Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ranne dzikie zwierze. Gdzie zgłosić.


Infinity

Rekomendowane odpowiedzi

Leśniczy/koło łowieckie. Miałem kiedyś taką sytuację. Najpierw dzwoniłem na policję, potem do znajomej weterynarz, która mi powiedziała, żeby nie ruszać, bo to własność państwa. Potem do leśniczego, ale leśniczy się nie kwapił, więc do niego pojechałem i postawiłem pod ścianą. Ale zanim przyjechał z myśliwymi, żeby dobić rannego dzika, to dzik zmarł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że w Twoim przypadku będzie lepiej niż w moim, bo u mnie to długa historia była. Zależy też na pewno na jakich ludzi się trafi. Bo u mnie jak zadzwoniłem na 112 i powiedziałem, że dzik leży przy wiadukcie na drodze, to pierwsze pytanie było, z której strony wiaduktu i że jak z tej strony to aha nie nasz rejon, bo granica gmin. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z autopsji wiem, że w takich przypadkach pomoc ze stron instytucji jest prawie niemożliwa...

Kilkakrotnie zdarzało mi się dzwonić do Towarzystwa Ochrony Ptaków czy jak ich tam zwą, i nigdy nie uzyskałam od nich żadnej pomocy, tak naprawdę to w ogóle nie wiem po co takie instytucje istnieją.

Miałam też do czynienia z rannym drapieżnikiem. Dzwoniliśmy wszędzie (policja, nadleśnictwa, rezerwaty przyrody, zoo, weterynarze itd) wszyscy uważali nas za debili, że go w ogóle zabraliśmy z ulicy...

Po kilku dniach zwierzak niestety zdechł w męczarniach... Nawet weterynarze nie chcieli go uśpić... Obawiali się o własne bezpieczeństwo (a to wścieklizna, a to, że dziabnie...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hans, Evia, podobnie miałam z boćkiem. Jedyną osobą która się zainteresowała i próbowała pomóc to żona sołtysa inny albo po godzinach albo nie ich działka i nikt im za akcję nie zwróci.

 

 

Czekam. Co kilkanaście minut sprawdzam, czy jeszcze żyje. Nie przyniosłam jej do domu. Nie wiem czy powinnam?

W sumie to druga. Może jakaś zaraza panuje. Boję się ją ruszyć, a mam 200 metrów do niej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ruszaj jej. Ona lezy czy co?

Jesli nie ucieka przed Toba to albo jest ranna (potracona przez samochod np) albo ma wscieklizne...albo po prostu jest chora.

 

Dzwon do skutku na 112... Ja kuedys znalazlam ranna sarne i przyjechali najpierw ze strazy miejskiej ktorzy wezwali odpowiednie sluzby ktore zajmuja sie dziki zwierzetami.

A do eeta mozesz zadzwonic... Opisac objawy...moze cos doradzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×