Skocz do zawartości
Nerwica.com

nvm

Użytkownik
  • Postów

    2 356
  • Dołączył

Treść opublikowana przez nvm

  1. nvm

    OT

    Niby których? Co konkretnie nazywasz bzdurą? Jeśli to, co piszę, nazywasz bzdurami, to mnie obrażasz. Niby w którym miejscu? Prędzej Ty wprowadzasz, uparcie udając że nie ma różnicy między cukrem spożywczym a cukrem jako związkiem chemicznym. Fałsz. Prędzej Ty trollujesz. Bzdura. Wystarczy tylko pisać sensownie i konstruktywnie, a nie uparcie udawać greka i stosować różne manipulacyjne gierki. Dokładnie. Weź sobie te swoje własne słowa najlepiej do serca. Dziękujemy :) Uff, miłego dnia :)
  2. Piszę o rozróżnieniu między cukrem jako produkt przemysłowy (tzw. cukier spożywczy) (podobnie jak mąka) a cukrem jako związkiem chemicznym (podobnie jak białko czy tłuszcz). Skłaniasz mnie do tego i coraz bardziej odnoszę wrażenie, iż robisz to celowo. Dla mnie wygląda to tak, jakbyś celowo udawał, że nie rozumiesz, aby wywołać u mnie poczucie bezsilności, przez to irytację i tym samym mnie podstępnie sprowokować do konfliktu, żeby móc mnie później np. zbanować. Cóż, każdy ma jakieś hobby. Nie ciągle - robię sobie przerwy. Po prostu wykazuję pewną cierpliwość i konsekwencję i zakładanie dobrej woli rozmówcy (nawet jeśli mam co do tego poważne wątpliwości). Żadnego spamu produktu tutaj nie ma i sądzę, że doskonale o tym wiesz a tylko udajesz, że go tutaj dostrzegasz. Tak - przynajmniej niektóre (choć nie wszystkie) produkty, które oferuje ta firma, posiadają dodatek cukru. Nie o to chodzi - wyguglałem po prostu kwestię rozróżnienia cukru i cukrów i wyskoczyła mi ta strona. Która wyjaśnia różnicę między cukrem a cukrami na etykiecie. A czy polecam tę firmę? To zależy. To jest bardzo ogólne sformułowanie, więc musiałbyś doprecyzować o co konkretnie pytasz. Aktualnie nie. Mhm. Nie, zupełnie nie o ilość tu chodzi. Wyjaśniałem to wielokrotnie. No właśnie może jednak niekoniecznie wszyscy... Dokładnie! Otóż to...
  3. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx "Na etykiecie produktu spożywczego znajduje się tabela wartości odżywczych, a w niej zazwyczaj zapis „węglowodany, w tym: cukry”. Określenie „cukry” obejmuje cukry proste (jednocukry) pochodzące z owoców i zbóż (np. glukoza) oraz dwucukry (np. cukier zwykły czy cukier trzcinowy; ich nazwa chemiczna to sacharoza). Konsumenci, a nawet dziennikarze piszący o odżywianiu, często mylą jednak te pojęcia. Stosowanie słowa „cukier” na oznaczenie „cukrów” zawartych w produktach to nieścisłość merytoryczna, ponieważ te pojęcia nie są tożsame. W produkcie – w obrębie „cukrów” – może natomiast występować „cukier” (sacharoza)."
  4. Przecież wyjaśniłem o co chodzi. Cukier - w takim rozumieniu słowa cukier o jakim mówię (czyli to co na etykietach produktów w składzie określane jest słowem "cukier") - nie jest nam do niczego potrzebny,
  5. Ale ja nie mówię o glukozie, tylko o cukrze w innym znaczeniu - w takim w jakim na opakowaniach produktów umieszcza się w składzie napis "cukier". Czyli przede wszystkim cukier buraczany, trzcinowy i kokosowy Wiesz, taki biały lub brązowy proszek Dziękuję Dzisiaj już 56. dzień czyli 8 tygodni. Raczej nie. Ok, ale bardziej mi chodzi o to podsumowanie w dalszej części filmiku, w jaki sposób cukier wpływa na nasz organizm.
  6. 1) Lubię realizować swoje ideały. Wtedy mam dobre poczucie własnej wartości w tej sprawie. W przeciwnym razie mam poczucie winy, że się zeszmacam. W imię czego miałbym odpuszczać swoje ideały? W imię słabości? Moim zdaniem nie warto. 2) Wygląda na to, że cukier nie jest dobry dla moich dziąseł. 3) Cukier postrzegam jako narkotyk. 4) Cukier nie jest do niczego potrzebny. 5)
  7. Istnieją ośrodki od uzależnień, ale konkretny ośrodek zależy od miejsca w którym mieszkasz. 53. dzień bez cukru! Śniło mi się dzisiaj, że zjadłem drożdżówkę, ale na szczęście to był tylko sen
  8. Kto z was ma następującą blokadę? Pojawia się natchnienie/inspiracja/radość/ciekawość/ekscytacja/frajda, aby coś zrobić. Jest to coś nowego, świeżego, fajnego i odważnego. Wówczas - kierując się lękiem - szukacie argumentów i powodów, aby jednak tego nie zrobić. Ja tak mam. Ktoś jeszcze?
  9. Ciekawy filmik: W jakim zakresie mamy tutaj waszym zdaniem przenikanie się ZOK i spektrum autyzmu?
  10. nvm

    Fobia społeczna!

    Boję się rozmawiać z moim tatą. A mieszkam z nim.
  11. nvm

    Fobia społeczna!

    Brzmi znajomo. Nie zawsze tacy są, ale z reguły aby byli przychylniejsi sam musiałbym zdobyć się na pozytywną postawę. A to jest męczące.
  12. Wczoraj wieczorem ulgę przyniosło mi coś takiego (uwaga: ryje mózg): Bardzo dobrze mi się po tym dzisiaj spało.
  13. nvm

    Fobia społeczna!

    Nie wiem czy to fobia społeczna, ale boję się ludzi... A konkretnie potencjalnej agresji i chłodu z ich strony...
  14. Intuicyjnie też tak czuję. Mój umysł protestuje.
  15. Coś w tym jest podobnego, dzięki za odpowiedź To nie jest w 100% to o co mi chodzi, ale jest część wspólna. Ja na przykład miałem takie 'natręctwo', że wracałem się do już przeczytanego tekstu, bo ciągle miałem poczucie, że coś mi mogło umknąć. Albo podczas oglądania filmu, zatrzymywałem go i cofałem wielokrotnie, bo chciałem mieć poczucie, że go doskonale obejrzałem, nie chciałem żeby cokolwiek mi umknęło. Jeśli coś mi umknęło w kinie, to musiałem przeanalizować, zrozumieć, przypomnieć sobie i sobie coś wyjaśnić, zamiast cieszyć się filmem. I przez to mi umykało to co leciało dalej. Czy coś takiego również masz? Albo ktoś inny? Tylko z tym przymusem powrotu na początek chodzi mi o sprawę bardziej fundamentalną, egzystencjalną. Wydaje się, że mechanizm jest ten sam, ale treść dotyczy ogółu życia jako całości, a nie tylko jakiegoś jego wycinka. Ktoś tak ma? Generalnie chodzi o tę ciągłą wątpliwość, że może jednak te potępiające wewnętrzne głosy mają rację, że może jednak lęk ma rację, że może jednak wątpliwości mają rację.
  16. Moim zdaniem (a moja jest tylko racja i to święta racja, ale piszę tak przez grzeczność), chęć pokonania lęku wypływa...z lęku własnie, a więc lęk wzmacnia...
  17. @anemon, yyy.... Jednorazowe Z jakiegoś powodu nagle w większym stopniu coś dostrzegałem/przypominałem (w sobie, w rzeczywistości?) i/lub byłem bardziej gotowy/skłonny by zaufać (intuicji/wierze/ufności?), zaryzykować, postąpić niezależnie od potępiających mnie głosów w mojej głowie, które blokują moją spontaniczność, każą się sztywno trzymać jakichś schematów i uzyskiwać przed każdym działaniem absolutną pewność, że jest to działanie właściwe Generalnie mam traumę, blokującą moją spontaniczność. Coś takiego rozwinęło (albo nasiliło) się u mnie w relacji z eks, gdy zostałem de facto potępiony za kierowanie się spontanicznością. Tego typu doświadczenia podkopywały u mnie ufność do spontaniczności. Myślę, że moja była jest jednym z głównych źródeł potępiających mnie głosów w mojej głowie
  18. @anemon, odpowiadanie w PW mi nie działa, więc tutaj dziękuję
  19. Spróbowałem zrobić tak jak mówisz. Wbrew oporom i lękom tej drugiej części, poskakałem i popotrząsałem sobą tak jak czułem. Jakąś tam ulgę mi to przyniosło, ale przede wszystkim kluczowe było to, że uelastyczniłem swój opór. Obawiam się, że to jednak może być tylko tymczasowe. Już wielokrotnie uelastyczniałem swój opór i okazywało się to tylko tymczasowe.
  20. @anemon, jeśli na przykład jedna część mnie chce skakać i się ruszać, a druga chce zastygnąć w bezruchu, to jak to pogodzić?
×