Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rodzic to nie kolega. Wasza opinia.


thuu

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem matką i nigdy nie pozwoliłabym swojemu dziecku na "tykanie mnie"- to znaczy mówienie mi po imieniu. Matka to matka a dziecko to dziecko.

Zostałam wychowana w poszanowaniu kultury przekazywanej z pokolenia na pokolenie.

Używanie słowa mama, mamo itp. jest wyrazem szacunku do rodzica. Owszem wprowadza to pewien dystans, ale dzięki temu dziecko jest od urodzenia uczone hierarchii w rodzinie.

Na ty /czyli wg mnie po imieniu/ można rozmawiać z koleżanką.

Zwrot mama. mamo jest wg mnie jak najbardziej prawidłowy, ale nie oznacza to, że dziecko zwracając się do mnie za każdym razem musi poprzedzać swoją wypowiedź słowem mamo. Moim zdaniem np. zwrot - "podaj mi książkę" - jest jak najbardziej prawidłowy.

Nie widzę w tym nic nie stosownego, ale mówienie przez matkę np. "a teraz mama pójdzie do sklepu" jest przerysowaniem. Tak mówi się do małych dzieci, które uczymy układania poprawnych zdań.

Można być przyjacielem swojego dziecka, ale to nie znaczy, że dziecko ma mi mówić po imieniu.

Oczywiście są rodziny, w których dzieci zwracają się do rodziców po imieniu. Jeśli taki układ nie stwarza problemów wychowawczych to w porządku, czemu nie.

Ale ja jestem tradycjonalistką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem matką i nigdy nie pozwoliłabym swojemu dziecku na "tykanie mnie"- to znaczy mówienie mi po imieniu. Matka to matka a dziecko to dziecko.

Zostałam wychowana w poszanowaniu kultury przekazywanej z pokolenia na pokolenie.

Używanie słowa mama, mamo itp. jest wyrazem szacunku do rodzica. Owszem wprowadza to pewien dystans, ale dzięki temu dziecko jest od urodzenia uczone hierarchii w rodzinie.

Na ty /czyli wg mnie po imieniu/ można rozmawiać z koleżanką.

Zwrot mama. mamo jest wg mnie jak najbardziej prawidłowy, ale nie oznacza to, że dziecko zwracając się do mnie za każdym razem musi poprzedzać swoją wypowiedź słowem mamo. Moim zdaniem np. zwrot - "podaj mi książkę" - jest jak najbardziej prawidłowy.

 

Mi nie chodzi o mówienie po imieniu. Mówienie do matki na "TY" jest np zdanie " Mamo, iść z Tobą do sklepu" czy " Mamo, fajną bluzkę sobie kupiłaś" albo "Mamo to zaczekaj bo za moment będę" jest u mnie oznaką braku szacunku do rodzica. Dziecko za dużo sobie pozwala. Matkę traktuję jak jakąś koleżankę. Nie szanuję matki wtedy matki i tyle. A ten przykładowy zwrot "podaj mi książkę", który wg Ciebie jest prawidłowy w mojej rodzinie jest czymś strasznym. To jest obrażanie i poniżenie własnej matki. Pozwolenie sobie traktowanie matki jak koleżankę. Zwrot podaj mi książkę" jest zwrotem na "TY". U mnie w takiej sytuacji należało by powiedzieć "Mama? A mama może podać mi książkę?" Ale są różne sytuację i często trzeba kilka minut się zastanowić jak skonstruować zdanie żeby matka nie odbierała zdania do niej jako braku szacunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W każdej rodzinie obowiązuje kodeks wewnętrzny. Dla mnie najważniejszą sprawą jest szacunek wzajemny, który narzuca bez problemu wzajemne relacje, Nie lubię przesady w żadną stronę. Nie toleruję agresji słownej, wulgaryzmów, kolokwializmów rażących.

Każda rodzina to oddzielna historia...ma swoje prawa, zasady, itd..

Teraz, kiedy moi Synowie są dorośli, stwierdzam, że generalnie nie razi mnie u Nich nic, nie mamy problemów w komunikacji wzajemnej, szacunek jest czymś naturalnym, choć oczywistym jest fakt, że różnice pokoleniowe pojawiają się, co uważam za normalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W każdej rodzinie obowiązuje kodeks wewnętrzny. Dla mnie najważniejszą sprawą jest szacunek wzajemny, który narzuca bez problemu wzajemne relacje, Nie lubię przesady w żadną stronę. Nie toleruję agresji słownej, wulgaryzmów, kolokwializmów rażących.

Każda rodzina to oddzielna historia...ma swoje prawa, zasady, itd..

Teraz, kiedy moi Synowie są dorośli, stwierdzam, że generalnie nie razi mnie u Nich nic, nie mamy problemów w komunikacji wzajemnej, szacunek jest czymś naturalnym, choć oczywistym jest fakt, że różnice pokoleniowe pojawiają się, co uważam za normalne.

 

Obowiązuje kodeks wewnętrzny. Ale przez ten kodeks ma się opinie czubka w każdym towarzystwie. I wedle niego ja mam udawać kogoś bo inaczej okażę brak szacunku? Bez przesady. To ja mogę ten kodeks olać. Mogę sobie pójść do obcych ludzi. Mogę z nimi pogadać. Ze starszymi czy młodszymi. Mogę się pośmiać w towarzystwie. Mogę wyrażać swoje zdanie. Mogę spotykać się legalnie z dziewczynami. Ale co? Jak będę nieśmiały, tępy, unikać poważnych tematów, unikać dziewczyn itp to będzie ok ale jak nie będę nieśmiały, będę umieć porozmawiać z każdym o wszystkim, nie będę się bać zagadać dziewczyny to będzie oznaczać brak szacunku do rodziców? Choć w sumie chodzi o to żeby taki się nie pokazywać. Czyli śmiały facet itd. Przy rodzicach mam być syn. A jak jestem taki jak w towarzystwie czyli: u koleżanki, kolegi, wujka, cioci, babci itd to jest krzywda dla rodzica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówienie do matki na "TY" jest np zdanie " Mamo, iść z Tobą do sklepu" czy " Mamo, fajną bluzkę sobie kupiłaś" albo "Mamo to zaczekaj bo za moment będę" jest u mnie oznaką braku szacunku do rodzica. Dziecko za dużo sobie pozwala. Matkę traktuję jak jakąś koleżankę. Nie szanuję matki wtedy matki i tyle..

A w ktorym monecie jest ten brak szacunku? :shock: Moje dziecko nie poprzedza kazdego zdania w moja strone zwrotem "mamo" .. tylko normalnie pyta np. Idziemy na zakupy? a ja nie zwracam sie do niej za kazdym razem "córko" co nie znaczy przeciez, ze sie nie szanujemy wzajemnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówienie do matki na "TY" jest np zdanie " Mamo, iść z Tobą do sklepu" czy " Mamo, fajną bluzkę sobie kupiłaś" albo "Mamo to zaczekaj bo za moment będę" jest u mnie oznaką braku szacunku do rodzica. Dziecko za dużo sobie pozwala. Matkę traktuję jak jakąś koleżankę. Nie szanuję matki wtedy matki i tyle..

A w ktorym monecie jest ten brak szacunku? :shock: Moje dziecko nie poprzedza kazdego zdania w moja strone zwrotem "mamo" .. tylko normalnie pyta np. Idziemy na zakupy? a ja nie zwracam sie do niej za kazdym razem "córko" co nie znaczy przeciez, ze sie nie szanujemy wzajemnie

 

Brak szacunku jest pogrubione.

" Mamo, iść z Tobą do sklepu" czy " Mamo, fajną bluzkę sobie kupiłaś" albo "Mamo to zaczekaj bo za moment będę"

 

I nie chodzi, że np nie jest poprzedzone. Było by poprzedzone to dalej jest brak szacunku. Dziecko za dużo wtedy sobie pozwala.

 

Wg mojej mamy ma być np tak "Mama? A mama wie kiedy przyjedzie wujek bo mama wczoraj mówiła, że wujek będzie o 15 a jeszcze nie ma" albo "Czemu mama tak głośno mówi" itp itd. Ale przykładów są tysiące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

thuu, pisząc o kodeksie miałam na myśli jedynie formy zwracania się do siebie, wzajemnego traktowania, akceptowanego przez wszystkich w rodzinie,coś charakterystycznego dla każdej rodziny. Wspominałam, że jakiekolwiek przegięcia są bezsensowne., męczące, utrudniające życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brak szacunku jest pogrubione.

rozumiem ale nie widze tam absolutnie zadnego braku szacunku.. normalna forma zwracania sie do rodzica

 

Ale według tych zdań to do rodziców jest się na "TY". A według mojej mamy na "TY" się jest z koleżanką a matkę trzeba szanować i zwracać się z szacunkiem bo inaczej powie coś w stylu "Co ty gnoju sobie myślisz? Koleżankę sobie znalazłeś? Tak sobie możesz mówić do koleżanki...".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie,rodzic to nie kolega,nie rozmawiam z nimi o zainteresowaniach,planach,uczuciach czy czymkolwiek,jeśli już to rzadko kiedy,jakoś nie potrafię się "wyluzować" przy starszych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też zwracam się do mamy czy taty zawsze mamo lub tato poprzedzając jakieś zdanie ale ja mam rodziców 40 lat starszych ode mnie w ich pokoleniu po imieniu do rodziców czy na Ty się nie zwracano.

 

U mnie nie zwraca się "mamo" czy "tato" tylko "mama" lub "tata". Nie powiem "Mamo, wiesz jak to zrobić" tylko "Mama? A mama wie jak to zrobić?" czy też nie powiem u mnie "Mamo, chcesz ze mną pojechać do marketu" tylko u mnie trzeba tak "Mama? A mama chce żeby ja i mama pojechaliśmy do marketu?" bo inaczej to awantura, że nie mam szacunku do matki, niewychowywany jestem itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też zwracam się do mamy czy taty zawsze mamo lub tato poprzedzając jakieś zdanie ale ja mam rodziców 40 lat starszych ode mnie w ich pokoleniu po imieniu do rodziców czy na Ty się nie zwracano.

 

U mnie nie zwraca się "mamo" czy "tato" tylko "mama" lub "tata". Nie powiem "Mamo, wiesz jak to zrobić" tylko "Mama? A mama wie jak to zrobić?" czy też nie powiem u mnie "Mamo, chcesz ze mną pojechać do marketu" tylko u mnie trzeba tak "Mama? A mama chce żeby ja i mama pojechaliśmy do marketu?" bo inaczej to awantura, że nie mam szacunku do matki, niewychowywany jestem itd.

no ja też się tak zwracam jak Ty mniej więcej ale jakbym tego nie przestrzegał to nic by mnie nie spotkało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie,rodzic to nie kolega,nie rozmawiam z nimi o zainteresowaniach,planach,uczuciach czy czymkolwiek,jeśli już to rzadko kiedy,jakoś nie potrafię się "wyluzować" przy starszych.

 

Ale żeby rozmawiać to przydało by się używać poprawnej gramatyki po pierwsze. A raz kiedyś miałem awanturę o to w domu ale z ojcem to on powiedział, że oni nie są jakimiś wykształconymi ludźmi aby profesjonalnie gramatycznie wszystko mówić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie,rodzic to nie kolega,nie rozmawiam z nimi o zainteresowaniach,planach,uczuciach czy czymkolwiek

Dla mnie to troche smutne kiedy rodzic przez cale zycie dziecka ma byc tylko rodzicem wymagajacym... szcunek to cos co sie zdobywa swoja postawa a nie wymaganiami. I jak najbardziej uwazam , ze w pewnym momencie zycia dziecka ...kiedy juz nie wymaga naszego wychowania i uczenia swiata , oprocz bycia rodzicem dobrze jest tez byc jego przyjacielem. Kims na kogo moze liczyc, komu sie moze zwierzyc, otrzymac pomoc i wsparcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"thuu"napisał:

tylko "Mama? A mama wie jak to zrobić?"

u mnie trzeba tak "Mama? A mama chce żeby ja i mama pojechaliśmy do marketu?" bo inaczej to awantura, że nie mam szacunku do matki, niewychowywany jestem itd."

 

Ciekawa jestem ile Twoja mama ma lat i z jakiego domu pochodzi.

 

Dla mnie są to formy zwracania się do rodziców z 19-18 wieku. Zapewne mama tak została wychowana, takie jej przekazano wzorce, tradycje, ale przydałoby się iść trochę z postępem i dać w tym temacie więcej luzu. Nie znam i nigdy nie znałam takiej rodziny gdzie dzieci zwracają się do matki tak jak Ty to opisujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"thuu"napisał:

tylko "Mama? A mama wie jak to zrobić?"

u mnie trzeba tak "Mama? A mama chce żeby ja i mama pojechaliśmy do marketu?" bo inaczej to awantura, że nie mam szacunku do matki, niewychowywany jestem itd."

 

Ciekawa jestem ile Twoja mama ma lat i z jakiego domu pochodzi.

 

Dla mnie są to formy zwracania się do rodziców z 19-18 wieku. Zapewne mama tak została wychowana, takie jej przekazano wzorce, tradycje, ale przydałoby się iść trochę z postępem i dać w tym temacie więcej luzu. Nie znam i nigdy nie znałam takiej rodziny gdzie dzieci zwracają się do matki tak jak Ty to opisujesz.

 

Mama ma 50 lat. Pochodzi z normalnego domu. Jej matka czyli moja babcia mająca jakoś 80 lat jest na luzie i jak na swój wiek ma nowoczesne poglądy. Dwudziestolatek spokojnie i na luzie by się dogadał. A jej ojciec czyli mój dziadek też na luzie. Rozeznany jest w wielu rzeczach. Jest bardzo mądry. Przez całe życie interesował się wieloma dziedzinami. Nowoczesne poglądy ma. Piwko wypije. Czarnym humorem często zarzuci. Często tak na luzie jak nastolatkowie :D Mama ma siostry, Jedna dobrą kasę zarabia. Fajna jest i nowoczesna bardzo. Otwarta na wszystko. Można rozmawiać godzinami. Jakby matka mojej matki była moją matką to było by superowo mimo, że ma już jakoś 80 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W jaki sposób rozmawiacie z rodzicami? Rozmawiacie tak jak każdym innym bez skrępowania. Czy uważacie za normalne rozmowę z rodzicem "dziecka" które dawno temu odebrało dowód osobisty w stylu: "A kiedy mama będzie wychodzić?. Mama?. A mama wie kiedy jest otwarty sklep? To takie odpowiedzi do matki. A matka mówi tak: "Mama wychodzi na miasto. Mama nie wie kiedy będzie" itp. Bo przykładowo powiedzieć "Mamo, ja będę w sklepie. Może coś Tobie kupić przy okazji? lub " No to jak możesz to poczekaj bo będę później o 20 minut" są odbierane jako brak szacunku. Bo z założenie rodzic nie jest przyjacielem a jest rodzicem. Jestem ciekaw co o tym sądzicie ;) Niecierpliwie czekam :D

Mówienie do kogoś w trzeciej osobie jest dla mnie na serio dziwaczne.

 

Nie,rodzic to nie kolega,nie rozmawiam z nimi o zainteresowaniach,planach,uczuciach czy czymkolwiek,jeśli już to rzadko kiedy,jakoś nie potrafię się "wyluzować" przy starszych.

To raczej nie ma nic wspólnego z tym że są rodzicami a raczej z ich indywidualnym charakterem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podoba mi się to co napisała Candy14. Zbyt koleżeńskie relacje z małym/dorastającym dzieckiem na pewno mogą być szkodliwe, bo równowaga zostaje zachwiana. Natomiast relacje rodzica z dorosłym dzieckiem odbywają się trochę na innej zasadzie. Proces wychowawczy się zakończył, a przynajmniej jego najważniejsza część. Dlatego zarówno dziecko jak i rodzic mogą sobie pozwolić na więcej. Nie widzę np. nic złego w tym, że po kolacji obejrzę z mamą film i wypijemy przy tym lampkę wina/piwo. Raz, że w wieku 22 lat nie ma co udawać, że się nigdy nie umoczyło pyszczka, dwa że moja mama wyznaje zasadę 'lepie wypij w domu niż pod sklepem' haha. Takie przykłady 'rozluźnienia relacji' wraz z upływem czasu można mnożyć i w żaden sposób nie muszą one nieść za sobą braku szacunku, szczerze powiedziawszy uważam, że wręcz przeciwnie.

 

Wracając do zwracania się 'na ty'. Tak sobie myślę, po raz kolejny ktoś zauważył, że zwracanie się do rodziców w trzeciej osobie jest archaiczne. Ty, Thuu sam natomiast wspomniałeś, że generalnie twoja mama lubuje się w stylu delikatnie to ujmując 'retro'. Może nie tyle boi się ona zmian, co czasy 'zamierzchłe' są dla niej jedynymi, w których pamięta siebie jako szczęśliwą, zanim spotkała ją proza życia codziennego, obiadki, sratki, pieluszki. Może te trzydzieści lat temu miała przed oczami swój obraz siebie za kilkadziesiąt lat i w niczym nie przypominał on jej obecnego życia. Być może rozczarowana i rozgoryczona usilnie stara się utrzymać status quo sprzed kilku dekad? Na ile karkołomna jest moja teza, oceńcie sami, ale wydaje mi się, że wyjaśniałaby ona większość jej zachowań, przynajmniej tych opisanych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem starsza od mamy thuu. I jak już pisałam nie znam i nie znałam takiej rodziny gdzie matka wymaga od dzieci takiego zwracania się do siebie jak to jest w przypadku thuu.

Ciekawi mnie skąd to się u mamy thuu wzięło skoro jej rodzice mają zupełnie inne podejście do tej sprawy. I tu tkwi problem.

Swoje zachowania wynosimy w większej mierze z domu, a potem ze szkoły , czy pracy, czy innego środowiska, w którym często przebywamy.

Jej poglądy mogą też być zapożyczone od męża, czyli taty thuu. A może jest tak, że to są jego poglądy, a mama tylko zgodziła się z nimi i razem

stawiają takie, a nie innego wymagania.

Jedno jest pewne - chłopak ma ciężko, ponieważ pomimo uczenia, wychowywania przez rodziców nie może zgodzić się z ich zwyczajami, które dla niego są przestarzałe, nie racjonalne.

Tu nie ma co walczyć z wiatrakami. Jeśli rodzice nie dają się przekonać, nieugięcie tkwią przy swoim to wypada tylko zwracać się do nich tak jak sobie życzą i to wszystko. Należy uszanować ich wolę i nie walczyć z nią /chodzi mi o wewnętrzny opór/.

Są sprawy, są osoby których nie da się zmienić i należy się z tym pogodzić, żeby uwolnić się od wpływu negatywnych myśli na ten temat, które wykrzywiają obraz bliskich w naszych oczach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie jest bardzo podobnie i szczerze mowiac to mnie zawsze dziwilo i krepowalam sie tego, ale jakos boje sie swojego ojca i nie bede chyba probowac tego zmieniac, chociaz np. przy znajomych to najchetniej unikam koniecznosci zwracania sie do ojca wlasnie z tego powodu. "Wie tatuś, że..", "Czy tatuś był w..?" itd. Chodzi o mowienie "tatus" w 3. osobie, tzn., ze nie mozna np. powiedziec "Tatusiu, wiesz, ze..?", bo wtedy wkrada sie juz 1. osoba, ktora w przeswiadczeniu mojego rodzica (i rodzica zalozyciela tego watku) jest forma niegrzeczna lub zarezerwowana dla kolegow. To jest duzy problem w komunikacji wewnetrznej miedzy mna a ojcem, ale tak naprawde to jest wierzcholek gory lodowej. I co ja moge zrobic? Porozmawiac o tym z ojcem czy jakos to sobie w glowie ulozyc, ze to nic takiego, ze ot, po prostu takie ojcowe dziwactwo (chociaz w jego domu i w innych domach w mojej dalszej rodzinie tak tez sie mowilo i wydaje mi sie, ze taka wtedy konwencja obowiazywala). Sama juz nie wiem.. Chetnie bym to zmienila, ale brak mi odwagi, zeby porozmawiac z ojcem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie jest bardzo podobnie i szczerze mowiac to mnie zawsze dziwilo i krepowalam sie tego, ale jakos boje sie swojego ojca i nie bede chyba probowac tego zmieniac, chociaz np. przy znajomych to najchetniej unikam koniecznosci zwracania sie do ojca wlasnie z tego powodu. "Wie tatuś, że..", "Czy tatuś był w..?" itd. Chodzi o mowienie "tatus" w 3. osobie, tzn., ze nie mozna np. powiedziec "Tatusiu, wiesz, ze..?", bo wtedy wkrada sie juz 1. osoba, ktora w przeswiadczeniu mojego rodzica (i rodzica zalozyciela tego watku) jest forma niegrzeczna lub zarezerwowana dla kolegow. To jest duzy problem w komunikacji wewnetrznej miedzy mna a ojcem, ale tak naprawde to jest wierzcholek gory lodowej. I co ja moge zrobic? Porozmawiac o tym z ojcem czy jakos to sobie w glowie ulozyc, ze to nic takiego, ze ot, po prostu takie ojcowe dziwactwo (chociaz w jego domu i w innych domach w mojej dalszej rodzinie tak tez sie mowilo i wydaje mi sie, ze taka wtedy konwencja obowiazywala). Sama juz nie wiem.. Chetnie bym to zmienila, ale brak mi odwagi, zeby porozmawiac z ojcem.

 

Jednak są inni w takiej sytuacji. Dla mnie to ojciec i matka są takimi statystami. Najlepiej się czuję w obcym towarzystwie. Bez problemu nawiązuję nowe znajomości i ciągle mam ochotę na więcej. Ale jeśli najlepiej czuję się u obcych ludzi to coś jest nie halo. No ale z obcymi ludźmi jest istne niebo a z rodzicami to psychiatryk. Dla mnie obecność poza domem z obcymi mi ludźmi jest czymś wspaniałym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×