Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasze małe i wielkie sukcesy !! :)


Aga1

Rekomendowane odpowiedzi

Cinnamon i Piotr wielkie dzięki ;) sama sie dziwie jak to sie stało że jednak odnalazła się we mnie cząstka "racjonalności" :D

Ale wiecie co? Ja już to zaobserowawalam u siebie..jak wiem że nie moge sobie pozwolić na jakieś "wyskoki" to nic mi nie jest, nerwica mnie najczęściej atakuje gdy wiem że ktoś jest w pobliżu ( i mi pomoże) lub jestem na tyle blisko że moge uciec. Natomiast gdy jestem przyciśnięta do muru panikuje zanim musze "to" zrobić a gdy sie zdecyduje (bo nie mam innego wyjścia) to naprawde aż sama sie dziwie bo nic mi się nie dzieje. Tak naprawde miałam taką sytuacje już kilka razy i po każdym takim wydarzeniu przekonuje się że ta nerwica i te lęki to naprawde nic strasznego. Troszke adrenalinki i tyle :D (tak sobie to tłumacze ;) )

Buziak dla wszystkich dzisiaj..pa pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwna rzecz... Wczoraj byłam na dnie. Straciłam przyjaciółkę. Zawiódł mnie chłopak. Zawalił mi się świat. Nie ot tak. Takiego złego samopoczucia nie miałam od dwóch lat. Byłam przerażona, bo wiadomość o śmierci samobójczej mojej kochanej Beti spowodowała że wszystko co do te pory osiągnęłam odpłynęło w nicość. Czułam się do tego stopnia beznadziejnie, że uwierzyłam, że jestem złym człowiekiem. Byłam o tym przekonana jak nigdy dotąd. Skoro tak dobrych ludzi jak moja przyjaciółka Bóg zabiera do siebie a ja po tylu próbach zabicia się nadal żyję... Noc przetrwałam na tabletkach nasennych...

Dziś obudziłam się jakaś "nakręcona". Raz dwa się pozbierałam i pojechałam prosto do.... przychodni psychiatrycznej. Zapisałam się na terapię ambulatoryjnej. Potem pojechałam do parku... na zakupy... do koleżanki... nawet zjadłam obiad... i poczytałam książkę...

I czuję się spokojna nawet gdy myślę o pustce, którą zostawiła po sobie Beti.

Wiem, że Beti byłaby ze mnie dumna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również chcę podzielić się swoim małym sukcesem jaki odczuwam w środku, wewnątrz mnie, mianowicie pomimo, że ostatnimi dniami mam tak zawirowane życie od nawału obowiązków ( sama sobie postawiłam wysoko poprzeczkę do wykonania) nie mam czasu myśleć o sobie ,rozmyślać co się wydarzy,jak będzie, czy mi się uda. Jakoś dziwnie, ale to wszystko jest tak jakby w ogóle mnie nie dotyczyło. I dlatego najprawdopodobniej, pomimo zmęczenia czuję jakbym miała sporo energii pozytywnej, która pozwala mi stawiać czoło problemom i obowiązkom. Dziwne, ale dobrze mi z tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja dzis gratuluje wszystkim (i sobie nieskromnie tez) wszelkich sukcesow.

 

Nie wiem czy juz to tutaj pisalam, ale bylam w Centrum Aktywizacji Zawodowej Kobiet i poszukaja mi tam pracy, i za darmo umowia z doradca zawodowym. Serce mi walilo jak rozmawialam z recepcjonista, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim sukcesem malym jest to ze jestem na tym forum:)uwazam, ze ludki tutaj sa bardzo spoko, jeszcze nie zauwazylam zeby ktos kogos pojechal jak na innych forach!kazdy mimo ze meczy sie z ciezkimi dolegliwosciami psychicznymi jest peace!i chetny do pomocy badzo mono mi sie to podoba:)mam wrazenie czytajac posty sie ze my wszyscy nerwicowcy to bysmy sie bez problemu dogadali specyfika charakteru!nie chce tu sie przypucowywac ale duzo ludzi o dobrych sercach tu sobeie smiga:):)normalnie buziali w czulko!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo nie pisałam bo nie było o czym:((( Teraz jednak mam na koncie kilka niezłych sukcesów i mam zamiar się z Wami nimi podzielić. Zacznę jednak od tego, że 2.05.07 zmarła babcia mojego męża, która bardzo kochałam i cała ta sytuacja mnie początkowo bardzo przytłoczyła. Kiedy tylko się dowiedziałam o tym przykrym zdarzeniu to miałam uczucie coraz większego lęku przez około 3 godziny. Najgorsze było to, że nie myślałam o babci tylko o tym, że z pewnością nie dam rady iść na pogrzeb. Ta myśl towarzyszyła mi cały czas aż do dnia pogrzebu jednak " po drodze" do tego dnia coś się zmieniło. Powiedziałam sobie: " ty durna babo, żebyś ty myślała tylko o sobie w chwili kiedy babcia nie żyje???? Przestań sie nad sobą rozczulać, babcia miała gorzej i nie narzekała!!!" I wiecie co podziałało. Od tej pory chodzę z córcią 2 razy dziennie na spacer przez cały czas nie patrząc na pogodę ( przynajmniej tak robiłam wcześniej wciąż wychodząc z założenia że jak świeci mocno słońce to na pewno jest gorąco i ja na pewno zemdleję), poszłam pożegnać babcię z godnością, nic mi się nie działo, byłam w Kościele!! Najważniejsze jest to, że uwierzyłam że można i że się da!! Szkoda tylko, że musiałam przekonać się o tym w taki sposób. Postanowiłam iść w sobotę wieczorem do Kościoła- pójde i koniec. Daję radę i njlepsze jest w tym to, że się przekonuję do zdrowia i do tego , że pozytyne myślenie działa. ;) Aha na marginesie dodam że Kościół podczas pogrzebu był pełny po brzegi a na samej stypie było ponad 120 osób!!! Kocham Cię babciu bo wiem, że to też dzięki Tobie!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje wszystkim sukcesów :)

Róża fajny artykulik, zgadzam się z tym, że szczęście to to co dzieje się w nas, chociaz wiele z zewnatrz na nas wplywa. Optymistyczny art. A co do tych cech to ciekawa jestem kto je wszystkie ma :D ja niestety nie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj udało mi się zwyczajnie, normalnie, porozmawiać z kilkoma osobami, poznałem 2 nowe osoby z którymi też rozmawiałem i udało mi się dziś przełamać moją blokadę. W dodatku to były same dziewczyny (przy których najgorzej nasila się lęk bo boję się że coś głupiego powiem i nie chcę źle wypaść :P ). Sprzeciwiłem się fobii społecznej (choć nie było łatwo) i nie dałem jej najmniejszej szansy na pokierowanie mną inaczej niż bym tego chciał. I z tego powodu jestem szczęśliwy :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A zobacz-dziewczyny to też ludzie,czasami nawet da się z nimi pogadać,co?

Różo to już dawno wiedziałem :P , ale to sprawiało mi problem:

bo boję się że coś głupiego powiem i nie chcę źle wypaść

a szczerze mówiąc, to dawno odkryłem, że nie licząc tego jednego powyższego mankamentu z płcią przeciwną dogaduję się o wiele lepiej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wątek nie znika...to znaczy że sukcesy się mnożą. Każdy kto choć raz się tu wpisał ma u mnie duuuże piwo !!! ;)

ja się nie będę przechwalać ;) ale też jestem do przodu ;)

Wiecie już pewnie, że trochę jestem zakręcona ;) myślałam, że jestem zdecydowana co do planów na przyszłośc, pewne kroki poczynione, jakieś deklaracje i przygotowania...i dupa... znów wydaje mi się, że nie wiem co zrobić z zyciem... Doszłam dziś (po drodze do domu :D ) do wniosku, że tylko inni ludzie dają prawdziwe szczęście, a co za tym idzie żeby czuć się spełnioną, żeby życie nie było puste chciałabym pomagać innym. Pomagać zagubionym duszyczkom, które codziennie sie przewijają przez forum i szukają pomocy. Kiedyś już skladałam papiery na psychologię, ale wtedy nie miałam matury z biologii, w tym roku moge już zdawać z niej egzamin na uczelni.....ta perspektywa kusi. Może mogłabym wnieść coś do walki z tą pieprzoną nerwicą!!! Co Wy na to ;) ????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nitka pomysł moim zdaniem rewelacyjny... mnie też coś kręci w tym kierunku ;) ale na razie poczyniłem wiele kroków w kierunku informatyki... ale po informatyce - pomyślimy ;) czyli nie trzeba mieć zdanej matury z jakichś tam przedmiotów tylko można pisać egzamin wstępny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Człowiek tak ma, że głownie się skupia na tych złych rzeczach, które go spotykają. Postaram się jednak wyłapać kilka pozytywnych rzeczy z ostatnich godzin/dni z mojego zycia. :)

 

Udało mi się skupić myśli i przeczytać kilka artykułów

Posprzątałam pokój

Uczyłam się angielskiego

Narysowałam coś ;)

 

Było naprawdę kiepsko, myslałam, że to koneic ze mną, że zwariowałam i nadaję się tylko do psychiatryka. Jednak poszłam wczoraj do lekarza na kolejną wizytę i dodało mi to poweru. To wiele daje, gdy lekarz Ci mowi, ze nie zwariowales/las.

 

A jutro idę do szkoły. Mimo, ze mi lekarka zaproponowala zwolnienie to idę!

Nie zrozumiem lekcji? Trudno! Zemdleję? Trudno! Zacznę się nakręcać, przytłoczą mnie natrętne myśli? Trudno! Ale walczę! I coś wyniosę z jutrzejszego dnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć :D

To teraz moja kolej na chwalipięctwo ;)

W sobote na weselu koleżanki przetańczyłam całą noc...caluteńką i nie narzekałam na nic. Bawiłam sie tak jak gdybym nigdy nie miala żadnych nerwiczek...To mój wielki sukces..

A ten mniejszy to....hmm....nie zjadłam dzisiaj żadnego ciastka (tylko dwa cukierki) dla mnie to sukces..bo jestem łakomczuszką.. ;)

Pozdrawiam wszystkich pa pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×