Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hocd

Znaleziono 4 wyniki

  1. hej wszystkim mam 14 lat i ostatnie 2 tygodnie mojego zycia to KOSZMAR zaczelo sie na poczatku roku szkolnego kiedy to zaczelam liceum. wszystko bylo ok i pierwszwgo dnia zauwazylam jakas dziewczyne z mojej klasy pomyslalam sobie ,,o nawet ladna'' ale nie przeszkadzlo mi to. od zawsze lubilam i podobali mi sie tylko chlopcy bylam w paru zwiazkach calowalam sie i to byly najlepsze uczucia w moim zyciu. teraz tez mam crusha na takim jednym chlopaku ze szkoly. lubie pisac do chlopakow, stresuje sie z nimi rozmawiac i pociagaja mnie. bardzo chce miec meza i dzieci i to od zawsze bylo moim marzeniem. ale 2 tyg temu nagle naszla mnie okropna mysl ,,co jak ona mi sie podoba?''. boze. tak masakrycznie sie na to nakrecilam ze dostaje atakow paniki, placze, chce sie zabic, nie czuje ze jestem soba, nie czuje ze to moje zycie. nie potrafie sie na niczym skupic, nic sie nie ucze, nie moge ogladac filmow ani lektury poczytac bo wszystko mi o tym przypomina. ten natlok mysli powoduje ze na prawde nie chce zyc. czuje sie obrzydzona, nie podoba mi sie to. zawsze jak chce sobie wyobrazic mnie z moim crushem ta glupia dziewczyna sie pojawia zamiast niego. szczerze moge powiedziec ze jestem homofobiczna, nigdy mnie to nie zachwycalo, obrzydza mnie to i jest patologiczne dla mnie. MAM DOSC. czuje ze juz nic nie ma sensu. chce zeby bylo jak kiedys. kiedy jeszcze nie wpadlam w ten niekontrolowany natlok mysli, ta dziewczyna byla w moim zyciu, wiedzialam o jej istnieniu ale nic takiego nie bylo. umialam normalnie myslec o moim crushu i zyc normalnie. uczyc sie, uprawiac sporty a teraz? stracilam wszystko. swoja osobowosc. nie mam sily sie myc... probuje sie na czyms skupic to obraz mojej kolezanki nagle mi wyskakuje. nie kontroluje tego i mnie obrzydza. nie bylam jeszcze u psychologa ale bylam u pedagoda w szkole i ona dodatkowo zryla mi beret. powiedziala ze wszystkie mysli sa nasze i wynikaja z naszych emocji. blagam jezu. mi sie na ogol nie podobaja dziewczyny, wsm to sa brzydkie. nie pociagaja mnie ani podniecaja. nic kompletnie. za to chlopcy tak. sa sliczni i chce miec chlopaka ale tez zadnen mnie nie chce. nie czuje tez zeby moj crush mnie lubil. w glebi serca wiem, ze podobaja mi sie tylko chlopcy wiec skad te mysli? pomozcie. dodatkowo okres spoznia mi sie 3 miesiace. dorastam, moze ma to cos wspolnego? pomozcie prosze jak najszybciej
  2. hej, jestem 18-letnim chłopcem, którego mogę nazwać mężczyzną. Odkąd byłem mały, myślałem, że pociągają mnie kobiety, chociaż były chwile, kiedy mężczyzna mnie podniecał, ale mnie to nie obchodziło. Porno oglądałem bardzo wcześnie, czego żałuję, bo miałem 11-12 lat, zacząłem od heterowskiego, ale w wieku 13-14 lat były bardzo krótkie momenty, kiedy wyobrażałem sobie coś z chłopakiem, ale to był tylko tymczasowy, ponieważ fascynowały mnie dziewczyny. Minęło dużo czasu, odkąd przeszłość nagle zaczęła mnie przerażać i mówić, że to znaczy, że jestem gejem. Myśli że jestem gejem, a to doprowadziło do nerwicy. Poszedłem do lekarzy, odbyłem wywiady i leczyłem się farmakologicznie, było dobrze, ale tylko na chwilę. Kiedy widzę gorącego chłopaka, przesadzam z uczuciem, że go lubię, chociaż wiem. Podoba mi się wizualnie. Na siłe masturbuje się do gejowskiego porna i niewiem czemu dochodze, wtedy nie czuje satysfakcji tylko płacz lęk, i boje sie ze tego pragne. Kiedy go pamiętam, czuję się dziwnie, nie uwielbiam się z nimi masturbować, bo wiedziałbym, że mi się to nie spodoba, bo nie uczyniłbym tego tak przyjemnym do końca życia. kiedy chcę się masturbować, robię to dla seksu z kobietą, a dla mnie gejem seks jest męczący, bo tylko moje myśli mają o nim pamiętać, chciałbym usłyszeć twoje opinie, bo te uczucia i myśli mnie dręczą. dziękuję XYZ
  3. zaburzona9406

    HOCD

    Witam, od roku lecze sie na nerwice lekowa. Zaczelo sie po skonczeniu studiow. Podjelam prace i mialam bardzo ostrego szefa. Bardzo sie stresowalam i tak sie zaczelo. W pracy towarzyszyly mi dusznosci itd., balam sie ciagle, ze zostane zwolniona i zostane z niczym, czekalam tylko az skonczy sie okres probny. Najgorzej bylo zawsze jesienia i wiosna. Latem tego roku praktycznie w ogole nie mialam objawow, poznalam swietnego faceta, przestalam przejmowac sie praca i chcialam juz zrezygnowac z terapi a tu we wrzesniu wrocilo ze zdwojona sila. Dopadlo mnie hocd, a przynajmniej tak mi sie wydaje. Ogolnie to musze przyznac, ze nigdy nie mialam orgazmu w mezczyzna, ale mimo tego seks i bliskosc zawsze sprawialo mi przyjemnosc. Zawsze ciagnelo mnie do mezczyzn i zakochiwalam sie w mezczyznach. Mialam jednak taki epizod w swoim zyciu, ze ogladalam lesbijka pornografie i zaczelam sie przy tym masturbowac i wtedy zawsze mialam orgazm. Najbardziej krecilo mnie chyba, ze to byl taki temat tabu. Nigdy mnie to jednak nie martwilo i nie rozmyslalam nad tym, poniewaz w realu nigdy nie ciagnelo mnie do kobiet, nawet mnie troche obrzydzalo. Calowalam sie czasem z kolezankami i bylam podrywana przez kobiety, ale w ogole nic przy tym nie czulam. Zero. Jak spotkalam mojego obecnego faceta, to przestalam ogladac te filmy, w ogole o tym zapomnialam. Nagle jesienia zaczelam sie zastanawiac, dlaczego nie mam z nim orgazmu i wtedy mi sie przypomnialo, ze zawsze mialam orgazm przy lesbijskim porno i wtedy sie zaczelo. Natretne mysli, szukanie odpowiedzi w internecie, swiat zwariowal. Brak ochoty na seks, w ogole czasem to mysle, ze mam depresje, a nie nerwice. Nic mi sie nie chce. Nic mnie nie cieszy. Nie wiem, czego chce, kim jestem. Boje sie, ze zwariuje. Plus taki, ze techniki z mesturbacji wprowadzilam do mojego seksu z partnerem i normalnie dochodze przy seksie oralnym. Uspokoilo mnie to na troche, jednak ciezko sie pozbyc tych mysli. Moze naprawde jestem jaka ukryta lesbijka? Jednak nie wyobrazam sobie zwiazku z kobieta, nawet nie mam ochoty na jakis trojkat czy cos. Chce po prostu, zeby wszystko bylo jak dawniej. Nie jestem zadnym homofobem, mam znajome lesbijki, geji. Moja rodzina i znajomi sa mega tolerancyjni. Zyje w Niemczech, mega tolerancyjnym panstwie, wiec nie widze powodu, zeby to ukrywac. Zreszta jakbym byla les, to chyba wczesniej bym to zauwazyla, zakochala sie w jakies dziewczynie. Ja mam juz 26 lat. Ma ktos podobne doswiadczenia? Wyszedl ktos z tego?
  4. Dzien dobry. To moj pierwszy post tutaj. Wertowalam juz podobne fora, jednak zdecydowalam sie zalozyc wlasny watek. Byc moze ktos z podobnymi doswiadczeniami jest w stanie podniesc mnie na duchu. Od 2/3 tyg chodze na psychoterapie, poki co nie chce brak lekow, stwierdzono u mnie zaburzenia lekowe na tle homoseksualizmu. Od kilku msc boje sie i wkrecam sobie, ze moge byc homo/bi. Te mysli mnie doslownie zjadaja, nie jestem w stanie na niczym sie skupic. Mysli typu: "Czemu teraz to sie dzieje, byc moze jest cos na rzeczy", "Czy probuje cos ukryc przed sama soba", "Kiedys obejrzalam lesbijskie porno", "Moze nie potrafie zaakceptowac przed sama soba prawdy" itp, itd... Boje sie chodzic na spotkania ze znajomymi w gronie zenskim, boje sie czasem porozawiac z kolezanka przez telefon w obawie ze spodoba mi sie np. jej glos. Gdy spojrze na jakas inna kobiete mam wyrzuty sumienia, gdy idzie para ganiam sie za to ze spojrzalam sie najpierw na dziewczyne. Zastanawiam sie jak byloby mi w takim zwiazku... A wiem, ze nie podobaja mi sie kobiety w tym sensie, ze nie chcialabym byc z kobieta, ze marze o mezu i domie, dzieciach, ze nigdy nie czulam zadnego pociagu w stosunku do kobiet. Jednak takie racjonalne argumenty chowaja sie gdzies za ta cala chmura mysli i nie daja mi zdrowo funkcjonowac. Mialam juz 1 atak paniki, wczoraj bylam blisko drugiego bo wsrod znajomych wywiazala sie rozmowa nt. srodowiska lgbt. Zmrozilo mnie w sekunde, musialam wyjsc na papierosa i zaczelam cala sie trzasc. Myslalam, ze jest juz troche lepiej, bo od dwoch dni czulam sie naprawde okej w porownaniu do ostatnich kilku tygodni, a teraz znow. :( Nie czuje sie soba, mam wrazenie ze moje dawne zycie juz nie wroci i bardzo sie tego boje, ze to ze mna zostanie, ze kiedys znow sie obudzi itp. Chodze normalnie do pracy, wykonuje codzienne obowiazki lecz nie ukrywam, ze czesto wymaga to wiele, wiele wysilku. Jestem od 10 msc w szczesliwym zwiazku ze swietnym facetem, kochamy sie, chcemy spedzic razem zycie, zapatrujemy sie na wspolna przyszlosc. Bardzo mnie wspiera w chorobie, ale widze ze to negatywnie odbija sie tez na nim i na nas. Nie mam ochoty na seks, libido spadlo mi do zera, co prawda od czasu do czasu go uprawiamy i w trakcie jest milo, przyjemnie i chce tego, ale sama nie jestem w stanie nic zainicjowac... Na sama mysl sie boje, ze zaraz przyjdzie mi do glowy obraz dwoch kobiet, ze nie bede mogla sie podniecic, ze nie sprostam jego oczekiwaniom, ze nie bedzie mi dobrze. :( Niszczy mnie to od srodka. Najgorsze ostatnio w tym wszystkim chyba jest to, ze te mysli coraz mniej mnie stresuja. Nie wiem czy to oznaka poprawy, ale ja boje sie ze to przeradza sie w rzeczywistosc..... Co robic? Prosze, jesli ktos przechodzil cos podobnego i jest w trakcie leczenia/wyszedl z tego o podzielenie sie przezyciami, czy zdecydowaliscie sie na leki, o podniesienie na duchu. Nie mam juz sil.
×