Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emocje

Znaleziono 4 wyniki

  1. Hej, nie wiem czy w odpowiednim miejscu tworzę ten temat. Jeśli nie to proszę o przeniesienie. Zacząłem się dzisiaj zastanawiać nad emocjami, tym co czuję i doszedłem do wniosku, że staję się coraz bardziej zimny. Owszem, biorę leki antydepresyjne, które mają wpływ na emocje, ale już przed nimi czasem łapałem się na tym, że w sytuacjach w których powinienem coś czuć nie czułem nic. Na przykład dziewczyna (już była) wysłała mi nagranie, monolog w którym odnosiła się do naszej związkowej sytuacji, płakała, a mnie to nie ruszyło. Mogłem iść po odsłuchaniu oglądać YT albo sobie pograć, itd. To było przed lekami. W trakcie farmakoterapii też jest podobnie. Ktoś ze znajomych pisze mi, że dzieje się coś złego, a ja nie mam tej empatii. Owszem, staram się pomóc, pocieszyć, ale w środku zero reakcji. Dostrzegam też to w odniesieniu do samego siebie. Kiedy robię coś nie tak albo próbuje przekonać siebie do działania, zrobienia czegoś ze swoim życiem, to tak jakbym mówił do ściany. Jakby dwie osoby były we mnie i ta słabsza chce ruszyć, być inna, lepsza, ale ta silniejsza totalnie ją olewa, bez mrugnięcia okiem, bez emocji. Też nie jest tak, że kompletnie nic nie czuję. Wciąż towarzyszy mi lęk, stres, radość, smutek, zdenerwowanie, itd. gdyby coś złego stało się moim bliskim, to nie wiem jakbym psychicznie sobie z tym poradził. Wszystkie znajomości jakie mam mógłbym zakończyć dzisiaj, a nie poczułbym, że mi ich brakuje. Pamiętam, że jeszcze z 5-6 lat temu wyglądało to inaczej, miałem empatię, cieszyłem się nawet z tego, bo dzięki temu łatwiej było mi zrozumieć drugą osobę. Pomóc jej. Dziś coraz rzadziej tak szczerze potrafię współczuć. Czy brak mi wrażliwości, takiej która sprawia, że łezka kręci się w oku człowieka? Raczej nie. Wiele sytuacji wpływa na mnie nawet zbyt bardzo. Na filmie Mój przyjaciel Hachiko mógłbym płakać cały czas jak i przy wielu innych scenach filmowych. Łza pojawiła mi się też na pogrzebie ciotki, ale nie z jej powodu, a tego przerażającego smutku i płaczu, np. mojej mamy czy jej męża. Kiedy w domu ktoś słyszy w TV, że zginęło dziecko to przeżywa mniej lub bardziej. Mi jest to obojętne. Czy ktoś jest w stanie powiedzieć mi co jest grane? Czy to może być jakaś choroba, a może efekt uboczny stanów depresyjnych, lękowych i nerwicy? Czy to wszystko świadczy o tym iż jestem złym człowiekiem? Coraz bardziej mi to przeszkadza. Oczywiście... bez emocji ale gdzieś w środku wiem, że to nie tak powinno wyglądać. Może opisałem to zbyt chaotycznie, zbyt mało szczegółów, ale ciężko wyrazić to słowami.
  2. Kalebx3 Gorliwy

    dubel

    >>> Czterech roboli z rannej zmiany pędzi przez park do parku maszyn jest noc , bo jakże mogło być inaczej przetransportować swą normę blach zaraz za nimi w dziurawych laczkach czterech Aniołów zapierd-ala jest noc , bo jakże mogłoby być inaczej lecz dla tych zapalców ciemność zawsze JASNOŚĆ oznacza . Już po robocie , w dobrej kawiarni tam gdzie marzenia sie spełniają siedzą i palą dobrą trawę , a potem śmiechem się uwalają i juz nie wiedzą, bo wiedzieć nie chcą co znaczy koniec ,albo początek , muzyka wpada im do uszu i ,,, tak dodaje animuszu ,że wszystko wokół BOGIEM się staje >>> a każdy Krzyż jest Zmartwychwstaniem ,,, Na wieczne teraz , na jutro i na skrzydlate, boże AMEN . Jezu mój .
  3. "Wzgórze ciszy" I Było przecudne popołudnie, kiedy dwudziestoletnia Margarette szła do swojej pracy.Była asystentką pana Smitha, który był bardzo dla niej wymagający. Zawsze kazał jej wypisywać papiery do późnej nocy. Młoda dziewczyna nie miała w ogóle czasu na swoje prywatne życie. Margarette była od wielu lat bezdzietną mężatką, ale jej małżeństwo nie było za bardzo udane. Mąż wypominał jej to, że ma wysokie aspiracje względem siebie. Pewnego wieczoru, kiedy przyszła z pracy, zauważyła, że nie ma nikogo w domu. " gdzie on jest?"- głośno pomyślała." Czy coś się stało?" Okazało się, że mąż ją zostawił dla innej kobiety. Była to starsza o pięć lat od niej dziewczyna, którą znał jeszcze przed Margarette. Na stole, w kuchni znalazła list na pożegnanie, który rozwiał jej wszelkie wątpliwości... " Droga Margarette" Przepraszam Cię za to, że nie potrafiłem się przyznać do tego że mam inną kobietę. Mam nadzieję, że nie znienawidzisz mnie za to. Wiem, że bardzo mocno Cię zraniłem. Nie chciałem tego. Moja dziewczyna, z którą jestem, darzy mnie ogromnym uczuciem. Ty mi tego nigdy nie potrafiłaś okazać. Na tym kończę. Żyj sobie jak chcesz. Miałem już dość tych wszystkich Naszych kłótni, dlatego też się wyprowadziłem... Twój mąż Thomas Kiedy Margarette przeczytała ten pożegnalny list od swojego męża, to nie mogła w to uwierzyć, że człowiek, z którym żyła był dla niej zupełnie obcy. "Z kim ja żyłam przez całe swoje małżeństwo...?"- zastanawiała się młoda dziewczyna, która odczuwała teraz ogromną samotność. Nie dość, że miała wymagającego szefa w swojej pracy, to jeszcze została sama bez partnera. Margarette żyła w silnym stresie, który powodował u niej to, że była wszystkim zmęczona. Nie radziła sobie tak dobrze w pracy, zaniedbywała swoje obowiązki służbowe a szef widząc ją ciągle śpiącą, albo rozkojarzoną, zwolnił z pracy. Została bez żadnych środków do życia. Z każdym dniem jej problemy emocjonalne zaczęły się nasilać do tego stopnia, że musiała podjąć sensowne kroki, aby zmienić swoje życie i normalnie funkcjonować. Postanowiła wyjechać na jakiś czas w góry, gdzie mieszkała jej rodzina: matka Dalia i ojciec Walery. Wyruszyła w podróż najszybciej jak się tylko dało, nocnym pociągiem, tego samego dnia. Jechała całą noc i o godzinie dziesiątej rano była na miejscu. - Witamy Naszą kochaną Margarette!- przywitali się rodzice z dziewczyną. - Dzień dobry kochani!- odpowiedziała młoda kobieta. - Co się stało,że do Nas przyjechałaś?- spytała matka Dalia, poruszona odwiedzinami córki. Była to sześćdziesięcioletnia kobieta, która poza Margarette miała jeszcze jedną, starszą córkę Sarę. - Mamo!- krzyknęła przerażona dziewczyna. Mój mąż mnie właśnie zostawił dla innej kobiety i nie mam nikogo! Na dodatek straciłam pracę i nie mam z czego żyć w mieście. - Pomożemy Ci skarbie- rzekła czule mama zdruzgotanej Margarette. Chodź, uściskam Cię mocno. Dawno się nie widziałyśmy. Starsza siostra Sara mieszkała za granicą razem ze swoim mężem i dzieckiem, więc w ogóle nie odwiedzała swoich rodziców. Ojciec jak zobaczył swoją młodszą córkę, to się od razu popłakał ze wzruszenia i wyszedł do drugiego pokoju. Matka długo z nią rozmawiała, próbując pocieszyć, dodać jakiejkolwiek otuchy, aby zaczęła myśleć pozytywnie. Doskonale wiedziała, że sytuacja w jakiej się znalazła, nie była dla niej komfortowa. Jednak uważała, że nie ma tak w życiu, żeby nie było wyjścia i trzeba jak najszybciej zacząć działać, aby poprawić byt Margarette. - Słuchaj moja najdroższa córeczko- rzekł ojciec, który się uspokoił i przyszedł do pokoju gdzie siedziała dziewczyna ze swoją mamą. Powinnaś jak najszybciej zapomnieć o swoim mężu i zacząć żyć na nowo. Owszem, możemy Cię wesprzeć finansowo , ale musisz podjąć pracę w dużym mieście, bo tutaj w górach nie ma możliwości jej znalezienia. Skończyłaś dobre studia, więc masz wszelkie kwalifikacje. - Co Ty jej mówisz?- powiedziała nerwowo matka Margarette. Czy nie widzisz, że ona cierpi? Musimy jej pomóc, a nie przemawiać jej do ambicji-dodała. Jak będzie gotowa na to żeby pracować, to sama ją sobie znajdzie. - Wiem, ja tylko chciałem...próbował się bronić mąż Dalii. Dziewczyna przeżywała silną depresję, w której nie potrafiła myśleć o swoich planach, nie miała na nic chęci ani motywacji do działania. Jednak miała nadzieję w sobie, że odnajdzie sens swojego życia. Mimo wszystko chciała być silna ,a z pomocą rodziców mogła odpocząć od okrutnej dla niej codzienności. Wydawało jej się, że nie ma tam swojego miejsca w tym dużym mieście, gdzie mieszkała. Zresztą gdzie by się nie rozejrzała, to widziałaby swojego męża z ów kobietą, którą kochał od zawsze. Ten fakt bardzo ją przerażał. Czuła silny lęk, którego nie była w stanie opanować. Matka próbowała przełamywać ten psychiczny ból swojej córki, ale bezskutecznie... Margarette spędziła sześć miesięcy u swoich rodziców, po czym zaczęła szukać innych dla siebie horyzontów w życiu po względnie ustabilizowanym nastroju. Odzyskała wiarę i siłę w to, że może rozpocząć swoje życie na nowo. Wróciła do swojego miasta, gdzie uprzednio mieszkała z mężem, wynajmując sobie nowe mieszkanie. " Chciałabym poznać jakiegoś mężczyznę, który by mnie szczerze pokochał..."- pomyślała sobie , po czym poszła do pobliskiego parku. II Po długim spacerze w parku młoda Margarette zaczęła intensywnie rozmyślać o swojej przyszłości. Musiała znaleźć sobie jakąś pracę, najlepiej w biurze, bo jej rodzina owszem chciała jej pomóc, ale ona doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie może być na ich utrzymaniu. Rozpoczęła przeglądanie różnych ogłoszeń w internecie i po kilku dniach znalazła sobie dobrze płatną pracę, na podobnym stanowisku. Tym razem miała wspaniałego szefa, który nie stawiał jej nie wiadomo jakich wymagań, więc nie odczuwała większego zmęczenia po całym dniu. Był to młody mężczyzna około trzydziestki, który nie miał żadnej kobiety. Żył samotnie i wiele godzin spędzał w pracy, zajmując się papierkową robotą. - Może napije się pani kawy?- spytał mężczyzna Margarette. - Z największą przyjemnością-rzekła dziewczyna. -Dzisiaj jestem bardzo senna i ciężko mi się pracuje przy biurku. - Nic nie szkodzi-odparł szef, który doskonale znał przeszłość młodej kobiety, że ma za sobą trudne chwile. - Może chciałaby pani o czymś porozmawiać?- spytał delikatnie, do niczego jej nie zmuszając. - Szczerze mówiąc odczuwam silną samotność i mam pustkę w głowie. Brakuje mi męża, który mnie zostawił dla innej kobiety. Nie wiem, co mam ze sobą robić w domu, jak przychodzę z pracy. Dobrze, że mogę chociaż z panem porozmawiać... Szef uśmiechnął się szeroko do Margarette, która poczuła wielką ulgę, kiedy zwierzyła się ze swoich osobistych problemów. Odzyskała większą motywację do pracy a mocna kawa, którą wypiła postawiła ją na nogi, dodając wewnętrznej energii. Po skończonej pracy poszła do domu. Wchodząc do bramy zobaczyła. że w skrzynce jest jakiś list.Wyjęła go nerwowo i otworzyła. Był to list od jej ojca, który napisał, że jej matka nagle zmarła. Margarette poczuła, że cały jej świat runął. Myślała, że za chwilę zapadnie się pod ziemię. Nie mogła uwierzyć, że straciła swoją najdroższą osobę, z którą była tak mocno związana emocjonalnie przez całe życie, od dziecka. Kiedy otworzyła drzwi i weszła do środka to się rozpłakała, nie mogąc opanować swojej rozpaczy. Chociaż jej mama żyła w górach, daleko od niej o pięćset kilometrów, to była między nimi znacząca więź... Margarette codziennie dzwoniła, troszcząc się o jej samopoczucie. Teraz ogarnęła ją jeszcze większa pustka.Młoda dziewczyna żyła z dnia na dzień, chodząc do pracy a wracając z niej płakała całymi nocami. Za niedługo był pogrzeb. Jej matkę Dalie pochowano tam, gdzie mieszkała, w górach. Ojciec przez całą ceremonię trzymał swoją młodszą córkę za rękę, aby móc ją uspokoić. Była w silnym szoku. Po pogrzebie Margarette wróciła do swojego domu razem z ojcem, który postanowił, że przez jakiś czas z nią zamieszka, zanim dojdzie do siebie. Dziewczyna nie chciała jego bliskości, ale w końcu się zgodziła. - Co Ty dziecko zamierzasz teraz robić?- spytał się ojciec dziewczyny. - Na razie myślę tylko o pracy a później, kto wie, może poszukam sobie kogoś, z kim mogłabym być w końcu szczęśliwa...- rzekła niechętnie Margarette. - Dobrze, że chociaż pracujesz, moja córeczko kochana- odparł zatroskany ojciec. III Po trzech tygodniach Margarette stwierdziła, że chce już mieszkać sama. Jej stan psychiczny znacząco się poprawił i mogła śmiało myśleć o swojej przyszłości. Zaczęła bardziej o siebie dbać, elegancko się ubierać, trochę malować, aby jakiś mężczyzna zwrócił na nią uwagę. Szef z którym pracowała zauważył metamorfozę swojej pracownicy i zaczął się nią bardziej interesować, czule z nią rozmawiać. Po kilku miesiącach Margarette zaczęła mieć głębsze uczucia do swojego pracodawcy, ale się tego wstydziła, bo wiedziała, że u niego pracuje, więc nie mogła sobie pozwolić na to, aby szczerze mu o tym powiedzieć, wyrazić co czuje do niego. Jednak młody mężczyzna zauważył, że dziewczyna jest rozkojarzona przy swojej pracy. - Czy coś się stało pani Margarette? - spytał czule jej pracodawca. - Nie...nic- odpowiedziała z nutą niepewności w głosie. - Jest pani taka zamyślona, że nie może się pani skupić na tym co robić przy dokumentach. - Właściwie to ma pan rację- rzekła Margarette. - No więc, o co chodzi?- spytał ponownie. -Widzi pan, panie Skalarski- tak miał na nazwisko jej szef. Chyba się w panu zauroczyłam, żeby nie powiedzieć, że jestem zakochana, bo to mocne uczucie. - Poważnie?- spytał zdziwiony mężczyzna, który nigdy w życiu nie miał żadnej kobiety i ciężko mu było zrozumieć, że ktoś może go darzyć jakimś głębokim uczuciem. - Tak, właśnie. Od jakiegoś czasu dużo o panu myślę i dochodzę do wniosku, że szef jest dla mnie taki miły, uczuciowy i uczynny. Nie wiem tylko , czy ma sens to moje uczucie. - A skąd pani może wiedzieć co ja czuję? spytał odważnie szef. - Właśnie nie wiem-rzekła dziewczyna, która miała gdzieś w sobie nadzieję, że mężczyzna czuje to samo do niej. Skalarski wstał z fotela, na którym siedział i skierował się w stronę Margarette. - Ja panią kocham!- rzekł podniecony. Dziewczyna słysząc te słowa, rzuciła się w jego ramiona i mocno go pocałowała. On też odwzajemnił jej uczucie. Od tamtej chwili byli razem. W pracy mieli do siebie stosunek czysto służbowy a w domu bardzo się kochali. Margarette wzięła rozwód ze swoim byłym mężem a po trzech miesiącach wzięła ślub kościelny , który uwieńczył ich wspólne szczęście. Młoda kobieta nie była samotna a cisza, której nie potrafiła znieść, raz na zawsze odeszła z jej życia. Po dwu latach urodziła dziecko, małego Wiktora, którego razem ze swoim obecnym mężem bardzo kochali, ciesząc się z chwil jakie zesłał jej los...
  4. "Jestem" Kiedy żyłem w swej niemocy nie szukałem już pomocy czekając na lepsze chwile milczałem nie robiąc niczego dla innych swym ciałem Każdy dzień był taki sam pomyślałem:"szansę sobie dam!" szeptem rzekłem dobre słowa i zacząłem żyć od nowa Teraz trwam w swej silnej woli choć mnie głowa już od myśli boli walczę dzielnie ze swym losem mówiąc nieraz coś pod nosem Chwile dobre są przecudne życie nie jest już tak nudne dzień po dniu mam swe marzenia mocno pragnąc ich spełnienia....
×