Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alkoholizm

Znaleziono 7 wyników

  1. Witam, Na wstępie powiem że mam 23 lata i choruję na nerwicę natręctw i pewnego rodzaju lęki, które leczę z powodzeniem. Moje pytanie jest z pogranicza nerwicy i uzależnień. Pod koniec roku miałem coś podobnego do zespołu abstynencyjnego, bo w okresie świątecznym piłem kilka dni z rzędu (wieczorami). Ten stan przeraził mnie tak bardzo, że w sylwestra nie tykałem alkoholu i napiłem się dopiero kilka tyg. później. Od tego czasu co jakiś czas mam dziwne okresy, kiedy czuję psychiczny dyskomfort, ze źródłem w ustach który jednocześnie strasznie mnie przygnębia i wywołuje lęki przed byciem uzależnionym od alkoholu. W tym czasie unikam picia jak ognia, bo boję się że wypiję jedno piwo i już nie przestanę. Czy to może być głód alkoholowy? Czy być może nerwica robi psikusa? Dodam że mój model picia był bardzo ryzykowny ale zmieniłem go diametralnie w tym roku i jedyne co zostało to męczące psychiczne uczucie które pojawia się co jakiś czas i przechodzi po kilku dniach.
  2. Witam, mam 28 lat i jak w moim opisie jestem od roku trzeźwą alkoholiczką (piłam 8 lat; przestałam po przeżyciu delirium tremens), osobą w depresji (od kiedy pamiętam) i z nerwicą lękową i natręctw (od ponad 9 lat; pojawiła mi się bezpośrednio po ciężkim porodzie, który ledwo przeżyliśmy, gdyż odkleiło mi się łożysko, miałam bardzo silny krwotok i ponoć 15minut życia, przetaczaną wielokrotnie krew, syn miał wtedy 3pkt w skali Apgar) oraz z zespołem opóźnionej fazy snu (od kiedy pamiętam; ale ostatnio już całkowicie dzień zamienił mi się z nocą, co najbardziej mnie dołuje). Szukam jakiegokolwiek wsparcia, bo jestem bardzo już zdesperowana całym swoim życiem, coraz częściej też pojawiają mi się myśli samobójcze, a już jedną próbę miałam (kilka lat temu, wraz z obławą policyjną na mnie, chciałam skoczyć z mostu, zostawiłam list pożegnalny, samookaleczałam się i byłam pod wpływem alkoholu, w dodatku mój były mąż jest policjantem i on też tam był) i mam syna, więc teoretycznie mam dla kogo żyć. Jestem samotną matką, bezrobotną w wyniku moich problemów, które uniemożliwiają mi podjęcie pracy, borykam się z problemami finansowymi w sumie całe życie, co mnie bardzo przytłacza. Nie stać mnie na prywatnego psychologa, na NFZ gdzie nie pytałam, tam wizyty średnio dopiero za rok, a ja czuję, że jeśli skądś nie otrzymam pomocy to będzie źle... Od kiedy pamiętam, mam jakby pozakładane blokady wszędzie i nie umiem ich zdjąć, uniemożliwia mi to normalne funkcjonowanie. Od listopada dopadła mnie totalna niemoc, depresja, z którą nie mogę poradzić sobie do dziś. Nie mam na nic sił, motywacji i co najgorsze, żadnej nadziei i perspektyw na lepsze życie. Bardzo chcę je zmienić na lepsze, chociażby finansowo, ale nie potrafię się przemóc, w ogóle jestem niezdolna do jakiegokolwiek działania. Dodatkowo przez niewyjaśniony paraliżujący mnie strach, oblałam właśnie studia, skąd także dostawałam pomoc socjalną i to mnie wyjątkowo załamało. Nie umiałam iść na zajęcia ze strachu, a tym bardziej, że dzień zamienił mi się z nocą i tak przesypiam całe dnie, a w nocy normalnie funkcjonuję (dziś zasnęłam o 8 rano, a wstałam o 19.30). Trwają ferie i dziecko jest u dziadków, ale one się niedługo kończą i jakoś będę musiała się męczyć i usiłować wstać o 7 rano i zawieźć dziecko do szkoły. To mnie także wyjątkowo dołuje i przeraża, bo zwykle nie potrafię zasnąć wcześniej niż 5rano. Poza tym, nawet jeśli udałoby mi się zasnąć o 22 to nawet o 7 nie potrafię się obudzić. Mam ogromny problem z obudzeniem się ze snu, mam bardzo twardy sen. Jak już zasnę to nie wiem, co się wokół mnie dzieje i nie słyszę totalnie nic, tym bardziej budzika, a i często nawet syn nie jest w stanie mnie dobudzić. Z tego powodu często syn nie chodził do szkoły, co mnie całkowicie przybijało i traciłam i tak nieistniejące poczucie własnej wartości. Zdarzało się, że nie spałam np po dwie doby, spałam co drugi dzień, żeby tylko syn poszedł do szkoły, albo jeśli musiałam gdzieś pilnie być. Jestem bezsilna wobec moich problemów ze snem i tej otaczającej mnie beznadziei. Jak mam rozwiązać moje problemy ze snem i depresją? Bardzo proszę o pomoc, poradę, ciepłe słowo, cokolwiek ;( Jestem po rozwodzie, obecnie w toku jest unieważnianie małżeństwa kościelnego, mąż, będący policjantem znęcał się nade mną psychicznie, podobnie jak mój następny partner. W toksycznej matce także nie miałam nigdy wsparcia, obecnie jestem bardzo samotna, nie mam przyjaciół, ani nawet znajomych. Jedynie jestem w związku z partnerem, w którym także nie mam wsparcia, gdyż on nie rozumie moich problemów, nic dziwnego, bo sam jest ciężko chory i potrzebuje przeszczepu nerki, żeby przeżyć. Przez kilka miesięcy po moim delirium chodziłam na terapię dla uzależnionych i tam psychiatra wypisał mi leki na nerwicę, które do teraz biorę, na terapię jednak nie chodzę, bo akurat w tym czasie syn ma zajęcia pozalekcyjne, na które bardzo chce chodzić, a ja bardzo z tego powodu ubolewam. Po przejściu delirium zrozumiałam, że muszę żyć dla syna i tego się kurczowo trzymam. Muszę - bo nie chcę, ja żyję tylko dla syna. A skoro już żyć muszę, to bym chciała się tak nie męczyć codziennie, bo nie wiem, czy będę w stanie wytrzymać w swoim postanowieniu.
  3. Alkoholizm, narkomania są obecnie przyczyną wielu nieszczęść, ale czy tylko one zagrażają współczesnemu człowiekowi (?) A co z lekomanią, netoholizmem, uzależnieniem od smartfonów, gier wirtualnych, telewizji, seksu, zakupów, jedzenia, diet itp ?? Audycja Kingi Grabowskiej z cyklu „Porozmawiajmy o życiu” w niedziele 19.05. (dzisiaj) godz. 21.00- 23.00. Każdy może zadzwonić do studia, każdy może wziąć udział w dyskusji „na żywo” i powiedzieć co jeszcze nami może zawładnąć w naszym życiu. NIEDZIELA, RADIO OLSZTYN – online – https://ro.com.pl/posluchaj/ Porozmawiajmy o życiu – godz 21.00 -23.00 kontakt do programu: 89-526-59-00 zajawka na blogu www.lekomaniablog.pl zamieszczona poniżej grafika pochodzi z foto PAP
  4. Witam, mam 19 lat, mieszkam w domu z ojcem, matką i wujkiem. Cała trójka, krótko mówiąc jest toksycznymi i fałszywymi alkoholikami. Co chwile awantury między sobą, ale coraz częściej również ze mną. Moje kłótnie z ojcem wyglądają tak, że się wyzywamy i z dnia na dzień padają coraz ostrzejsze teksty, matka rozmawiając ze mną stawia się po mojej stronie, ale jak tylko pojawi się ojciec w butlą wódy to nagle on jest święty, a ja najgorszy. Trzeci element, czyli wujek (również alkoholik oczywiście) jest jedną z bardziej fałszywych osób z jakimi można się spotkać. Rozmawiając ze mną albo kłócąc się z moim ojcem (swoim bratem) ciśnie po nim gorzej niż ja nawet, natomiast podobnie do matki, rozmawiając z ojcem jedzie po mnie za plecami. Kłótnie dotyczą głównie tego, że bezrobotny ojciec, który nic nie robi całymi dniami drze po mnie mordę, że to ja jestem leniem i gówno robię (co nie jest prawdą, nie będę robił z siebie pracusia roku, ale na pewno robię więcej od niego, dodam, że mówimy o wszelkich robotach domowych typu sprzątanie , koszenie trawy i tego typu pierdoły). Myślałem, żeby krótko mówiąc wypier*alać z tego domu, jeśli chodzi o pieniądze na życie itd. to nie ma problemu, mogę dysponować nawet ok. 3500-4000 zł miesięcznie. Za parę miesięcy czeka mnie matura (uczę się zaocznie), myślę o dalszej nauce, nie jestem pewny studiów, ale można jakaś szkoła policealna zaoczna + praca w tygodniu. Piszę, bo pewnie znajdą się osoby, które są/były w podobnej sytuacji, więc chciałem się zapytać o jakieś ewentualne rady, co powinienem robić, jak się zachować, może się gdzieś zgłosić z prośbą o jakąkolwiek pomoc, czy cokolwiek. Z góry bardzo dziękuję.
  5. Nie mam żadnych objawów alkoholizmu, nawyków nałogów. Piję alkohol sporadycznie i nie czuję potrzeby by pić. Co roku robię sobie świadome, ponad 30 dniowe okresy abstynencyjne, mimo że i tak nie spożywam często alkoholu. Taka przerwa nie jest dla mnie jakimkolwiek problemem, nawet gdy znajomi podstawiają mi butelkę wina czy wódki pod nos, gdy namawiają mnie do picia, po prostu mnie do tego nie ciągnie. Jednak: w pewnym miesiącu postanowiłem sobie, że wypiję maksymalnie 1 kieliszek wódki na tydzień. Bez problemu udawało mi się to osiągnąć przez połowę miesiąca. W 3 tygodniu osoba którą znam zaprosiła mnie do siebie. Ta osoba od pół roku uczęszcza na terapię uzależnień, ponieważ sama ma wiele problemów z nałogami i grami typu lol. Podczas tej terapii, terapeuta powiedział tej osobie by zrobiła sobie 100 dni bez alkoholu, że musi wytrzymać 100 dni bo jak nie to znaczy że ma problem. Od tamtego czasu cały czas stara się wmówić mi, że mam problem z alkoholem bo nie chcę zrobić sobie takiej przerwy. Kiedy spotkałem się z nią i powiedziałem, że wypiję 1 kieliszek, ale w trakcie doszło do tego, że poprzestałem na 3 kieliszkach 25ml, ta osoba powiedziała że chciała tak ze mną pić by udowodnić mi że mam problem i że jestem uzależniony i że muszę się leczyć. Bez przerwy mówi mi teraz że jestem chory bo nie umiałem dotrzymać sobie słowa. Jak mówię, że przecież bez problemu wytrzymuję 30 i więcej dni, to mówi, że to nic, że terapeuta powiedział że trzeba wytrzymać 100 dni bo krócej to znaczy że ma się problem. Samo to, że mówię, żeby pokazał jakieś źródło naukowych informacji że trzeba wytrzymać 100 dni (chociaż 'wytrzymać' to złe słowo, bo wytrzymywać oznaczałoby że chce się pić ale nie można, natomiast u mnie nigdy nie pojawia się poczucie przymusu picia gdy mija 30 albo późniejszy dzień abstynencji), to mówi mi, że samo to że nie chcę wytrzymać 100 dni oznacza że jestem chory i uzależniony. Co takiej osobie powiedzieć by przemówić jej do rozumu?
  6. Alkoholizm, narkomania są obecnie przyczyną wielu nieszczęść, ale czy tylko one zagrażają współczesnemu człowiekowi (?) A co z lekomanią, netoholizmem, uzależnieniem od smartfonów, gier wirtualnych, telewizji, seksu, zakupów, jedzenia, diet itp ?? Audycja Kingi Grabowskiej z cyklu „Porozmawiajmy o życiu” w niedziele 19.05. (dzisiaj) godz. 21.00- 23.00. Każdy może zadzwonić do studia, każdy może wziąć udział w dyskusji „na żywo” i powiedzieć co jeszcze nami może zawładnąć w naszym życiu. więcej na temat programu w "zajawce" na moim blogu www.lekomaniablog.pl NIEDZIELA, RADIO OLSZTYN – online – https://ro.com.pl/posluchaj/ Porozmawiajmy o życiu – godz 21.00 -23.00 kontakt do programu: 89-526-59-00 Polskie Radio Olsztyn to regionalna rozgłośnia Polskiego Radia nadająca z Olsztyna. Swym zasięgiem obejmuje całe województwo warmińsko-mazurskie oraz część pomorskiego, mazowieckiego i kujawsko-pomorskiego . foto własność Polska Agencja Prasowa (PAP)
  7. Hej wszystkim, chciałabym opisać moim zdaniem ciekawe zaobserwowane zjawisko. Mam od jakiegoś czasu problem z alkoholem (z piwem tak dokładniej), jednak nie na tym chce się skupić. Zawsze, gdy wypije o wiele za dużo mam przeraźliwe demoniczne wręcz sny. Śnią mi się tak potworne rzeczy i sytuacje, że nawet nie potrafię uwierzyć, że mój mózg potrafi wykreować aż tak paskudne sceny. Najczęściej są to jakieś tortury, morderstwa, poczucie strachu i braku ucieczki. Po dzisiejszym "pijackim" śnie nie potrafię dojść do siebie. Śniła mi się jakaś wielka impreza na której ludzie mogli robić co tylko chcieli nie zważając na zasady moralne. Wszyscy się gwałcili, zabijali i torturowali a ja nie mogłam z tamtego miejsca w żaden sposób uciec. Później wpadłam w jakiś tunel bez końca w którym było pełno krwi, ludzkich czaszek, jakiś pomieszczeń z ludzkimi zwłokami. Napisałam to wszystko w skrócie, ale słowami nie da się tego ogarnąć. I tak jest zawsze, kiedy bardzo przesadze z alkoholem. Śnią mi się nadzy, ściśnięci, powykręcani ludzie jak w obrazach Hieronima Boscha, jakieś krwawe orgie, ogromny lęk i cierpienie, ogółem rzeczy, ktorych świadomie nie byłabym w stanie wyobrazić. Teraz tak się zastanawiam czy nie jest to jakieś ostrzeżenie apropos mojego nałogu, z którego próbuje wyjść. Czy podświadomość stara się mnie jakoś nastraszyć bym więcej już nie piła a może te koszmary są skutkiem tego, że moje ciało jest wykończone po zbyt dużym piciu. Jestem ciekawa czy ktoś z was też ma coś podobnego i jaka jest wasza opinia na ten temat.
×