Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak sensu, niechęć do świata, uzależnienia, co robić w zyci


kuba1992

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Pewnie wątek ten pojawiał się na tym forum już wiele razy, ale chciałbym opowiedzieć to co we mnie siedzi , wyżalić sie trochę a przy okazji poprosić o pomoc i jakieś wskazówki co mam dalej robić ze swoim życiem. Nazywam się Jakub i mam 20 lat. Aktualnie chodzę do technikum , do ostatniej klasy maturalnej. Postanowiłem zarejestrować się na waszym forum, jednak nie wiem co dokładnie było tego powodem. Podejrzewam że coś jest ze mną nie tak. Nie tak jak powinno być. Zacznijmy może od początku. Już w podstawówce byłem trochę odludkiem, od zawsze byłem trochę nieśmiały, w szczególności do dziewczyn. W sumie to przez całe moje życie nie było jakichś gorszych momentów, nikt nigdy nade mną sie nie znęcał w szkole ( wiem że niektórzy mają znacznie gorzej ) , ale po prostu otoczenie raczej nie darzyło mnie szczególną sympatią. Normalni koledzy ze szkoły. W gimnazjum było podobnie. Nigdy nie miałem przyjaciela. Kogoś z kim mógłbym pogadać na poważne tematy itp. W sumie to bliższych znajomych też nie miałem. Byli koledzy, którzy wraz ze zmiana szkoły się zmieniali, i to było tyle odnośnie naszych kontaktów. Następnie poszliśmy do szkoły średniej , wraz z moimi dwoma kolegami z gimnazjum ( notabene jeden z nich jest moim najlepszym znajomym o którym piszę dalej). I tak minęły 4 lata technikum. Przez ten czas wiele się działo w życiu moich starych jak i nowych szkolnych znajomych. Mój dobry znajomy z gimnazjum ( z którym zacieśniłem więzi ) poznawał nowe dziewczyny , obracał się w otoczeniu nowych znajomych. Ja przez ten czas nie zrobiłem nic. Nikogo nowego nie poznałem. Nie miałem dziewczyny, ciężko nawet powiedzieć że miałem jakąś znajomą dziewczynę - kompletne odcięcie kontaktów od płci przeciwnej ( może to też sprawa szkoły i profilu - sami mężczyźni ). Teraz ten mój najlepszy znajomy wyjeżdża do pracy za granicę. Tylko z nim utrzymywałem jako taki kontakt. Tylko z nim się spotykałem kiedy było nudno, mieliśmy sporo wspólnych tematów i raczej oboje dobrze się rozumieliśmy ( chociaż omijalismy wazne tematy dotyczące życia, dlatego ciężko nazwać go przyjacielem ) Nawet kiedy czasami mnie wkurzał, miałem wrażenie że mnie wykorzystuje i oczernia poprzez swoją dwulicowość, to i tak pozostawał moim najlepszym znajomym. Teraz razem kończymy szkole. On wyjeżdża , ja zostaje tutaj. W sumie to dał mi propozycję i mówi że ściągnie mnie do siebie kiedy poukłada sobie tam sprawy i będzie pewna robota. Nie wiem jednak czy chciałbym tam teraz wyjechać. Płaca i warunki bytowe pewnie polepszyłyby się , ale zdaje sobie sprawę że w Polsce nie daję sobie razy ze środowiskiem i otoczeniem , znajdywaniem znajomych , życiem wśród ludzi. Nie chcę myśleć nawet co by było gdybym znalazł się zam w obcym państwie - prawdopodobnie na dzisiejszy stan rzeczy nie dał bym sobie rady psychicznie. Tutaj mam w sumie rodzinę do której mogę się odezwać i co jak co porozmawiać ( może nie na ważne tematy , ale po prostu jest z kim porozmawiać ).

Za niecały miesiąc matura - do dziś dnia nie zacząłem się uczyć. Odkładam to z dnia na dzień, to chyba podchodzi już pod jakąś chorobę - profesjonalne nieróbstwo i leserstwo. Nic tylko przychodzę ze szkoły , zasiadam do komputera i tak siedzę do czasu aż nie położę się spać, nie robiąc przy tym nic produktywnego . Zawsze obiecuję sobie że od jutra zacznę sie uczyć. Jedynym plusem jest tutaj to , że nie gram w jakieś gierki i nie nabijam sobie leveli i statów, tylko najczęsciej czytam jakieś fora tematyczne, które na dobrą sprawę nie pomagają mi aktualnie w niczym. Może kiedyś wiedza zdobyta tam się przyda, ale na dzień dzisiejszy, nie pomoże mi zdać matury oraz decydować o moim życiu.

Przechodzimy do następnej sprawy jakim jest moja przyszłość , a raczej brak pomysłu na nią. Nie mam pojęcia co chcę dalej robić. Myślałem nad tym żeby dobrze zdać maturę i pójść na politechnikę, poznać trochę ludzi i rozkręcic sie wreszcie w towarzystwie, zacząć wreszcie żyć. Z drugiej strony, na politechnice jest masa nauki, której przyswajanie mi nie wydaje sie szczególnie łatwe - nie lubię się szczególnie uczyć. Boję sie że nie dałbym sobie rady na studiach - nie mówiąc już o dostaniu się na nie.

Z drugiej strony jest praca - bądź co bądź raczej fizyczna bo po samym wykształceniu średnim i ledwo co lub w ogóle nie zdanej maturze mam marne szanse na dobrą robotę. Siedzenie na dupie w moim małym miasteczku, mieszkanie u rodziców i wycieńczająca praca za marne pieniądze - nie wiem czy tego właśnie chcę.

Nie wiem co mam robić dalej ze swoim życiem , w którym kierunku iść.

Dodam jeszcze że ostatnio zauważyłem u siebie objawy uzależnień - od masturbacji i od alkoholu ( podczas pisania tego tekstu musiałem sobie strzelić browara , tak mnie roztrzęsło) . Od dziecka tez obgryzam paznokcie - wyglądają niekiedy wyjątkowo nieprzyjemnie, nie mówimy tu o normalnym obgryzaniu paznokci , tylko o obgryzaniu ich z zaciętością jakiegoś maniaka. Bardzo nieprzyjemnie to wygląda i także źle się z tym czuje. Próbowałem z tym zerwać, ale nie dałem rady powstrzymywać się z tym dłużej niż przez miesiąc - jeden większy problem i zaczynam wszystko na nowo. W sumie to nie wiem co tu jeszcze dopowiedzieć. Trochę się spisałem, mam nadzieje że ktoś to przeczyta, a zarazem nie zdziwię sie jesli nie, bo takie wywody jakiegoś debila po pijaku nikogo pewnie nie obchodzą.

Pozdrawiam, Jakub.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Jakub

 

Rzeczywiście, masz trochę pod górkę. To normalne, że niepokoją Cię sprawy związane z przyszłością, wielu młodych dorosłych przez to samo przechodzi, co będzie jak już skończę szkołę, jak ułożę sobie życie itd.

Myślę, że dobrym rozwiązaniem dla Ciebie będzie zapisanie się do psychologa, to ktoś kto Ci pomoże, wysłucha, doradzi.

Możesz mieć nerwicę natręctw, chodzi o te paznokcie, są na to leki.

Rozmontuj sobie komputer albo poproś by Ci go schowano czy wyniesiono z domu, ja tak zrobiłem i nie korzystałem z kompa przez 2 lata bo byłem zbyt leniwy by go znowu zmontować, zrobiłem to w celu bym się uczył, a nie siedział bezczynnie na kompie co bardzo lubiłem(lubię). Bez kompa łatwiej Ci się będzie uczyło, masz jeszcze szanse by zdać jakoś przyzwoicie, oczywiście o bardzo dobrym wyniku nie ma mowy, ale zdać tak by Cię na polibudę przyjęto bo to bardzo dobra decyzja tam iść (wiadomo praca).

Zawsze też możesz w następnym roku znów podejść do matury i podwyższyć wynik, miałbyś sporo czasu na dobre przygotowanie się, korepetycje czy kurs przygotowawczy(tak było w moim przypadku)

Rozwiązanie jest wykonalne, jeśli masz marzenia to wiedz, że by je realizować wymaga to pracy, a nikt tego za Ciebie nie zrobi. Tak więc do dzieła.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Nie jestem wiele starszy od Ciebie więc nie mam wielkiej życiowej mądrości,ale coś wiem o studiowaniu,depresji,samotności etc.

Generalnie jeśli poczytałbyś tematy w tym dziale to zauważyłbyś że większość ludzi którzy piszą tutaj że mają depresje,jako przyczyne widzi samotność.Mówią to wprost,lub nie wprost.Jest tu garstka tematów typu straciłem prace mam depresje,moja praca mnie nie satysfakcjonuje-mam depresje.Niemal wszystkie tematy dotyczą relacji z ludźmi także twój smutek jest naturalny.Sam mam żałosne życie prywatne,niemal 0 znajomych,brak dziewczyny i takie rzeczy,więc nie powiem Ci jak z tego wyjść,ale warto zebyś zauważył że twoja depresja lokuje się właśnie w relacjach międzyludzkich.Pewnie potrzeba trochę nad nimi popracować.Tak jak piszesz to sprawiasz wrażenie raczej zupełnie normalnego gościa,więc dla Ciebie bedzie odpowiednie proste "wyjdź do ludzi".Jeśli czujesz inaczej być może będziesz potrzebował pomocy psychologa.

Co do studiów ,matury.....No cóż jeśli się nie uczysz aż do teraz to może być kiepsko ze zdaniem w tym roku.Myślę że to bardzo dobry pomysł wybrać się na polibude.Ja studiuje na krakowskiej i wiem że na wielu kierunkach dają sobie rade ludzie którzy w liceum uczyli się bardzo róznie.Potrzeba chęci i wytrwałości.Myśle że bardzo dobrze by było gdybyś spróbował.Pewnie w tym roku matury nie zdasz zbyt dobrze,ale możesz spróbować iść na zaoczne na ten rok akademicki a potem przepisać się na dzienne.Prawda jest taka że fizolem możesz zostać zawsze,a nóż może Ci się uda przetrwać na uczelni i zdobyć przyzwoite wykształcenie.Warto,to jest no inwestycja na całe życie.

Co do życia na studiach,tej masy znajomych którą poznasz itd......to nie do końca prawda.Wiele kontaktów jest bardzo płytkich,mijasz się z ludzmi.Ale nie mało jest też małżeństw które poznały się na studiach także może coś Ci się uda.

Na pewno studia to dobry pomysł,tylko będziesz musiał się trochę zmusić do nauki,albo nauczyć się ją lubić.Ale jeśli Ci się uda to będziesz sie mógł wyrwać ze świata w którym jesteś i wejść w nowy.Mimo całego mojego psioczenia na studia,to ciesze się że tu jestem i polecam.

Obgryzaniem paznokci i biciem niemca po kasku się nie przejmuj,to żadne uzależnienia.Na alkohol uważaj,wielu ludzi z lękiem albo depresją popada w alkoholizm,także staraj się ograniczać.

No to tyle.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rób tak:

Co 45 minut 15-minutowa przerwa od kompa. Wstajesz, bierzesz książki, notatki, cokolwiek i się uczysz. Na początku to nawet może być minuta. Jak zaczniesz to z czasem będziesz się uczył coraz więcej bez żadnego wysiłku ze strony Twojej woli.

Chodzi o to, że nie masz nawyku uczenia się. Takiego nawyku nie stworzysz drastycznymi środkami. Tylko potrzebny jest ten początkowy niewielki wysiłek woli by zasadzić "ziarenko" nawyku, które później zakiełkuje i będzie rosło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej dzieki za wszystkie odpowiedzi. Dopiero teraz zdecydowałem się coś napisać, wcześniej nie mogłem sie zebrać. Widze też że nie mogę edytować swoich postów , dziwne.

@Łazarz, jeśli chodzi o całkowite rozmontowanie komputera, to raczej to nie wchodzi w grę. Z zawodu jestem przyszłym informatykiem, i smutno to mówić ale komputery to całe moje życie.Wszystko co bedzie mi potrzebne do zdania matury, i egzaminów zawodowych będe szukał w sieci, zresztą złożenie i rozłożenie komputera na części pierwsze to dla mnie niezła frajda :) W sumie to są jedne z nielicznych rzeczy które sprawiają mi radość - dłubanie przy komputerach i elektronice, muzyka i film.

Mówisz też że polibuda to bardzo dobra opcja - wspominasz łatwość znalezienia pracy. Właśnie słyszałem raczej co innego, że po studiach ciężko jest znaleźć pracę i są to raczej zmarnowane lata w życiu. W sumie nie wiem co o tym myśleć.

@Dean. Mówisz że studiujesz na pk, może wiesz coś na ten temat? W sumie zastanawiałem sie nad krakowską bo w rzeszowie ponoć o wiele trudniej, mimo że łatwiej się dostać. Tak nawiasem mówiąc, skoro już jesteśmy przy tym i jesteś tam studentem, to mając zaliczone tylko matury podstawowe na 50% i angielski podstawowy na 80% jest szansa że dostanę sie tam na jakikolwiek kierunek? Odbiegając troche od nauki, jak to jak to jest rzeczywiście z poznawaniem tych znajomych na studiach. Szczerze mówiąc to jesli już szedłbym na studia to głównie z tego powodu. Jest szansa na zaczęcie "nowego życia" z nowymi ludzmi, czy tak jak mówisz są to bardzo płytkie kontakty a ludzie nie są przyjaźnie nastawieni?

Co do Twojego "wyjdź do ludzi" to chyba sam wiesz jak łatwo to mówić, a jak trudno coś z tym zrobić. Niby jak mam zacząć zawierać nowe znajomości, nie mając do tej pory żadnych doswiadczeń. To trudne i niemal niewykonalne. Nie wiem jak sie nawet za to zabrać, gdzie i jak szukać ludzi którzy byliby chętni kogoś poznać, kogoś trochę mniej otwartego, mniej dowcipnego i małomównego.

Od poniedziałku - jutro, zaczynam się uczyć, tak już chyba na poważnie, zostały 2 tygodnie , czas najwyższy coś zrobić ze sobą bo faktycznie mogę tego nie zdać.

Wracając jeszcze tak do tej mojej przyszłości - co myślicie o tej robocie za granicą? Znajomy ma już bilet zabookowany, mówi że jesli chcę to moze mnie tam ściagać. Myślałem tak sobie, żeby popracować teraz po maturach z kilka miesięcy , odłożyć troszke pieniędzy, zabrać sie za nauke języka na poważnie, w między czasie zdobyć jakiegoś doświadczenia w kontaktach miedzykudzkich, i jechać do niego. Nie mam pojecia czy to dobry pomysł, a moja matka na samo wspomnienie o pracy i niestudiowaniu chce mnie zjesc. Nie mam pojęcia co che dalej robić. Wszystko co postawie sobie za cel prędzej czy później spieprzę- brak obgryzania paznokci, nauka, odchudzanie, robienie rzeźby i ćwiczenia... Pamietam jak byłem młodszy - jak bardzo chciałem dorosnąć , być dorosły mieć prawo jazdy itp. Nawet nie wiecie jak bardzo chciałbym powrócić teraz do okresu młodości, powiedzmy gimnazjum - mógłbym poukładać sobie moje życie na nowo , z masą doświadczeń życiowych, może lepiej zorganizowałbym sobie przyszłość. Szkoda gadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kuba[/b,

 

mam pomysł, bardzo rozwinie Twoje zdolności interpersonalne praca jako przedstawiciel handlowy cyfry plus. Wożą Cię po wsiach, a Ty chodzisz po domach i sprzedajesz dekodery z anteną satelitarną. Ta praca (akwizycja) nauczy Cię rozmowy z obcymi ludźmi, ja tak pracowałem przez miesiąc, byłem w setce domów w których spędzałem ok. po 15 minut.

Ta praca jest niewdzięczna, wiadomo, naciągasz ludzi i płacą Ci tylko prowizję od umowy.

Ale dla samych umiejętności rozmowy z ludźmi uważam, że bardzo warto był tam pracować, mało tam zarobiłem, dlatego zrezygnowałem, niemniej jednak bardzo dużo skorzystałem na tej umiejętności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałęm wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy która ostatnio dała o sobie znać. Kilka dni temu byłem ze znajomymi i jedną nową znajomą się "przejsć i napić piwa". W sumie byłem to troche za dużo powiedziane - wracałem akurat ze sklepu z browarem który zakupiłem na wieczorne posiedzenie przed kompem, no i po drodze wpadłem na nich. Mojemu znajomemu ( o którym pisałem w pierwszym poście) chyba zrobiło się głupio że mnie nie zaprosił i teraz sie wydało, no i poszedłem z nimi. Ciekawie spędzony wieczór przy piwku filmie i luźnych rozmowach. Jednak przez cały wieczór nachodziły mnie myśli jaką to jestem cipą w porównaniu do moich znajomych, jak nie potrafię wyprowadzić jakiegoś tematu , zażartować, powiedzieć czegoś ciekawego. Po całym wieczorze nachodzą mnie myśli jakie błędy popełniłem, co złego powiedziałem w towarzystwie, co mógłbym poprawić w swoim zachowaniu żeby wypaść lepiej wśród znajomych i znajomej. to tak cholernie wkurza, takie gdybanie, gdybym zrobił to , gdybym powiedział tamto to może inaczej jakaś dziewczyna popatrzyłaby na mnie. Dean chyba masz rację. Przyczyną moich "problemów" są relacje międzyludzkie. Tak bardzo chciałbym mieć paczkę dobrych znajomych, przyjaciół którym mogę poprostu zaufać i pogadać. Jeszcze bardziej chciałbym mieć kogos bliskiego, do kogo mógłbym się przytulić i wyżalić się. Nigdy nie miałem kobiety, w sumie nie wiem jak to jest. Czuję się tak jakby jedna moja połowa bardzo chciała się z kimś zapoznać, a druga połowa obawia się tego, boi się zmian które musiałyby zajść w moim życiu. Jestem do tego nieprzystosowany, skryty, tajemniczy, nikomu się nie otwieram. Moje obecne życie pewnie musiałoby się zmienić znacząco.

Łazarz, jako przedstawiciel, no nie wiem. Pewnie nic bym nie sprzedał i tak, marna płaca, zresztą znaleźć pracę to wyzwanie. Może będę miał załatwioną robotę - tam gdzie byłem rok temu na wakacjach - w magazynie na sortowaniu. Już mniej więcej zapoznałem sie z panującymi tak zasadami i ogólnie pracą, chociaż nawet pod koniec miesiąca jeszcze sporo się denerwowałem jak miałem tam iść, taki dziwny lęk nie wiadomo przed czy - że coś zrobię nie tak, że firma będzie mieć przez to przeze mnie straty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kuba, tu nie chodzi o zarobek, chodzi tylko żebyś popracował tak miesiąc, nawet i za darmo, ale w zamian nauczysz się bardzo dobrze jak rozmawiać z ludźmi, po tym miesiącu się zwolnisz, a umiejętność pozostanie.

Uważam, że to idealne rozwiązanie Twojego problemu.

 

-- 24 kwi 2012, 11:36 --

 

Możesz też przyszpanować czymś, np. zapisz się na ściankę wspinaczkową, zacznij uprawiać boks, od czasu do czasu pal może papierosy by dodać sobie jakiegoś image'u.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj autor tematu. Witam ponownie. Trochę minęło od czasu kiedy zacząłem temat. Tych którzy nie są w temacie proszę o przeczytanie pierwszego postu. Każda pomoc i opinia się przyda. Trochę rzeczy się zmieniło, ale raczej nie na lepsze ( jak możecie się domyślić ) . Zdałem maturę z całkiem niezłymi wynikami, nawet lepszymi niż się spodziewałem. Dostałem się na uniwersytet , a potem na politechnikę, z czego wybrałem tą drugą. Nie wiem czy dobrze zrobiłem ( wyższy poziom). Mieszkam z nowymi znajomymi w mieszkaniu - razem ze mną 4 osoby. Jak możecie się domyślić są małe trudności w zbliżeniu się do siebie. Chłopcy w trojkę raczej dobrze się dogadują, ja jestem na uboczu- nie dziwię się. Na uczelnie chodzę ponad tydzień i już mam dosyć. Chyba za wysoko zawiesiłem sobie poprzeczkę. Nie mam raczej szans na zaliczenie semestru - dopiero teraz zobaczyłem jak wielkie zaległości mam z przedmiotów ścisłych. Rodzice chcą żebym studiował. Są trochę mną zawiedzeni - szczególnie ojciec. Miał nadzieję że wyjadę do innego miasta, zrobię studia, otworzę się wreszcie na ludzi , poznam jakąś dziewczynę ( wiem że bardzo chce abym znalazł dziewczynę , mam wrazenie że uważa mnie za cipę z trudnościami społecznymi - ma rację ). Przez wakacje pracowałem w firmie ojca - wytrzymałem miesiąc - miałem dość stosunków pomiędzy pracownikami i ogólnej atmosfery - "syn kierownika dostał robotę" - mimo że w sumie nie było tak bardzo źle - kiedy patrzę na to z dzisiejszej perspektywy - to wtedy wydawało mi się strasznie. Chciałem jak najszybciej skończyć tam pracę , miałem myśli aby jak najszybciej zapisać się do psychiatry.

Teraz siedzę na wynajmowanym mieszkaniu - lokatorzy dobrze zintegrowani grają sobię w fifę ( ja nawet nie lubie sportu ), karty, jeżdzą razem do sklepów, chodzą razem na uczelnie ( mimo że jesteśmy na tym samym kierunku to przydzielili nas do innej grupy - często mamy na różne godziny). Poznaliśmy dziewczyny z kierunku - oczywiście u lokatorów znajomości się rozkręcają i to w zastraszającym tempie ( wszyscy maja dziewczyny a do nowe znajome traktują w taki sposób jakby chcieli coś "wyrwać" )- mi to sie nie udaje. Ciężko mi jest się odezwać w towarzystwie dziewczyn. Mam wrażenie że chłopcy cały czas pieprzą coś od rzeczy byle by mówić - ja tak nie potrafię. Nawet kiedy nie mają pojęcia na temat o którym dyskutują - zawsze mają coś do powiedzenia. Chciałbym tak umieć bezsensownie nawijać. Teraz myślę o tym jak długo tu siedzieć i czy warto czekać do końca semestru wiedząc że na 95 % go nie przejdę . Chyba lepiej skończyć po miesiącu tą zabawę bo szkoda pieniędzy moich rodziców na moje mieszkanie i życie. Oczywiście zaczną się narzekania ze strony rodziców, ciekawe co rodzina i jej znajomi sobie pomyślą, w końcu większość już wie że studiuję - co ludzie powiedzą?

Myślę o pójściu do psychiatry (może ktoś orientuje się czy w rzeszowie jest ktoś sprawdzony?) ale nie wiem co miałbym mu powiedzieć. Chciałbym dostać jakieś leki. Chciałbym mieć "wyjebane" na wszystko tak jak niektórzy. Nie przejmować się niczym i prowadzić beztroskie życie. Być bardziej otwartym na ludzi.

Nie wiem co jeszcze dopisać. Wyrzuciłem swoje myśli - trochę niezgrabnie, ale było mi to potrzebne. Dzięki za każdą odpowiedź, znaczą one dla mnie naprawdę wiele. Jak coś sobie jeszcze przypomnę to dopiszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, problemy same się nie rozwiązują. Jeśli ktoś ma problemy z nawiązywaniem relacji czy motywacją, to studia tego nie naprawią ( no chyba, że trafi się na super zajebistych ludzi, którzy cię podciągną w górę, ale na to bym nie liczył) Psycholog to dobry pomysł, sam kiedyś chodziłem, ale nie spodziewałbym się jakiś cudownych wyników. Prawda jest taka, że nieśmiałość czy lenistwo będziesz musiał pokonać sam. Psycholog może służyć wsparciem, radą, podrzucić jakieś techniki, ale to raczej wszystko. Możesz jeszcze spróbować spożywać antydepresanty. Będziesz miał lepsze samopoczucie i może trochę zamulony umysł. Leki mogą pomóc ci się przełamać, ale istnieje też pewne ryzyko, że się od nich uzależnisz. Oczywiście może być i tak, że leki pokażą ci, że można i później nie będziesz ich potrzebował.

 

Jest jeszcze kwestia wrażliwości. Jeśli jesteś wrażliwy to ogólnie czeka cię trudne życie. Lepiej trzymać się z dala od substancji psychoaktywnych bo osoby o takiej osobowości bardzo szybko się uzależniają. Stąd wśród aktorów, artystów, muzyków tyle ćpunów.

 

Paradoksalnie to każdy radzący ci tu człowiek ( w tym i ja) ma jakieś problemy ze sobą, gdyby ich nie miał to by go tu nie było. Więc pytanie tu kogoś o rade przypomina trochę, proszenie biedaka aby powiedział ci jak zostać bogatym ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×