najwyraźniej otworzyły mi się trochę oczy ostatnimi czasy w tej kwestii. Mianowicie: te wszystkie rzeczy które słyszałem od lekarza okazały się nie "bzdurami", tylko sensownymi poradami. Moje eksperymenty z lekami na własną rękę - były głupie i pewnie niebezpieczne, w dodatku nie całkiem działające. Myślę że duzą rolę w początkowych rozczarowaniach odegrało to że miałem zafałszowany obraz leków nasennych przyswojony z filmów czy książek, a także nastawienie że całą "robotę" mają odwalić za mnie prochy. Kiedy zdałem sobie sprawę że nie ma sensu kombinować z coraz to innymi dodatkowymi lekami tylko zaakceptować sytuację - zaczęło się poprawiać. Narzuciłem sobie pewną dyscyplinę i nawyki, "opatentowałem" kilka pomocnych sposobów na różne rzeczy. Zacząłem na przykład brać prochy wcześniej niż wydawało mi się że potrzebuję - czyli jeśli chciałem zasnąc najpóźniej o 1, to nie łykałem o północy, tylko o 22 lub 23. Od dłuższego czasu trzymam się żelaznej godziny 22 i dzięki temu najczęściej bez problemu zasypiam najdalej o północy. Kolejna rzecz - najdalej godzinę po łyknięciu prochów staram się wskakiwać do łóżka, nawet jak za bardzo nie chce mi się spać. Przed ostatecznym zaciągnięciem kołdry przewietrzam pokój. "Opracowałem" najwygodniejszą pozycję spania i ułozenia rzeczy na łóżku. Muzyka nie pomaga mi zasnąć, za to filmy dokumentalne już owszem, dlatego praktycznie codziennie zostawiam włączonego kompa z ustawionym dość cicho jutubem i jakimś dokumentem odpalonym. Podobny rygor rano przy wstawaniu - postanowiłem że koniec z korzystaniem z telefonu po budziku żeby zadzwonić że się spóźnię i pospać kolejną godzinę. Koniec z 15 (tak!) budzikami ustawionymi co dwie, trzy minuty - ustawiam tylko dwa alarmy. Na telefonie budzik o 6:45, żeby się ocknąć mniej więcej i jeszcze chwilkę podrzemać, a na kompie o 7:05 ustawiony na cały regulator budzik w postaci jakiegoś ekstremalnego metalowego kawałka - tak że nie ma bata, po prostu jak głośniki zaczynają ryczeć to muszę wstać i wyłączyć, żeby mi obrazki nie pospadały i sąsiedzi mnie nie zagryźli. A jak już wstanę to nie ma opcji kładzenia się "na jeszcze 5 minutek" bo wiem że te 5 minutek kończy się po godzinie najczęściej, albo i lepiej. Od jakichś dwóch miesięcy najgorsze spóźnienie to godzina raz w tygodniu. W tym tygodniu - właśnie zdałem sobie sprawę - nie spóźniłem się ani razu a dziś byłem w robocie nawet godzinę wcześniej.

 

Dla mnie to jest, sumując, całkiem fajny sukces. Przestałem żreć prochy jak szalony, nie uzależniłem się od żadnych leków które dorzuciłem sobie sam, uregulowałem sobie system spania, praktycznie zniwelowałem problemy ze wstawaniem, zaczynam powoli zmniejszać ilość leków które biorę. A kluczem do sukcesu była moim zdaniem zmiana nastawienia w sposobie myślenia o prochach które biorę. Dotarło, że mają mi pomóc zasypiać, a nie zasnąc za mnie. Jak będę siedział w klapkach przed telewizorem i szamał popcorn to nie usnę choćbym i całe pudło zolpidemu nosem wciągnął. A to daje niejako podwójną korzyść, bo po pierwsze - pomagam sobie z zasypianiem przez tworzenie odpowiednich warunków, a po drugie - i chyba nawet ważniejsze: zniknęło myślenie "kiedy to zacznie działać?? kiedy to chlolerstwo zacznie działać??". Bo teraz jak o tym myślę, to zdaję sobie sprawę że około roku temu oprócz problemów z którymi się zmagałem oprócz snu - zasnąć przeszkadzało mi także obsesyjne niemal myślenie o tym że leki nie działąją, nie usypiają.

 

Piszę cały ten elaborat bo w pewnym sensie tym samym podsumowuję sobie swoje "osiagnięcia" w kwestii problemów ze snem, a poza tym może (kto wie) ci to da trochę inną perspektywę na twój problem. Bo wydaje mi się ze zmagałem się ze stanem podobnym do twojego. Pierwotnym zaś powodem było to że dostałeś mirtazepinę, która o ile się orientuję, jest podobna do mianseryny, którą biorę ja. Więc niejako wiem jak możesz się czuć, po tym jak łyknałeś samą mirtę i cię nie "ścięło" od razu. Ja tak miałem z miansą. Pomogło w wielkim skrócie - dołączenie wspomagaczy i zmiana nastawienia. Tobie pewnie będzie trudniej się przestawić, bo chyba sporo czasu łykałeś zolpidem, ale mimo wszystko - myślę że jeśli taki ćpak jak ja mógł sam postanowić żeby nie brnać w coraz wieksze dawki tylko isć w coraz mniejsze, to każdy może.

 

A i tak na marginesie - praktycznie wyeliminowałem alkohol z diety :D Jakoś tak samo z siebie wyszło ;) Jak wypiję sobie sześciopak małych Radlerów w weekend to nazywam to "rozpustą" :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

estera1, ja już nie będę po raz enty powtarzać tego samego... :evil: Dotrze? Nie wydaje mi się. Skoro do tej pory wszystko idzie jak krew w piach, to tak już będzie. Pan W. liczy na super bombę, po której padnie w ciągu 15min i do tego będzie spał wzorcowe 8-9 godzin. Proszę Was... To jest jakaś totalnie bezsensowna dyskusja. :blabla:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89 ja myślę że wieslawpas ma nie tylko problem ze snem. On sam siebie nakręca na kilka godzin przed snem. Boi się, że noc będzie bezsenna, podobna do poprzednich, popełniając przy tym niesamowicie wiele błędów (np. jak wspominał jedzenie ciasteczek w nocy). Myślę, że sam bez pomocy terapeuty sobie nie poradzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark987, popieram. Dodatkowym jego "problemem" jest totalny zlew na nasze dobre rady i fascynacja, co rusz nowymi lekami. Co chwile je zmienia, kombinuje, miesza. To nie jest normalne. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choć pierwszym lekiem tego typu, który zażyłem był estazolam, to było to jednorazowo i dawno teamu (ścięcie z nóg jak po ciosie od Kliczko i sen 10h)więc można powiedzieć, że specyfiki tego typu były mi obce gdzieś do 2011r.

 

Rodzinny wypisał receptę na Nasen 10szt. i ostrzegał, żeby brać nie więcej, niż jedną tabletkę, a najlepiej pół. Wziąłem więc jedną i tak przez kolejne 10 dni. Pierwsze zażycia wspominam bardzo miło- uczucie swoistej lekkości, wszystko wydawało się takie "mięciutkie", lekkie zaburzenia równowagi, podwójne widzenie, ale co najistotniejsze - sen był satysfakcjonujący. Niestety zolpidem ma to do siebie (o czym pewnie było już tu pisane), że tolerancja rośnie w tempie ekspresowym i po jakimś czasie 10 tabletek donosowo na raz pozwalało mi uzyskać podobny efekt jak na początku jedna .

 

Przy niewielkich problemach z bezsennością zolpidem doraźnie nie jest najgorszy. Ale stety-niestety ma duży potencjał rekreacyjny, te efekty rekreacyjne (mięciutkości, wyluzowania) miałem niestety może przy czterech pierwszych razach, a na koniec leczenia to efekty były takie- amnezja, np. pobudka przed włączonym kompem, pootwierane szafki, poprzestawiane rzeczy i inne rzeczy robione na nieświadomce.

 

Zastanawia mnie przy okazji czemu już sama prośba o Nasen czasem spotyka sie z reakcją doktora POZ w stylu "ale proszę tylko pół tabletki i tylko jeśli nie może pan ponad godzinę usnąć! a tak to do psychioatry, ja nawet estazolamu Panu nie wypiszę". Łachę robią za wypisanie względnie bezpiecznego leku :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Willy Montero, "Zastanawia mnie przy okazji czemu już sama prośba o Nasen czasem spotyka sie z reakcją doktora POZ w stylu "ale proszę tylko pół tabletki i tylko jeśli nie może pan ponad godzinę usnąć! a tak to do psychioatry, ja nawet estazolamu Panu nie wypiszę". Łachę robią za wypisanie względnie bezpiecznego leku :/"

 

BARDZO względnie bezpiecznego. :? Jak ja Cię rozumiem... :? Walczę z uzależnieniem od tego gówna ponad 6 lat i nie wyobrażam sobie życia bez magicznego zolpidemu. :evil: Wszystko umiałam sama odstawić, amfetaminę - sama, marihuana <2-3 lata dzień w dzień> - sama, papierosy <8 lat paczki dziennie> - sama, od lorazepamu, z pomocą psychiatry i relanium ale też wyszłam, a od tego cholernego gówna za nic... To zamulenie, obojętność, stan błogości, urywanie filmu i sen, sprawiają, że nie wyobrażam sobie jak bez niego spać. Zapomniałam już jak to jest spać bez niego... :roll: Coś tak czuję, że odstawianie go, to będzie droga przez mękę. Na marginesie. Próbowałam kilka razy. Wytrzymywałam max 2 tyg., potem jak ćpun błagałam matkę, żeby leciała do rodzinnego po receptę, bo zwariuję, błagałam, płakałam... i dostawałam. Jak się dołapałam do paczki po takiej przerwie, to potrafiłam 5 tabletek wszamać na raz, żeby znów błogość powróciła... Masakra przez wielkie M. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Willy Montero, To zamulenie, obojętność, stan błogości, urywanie filmu i sen, sprawiają, że nie wyobrażam sobie jak bez niego spać. Zapomniałam już jak to jest spać bez niego... :roll: Coś tak czuję, że odstawianie go, to będzie droga przez mękę. Na marginesie. Próbowałam kilka razy. Wytrzymywałam max 2 tyg., potem jak ćpun błagałam matkę, żeby leciała do rodzinnego po receptę, bo zwariuję, błagałam, płakałam... i dostawałam. Jak się dołapałam do paczki po takiej przerwie, to potrafiłam 5 tabletek wszamać na raz, żeby znów błogość powróciła... Masakra przez wielkie M. :?

 

Po takim czasie masz cokolwiek innego z opisanych przeze mnie przyjemnych efektów niż jedynie amnezje? Bo te wszystkie miłe odczucia u mnie już chyba są niemożliwe do przywrócenia. Ta błogość niestety chyba już nie wróci, no może nie wiem za 1-2 lata gdybyś nic nasennego nie brała...ale gdzieś czytałem, że te przyjemne "efekty uboczne" to kwestia zażycia około 5 tabletek i tyle, potem jedynie amnezja,ale może nie zawsze?

 

Piszą względnie bezpieczny miałem oczywiście na myśli, że nie jest to byle syropek na kaszelek, a lekarze bywają bardzo ostrożni. Pewnie dlatego że sam nieraz budziłem się mocno zaskoczony - wziałem 2 tabletki, a tu oba blistry po 10 sztuk puste :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarze twierdzą, że leki nasenne nowej generacji jak np. nasen nie uzależniają jeśli bierze się 1-2 tabletki tygodniowo. Przy takich ilościach jakie opisaliście Willy Montero i Psychotropka`89 trudno się dziwić, że bez leku nie da się zasnąć. Terapia niestety może byc długotrwała i trudna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarze twierdzą, że leki nasenne nowej generacji jak np. nasen nie uzależniają jeśli bierze się 1-2 tabletki tygodniowo. Przy takich ilościach jakie opisaliście Willy Montero i Psychotropka`89 trudno się dziwić, że bez leku nie da się zasnąć. Terapia niestety może byc długotrwała i trudna.

 

Wygląda na to, że po prostu niektórzy wymagają silniejszych leków nasennych i lekarzy, którzy nie zawahają się przed ich przepisywaniem. Zolpidem jest wg mnie dobry dla emerytów (im niewiele trzeba by zasnąć, kiedy cięzko nie chorują, a jedynie męczy ich lekka bezsenność), czy ludzi z conajwyżej umiarkowanymi zaburzeniami snu. Tolerancja rośnie tak szybko że ta 1 tabletka na początku działa dobrze, potem słabo, a potem zasypiam dopiero po przyjęciu minimum 1 blistra. Terapia zolpim może i długotrwała, ale moim zdaniem to gra niewarta świeczki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że po prostu niektórzy wymagają silniejszych leków nasennych i lekarzy, którzy nie zawahają się przed ich przepisywaniem. Zolpidem jest wg mnie dobry dla emerytów (im niewiele trzeba by zasnąć, kiedy cięzko nie chorują, a jedynie męczy ich lekka bezsenność), czy ludzi z conajwyżej umiarkowanymi zaburzeniami snu. Tolerancja rośnie tak szybko że ta 1 tabletka na początku działa dobrze, potem słabo, a potem zasypiam dopiero po przyjęciu minimum 1 blistra. Terapia zolpim może i długotrwała, ale moim zdaniem to gra niewarta świeczki.

Ośmieliłbym się polemizować, przynajmniej z częścią. Zolpidem wydaje się być właśnie - wybaczcie mój francuski - mocnym upierdalaczem. Na mnie nie działał nasennie nawet w dużych dawkach, ale może ja zaliczam się do tych na których leki słabiej działają - nie wiem czy to dlatego że takim organizmem obdarzyło mnie moje DNA czy po prostu lata tyrania narkotyków wszelakich porozpiździelało mnie od środka.

 

Natomiast ludzie z umiarkowanymi zaburzeniami snu nie potrzebują chyba aż zolpidemu. Mój kumpel poprosił kiedyś o pomoc bo potrzebował czegoś na sen, jako że prochy były moim ssssskarbem to dałem mu same "cukierki" mianowicie 100 mg hydroksyzyny. Kolesia ścięło z nóg i połowę następnego dnia ponoć potykał się o własne nogi. Jeśli hydroksyzyna potrafi dać takie efekty ludziom z umiarkowanymi problemami ze snem, to po co przepisywać im coś co uzależnia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Willy Montero, ja te pamiętam takie stany po zażyciu zolpiremu - mam na myśli taka błogość. Fajne to było, jadłem wtedy ciastka przed snem cała dużą paczkę, tuz po zażyciu tabletki i miałem takie fajne poczucie błogości... Mocno tez działała mi wtedy wyobraźnia i wyobrażałem sobie rożne sceny, które prawie jakby działy sie naprawdę. Lubiłem tez wtedy oglądać zdjęcia ludzi z forum. Nie wiem jaki jeszcze lek może dać i przynieść taka ulgę. Ale z lubością wspominam te czasy kiedy brałem 1,5 tabletki stilnoxu i czułem, że odpływam... Działo się to zawsze jakieś 5 minut przed zaśnięciem. Momentu zasypiania nigdy nie pamiętałem. Pamietam, ze jak pisałem to zamazywały mi sie literki w oczach. Pisałem tez wtedy długie sążniste posty na forum, co mnie uspokajało. Gdzie jest ten dawny spokój... Pamietam jak pisałem długiego posta do pewnego użytkownika z innego forum, literki wtedy przeskakiwały mi miedzy soba to właśnie wtedy zażyłem po raz pierwszy półtorej tabletki a nie cala.

 

Fajne czasy może kiedyś jeszcze wrócą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że po prostu niektórzy wymagają silniejszych leków nasennych i lekarzy, którzy nie zawahają się przed ich przepisywaniem. Zolpidem jest wg mnie dobry dla emerytów (im niewiele trzeba by zasnąć, kiedy cięzko nie chorują, a jedynie męczy ich lekka bezsenność), czy ludzi z conajwyżej umiarkowanymi zaburzeniami snu. Tolerancja rośnie tak szybko że ta 1 tabletka na początku działa dobrze, potem słabo, a potem zasypiam dopiero po przyjęciu minimum 1 blistra. Terapia zolpim może i długotrwała, ale moim zdaniem to gra niewarta świeczki.

 

od prawie 3 lat lecę na 5 mg i ponieważ nigdy nie zwiększałem dawki, nie mam problemów z rosnącą tolerancją

nie jestem emerytem, problemy ze snem mam od lat ogromne, hydroksyzyna mnie niezależnie od dawki lekko zmula, to samo mam z neuroleptykami

nie usypia mnie lorafen, słabo działa na mnie nawet estazolam

tylko jeden lek działał mocniej, niż zolpidem - midazolam, ale to jest naprawdę straszne gówno, tabletka samogwałtu - można się w nocy wykąpać i potem tego nie pamiętać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×