Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

khali - ja mam doświadczenie z Lorafenem. Biorę go od 10 grudnia, teraz od tygodnia próbuję odstawić. Przez miesiąc ponad brałem tak po 2 tabletki dziennie, czasem jedną, czasem trzy. Ale przeważała porcja dwóch. Obecnie psychiatra kazała mi odstawić ten lek, od tygodnia biorę pół tabletki rano i pół wieczorem. Od dziś mogę brać tylko pół w ciągu dnia. Przeżywam fatalne chwile z tego powodu. Częste napady lęku. Takie uderzenia adrenaliny nieprzyjemne, dziwne uczucie w sercu jakby mi miało wyskoczyć albo się zatrzymać, promieniuje aż do przełyku. Oczywiście uderzenia ciepła, pocenie dłoni i tym podobne. Dlatego stwierdzam, że Lorafen jest dobry doraźnie ale odstawianie go jest fatalne. Dziś tak się bałem, że aż poszedłem w kierunku pogotowia, choć zbliżając się doń uznałem, że uznają mnie chyba za wariata. Już raz tak polazłem, przy identycznym ataku, zrobili EKG i stwierdzili, że moje serce jest w pełni zdrowe. Dlatego też zamiast na pogotowie wybrałem się do fryzjera :D nawet pomogło, ale wciąż jestem spięty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pisanka mozna powiedziec ze mam tak samo oprocz tych wymiotow, tzn CZASAMI mam tak ze chcialo by mi sie wymiotowac ale jakos probuje sie powstrzymac... dzisiejszy dzien jest spokojny zero jakis atakow, no tyle ze cos czuje ze pokluce sie dzisiaj z mezem i po tym moge oczywiscie panikowac... no i cos mnie chyba zacznie glowa bolec bo pobolewa mnie od czasu do czasu z prawej strony od skroni.. i mam tak ze chyba swoje nerwy wyladowuje na obgryzaniu paznokci... wczensiej tego nie robilam i staralam sie zapuszczac ale nie ktore juz obgryzlam ale nie az tak bardzo ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja właśnie zaczynam się bać korzystania z komunikacji miejskiej, bo myślę, że dostanę ataku... dzisiaj jechałam autobusem i pewnym momencie zrobiło mi się ciepło, serce zaczęło szybciej bić. nie chcę robić teatru i chyba będę ograniczać wyjazdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blue valentine, jak ja świetnie znam ten problem :hide: ...przez wiele, wiele lat zmagam się z tym, choć były lata względnego spokoju..

Wiem, że trzeba osiągnąć wewnętrzną harmonię, by pozbyć się wszystkich obaw i lęków.

Mam nadzieję, że teraz, kiedy pracuję intensywnie nad sobą i ten problem uda mi się pokonać.../ :?::?: /, niedługo będę miała okazję się przekonać.

Od ponad roku jestem w ogóle- prawie "zamknięta" w domu, robię więc co się da, by wrócić do "żywych"!!! Małymi kroczkami do celu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

komunikacja miejska jest dla mnie najgorsza :/ zwłaszcza jak jeżdżę sama. obecnie na szczęście rzadko się to zdarza, zawsze jest ze mną mój narzeczony. nie zostawia mnie samej, bo zaraz mam atak. zostaję sama w co drugi weekend jak mam szkołę, ale wtedy do szkoły wiezie mnie kolega samochodem (chociaż boję się, że zwymiotuje mu do auta), w szkole są znajomi, po szkole znowu odwozi mnie kolega. w domu siedzę w internecie i rozmawiam z narzeczonym i jestem spokojniejsza. drugi dzień wygląda tak samo i wieczorem jesteśmy już razem i lęki są łagodniejsze już. czuję się spokojniejsza, że w razie gdy coś mi się stanie, nie będę sama. chociaż to trochę słaba opcja, żeby nie móc samodzielnie funkcjonować :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej bylam u tego psychologa jak mi poradzilyscie bylam w srode wiec wcsoraj heheh narazie nic wiecej nie moge powiedziec pani zrobila ogolny wywiad czyli od czego sie to zaczelo jakiego rodzaju sa ataki itp powiedziala ze bedziemy dochodzic setna tej nerwicy z czego ona wychodzi czy jakos tak i powiedzialam ze jestem energiczna i gadula bo gadalam jak najeta ehhh hehe powiedziala tez ze wydaje jej sie ze troche za wczesnie zrezygnowalam z lekow ale powiedzialam jej ze mam brac doraznie jak by co!!takze jest ok no zobaczymy boje sie troche ze to nie pomoze na mnie ehh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blue valentine

Od ponad roku jestem w ogóle- prawie "zamknięta" w domu, robię więc co się da, by wrócić do "żywych"!!! Małymi kroczkami do celu...

 

podziwiam Cie jasaw, ja miesiąc byłam w domu z lękami, i spieprzałam na terapię żeby szybko z tego wyjść, bo nie dałabym rady dłużej tylko w domu.....teraz leków nie mam, czasem objawówka, ale uważam że gdyby nie psychoterapia już by mnie chyba nie bylo bo bym ześwirowała z lękami jakbym miała być tylko w domu ;)

 

-- 19 sty 2012, 21:29 --

 

hej bylam u tego psychologa jak mi poradzilyscie bylam w srode wiec wcsoraj heheh narazie nic wiecej nie moge powiedziec pani zrobila ogolny wywiad czyli od czego sie to zaczelo jakiego rodzaju sa ataki itp powiedziala ze bedziemy dochodzic setna tej nerwicy z czego ona wychodzi czy jakos tak i powiedzialam ze jestem energiczna i gadula bo gadalam jak najeta ehhh hehe powiedziala tez ze wydaje jej sie ze troche za wczesnie zrezygnowalam z lekow ale powiedzialam jej ze mam brac doraznie jak by co!!takze jest ok no zobaczymy boje sie troche ze to nie pomoze na mnie ehh

 

kingula - brawo, pierwszy kroczek zrobiony, zobaczysz będzie lepiej :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakubkowa, moja sytuacja jest troszkę inna, niż Wasza, ludzi młodych.

Moje lęki mają podłoże nerwicowe, ale są nasilone przez zaburzenia hormonalne, ale o tym nie chcę się rozpisywać, bo to nic ciekawego.

Konsultowałam swój stan ze specjalistami różnymi,próbowano podawać mi leki różne,które w końcu odstawiłam, bo tylko pogarszały moje samopoczucie. Oczywiście mogę poprosić swoją p.doktor o skierowanie do psychologa, ale doszłyśmy obie do wniosku, że biorąc pod uwagę moje historie zdrowotne oraz aktualny stan psychiczny, a także to, że jestem na rencie, będę próbowała sama wyjść z tego...dodam, że w domu funkcjonuję normalnie, jak najbardziej. Nie mam okresów depresji, zniechęcenia itp...

Nie mogę powiedzieć, że w ogóle nie opuszczałam domu przez rok, bo starałam się, chociaż na krótko, na chwilę zażyć ruchu.

Mam w sobie ogromną wolę życia..i wierzę, że niedługo już to nastąpi.

Muszę dodać, że ponad 20 lat temu, w podobnej sytuacji, także nie uczęszczałam na terapię, wówczas nikt mnie nawet nie skierował,po ok. 2 miesiącach "wyszłam z tego o własnych siłach....

 

Ponadto dużo czytam, słucham, ćwiczę...pracuję nad problemem, bo jestem pewna, że każdy może znaleźć własny sposób, by osiągnąć spokój i równowagę wewnętrzną.

 

Oczywiście, gdyby sytuacja była nie do zniesienia - kierunek psychiatra i psycholog będzie poszukiwany przeze mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw - to tym bardziej podziwiam, ja choruję od 12stu lat, były okresy kiedy czułam się dobrze, miałam 3 nawroty, teraz jest trzeci, i przy każdym nawrocie korzystałam z psychoterapii bo bez niej nie dałabym rady w żaden sposób sama, dlatego podziwiam, ze sama z tym walczysz, ze masz siłę i wiarę , bo ja nie dałabym rady, mi dużo daje kontakt z ludźmi,dlatego za każdym razem miałam terapię grupową, indywidualna mi nie dawała nic, nie cierpię samotności, dlatego nie wyszłabym z tego bez pomocy... :(

 

teraz tylko mam zamiar iść na indywidualną na kilka spotkań, ale to tylko tak na podtrzymanie grupowej, profilaktycznie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukaj, szukaj. Nie ma nic gorszego niszczenie bliskich przez swoją chorobę. Ja się zaczynam martwić o moją mamę ponieważ widzę jak ona martwi się o mnie. Poza tym muszę wam zadać pytanie, czy któreś z was miało problemy z odstawianiem jakiegoś leku? Jak sobie radziliście z tym? Dziś mamy już godzinę 13:09 wciąż nie wziąłem lorafenu i walczę. Miałem lekkie ataki lęku ale jakoś je zwalczyłem. I czy również macie takie stany, że nawet jak się wam nic nie dzieje to obawiacie się, że zaraz zacznie się atak? Bo ja dziś jadąc na uczelnie byłem w pełni "zdrowy" i tylko myśli mi krążyły oczywiście po tematyce nagłego zawału. Prawie na niczym innym nie potrafię się skupić, doszło do tego, że nie zamknąłem drzwi do domu jak wróciłem (a zamykam zawsze, bo mój pies lubi je sobie otworzyć i wyjść na klatkę) ponieważ uznałem, że jak będzie trzeba wezwać pogotowie to nie będę miał siły im otworzyć :|...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tukaszwili - tez miałam takie akcje, nie zamykałam drzwi z obawy że jak mi się coś stanie, to nikt się do mnie nie dostanie, a oczekiwanie na atak to objaw u każdego nerwicowca, także to też normalne ;)

 

-- 20 sty 2012, 13:24 --

 

jejku kochani a mi znowu gorzej:( znowu taki niepokój i bezsens życia ajjjjj;/ pewnie nie ma tu nikogo kto mógłby polecić psychoterapie w lublinie??? na pewno nie ma :( cóż muszę coś poszukać bo zniszczę siebie i bliskich;/

 

moje pierwsze małżeństwo zniszczyła właśnie moja nerwica :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Trochę mnie już tutaj nie było, głównie z racji tego że choroba zamiast progresować to regresowała. Niedługo minie rok jak się bawię w kotka i myszkę z moją psychiką.

Nadal nie sięgnąłem do leków, co, bez obrazy, uważam za osobisty sukces. W okresie przed i poświątecznym czułem się tak, jakbym nigdy nie zachorował, nawet ani jednego ukłucia w sercu, powyższonego tętna, czy zawrotu głowy. No i niestety ostatnio znowu powróciło, o tyle z zaskoczenia bo miałem zupełnie inne symptomy.

Zawsze jak miałem atak, to występowały problemy z sercem, zawrotami głowy, drgawkami i tzw. Syndromem niespokojnej nogi (cały czas góra dół góra dół), od czasu do czasu też problem z jelitami. A teraz z kolei, przy ataku paniki czy większym niepokoju zaczęły mi się dziać inne rzeczy. Bóle mięśniowe, a dokładniej sztywniejący kark i odcinek szyjny, uczucie presji na klatce piersiowej w okolicach mostka, ciągle piekące i przekrwione oczy, większe problemy z zasypianiem niż we wcześniejszym okresie, losowe przeskoki serca, które są moim zdaniem najgorsze, np. idę z pracy na piechotę, czuję swojego rodzaju ‘uderzenie’ w okolicach serca, na ułamek sekundy brakuje mi tchu, po czym wszystko jest super… ciężko, naprawdę bardzo ciężko mi było odrzucić myśl że to mozę być coś innego niż nerwica… no i to co mnie zdziwiło najbardziej to podatność na takie jednodniowe choroby, tj. znikąd katar zatokowy, bóle płucne i samopoczucie jak przy ostrej grypie. No i nie wspomnę o standardowej hipochondrii, zadręczaniu się myślami itp…

Nieciekawe jest to głównie dlatego, że ledwo nauczyłem się w miarę panować nad starymi objawami, to już mi się pojawiły nowe…

 

Chciałbym iść na terapię, ale problem polega głównie na tym że nie mam na to pieniędzy, sytuacja materialna jest dość krucha u mnie, więc lekarz póki co nie wchodzi w rachubę… a szkoda, bo nie ukrywam że bardzo by mi się przydał.

 

No i też niestety bardzo mi się udziela humor mojej kobiety. Czas sesji to nie jest najszczęśliwszy czas w życiu studentki… i niestety pada złość trochę na mnie.

 

Mam nadzieję że ktoś ma tak jak ja, szczególnie z sercem i mostkiem, strasznie męczące to jest.

 

Chyba że faktycznie coś mi jest? Już sam nie wiem, odkąd pamiętam, wszystkie badania, ekg, krew miałem albo książkową, albo delikatny odchył od normy co jest całkowicie normalne. Badań nie miałem już trochę czasu w sumie….

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a kiedy ostatni raz robiłeś badania? lepiej zrób jeszcze raz EKG czy ECHO serca. choć w przypadku nerwicy i tak będzie niezbędna wizyta u psychiatry czy psychologa. sam mam wzorowe badania a i tak wciąż moje serce robi jakieś jaja, typu mocniej uderza, przypływ adrenaliny, takie jakby zamieranie. to normalne. choć moja głowa twierdzi, że to ukryta wada serca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie badania miałem bodajże pod koniec maja 2011. Wtedy trafiłem do szpitala z tachykardią, to zrobili mi kompleks badań. Oczywiście zaraz po badaniach czułem się tak dobrze że poszedłem zapalić i biegałem z venflonem w lewym przedramieniu.

 

Właśnie te jaja są najgorsze, a na następne EKG czy echo to będę miał prawdopodobnie robione kiedy znowu trafię do szpitala. Czy takie badania w ogóle gdziekolwiek są bezpłatne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja właśnie jak nawet nie mam ataku, to myślę, że będzie... miałam kilka dni spokoju, do środy. wtedy to coś mnie szarpnęło i serce zaczęło znowu bić szybciej. mam też bardzo częste drżenie mięśni, biorę magnez, ale nie miałam zbadanego poziomu potasu. czy można zażywać potas bez uprzedniej konsultacji z lekarzem? może ktoś z was wie. wczoraj po raz kolejny dostałam ataku, poszłam więc do szpitala. zrobili mi ekg i powiedzieli, że nic mi nie jest, ale na wyniku widzę, że jest napisane: tachykardia zatokowa. nie wiem,czy to nic takiego, czy może po prostu chcą się mnie pozbyć. tracę powoli zmysły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blue valentine - jakby Ci coś było, to na pewno przetrzymaliby Cię w szpitalu. nie ma opcji aby wypuścili pacjenta, który ma podejrzenie poważnej choroby. widzę, że schizy mamy podobne, ja dziś także żadnego ataku nagłego, a myśli wciąż czarne. trzeba niestety brać jakieś piguły....

 

Teasy - no można chyba dostać skierowanie na EKG bądź Echo ale będziesz długo czekał. EKG jest dość tanie, ja płaciłem 25 zł w Gdyni, ale ECHO już może kosztować trochę więcej, bo to dużo bardziej poważne badanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blue, tym akurat się nie przejmuj. Nie wiem czy Ci było lepiej po tych badaniach, ale wiem że mi było. Sam fakt że ktoś się mną zajął bardzo mi uspokoił podświadomość. Na jakiś czas po incydencie w szpitalu miałem spokój, tak z dobre półtora tygodnia.

To jest niestety chyba najgorszy z możliwych objawów, kiedy wyskakuje Ci tachykardia lub częstoskurcz komorowy.

Nawroty mi się uspokoiły jak sam sobie wpoiłem do głowy że nic mi nie jest, co jest cholernie trudne. Plus, od prawie roku nie piję niczego co ma choć trochę kofeiny (akurat to mi BARDZO pomogło, im mniej obciążenia serca tym lepiej), ograniczyłem alkohol do poziomu prawie nieistniejącego, palę również mniej. Przekonaj też siebie że wszystko idzie w dobrym kierunku, to powinno Ci dać spokój na jakiś czas. A jeżeli czujesz że zbliża Ci się atak, bo np. serce Ci łomocze, aspiryna jest dobrym rozwiązaniem bo rozrzedza krew.

 

I tak, potas można zażywać bez konsultacji, akurat to Ci nie zaszkodzi jeżeli będziesz przestrzegała dawki na ulotce.

 

Siły Ci życzę! tak jak sobie z resztą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

teasy, tachykardia to jeden z najgorszych możliwych objawów nerwicy? co miałeś na myśli? bo nie wiem jak rozumieć Twoje słowa. wiem, że myślenie o tym ma duży wpływ, a ja siebie nakręcam. mieszkam w niewielkiej miejscowości i głupio mi ciągle chodzić do lekarza z każdym, nawet małym objawem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorszy dlatego że najbardziej uciążliwy, ponieważ tak jak z zawrotem głowy, bólem ręki czy niespokojną nogą sobie poradzisz sama, ale tachykardia już wymaga albo interwencji lekarza albo samokontroli na takim poziomie, którego długo długo jeszcze nie osiągnę.

 

Najgorszy możemy zastąpić słowem "najbardzej odczuwalnym".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w moim przypadku tachykardia też jest jednym z najbardziej uciążliwych dolegliwości zaraz obok mdłości/ścisku w przełyku/czy czegoś co ciężko mi nazwać, ale wywołuje lęk przed publicznym zwymiotowaniem. Dzisiaj rano obudziłam się już z atakiem, ale był łagodny i leżałam tak w łóżku jeszcze z godzinę, bo nie chciało mi się wstawać. Wtedy lęk mi się nasilił nie wiem z jakiego powodu (może bez powodu?!) i pobiegłam szybko wziąć prysznic trochę pomogło. ale potem znowu mnie telepało i rzucało. Nie wiem jak, ale po chwili przeszło, nie zdążyłam nawet wziąć leków, usiadłam pooddychałam, mój narzeczony mnie poprzytulał i po chwili się uspokoiłam. ale w ciągu dnia kuło mnie w płucach :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorszy dlatego że najbardziej uciążliwy, ponieważ tak jak z zawrotem głowy, bólem ręki czy niespokojną nogą sobie poradzisz sama, ale tachykardia już wymaga albo interwencji lekarza albo samokontroli na takim poziomie, którego długo długo jeszcze nie osiągnę.

 

Najgorszy możemy zastąpić słowem "najbardzej odczuwalnym".

 

 

najbardziej odczuwalnym dla Ciebie Teasy - to trzeba ująć, żeby blue valentine dobrze ciebie zrozumiała, bo dla każdego jest cos innego co mu bardziej lub mniej sprawia cierpienie, dla mnie np. najbardziej uciążliwy jest skok ciśnienia, połączony z drganiami mięśni koło serca, co następnie przechodzi w silny ścisk głowy, klatki piersiowej i zawroty głowy....

 

tak więc blue valentine - chyba teraz już wiesz o co chodzi ;) ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×