Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadopiekuńczy rodzice


Wesnaa

Rekomendowane odpowiedzi

Piszę, bo zdałam sobie niedawno z czegoś sprawę.

I w sumie aż mnie to przeraziło. Ale może od początku. Jestem sobie prawie bulimiczko - anorektyczką ( pisze prawie, bo dotąd żaden terapeuta nie zaklasyfikował moich zaburzeń konkretnie, albo do jednego , albo do drugiego, ale w sumie nie to jest teraz najważniejsze). Ponadto zmagam się z objawami nerwicy, które na całe szczęście nie są już tak intensywne jak kiedyś. Tyle na temat mojego "super" zdrowia.

Prawdziwe choróbsko zaczyna się bowiem od relacji z moimi rodzicami (mamą konkretniej). Zawsze wydawało mi się, że nadopiekuńczość rodziców to nie mój problem, bo przecież mogę wychodzić ze znajomymi, mogę wyjechać na samodzielne wakacje i tak dalej. Ale chyba mi się jednak tylko zdawało. Mam 23 lata. Mieszkam z rodzicami, kończę w tym roku studia. Tak naprawdę czuję się jak nieporadny bachorek. Dlaczego? Oto cykl niezwykle fantastycznych rzeczy, jakie moja rodzicielka potrafi zrobić:

 

- obrazić się na mnie, kiedy chcę wyjść wieczorem, argumentuje to najczęściej tym, że "o tej godzinie strach chodzić po ulicy" (a ja wtedy mam poczucie winy i nie wychodzę)

- potrafi powiedzieć mi żebym nie rozpakowywała np. zakupów, bo ona zrobi to lepiej, cytuje " bo Ty zrobisz to źle".

-wchodzenie do mojego pokoju bez pukania, wchodzenie do łazienki, kiedy w niej jestem -bez pukania oczywiście.

- kilka razy zdarzało jej się przeszperać mi rzeczy, a potem twierdziła, że sprzątała mi pokój( chociaż w zasadzie nie miała podstaw, żeby się o mnie martwić i z tych zmartwiń ratunku szukać w przeszukaniu moich rzeczy i "może znajdę coś podejrzanego").

-zaczęłam się widywać z pewnym chłopakiem, nasza znajomość przeszła kilka śmiesznych faz, bo na początku nie byłam nim zainteresowana, a teraz jest inaczej. Niestety popełniłam błąd zwierzając się mojej mamie ze swoich wątpliwości, bo teraz kiedy ich nie mam nie przyznaję się do tego, że się z nim widuję, z obawy przed reakcją mamy (wiem, że to raczej nie świadczy o mojej dojrzałości, ale emocje, jakie towarzyszą mi w momencie, gdy ona nie akceptuje czegoś, co robię, są naprawdę fatalne), Niedawno dostałam od niego bukiet kwiatów, kiedy go zobaczyła zapytała " a po co Ci to?". Kiedy dostałam kwiaty po raz drugi, zanim weszłam do domu po prostu je wyrzuciłam...Oj, jak to piszę, coraz dotkliwiej odczuwam paradoks tej sytuacji i zastanawiam się do czego mnie to doprowadzi.

- dalej, potrafi mi powiedzieć "ubierz się w to,w tym źle wyglądasz", " ja bym na twoim miejscu ubrała to". Kiedy nie ubiorę zaczyna się "gadka" "tyle masz rzeczy, a w niczym nie chodzisz"

To mniej więcej wszystkie najgłupsze rzeczy, jakie wyprawia moja rodzicielka. Ponadto, muszę powiedzieć, że mój ojciec jest tym "w nic się niewtrącającym" się typem człowieka, a przynajmniej niczego nie mówi mi wprost.

Ogółem w moim domu nie ma miejsca na odrębność, autonomię. Ja nie chodzę do Kościoła, oni chodzą - to ja robię źle. Oni myślą tak, ja myślę inaczej - nie mogę nawet się w tej kwestii wypowiadać, bo jak mawia moja mama" nie znasz w ogóle życia", czyli jestem niedojrzałym podlotkiem, który świata na oczy nie widział.

Chyba nieźle namieszałam w tym poście;d W sumie nie szukam u Was propozycji rozwiązania tej sytuacji, tylko ewentualnej trzeźwej oceny - czy ja przeginam? czy rodzice tak mają, szczególnie mamy jedynaczek? Bo czasem kiedy jestem pewna tego, że to ona przegina, to za chwilę myślę sobie " ciesz się dziewczyno, że rodzice są zdrowi i się Tobą interesują". Słusznie? Czy rzeczywiście pępowina w moim wypadku się nie przerwie nigdy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie, nie ma u Ciebie miejsca na prywatność. Dziwne to trochę, a z tymi zakupami to nawet zabawne w pewnym sensie. Próbowałaś rozmawiać z mama o tym, co dla Ciebie jest ważne? I że niekoniecznie trzymasz jej zdanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pojecia co Ci doradzic.Ja z moja Matka tez mam podobne przezycia.Moze nie az tak,ale ona zawsze uwazala siebie za lepsza.Zwierzalam sie i potrafila mi wymowic pozniej wszystko.Nawet na ten temat nie chce pisac i tego rozdrapywac.

Wspolczuje Ci,ale ja np jestem buntowniczka i nie dam sobie nikomu w ,,kasze dmuchac''.Rozumiem,ze ejstes od nich uzalezniona.Tylko,ze jak nic z tym nie zrobisz to ona Cie wykonczy psychicznie i bedzie mega znerwiowana;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×