Skocz do zawartości
Nerwica.com

shira123

Użytkownik
  • Postów

    2 390
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez shira123

  1. zastanawiam sie czy wogole wyjscie z borderline jest mozliwe, ludzie lecza sie po 8-15 lat, ja 6 lat i mam obecnie takie stany ze potrafie cale dnie lezec w lozku prawie nic nie jedzac, mam glebokie rany w sercu, lek przed porzuceniem, dzis wyjechala znajoma ktora w sumie od niedawna znalam, placz az do zapuchniecia oczu, mam wrazenie ze wszyscy mnie opuszczaja to tkwi bardzo gleboko. a od jednej profesor uslyszalam ze w bpd to terapia do konca zycia trwa. no zajebiscie....

  2. 3 godziny temu, acherontia styx napisał:

    Dobry niedzielnie 🙂 

    ja już od 8 nie śpię, bo trzeba się chociaż raz przez weekend "zjazdowy" pojawić na zajęciach 😅 na szczęście online, także siedzę z kawą, przeglądając forum a w tle leci wykład o reakcji dziecka na hospitalizację 😃 ale zaraz spadam poczytać książkę a zajęcia będą sobie lecieć w tle :D 

    haha, u mnie to samo,  robie rozne rzeczy a w tle leci przygotowanie pedagogiczne online. ale facet akurat przynudza, jak ktoś opowiada ciekawie to  słucham uważnie)

  3. W dniu 28.10.2022 o 16:45, minou napisał:

    A ja uważam, ze nie powinno się zmieniać na siłę. Udało mi się sporo podreperować poczucie własnej wartości jako osoba dorosła, ale nie dlatego, że się zmieniłam, tylko dlatego, że zaakceptowałam swoje ograniczenia.

    Pracuje w HR, najpierw moja ścieżka zawodowa miała prowadzić do stanowiska HR biznes partner i może dalej ale zrozumiałam że nie będę z tego zadowolona. Przyznałam przed sobą, ze nie lubię rekrutacji, gierki polityczne na poziomie kierowniczym mnie nudzą, nie będę się wykłócać o budżety itd. Pracuje teraz jako administrator baz danych i przy automatyzacji procesów HR owskich. Praca marzeń jak dla mnie, mogę pracować zdalnie, mam sporo kontaktu z ludźmi ale raczej przez maila, wiec to ja kontroluje kiedy odpowiem, nie czuje się zaskoczona pytaniami itd. I czuję się bardzo dobrze ze sobą.

    Mam wrażenie, że Ty próbujesz sobie udowodnić, że możesz robić coś, co najwyraźniej niekoniecznie pasuje do Twojej osobowości. Nie każdy jest ekstrawertykiem i lubi kontakty z obcymi ludźmi. Ciężko to zmienić na siłę, a jak Ci się nie udaje, to masz poczucie porażki i samoocena leci w dół. Zaakceptuj swoje ograniczenia i zamień je na swoje mocne punkty. Brzmi jak tani kołczing ale działa 😉

     podpisuję się pod tym!!!

     

    kiedy robię to co lubię, jestem spełniona.

     

    a do autorki...

     

    ja zaczelam prace nad sobą w wieku 35 lat, teraz mam 41

     

    z moich doświadczen-trochę da się zmienic napewno. ale nie staniesz sie nagle duszą towarzystwa. ja nadal mam mało znajomych ale akceptuję to i ciesze sie z fajnych rodziców i przyjaciółki.

     

    idż na terapie ale nastaw się na ładnych kilka lat pracy...ale chyba warto nawet dla relacji z partnerem?

  4. kochani, teżmiałam ostatnio ciężki czas...praca jako psycholog szkolny, której nie lubiłam wpędziła mnie w ciężką bezsenność.  na szczescie poszlam po rozum do głowy i odeszłam stamtąd po 6 mcach. mam dużo uczniów a za poł roku otwieram własna działalnosc) szczerze powiem ze nienawidzę pracować dla kogoś...a to co szefowa dziś wyprawiała to nie wiem smiac się czy płakać...jak małe rozkapryszone dziecko)) jestem z siebie dumna bo wykazałam się dziś dużą dojrzałością. jedyne czego troche zal to miłe relacje z koleżankami z pracy i z dziećmi.

  5. 12 godzin temu, ala1983 napisał:

    To przykre jest bardzo z tymi nieudolnymi rodzicami. Ja mam prawie 40 lat, ale często marzę o normalnych rodzicach, którzy daliby mi to, co dziecko dostać powinno. Praktycznie ciągle jeszcze jestem w żałobie.

    Bo to strata i uposledzenie na całe życie, na każdym jego etapie.

    Nie można sie wtedy dziwić, że się nienawidzi. Zabrali coś pięknego,  zabrali normalne życie..

    masz rację, ale to jakie  Twoje życie jest i będzie-zależy już tylko od ciebie. Wieloletnie rozpamiętywanie krzywd nic dobrego nie przynosi. Człowiek tylko gorzknieje. Rodzice niszczyli nas / mnie też/ ale  mamy wpływ na własne życie! nie jestesmy przeciez skazani na wieczne nieszczeście. Kwestia odpowiedzialności za sibie-każdy z nas ma wybór- albo rozpamietywac krzywdy całe życie i stawiać się w roli ofiary albo-zaakceptowac to że było żle, zostaliśmy skrzywdzeni, ale możemy życ inaczej-w zgodzie ze sobą i życzliwości do świata. wiem, bo sama przeszłam taką drogę.

  6. trudno mi powiedziec, czy taka terapia pomoże na tiki, na pewno warto spróbowac. ja bylam 2 x na oddziale dziennym i powiem tak- mega ciężkie doświadczenie, dużo emocji i pracy nad sobą ale też bardzo pomocne. dowiedziałam się dużo o sobie, jak widzą mnie inni ludzie, co chce zmienic. trafilam na fantastyczne terapeutki. poznałam tez wielu ciekawych ludzi-moja najlepsza przyjaciółka jest własnie z grupy))

     

    jak to wyglada- u nas była terapia grupowa codziennie i raz w tyg. indywidualne, psychorysunek, cwiczenia z asertywnosci, relaksacje, troche sportu, psychoedukacja. ja bardzo polecam) choc z poczatku może byc b. ciezko-bylam tak zmeczona ze po terapii spalam z 2-3 godziny, takie zmeczenie psychofizyczne bo to ciezka praca na emocjach.

  7. Autorko niestety, tak jak pisały inne osoby, terapia raz na 2 tyg nie ma sensu, a co dopiero przy tak poważnych zaburzeniach. Jedyną opcją jest chyba zaoszczędzenie trochę pieniędzy i za jakiś czas poszukanie terapeuty online z Polski. Albo podszkolenie jezyka niemieckiego zeby móc skorzystać z terapii na NFZ w Niemczech-miałabyś za darmo. Rozumiem Twoją frustrację co do terapeutów milczących i kiwających głowami-niestety trzeba mieć dużo szczęscia żeby trafić na kompetentną osobę. Powodzenia!

     

  8. a najlepsze jest to, moi drodzy, że często zmiana trybu życia, aktywność fizyczna, zioła, żywienie i relaks może dać człowiekowi dużo wiecej niż leki...terapeuci też bywają różni.  prawda jest taka, że człowiek potrafi pomóc sobie sam, przecież zobaczcie 300 lat temu nie było żadnych leków na choroby psychiczne a ludzie jakoś sobie radzili.

    np. mój tato wyszedł z depresji i ciężkiej nerwicy sam, bez leków i psychologów i radzi sobie świetnie.

  9. ja ostatnio bralam citaxin, trittico na sen i jakis czas kwetiapine, ale odstawilam bo powoduje tycie,citaxin rowniez odstawilam i zostalam z samym trittico plus doraznie hydroxyzyna. szczeze mowiac to leki nie pomagaly na lęki,zaczełam intensywnie pracować nad soba jest ciężko ale są efekty. oczywiscie to moja decyzja, nie polecam Wam odstawiać leków na własną ręke. 

     

    kiedys bardzo pomogła mi paroksetyna, niestety po 3 latach przestała na mnie działac.

     

    teraz chce wrócić do naturalnych metod-ruch, relaksacja,i zioła. plus terapia oczywiście.

     

    z początku było ciężko, mnóstwo złości i smutku czułam, ale powoli emocje opadają i jest dużo lepiej. no ale ja jestem po 5 letniej terapii, i wiem ze czasem nie da się obejść bez leków.

×