Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwicanatręctw

Znaleziono 9 wyników

  1. Cześć! Mam pytanko. Niedawno zacząłem terapię, bo mam nerwicę. Od jakiegoś tygodnia czuję odcięcie od siebie, takie głupie uczucie, chwilami mam wrażenie jakby mózg mi się wyłączał, jakbym miał zaraz stracić kontakt ze światem. Jakbym był ale jednak by mnie nie było. Stałem się mega cichy i strasznie mało odzywam się do innych, mam takie jakby natrętne myśli, że jak czasami usłyszę jakieś słowo, nieważne jakie, to czuję przymus powiedzenia w głowie definicji tego słowa, wiem że to głupie, no ale tak to jest. Mam też myśli typu, że źle powiem jakieś słowo czy w ogóle nie będę znał znaczenia słów bo coś mi się stanie z głową i że nie będę potrafił rozmawiać z ludźmi, że nie będę rozumiał słów, odczuwam przy tym niepokój i frustrację. Chcę żyć normalnie, a nie potrafię. Co z tym mogę zrobić? Mieliście coś podobnego? Jakieś wskazówki? Pozdrawiam!
  2. Patita

    Oddanie duszy

    Hej wszystkim. Od kilku lat zmagam się z nerwicą natręctw. Miałam myśli o różnej tematyce. Od myśli o zabiciu kogoś, rzuceniu klątwy przez myśli religijne. I z tym właśnie mam największy problem. Ostatnio męczą mnie myśli o oddaniu duszy w zamian za to, żeby coś mi się udało. I mam wewnętrzny konflikt, bo chcę żeby dana rzecz mi się udała ale nie chcę oddawać za nią duszy. Nie wiem czy to złe, że chce żeby coś mi się udało. Nie mam pojęcia co mam robić. Mam nadzieję że mi doradzicie
  3. Hej, mam zdiagnozowaną nerwicę natręctw już od ładnych paru lat, raz bywało lepiej raz gorzej, ale niestety przez pandemię nerwica totalnie mi się rozhulała i wywróciła mi życie do góry nogami:/ Z pewnością wiele osób z OCD przechodzi teraz ciężki czas, dlatego może warto podzielić się swoimi doświadczeniami. W takim razie zacznę od siebie. Byłoby mi też raźniej gdyby ktoś w podobnej sytuacji zechciał o tym napisać:3 W mojej nerwicy zawsze towarzyszył mi lęk o innych, o bliskich, o to że może im się coś stać albo że ja mogłabym spowodować komuś jakąś krzywdę. Sytuacja pandemiczna jest więc spełnieniem moich najgorszych koszmarów i idealną pożywką dla tego lęku. Na początku pandemii panicznie reagowałam na każdy najmniejszy symptom, który mógłby być objawem koronawirusa, co oczywiście poskutkowało tym, że coraz bardziej izolowałam się od bliskich i znajomych, nie mówiąc już o skupiskach ludzkich:P Obawa przed koronawirusem koncentruje się u mnie na innych, tzn. nie boję się o własne zdrowie, ale o to że mogłabym mieć wirusa i zarazić innych (btw. miałam Covid rok temu, przeszłam bardzo łagodnie). Kilka razy się testowałam, obsesyjnie myję ręce po kilkadziesiąt razy dziennie, biorę kąpiel 2 razy dziennie, moim najlepszym przyjacielem w domu stał się płyn dezynfekujący, nie zliczę ile już tego zużyłam. Ale nie to jest najgorsze. Ostatnio bardzo nasiliły się lęki i zaostrzyły objawy. Właściwie na każdym kroku pojawiają mi się wątpliwości, czy nie popełniłam jakiegoś błędu i czy nie przyczyniłam się do szerzenia wirusa (np. czy na pewno miałam maseczkę w autobusie, czy na pewno umyłam ręce po przyjściu ze sklepu itd.). Albo wyobrażam sobie sytuacje w których przeze mnie mogłoby do tego dojść i kiedy przeze mnie komuś dzieje się krzywda. Ostatnio moje wątpliwości osiągają już jakiś abstrakcyjny poziom i boję się, że przestanę odróżniać to co rzeczywiście robię od tego co dzieje się w myślach. Ostatnio byłam już tak zdesperowana, że pytałam moją psychiatrę o oddział zamknięty, ponieważ boję się że mogę zagrażać otoczeniu (pani psychiatra mi odradziła i mówi że nie widzi wskazań do hospitalizacji). Funkcjonuję normalnie, chodzę do pracy, ale myśli nie dają mi spokoju i czasem jestem przez nie wykończona. Tym co mnie najbardziej boli i nie daje spokoju jest fakt, że moje myśli mają charakter agresywny w stosunku do innych ( w rzeczywistości przenigdy nie chciałabym nikogo skrzywdzić i wiem że nie mogłabym żyć z taką świadomością). Ostatnio mam obsesję na punkcie...śliny:P Kojarzy mi się ona z siedliskiem wirusa. I wyobrażam sobie np. że naplułam do kubka w kuchni w biurze, mam akurat wirusa (którego przechodzę bezobjawowo) i ktoś się przez to zarazi...Staram się unikać sytuacji gdzie dotykam rzeczy używanych przez innych żeby się nie triggerować, ale wiadomo jest to nieuniknione...Niedawno miałam straszną wkrętkę, kiedy zanosiłam do pracy ciasto urodzinowe, zobaczyłam na chodniku plamę śliny i wyobraziłam sobie że umaczałam w niej moją torbę z ciastem. A że w ślinie oczywiście był wirus....Starałam to sobie racjonalizować i robić to co robiłabym normalnie - rozdałam ciasto. Tylko, że potem myśli się rozszalały i autentycznie zastanawiałam się czy zrobiłam coś takiego. Niedługo po tym w pracy jedna osoba zachorowała - oczywiście przypisałam to sobie. Chodzę na terapię, biorę już maksymalną dawkę leków, które jakiś czas temu zmieniłam za radą psychiatry ( z Arketisu na Fevarin), ale ne widzę żadnej poprawy:( Moja codzienność to życie w ciągłym napięciu, obawy że spowodowałam albo spowoduję coś złego, wątpliwości oraz strach, że straciłam/stracę kontakt z rzeczywistością i że jestem niepoczytalna (wg pani doktor tak nie jest, staram sobie to powtarzać). Może ktoś boryka się z podobnymi lękami? Może pandemia powoduje jeszcze inne rodzaje lęku u Was? Czy również mieliście kiedyś wątpliwości do swojej poczytalności, do tego co robicie w rzeczywistości i do tego gdzie kończą się myśli a gdzie zaczyna rzeczywistość?? Byłabym bardzo wdzięczna gdyby ktoś zechciał się podzielić<3 PS. przepraszam za przydługawy post:P PZDR!
  4. Witam mierze się od kilku dni z problemem z którym nie jestem w stanie sobie poradzić i powoduje u mnie dyskomfort i lęk. Mam 17 lat i na co dzień jestem nieśmiałą i zamkniętą w sobie osobą. . Kilka dni temu poznałem w internecie dziewczynę która twierdziła że ma 17 lat pisała ze bardzo chce się jej uprawiać seks wysłała mi kilka nagich zdjęć. Po sposobie pisania myślałem że jest dzieckiem więc chciałem się upewnić ze ma faktycznie 17 i spytałem ją do jakiej chodzi szkoły ona odpowiedziała że do technikum gastronomicznego. stwierdziłem że wszystko jest ok i masturbowałem się do jej zdjęcia. Na drugi dzień wkręciłem sobie ze na pewno jest jeszcze dzieckiem i jestem pedofilem. Wpadłem w lęk i chciałem sobie udowodnić ze jest inaczej. Bałem się że po tym jak masturbowałem się do jej zdjęcia będą mnie podniecać dzieci. Spowodowane jest to natretnymi myślami z którymi mierze się już od pół roku i zrozumiałem to dopiero potem. Jednak pojawił się drugi problem który przyćmił ten pierwszy i jest chyba poważniejszy ponieważ z powodu pisania z tą osobą narodził się we mnie dziwny sadyzm i chęć zrobienia jej krzywdy. Mam te myśli kiedy widzę jakies małe dziecko albo jakieś zwierzę nie wiem dlaczego. Mam świadomość że jest to złe ale nadal mam taką chęć którą nie mogę. Jeszcze kilka dni temu wszystko było normalnie ale przez kontakt z tą dziewczyną przypomniały mi się te dziwne uczucia. przypomniałem sobie też sytuację z dzieciństwa kiedy miałem 11, 12 lat miałem kotkę i wtedy też miałem z nią te dziwne sadystyczne chęci. Pamiętam że przez to targałem ją za ogon rzucałem i znecalem się nad nią nie wiem z jakiego powodu być może ponieważ chciałem się wtedy wyżyć. Wiem że to nie było odpowiednie i jest mi wstyd że mogłem coś takiego zrobić. Czytałem w internecie o zoosadyzmie czyli podniecienia seksualnego wywołane znęcaniem się nad zwierzętami. Wpadłem w lęk i panikę boję się że mogę mieć tą chorobę. Wczoraj w nocy słyszałem miałczenie kota wyobraziłem sobie ze cierpi i przypomnialo mi się te dziwne uczucie sadyzmu sprawdziłem czy coś się stanie z moim penisem poczułem ciepło myślałem że dostaje erekcji i wpadłem w panikę zacząłem płakać ze jestem na to chory. Bo skoro mam te uczucie sadyzmu to i musi pojawić się w związku z tym podniecenie. Dzisiaj podczas masturbacji natrętnie pojawiła się w mojej głowie ta kotka boję się że przez takie myślenie może narodzić się u mnie jakas parafilia. Gdy widzę jakąś dziewczynę pojawia mi się w mojej głowie obraz kota gdy panikowałem ze mogę być pedofilem w każdej dziewczynie widziałem obraz dziecka. Odczuwam uczucie zrobienia komuś krzywdy małym dzieciom osobom bezbronnym i zwierzętom mimo że wiem że to nieodpowiednie. Przeczytałem ze mogą się z tym wiązać seksualne rzeczy i wpadłem przez to w panikę. Ostatnio odczuwałem taki lęk i dyskomfort gdy nachodziły mnie natrętne myśli pół roku temu ale po poczytaniu w internecie kilku rad zrozumiałem że nie jest to nic złego i już w miarę udało mi się to wyleczyc ale rozumiem że te uczucie sadyzmu jest znacznie poważniejsze. Jestem znerwicowany i boję się że na widok kota zwierzęcia może pojawić się u mnie podniecenie, mogę dostać erekcji. Prosiłbym o rady jak to wyleczyć i czym jest to spowodowane.
  5. Witajcie. Chciałam Was zapytać o charakter Waszych obsesji, rytuałów. Czy ktoś z Was również miał obsesję na punkcie liczb to znaczy, czy miał takie jakby swoje bezpieczne liczby, które zapewniały mu spokój. Mam tutaj na myśli to, że wykonanie jakiejkolwiek czynności daną ilość razy zapewniało Wam poczucie bezpieczeństwa i nic nie mogliście robić normalnie, tylko musieliście wszystko powtarzać? Moje życie wyglądało w ten sposób kilkanaście lat, teraz od kilku miesięcy staram się nauczyć żyć na nowo. Bardzo chciałabym porozmawiać z kimś o podobnym problemie i będę wdzięczna za jakąkolwiek odpowiedź. Pozdrawiam
  6. Witam Zacznę od tego że ostatnimi czasy przejawiałem objawy nerwicy natręctw z przewagą myśli obsesyjnych. Nie pojawiały się u mnie żadnego rodzaju kompulsje typu nadmierne mycie rąk czy zamartwianie się o niezamknięte drzwi. Przeważała w moich obsesjach zdecydowanie myśl na jeden temat, mianowicie pedofilia. Zacznę od tego że przejawiałem typowe dla tej choroby objawy, cierpienie z powodu moich myśli, czasami występowały myśli samobójcze i postanowienie że jeśli moje obawy okażą się prawdą to po prostu ze sobą skończę. Tutaj muszę nadmienić że nie jestem jeszcze osobą pełnoletnią, mam 17 lat dlatego też nie mogłem podjąć się leczenia na własną rękę. Fakt, byłem na prywatnej wizycie u psychoterapeuty, tam polecono mi samodzielne zmierzenie się z problemem, a w przypadku gdyby to nie przynosiło skutków to skontaktowanie się z poradnią zdrowia psychicznego dla osób niepełnoletnich. No i oczywiście na początku nie dawało to żadnego skutku praktycznie, pogłębiały się tylko moje obsesyjne myśli na ten temat. W pewnym momencie, może z niecały miesiąc temu zniknęło mi towarzyszące przez cały czas trwania choroby uczucie bycia więźniem swoich myśli oraz przewlekłe poczucie lęku. Oczywiście pewnie każdy w tym wypadku cieszyłby się ale nie ja. Od razu zacząłem wmawiać sobie że zwariowałem pewnie już, zacząłem obserwować reakcje swojego ciała gdy np. patrzę na dzieci, każdy bodziec który wydawało moje ciało i którego nie byłem w stanie jednoznacznie określić było przeze mnie dogłębnie analizowane, do tego stopnia że doznawałem bólów głowy, uczucia gorąca w mózgu bądź od niedawna problemy z oddychaniem czy ból i ucisk w klatce piersiowej. Tutaj pojawiło się podejrzenie nerwicy lękowej bądź hipochondrii, ale oczywiście i tutaj nie mogłem na tym poprzestać, notorycznie i wręcz machinalnie szukając powodów moich objawów, nawet na pewnym forum wyczytałem że nieleczone obsesje mogą zostać zrealizowane i to tylko pogorszyło sytuację. Teraz to już sam nie wiem czy się nie zmieniłem w potwora czy po prostu coś sobie wmawiam. Nadmienić też muszę że gdy na przykład patrzę na dziecko to czuję takie dziwne ukłucie, uścisk czy coś takiego, cały czas mam nadzieję że to tylko jakiegoś rodzaju podświadomy stres czy lęk, którego psychicznie nie odczuwam tylko fizycznie podobnie jak z tymi bólami głowy. Tutaj warto jeszcze dodać że gdy pojawiają się u mnie te chore myśli, które być może już sam przywołuje to automatycznie szeptem odklepuje formułkę ,,Nie jestem pedofilem i nigdy nie będę i przestań o tym myśleć" już sam nie wiem czy z przyzwyczajenia czy ze stresu którego nie odczuwam psychicznie. Kolejnym skutkiem takiego sposobu życia jest odwracanie wzroku, staranie się nie patrzeć wszędzie tam gdzie mogą być dzieci, oraz uczucie swego rodzaju niepokoju gdy toczone są rozmowy na tematy pedofili tak często teraz przez media przytaczanej. Cały czas mam nadzieję że moje podejrzenia o zmienieniu się w potwora nie są prawdziwe, że po prostu coś sobie wmawiam i że nikogo nigdy nie skrzywdzę oraz że osoby chore na tą parafilie (ale ciężko mi to nazwać po prostu zboczeniem, w moim mniemaniu przynajmniej do pewnego czasu było to najzwyczajniejsze zwyrolstwo) są pozbawione świadomości o tym jak złe są ich czyny. Niepokoi mnie fakt że nie jestem w stanie tego tak otwarcie i z czystym sumieniem nienawidzić, może to zabrzmi dziwnie ale źle mi z tym że nie jestem w stanie tym gardzić, chcieć wyplenić to do ostatniego chwasta. To wszystko jest już dla mnie tak niezrozumiałe że w tym momencie pragnę by obsesje w swojej normalnej formie powróciły gdyż dałoby mi to pewność że na 100% przeraża mnie myśl o tym że mógłbym stać się wykolejeńcem. Dodam jeszcze że absolutnie nie fantazjuje ani nie sięgam po żadne rzeczy przedstawiające tego typu zboczenia, od kiedy pamiętam przedstawienie tego nawet w formie literackiej mnie brzydziło i odpychało. Z góry dziękuję za pomoc i poświęcenie czasu na rozpatrzenie mojego problemu.
  7. Paulinaski

    Nerwicowcy w Suwałkach

    Pisałam już podobny post gdzie indziej i z góry przepraszam jeżeli nie jest to miejsce na tego typu pytania, ale czy znajdę w Suwałkach kogoś z nerwicą natręctw? Pisać na priv.
  8. Paulinaski

    Nerwicowcy Suwałki

    Czy jest ktoś z nerwicą natręctw w Suwałkach. Pisać na priv.
  9. Hej. Mam za sobą pierwsze kroki w walce z nerwicą natręctw i wiem już jak trudna jest to walka. Jestem pod specjalistyczną opieką psychiatry i psychologa. Przyjmuję leki. Problem polega na tym, że potrzebuję do wygadania się osoby, która zna ten problem od podszewki. Jeżeli ktoś z tym schorzeniem chciałby porozmawiać to piszcie na priv. Będę wdzięczna, bo jest mi naprawdę trudno. Pozdrawiam wszystkich!
×