Skocz do zawartości
Nerwica.com

Po zerwaniu z dziewczyną, moje życie straciło sens...


Olimp Bathory

Rekomendowane odpowiedzi

I taki dzien jaki mam dziś będzie ciągle.

Pisałem, że się sam nakręcasz.

 

Nawet tabletki mi nie pomagają.

To dobrze, bo tabletki są nie od tego. One mają regulować zaburzenia chemiczne mózgu.

 

Gratuluję, naprawdę, sampozaparcia i ogromnego szczęścia.

Gówno prawda. To nie efekt samozaparcia i wielkiego szczęścia. To normalne życie. Wystarczyło skończyć się zamartwiać. Podciągnąć spodnie i iść funkcjonować z dnia na dzień. Z dnia na dzień osiągałem jakieś sukcesy - po prostu dlatego że było to przyjemniejsze od leżenia i płakania. I w końcu po kilku latach doszło do mnie, że teraz jestem szczęśliwy.

 

Niby jak, kiedy straciło się nadzieję i chęci do wszystkiego? W jaki sposób? Nie mam niczego co dawałoby mi siłę. Niczego. To walka z wiatrakami, nigdy sie nie wygra.

Czego nigdy nie wygrasz? Będziesz siedział i powtarzał sobie "Nigdy nie zdobędę kochającej mnie kobiety. Nigdy nie zdobędę kochającej mnie kobiety. O, jakaś fajna laska mi się przygląda, ale nigdy jej nie zdobędę. Bo nigdy nie zdobędę kochającej mnie kobiety."

 

Nie masz teraz sił na branie się za bary z całym światem, to widać. Ale też nikt Cię do tego nie zmusza. Zacznij od nie spieprzenia więcej, niż już się spieprzyło.

 

Olimp, zostaw żyletki. Idź na tę swoją uczelnię. Wróć do codziennego życia. Może będzie puste i smutne, ale będzie lepsze niż gnicie w wyrze. Endru pisał, że jeśli masz spotkać fajną babkę, to spotkasz ją gdzieś w codziennej sytuacji. Na ślepe desperatki z ogłoszeń internetowych nie licz. Nikt Cię nie zmusza, żebyć dokonywał teraz cudów, ale małymi krokami możesz wyjść z tego gówna, w które wdepłeś.

Jeśli uważasz, że potrzebujesz pomocy specjalisty, to nie łykaj piguł, bo nie ma szczęścia w pigułce. Są psychoterapeuci, którzy pomagają ludziom przeżywającym ciężkie rozstania i problemy osobiste.

 

Przy tym wszystkim zakładam, że piszesz do nas, bo faktycznie potrzebujesz pomocy, a nie chcesz się pobrandzlować swoim cierpieniem.

 

PS. Jesteś informatykiem. Rzeźbisz coś w html-u?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czego nigdy nie wygrasz? Będziesz siedział i powtarzał sobie "Nigdy nie zdobędę kochającej mnie kobiety. Nigdy nie zdobędę kochającej mnie kobiety. O, jakaś fajna laska mi się przygląda, ale nigdy jej nie zdobędę. Bo nigdy nie zdobędę kochającej mnie kobiety."

 

Mniej więcej. Bardziej więcej, niż mniej.

 

Nikt Cię nie zmusza, żebyć dokonywał teraz cudów, ale małymi krokami możesz wyjść z tego gówna, w które wdepłeś.

 

Ja to wiem. Jednak po prostu nie wiem jakie mają być te "kroczki" żeby coś dawały, zajeło mało czasu i nie bolało. W sumie.. najwazniejsze, żeby nie bolało.

 

Przy tym wszystkim zakładam, że piszesz do nas, bo faktycznie potrzebujesz pomocy, a nie chcesz się pobrandzlować swoim cierpieniem.

 

Bardzo dobrze zakładasz, niezbyt lubię się chwalić tym co czuję przed obcymi. Tylko jeśli naprawde muszę. A teraz potrzebuję tego.

 

PS. Jesteś informatykiem. Rzeźbisz coś w html-u?

 

Na informie byłem w LO, potem przyszło olśnienie (i bardzo dobrze, bo taki ze mnie matematyk jak z koziego tyłka instrument muzyczny) i skonczyłem na studiach filologii angielskiej. Z HTMLa pamiętam tylko

i podstawowy syf. Kurde, na cholere ja tam poszedłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj.Napisz prosze czy to jest twoja pierwsza milosc czy tez juz wczesniej kochales (lub probowales kochac)?Pytam poniewaz czesto jest tak ze choroba odbiera nam zdolnosc jakichkolwiek uczuc...Wazne jest czy bylo to juz kiedys,czy tez jest tak od czasu obnizonego nastroju.

Pozdrawiam cie cieplutko :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakochalem sie nieraz, ale nie bylem z nikim tak, aby ocenic czy bylbym w stanie byc szczesliwy. To pierwszy powazniejszy zwiazek. Dzis jestem zrozpaczony[wiem, ze sie powtarzam], bo ta osoba to jedyne co mam i chcialbym cieszyc sie spotkaniem, ktore mamy niezwykle rzadko, a czuje nieszczescie. Cale moje zycie pokladam w tym zwiazku, a otrzymuje nieszczescie. To straszne uczucie, mimo ze moze na takie nie wyglada.

Obawiam sie, ze moja psychika jest juz na tyle zniszczona, ze nie ma ratunku. Smutne, ale prawdziwe.

 

Pozdrawiam, dzieki za odpowiedz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że mam trochę więcej doświadczenia życiowego i widze to tak. Najczęściej znajomości na odległość nie wychodzą, nie sprawdzają się. Odległość robi swoje. Brak bliskiego kontaktu przy tak krótkiej znajomości oddala ludzi od siebie. Sam Olimp napisałeś że Cię kochała-podobno. Tylko silna miłość z obu stron ma szanse na przetrwanie. Nawet długoletnie, zgodne małżeństwa nie wytrzymują gdy w grę wchodzi

rozstanie na długi czas. Ta dziewczyna poprostu Cię nie kochała. Musisz to sobie uświadomić, oswoić się z tą myślą. Spędziliście ze sobą dwa wspaniałe tygodnie i tego nikt Ci nie odbierze, ale coś musiało jej nie pasować skoro zerwała. Nie powiedziała Ci tego, ale tak napewno było. Bywa tak, że po miesiącach znajomości okazuje się, że ludzie do siebie nie pasują. Myślę że ta dziewczyna nie powiedziała Ci tego wprost bo nie chciała robić Ci przykrości i bała się Twojej reakcji. A ty teraz zamiast się zamartwiać weź się w garść i doprowadź do porządku bo czeka na Ciebie jeszcze nie jedna dziewczyna. Jesteś rozżalony i masz powody, ale to minie. Przeszłość trzeba od siebie odrzucić. Trzeba żyć dniem dzisiejszym. Przeżyjesz jeszcze nie jedną wspaniałą chwilę, bo jesteś tego wart i nie jedna dziewczyna to zauważy tylko daj im szansę i sobie też. No uszy do góry. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olimp, jeśli się po drodze nie potniesz (a nie zrobisz tego bo jeśli byłbyś zdecydowany na taki krok już byś to zrobił nie pisząc na żadnym forum) to wierz mi lub nie, ale przejdzie Ci ;) Też kiedyś rozpaczałem za panną straszliwie i wyszło na to, że straciłem tylko czas i nerwy. Zresztą, kto nie cierpiał z powodu zawodu miłosnego...? I wcale jakoś tak dużo osób nie zostało samych do końca życia ani nie skończyło ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam już dosyć! Dostałem od Niej wiadomość "idź się potnij w końcu człowieku a nie tlen zabierasz porządnym ludziom". Odebrała mi cały sens życia, teraz mnie miesza z błotem, gnoi, dobija i totalnie olewa to co ja czuję. Już nigdy z Nią nie będę, nie ma szans. :-| Teraz znowu, mam ochotę tylko umrzeć.

Ja wiem, że Ona teraz się zachowuje jak cholerna zdzira. Ale nadal ją kocham, bo wiem, że normalnie jest miła i czuła.

Załamałem się totalnie. Nie wiem jak ja przeżyję noc, naprawdę, nie wiem.

Mam ochotę tylko umrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och, jakie to przykre co piszesz, a ona jest okrutna. Pokazała swoją prawdziwą twarz. Szkoda dla takiej dziewczyny czasu. Daj sobie z nią spokój. Ona nie jest Ciebie warta. Zasługujesz na inną, lepszą dziewczynę. Otwórz w końcu szeroko oczy i zobacz kto to tak naprawdę jest. Ja bym do niej nie pisała i bez czytania kasowała jej sms-y. To pomaga /wypróbowałam to na sobie/. Z powodu takiej dziewczyny nie warto cierpieć, naprawdę.Potraktuj to jako przykre doświadczenie życiowe i idź do przodu. Staraj się o niej nie myśleć.

Dostałeś kopa od życia i musisz się pozbierać i żyć dalej. Świat jest piękny
.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nooo, jasna sprawa - nie jesteś już z panną, ona jak widać Cię olewa czyli i tak już nic z tego nie będzie więc po sam masz sobie życie zatruwać jeśli jedyna osobą pokrzywdzoną jesteś Ty? Zastosuj politykę grubej kreski czyli to co było to było i już nie jest więc patrzymy się tylko i wyłącznie do przodu i jaaaazdaaaaa!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię się od Niej odciąc. Jakbym był ćmą to Ona by była lampką która mnie przyciąga. Tojest po prostu zbyt silne. Zbyt mocno odczuwam to wszystko. Tego jest po prostu za dużo.

Nie zapomnę o Niej, wiem to. Nie potrafię spokojnie przeżyć dnia teraz. Przezycie godziny bez bólu jest niemożliwe. I to się będzie ciągło jeszcze długi, długi czas. A ja wiem, ze się załamię w końcu tak, że nie będzie ratunku. Nie wiem o czym mam myslec, jak sie czymś zająć. Po prostu nie mam siły. Próbowałem się zmusić, ale jestem za słaby.

Nie mam nawet się komu wypłakać w ramię.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:10 am ]

Nie wytrzymam już tego dłużej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olimp Bathory,z własnego doświadczenia ci powiem,że musisz po prostu to przeboleć.Chyba innej rady nie ma.To boli jak cholera,ale trzeba po prostu przecierpieć i przeczekać ten ból.To bardzo potrzebne doświadczenie życiowe.A nie jesteś jedyny,ogromna większość ludzi przez to piekiełko przechodzi,by później powiedzieć sobie samemu-co ja w niej lub w nim widziałem(am).Ale byłem naiwny i ślepy.Takie jest życie i pewnie jeszcze przynajmniej raz przyłoży ci po d...(sory).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś mi się chyba włączyła znieczulica po tym co mi wczoraj powiedziała. Z zimną krwią (fajnie to brzmi, napięcie rosnie...) zablokowałem Jej numer gg i komórki. I Jej najlepszej koleżanki (długa historia, wolę dmuchac na zimne). Pozatym zablokowałem stronę z forum na którym oboje pisaliśmy. Zero kontaktu, chyba tylko tak sie będe mógł wyleczyć.

Pozostaje ta cholerna pustka i samotność. Najwyżej zostanę starym, złośliwym (jeszcze bardziej) kawalerem.

Dziwne rzeczy piszę, zmęczyłem się pomagając ojcu i mi to pomogło. Wszystko mnie boli. A zaraz idę z sis do baru (chce mnie upić żeby mi trochę przeszło).

Chyba najbardziej boli to jak mnie potraktowała. Ten cały świat zrobił się taki... zły. Powinnienem był się urodzić z 200lat temu. Wtedy depresja była "w modzie".

Czemu ludzie są tacy źli dla bliźniego? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brawo Olimp, zaczynasz działać. To mi się podoba. Zauważyłam też że wysiłek Ci pomaga. To cenna wskazówka. A może jakiś sport? Coś co tak zmęczy,że już nie będzie ochoty na myślenie. Dasz sobie radę. Wiem, że

nie zapomnisz, ale z czasem będzie bolało coraz mniej. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cholera, znowu mnie dopadło. To jak cholerny bumerang... albo raczej, wracający granat bezz zawleczki :/ czułem się dobrze wczoraj a dziś znowu koszmarne samopoczucie. Ale tym razem nie o Nią. Wiecie jakie to uczucie siedzieć samemu kiedy każdy gdzieś chodzi i się dobrze bwi ze swoją drugą połówką? To jest kkoszmarne. Włączyłem gg i tam opisy "Kocham Cię :*" albo "Z moim skarbem" :/

Ludzie żyją niby wśród innych ludzi, spotykają, rozmawiają. Ale to nei to samo. To nie jest prawdziwe życie. To jest jakby ułuda, bo w końcu i tak umrzemy samotnie :/ Ktoś kto znalazł miłość pewnie nie umrze samotny, zawsze będzie kogoś, coś miał.

Czuję się taki pusty w środku. Nie mam juz zuepłnie z kim rozmawiać. Nie mam przyjaciela żeby mu się wypłakać. To nie jest życie.

Powiedzcie mi, jaki jest sens życia? Jaki? Nie ma. Spotkac kogoś? Zostać zdradzonym? Znaleźć pracę? żyć z debilnej emerytury? Życie nie ma sensu. Po prostu nie ma. Po co ciągnąc egzystencję która nie ma sensu?

W poniedziałek podpiszę kartkę, że z moimi organami mogą robić co chcą jak umrę. Przynajmniej jakbym się załamał jeszcze bardziej, to umre wiedzac, że zrobiłem coś dobrego... oby. :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już dłużej tego wszystkiego nie wytrzymam. Mam dosyć siebie, Jej, mojej rodziny, mojego cholerneg życia i tego pochrzanionego świata! Mam dosyć!

Chrzanię przyszłośc, chrzanię życie bo to wszystko jest gó**o warte! Dosyć! Po prostu dosyć! Żegnam Państwa i życzę żeby się Wam udało, bo mnei się nie udało :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żegnam Państwa i życzę żeby się Wam udało, bo mnei się nie udało :/

Nie próbowałeś.

 

Wiesz kim jesteś? Nie nieudacznikiem, ciamajdą i przegranym.

 

Powiem Ci kim jesteś.

Jesteś 80-kilową wszystkożerną małpą stojącą na szczycie łańcucha pokarmowego wyposażoną w chwytne ręce i sprawny mózg pozwalające jej zabić każde zwierze na Ziemii. Jesteś mężczyzną, masz geny łowcy mamutów i zdobywcy wszystkich kontynentów na tej planecie. Twoje ciało jest w stanie po odpowiednim treningu biec z prędkością 30 km/h, wykonywać kilkudniowe marsze i podnieść kilkaset kilogramów, a dzienna produkcja plemników pozwala podwoić polulację świata w kilku podejściach.

A Twoje potencjalne możliwości są blokowane dokładnie w tym momencie, w którym mowisz "Nie potrafię. Jestem przegrany."

 

Jesteś w stanie zdobyć to, czego chcesz. Jesteś w stanie być szczęśliwy. Nie, nie dzisiaj i nie jutro. Bo musisz najpierw rozp*lić tę durną blokadę, którą sam na siebie założyłeś. Ale ona jest możliwa do rozp*lenia, wierz mi.

 

Myslisz, że zabicie się będzie łatwiejsze? Gówno prawda. Zmuszenie się do zabicie siebie będzie Cię kosztować więcej wysilku niż zmierzenie się ze swoimi problemami. Taka natura, inaczej nie wyewoluowalibyśmy. I jeśli już zbierasz w sobie całą swoją siłę, to zastanów się, na co lepiej ją przeznaczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olimp Bathory nie żegnam Państwa tylko witam w nowym życiu. Jesteś za młody żeby mówić że Ci się nie udało. Gdybym była w pobliżu to bym wzięła Cię na kolano i tak sprała dupsko że od razu zaczął byś trzeźwo myśleć . Żeby się udało to trzeba próbować a nie poddawać. Wiem, że to boli i widocznie tak ma być. W bólu się rodzimy i w bólu żyjemy. No niestety nikt jeszcze nie wymyślił jak przejść przez życie bez bólu i cierpienia i dlatego trzeba się z tym pogodzić i robić wszystko żeby to minęło. Będzie Cie to jeszcze dopadało ale to nie znaczy że masz od razu wpadać w głęboki dół. Wypłyń w końcu na powierzchnie, wydostań się z tego mroku.

Szkoda na to czasu. Trzeba iść do przodu i wtedy osiągniesz równowagę i spokój. Powodzenia.

Jutro tu zajżę i chcę przeczytać o Twoich postępach. Czekam na to bardzo. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli kogoś to interesuje - wylądowałem na pogotowiu w stanie histerii, dostałem środki uspokajające i przeleżałem cichutko cały dzień. Niestety, dalej żyję. Niestety, muszę coś wymyślić. Aktualnie jeszcze jestem lekko odurzony. W sumie, chrzanię, poddałem się. Jak znowu mnie najdzie atak to nie wiem co zrobię. Kiedyś pewnie mi się uda, aktualnie mam włączoną znieczulicę i czysty egoizm.

Zorki, ważę 70kg około, nie 80, nigdy nie polowałem na mamuty. Na mutanty to może, ale w grach komputerowych.

Kiedy to wszystko się wreszcie skończy :/ kiedy wreszcie będę miał normalne życie :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Współczuje Ci bardzo. Nie poddawaj się tylko idź do lekarza, psychologa.

Przecież to nie przyjemne tak się czuć. Komu Ty robisz na złość? Tylko sobie. Po co tak marnować sobie zdrowie? Idź do psychologa, on Ci pomoże. Uwierz że może być lepiej. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli kogoś to interesuje

Powiedzmy, że mnie.

Zorki, ważę 70kg około, nie 80

No widzisz, nie jesteś taki gruby.

Kiedy to wszystko się wreszcie skończy :/

Skończy się wtedy, kiedy Ty to zakończysz.

Facet, jeśli już kończysz na pogotowiu, to nie wahaj się i idź na terapię. Problemem jest coś w Twojej głowie: jakiś zakodowany schemat postępowania, sposób myślenia o świecie i o sobie, który nie pozwala Ci normalnie funkcjonować i pozbierać się po rozstaniu z babką.

Psychoterapeuta Ci cudów nie zdziała, ale pomoże zrozumieć to, jak funkcjonujesz, czego oczekujesz od świata i dlaczego nie możesz tego dostać. Bo pod tym wszystkim, co mówisz o chęci poświęcenia się dla drugiej osoby itd musi być jeszcze kupa gówna, którą sam sobie w psychice zakopałeś.

 

Jest mi naprawdę przykro z powodu Twojego wczorajszego napadu. I dobrze Ci radzię, idź do psychologa. Czeka Cię dużo pracy, ale nikt inny jej za Ciebie nie odwali. Jeśli zakodowałeś sobie chore podejście do życia, to go nie oszukasz ciasteczkami cynamonowymi, ani związkiem ze ślepą desperatką. Czeka Cię dużo pracy. Ale jesteś jedyną osobą, która jest w stanie to zakończyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×