Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F


mała defetystka

Rekomendowane odpowiedzi

...z wikipedii...cyt.:

 

(...) Psychotyczność składa się z następujących cech:

 

- agresja

- chłód emocjonalny

- egocentryzm

- impulsywność

- aspołeczność

- brak empatii

- twórczość (kreatywność) (...)

 

Kite - pewnie chodziło im o to ostatnie :great:

...ja bym się nie przejęła :blabla::smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja dziś miałam ostatnią rozmowę. nie zostałam przyjęta...

 

weszłam na rozmowę, niezgoda nie przywitała mnie miło, od razu zaznaczyła, że nie są chętni do przyjęcia mnie, ze względu na moje zaburzenia jedzenia. Poinformowałam ją kur.wa GRZECZNIE, że od dwóch lat ten problem nie zaprząta mojej głowy, że no okej, objawy są, spoko, trudno, ale nie myślę o jedzeniu, potrafię jeść normalnie i w normalny sposób przeżywać siebie i odzywianie więc nie rozumiem zarzutu. Długo drążyła temat, włączając w to pytanie typu: "co pani dziś jadła na śniadanie?" ...okej...

 

potem uczepiła się terapii grupowej, którą niedawno odbyłam na Oddziale Nerwic w krk na kopernika. spoko, oczywiście też z zarzutami, które odpierałam, bo w pewnym momencie zaczęłam mieć wrażenie, że ona nie tyle argumentuje mi ewentualną decyzję o nieprzyjęciu na oddział, co testuje mnie, moją motywację i moje reakcje. Myślę, że sprawdzała, czy wybuchnę płaczem i powiem "dobrze, w porządku, dziękuję", czy racjonalnie przedstawię swoje stanowisko. Uważam, że akurat tutaj się obroniłam, choć przyznaję, że byłam ekstremalnie bliska łez.

na moje "terapia grupowa była dla mnie trudna", zaczęła wymyślać, że wszystko musi być tak jak chcę, bo inaczej się buntuję i że nie współpracuję, jeżeli warunki nie są dostosowane do mnie... o co ku.rwa chodzi?

powiedziałam, że ok, może pierwszą reakcją jest bunt ,ale potrafię podejść do sprawy refleksyjnie i zmienić swoją postawę. MASAKRA.

 

w największym stopniu do decyzji o przyjęciu w czerwcu przyczyniło się to, że na wypisie z oddziału 2 B miałam napisane, że zostałam przyjęta pod wpływem alkoholu, oraz to, że przyznałam się, relacjonując na życiorysie mój pobyt w szpitalu, że na oddziale stacjonarnym, również piłam alkohol. zaznaczyłam, że to był w sumie epizod po tym, jak na przepustce ,po której oczekiwałam cudów, zaczęłam się objadać.. myślałam ,że skoro po pierwszej konsultacji,na której zaznaczyłam, że nie byłam trzeźwa pół roku, nie cofnęli mnie i nie kazali przyjść za pół roku, to mogę sobie pozwolić na taką szczerość..

 

 

z rozmowy wyszło rzeczywiście na to, że mogę mieć problem z alkoholem, choć ja totalnie nie czuję się uzależniona... Jednak kiedy to próbowałam powiedzieć, Niezgoda zaczęła pytać, czy w takim razie kłamałam na drugiej konsultacji i czy nie mówiłam o sobie. Musiałam więc przyznać, że tak, ALE...

jednak moje "ale" nie miało żadnej mocy.

 

Niezgoda stwierdziła, że łamanie zasad na tamtym oddziale, zaledwie dwutygodniowa abstynencja przed przyjęciem plus antydepresanty z wódką w chwili "kryzysowej" bardzo źle rokują.

a, i kiedy próbowałam się bronić i umniejszać swoje objawy, to powiedziała, że ona wie, że ja na każdą konsultację mogę przyjść "jak inna osoba" i że to widać.

yy... spoko? co to miało znaczyć?

 

gdybym odpuscila temat ED, terapii grupowej, zaczęła ryczeć i zakonczyła rozmowę, to myślę ,że po prostu dostałabym moje karty i usłyszała "do widzenia".

a tak, Niezgoda powiedziała, że muszę zostać przyjęta na tych samych prawach co inni pacjenci i że to będzie test na moją motywację.

^jedyne słowa, już na zakończenie, które powiedziała ciepło i w których odczułam jej życzliwość.

 

wcześniej to było jedynie ogromne wyolbrzymianie objawów, czytanie z życiorysu rzeczy typu: trzy tygodnie temu popiła pani antydepresanty wódką, tydzień wcześniej pocięła się pani PRZY LUDZIACH szkłem i RÓWNIEŻ pod wpływem alkoholu trafiła pani na oddział 2 B... masakra. czułam się mega upokorzona.

 

no nic, 8.czerwca... rozmowa z psychologiem i może przyjęcie..

 

w ogóle, Kite!!!! dziękuję Ci za rozmowę! naprawdę bardzo mi nią pomogłaś, bo po wyjściu nie byłam w najlepszym stanie. Wyślę Ci na dniach tę listę książek, może wspólnie z siostrą sobie przypomnimy. :D uwielbiam Twoją czapeczkę;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej chiha

 

Po Twoim poście, aż we mnie zadrżało.

Jest mi bardzo przykro, że nie wyrazili zgody na przyjęcie Ciebie na oddział.

Po Twojej relacji widzę, że bardzo Ci zależało na dostaniu się na 7f.

Jednocześnie podziwiam niezłomność w odpieraniu "ataków" Pani Ordynator.

 

Po tym co napisałaś zaczynam się obawiać o swoje dalsze etapy kwalifikacji.

W rozpoznaniu mam Bordera i Anoreksję.

Jeśli chodzi o wszelkie psychotropy to nie przyjmuję (na skierowaniu w opisie mam nawet adnotację, że odmawiam leczenia farmakologicznego, gdyż jestem Anty wszelkim psychotropom), z alkoholem nie mam żadnego problemu (nie piję wcale).

 

Problem polega na tym, że mam problem z jedzeniem-pomimo ogromnej motywacji i znaczących zmian, które w ostatnim czasie zaszły w moim myśleniu (pozytywnych), waga idzie w dół - nie radzę sobie z tym tematem.

Raz na miesiąc mam tylko wizytę z psychologiem-nigdzie mnie nie chcą (od 6 m-cy mam silny nawrót i ciągle tylko słyszę, że mój problem jest zbyt bardzo skomplikowany...i odsyłanie do kolejnego specjalisty...).

 

Po Twoim poście zaczęłam się bardzo obawiać...; (

Czy mogłabyś udzielić mi jakiś informacji odnośnie Kopernika?

W lutym będę na 2 tygodniowym pobycie diagnostycznym w Babinskim, zaś pod koniec lutego kwalifikację do Kopernika.

Z tego co się orientuję-jest tam bardzo długi okres na przyjęcie po ewentualnej pozytywnej ocenie Ordynatora...

 

Czy jest tam może jakiś oddział dzienny, gdzie można przychodzić na terapię/zajęcia?

Wyczytałam gdzieś na stronie ED, że coś takiego tam funkcjonuje.

Jeśli tak to orientujesz się, czy można tam się dostać "z ulicy" tj. bez dłuższego oczekiwania?

 

Nie chcę zamykać się w psychiatryku na okres do konsultacji, gdyż jest to dla mnie traumatyczne przeżycie, a ja nie chcę zepsuć wiary, którą bardzo trudno, ale udało mi się odbudować.

 

Będę Tobie bardzo wdzięczna za pomoc.

Mam nadzieję, że nie odbierzesz mojego postu egoistycznie.

Jest mi przykro, że Tobie się nie udało.

Nie trać nadziei!

Przesyłam pozytywne myśli i trzymam za Ciebie kciuki!

 

-- 23 gru 2011, 01:42 --

 

Dziewczyny z ED

 

Może któraś z was przebywała na oddziale lub starała się o przyjęcie na 7f i mogłaby opisać swój przypadek, coś poradzić.

Póki co nie ma u mnie aż tak wielkiej tragedii, przy 162 cm waga oscyluje pomiędzy 42-39.

W ostatnim czasie pojawiły się u mnie nieznane mi dotąd emocje podczas prób jedzenia w postaci płaczu, zagubienia, lęku i wstydu...

Staram się obserwować siebie podczas tych epizodów, analizować jak tylko potrafię towarzyszące uczucia, emocje i jest to bardzo bolesne.

 

Po poście chiha bardzo obawiam się negatywnej oceny końcowej, gdyż problem z jedzeniem stanowi dla mnie obecnie ogromne wyzwanie-jednak na ile potrafię-nie uciekam od tych emocji i staram się z nimi mierzyć.

 

Proszę was o jakieś sugestie.

 

-- 23 gru 2011, 10:26 --

 

chiha ...muszę przyznać, że wytwarzasz motywującą aurę :D

 

Tuż po napisaniu postów ok. 2giej w nocy wskoczyłam do kuchni i pochłonęłam dwie bułeczki z szynką- fakt, że bez środków (daję je ptaszkom, a sama zjadam tylko skórki). :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

39-42 kg to nie tragedia? :(

ja mam 165 i ordynator powiedziala mi,że w czerwcu po rozmowie z psychologiem zostanę przyjęta, "o ile oczywiście utrzyma pani okres abstynencji i nie przyjdzie pani tutaj ważąc 45 kg"

 

Byłam na Kopernika, na oddziale leczenia nerwic i zab. osobowości (oddział dzienny), a potem poprosilam o mozliwosc pozostania na oddziale stacjonarnie, bo totalnie nie radziłam sobie z objawami. Tymi bulimicznymi oraz typowo borderowskimi.

oddział ED oceniam bardzo pozytywnie:)

dziewczyny z anoreksją były fantastyczne i bardzo zmotywowane, dawały radę, naprawdę. Personel baardzo życiowy i życzliwy, zdarzały się przytyki, ale nie w stronę pacjenta, tylko jego objawów i miały na celu zmotywować do działania. Na oddziale jest świetna terapeutka zajęciowa, Pani Ola, można z nią pogadać o wszystkim, począwszy od tego, że masz ochotę zwymiotować, a skończywszy na problemach w związku :) :D

ja nie skończyłam programu leczenia bulimii, bo byłam w grupie zab. osobowości i po zakończeniu terapii grupowej nie pozwolono mi zostać :( stąd brak większych efektów. (niezgoda: "widzę że jeśli chodzi o pani zaburzenia jedzenia, to wszystkie terapie poległy.." uroczo) ale z koleżankami z anoreksja mam wciaz kontakt, jedna ma obecnie bmi 17,5 druga dzis wychodzi z bmi "18 + 1 kg" :-D i naprawdę mega zajebiś.cie było mi słuchać o tym, że zaczęły akceptować siebie, że to nie wygląd określa człowieka i że z wyższym bmi to nadal "te same osoby". jeeej :) :) :)

 

dr Curyło jest niezgodą w wersji męskiej, bywa naprawdę nieprzyjemny. największą radość sprawiają mu wydzwaniające co tydzień chore, które pytają, czy nie zwolniło się miejsce, a on może odpowiedzieć im "proszę zadzwonić za pół roku". :/ z nim generalnie jest tak, że na wszelkie sposoby testuje motywację, moja koleżanka przebywa od wtorku na oddziale, dostała telefon w poniedziałek [!] "pani X proszę przyjeżdżać".

 

mnie się, Justice, wydaje, że jeśli na pobycie diagnostycznym będziesz grzecznie jadła, utrzymasz wagę albo pozwolisz jej lekko wzrosnąć, to znacznie zwiększysz swoje szanse na przyjęcie na oddział. Jeśli będzie inaczej, to mogą odesłać Cię z tekstem "to nie jest oddział leczenia zaburzeń odżywiania". koniecznie powiedz o tych emocjach i Twojej analizie ich, to BARDZO WAŻNE. I może Ci pomóc.

jak długo chorujesz?

jeśli masz jakieś pytania odnośnie Kopernika, to ja Ci bardzo chętnie odpowiem. na pw chyba lepiej, bo robimy OT. :)

 

w ogóle, strasznie Ci dziękuję za ciepło i życzliwość, które biją z Twoich postów!!! strasznie mi się miło zrobiło.

a mnie nie pozostaje nic innego jak poczekać do czerwca... jeszcze się nad komorowem zastanawiam. bardzo mi zależy na leczeniu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny - a jak obszerny ma być ten życiorys na 7F? Jest jakaś wyższa konieczność by był odręczny, czy może być z kompka i zdukowany?

I ten życiorys im się daje w łapki, się go czyta czy trzeba opowiedzieć?

I czy na diagnostycznym pobycie chodzi się na zajecia/terapie czy cały dzień po prostu buszuje po oddziale a oni Cię namierzają ?

I don't know...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten życiorys jest formułowany na podstawie tego co sie powiedziało podczas tych kolejnych spotkań konsultacyjnych. I na czwartym, ostatnim spotkaniu z p. prdynator ona wyciąga co smaczniejsze kąski z niego :D

Na pobycie diagnostycznym uczestniczy się we wszytskch zajęciach oprócz terapii (indywidualnej bądz grupowej) i oprócz psychorysunku, który jest tam obowiązkowy. Czyli praktycznie uczestniczy się tylko w codziennych zebraniach społeczności, sprząta się, dyżuruje tu i tam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję szerokozamknięta

 

Bo ja myślałam tak jak wyżej, że trzeba go napisać i im dać.

A przejrzałam raz jeszcze stronę Babińskiego 7F i w procedurze przyjęcia jest Wywiad życiorysowy - z pielęgniarką lub pracownikiem socjalnym.

W każdym bądź razie i tak sobie sporządzę - łatwiej będzie mi ogarnąć ten mój bajzel przed konsultacją, zastanowić się nad niektórymi kwestiami.

U mnie same smaczne kąski, także nie wiem czy nie będą mieli problemu z ich wyborem... :smile:

A tak poważnie to wiem, że bez problemu znajdą te najciekawsze wątki...co by trochę się podroczyć.

Obawiam się tylko o to ED...Póki co waga idzie do góry :D

 

szerokozamknięta to w takim razie w jakich zajęciach bierze się udział, bo już wiem w jakich nie :smile:

 

-- 25 gru 2011, 19:28 --

 

a te codzienne zebrania społeczności - to o co tu chodzi?

Kojarzy mi się to z jakimś wiecem :smile:

Ja-cię-kręcę - ale-dy-gam :zonk:

 

-- 25 gru 2011, 19:31 --

 

spoko-już ogarnęłam (czytanie ze zrozumieniem...) - "praktycznie uczestniczy się tylko...

...czyli się buszuje :D

Ale akcja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak napisałam bierze się udział w codziennych zebraniach społeczności, sprząta się codziennie pokój jeśli wypada akurat twoja kolejka. Dyżury stolikowe i dyżury sprzątania innych pomieszczeń oddziałowych chyba też obejmują osoby na pobycie diagnostycznym. Można uczestniczyć w muzykoterapii, która nie jest obowiązkowa i w codziennym cofee breaku (taka pogadanka miedzy pacjentami a terapeutami społeczności i pielęgniarkami), też nieobowiązkowym, można też rozmawiać z pielęgniarkami. To chyba wszystko co można robić na pobycie diagnostrycznym. Przede wszytskim można pobyć z pacjentami z 7F!!! to ostatnie polecam najbardziej :D

 

-- 25 gru 2011, 20:46 --

 

Spotakania społeczności? no brzmi groźnie :). Na spotkaniach omawia się to co się dzieje na odziale, interakcje miedzy pacjentami, personelem itd. i niby ma się to analizować, ale z tego nigdy nic nie wychodzi :D. wszyscy wykazują nieprawdopodobny opór :D :D :D. Ostatecznie sprowadza się to do wyciągania skrzętnie ukrywanej przez pacjentów patologii (objawów) na światło dzienne; tzn, wymiotowanie, cięcie się, chowanie żarcia po katach, kontaktów intymnych itp. itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...to ostatnie nie brzmi za ciekawie... :(

...bo ja chcę tam jechać by się leczyć, więc nie wiem czy te spotkania nie będą przypadkiem działały odwrotnie...

 

ja się nie tnę, nie rzygam i nie piję...

 

-- 25 gru 2011, 19:57 --

 

to mnie teraz trochę nastraszyłaś

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie tniesz się, nie rzygasz, nie pijesz, ale chyba jak pisałaś odmawiasz jedzenia :(

"...bo ja chcę tam jechać by się leczyć, więc nie wiem czy te spotkania nie będą przypadkiem działały odwrotnie..."

Leczenie właśnie tak tam wygląda. No może na niektórych tak zadziałać niestety. Na mnie właśnie tak zadziałało... :(

Ale tobie może właśnie posłużyć, kto wie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurczak...

 

czuję, że będzie ciężko...

 

na diagnostyce - będę musiała wcinać by mnie przyjęli.

z kolei jak się poszczęści i mnie przyjmą - będę musiała wcinać by nie wywalili.

jak mnie nie przyjmą - i tak będę musiała wcinać - przecież chodzi o to by zdrowieć.

 

Nie, że narzekam.

Takie małe płaczki.

..postaram się dać z siebie tak dużo, ile tylko zdołam.

 

-- 25 gru 2011, 21:04 --

 

...tylko tam bez beki, jak przez 2 tygodnie będziecie obserwowali Ninję przy ścianach...

w sumie to nawet dobrze się składa, bo po waszym remoncie ogarnę czy ściany równe i dobrze odmalowane!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza spotkaniami społeczności normalnie tzn. nie na pobycie diagnostycznym, jest jeszcze psychoterapia, więc jak uda ci się z terapeutą nawiązać dobry kontakt to może być leczące. Co prawda społeczność tez ma byc lecząca.

Podsumowując dla ciebie ta terapia może być pomocna i lecząca. Nie wiem jak to mozliwe przy tych metodach :), ale kto wie, nie nakrecaj się negatywnie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...może ktoś inny jeszcze się wypowie...

 

Po Twojej wypowiedzi szerokozamknięta rysuje mi się przed oczami jakiś chory obraz jednej wielkiej patologi na 7F...

Wybacz, ale tak odbieram Twoje wypowiedzi.

Nie chcę też nikogo urazić - piszę to co sobie wyobrażam.

I mimo, że piszesz by się nie zniechęcać - niestety, ale jest to pierwsze towarzyszące mi odczucie....

 

A ja nie mam zamiaru wynosić kolejnej traumy, po tym jak usłyszę/wyczuję przekonanie/chęci personelu etc...że to lub tamto ma mi pomóc.

W ostatnim czasie zaufałam sobie/dałam szansę i staram się również ufać ludziom i miejscom związanym z moim leczeniem.

 

To co piszesz - czasem przeraża...o zgrozo...

Zgodzę się tylko z jednym faktem-oczywistym-który nie padł bezpośrednio jako sformułowanie w jednej z Twoich wypowiedzi-jest moim przemyśleniem-autoagresja to autoagresja, bez względu czy się tniesz, pijesz, nie jesz, wymiotujesz, etc...

 

Nie wiem jak bardzo jesteś zaburzona, jednak skoro było Ci pisane odbyć tam terapię to wydaje mi się, że u Ciebie również mogły występować jakieś formy a. Wybacz jeśli mój domysł jest omylny.

Napisz może jak to u Ciebie wygląda-trochę ogarniemy Twój przypadek :)

 

Nasunęła mi się taka konkluzja, że jak nawet na tej społeczności ludzie robią takie rzeczy - można zobaczyć siebie...może nabrać dystansu do własnych przejawów a., może jakiejś formy obrzydzenia do własnej a. poprzedzonej dłuższym przemyśleniem....

 

Nie wiem, nie było mnie tam, więc tylko może...

 

Póki co-nie zniechęcam się

Otrzymałam jakąś szansę od życia i póki co Ja chcę ją wykorzystać, bo na chwilę obecną jest ona jedyna i sensowna.

Pojadę, zobaczę, ocenię...:) (Czytaj: Przyjadę, zobaczą mnie, ocenią) :smile:

Dużo z siebie dałam w ostatnim czasie i po prostu nie chcę tego spier.olić...

 

-- 26 gru 2011, 00:17 --

 

I nie wierzę, że 7F Ci nie pomogło...

jak czytam Twoje posty (te o 7F) to widzę że są "opanowane emocjonalnie" : )

Nie wiem, też do końca z jakimi demonami się zmagasz: )

 

Z kolei jak ja mam coś odpisać to pierwsze co mnie chwyta to "buntowniczo-agrechowe ALE" ŁŁŁŁŁAAAAAAAA :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coraz trudniej mi się piszę o 7f. Spytałby ktoś; po co tu wchodzę i piszę i mącę? Chyba sama staram się jakoś uporać z tym co się tam ze mną działo.

Wiem, że to co napisałam o 7f budzi odczucia, że wszystko co tam się dzieje to patologia. Może to była moja własna patologia...

W założeniu terapia tam ma wyglądać tak jak to jest idealistycznie opisane na stronie internetowej odziału a rzeczywistości wygląda inaczej i nie wiem dlaczego. Jest powierzchownie, schematycznie, lub na drugim biegunie sztucznie przepsychoanalizowane :mrgreen:.

Wszyscy ci tam mówią; robisz to a to, albo nie robisz tego i tego, jestes taka i taka, albo nie jestes taka i taka. Wszystko to wiesz od dawna, chcesz, żeby było inaczej, ale nie wiesz jak to zrobić (a jak nie wiesz dalej mimo licznych wysiłków personelu 7f to dlatego, że nie chcesz przyjmować bo ci tak wygodnie, masochistycznie dobrze) Dowiesz się ewentualnie jak inni się z tym co wyprawiasz czują, co wpędzi cię w poczucie winy, które i tak masz od dawna bo wiesz od dawa gdzieś tam w środku, jak inni to odbierają, bo sama wiesz, że czujesz się z tym podle. Ewentualnie dowiesz się, że robisz to specjalnie bo urodziłaś się zła i z planem znęcania się nad innymi (natural born killer :mrgreen:), lub bo generalnie jesteś narcystyczna, histrioniczna, bierno-agresywna i w ogóle borderline przez pryzmat czego nieustannie na ciebie patrzą mimo twierdzeń o nie przywiązywaniu rzeczywistej wagi do diagnozy :mrgreen: . i traktowaniu wszystkich indywidualnie, ale BROŃ BOŻE nie wyjątkowo! :mrgreen:

 

No idę sobie bo się narcyzstycznie- atrystycznie -borderlineowo wyżyłam :mrgreen:

 

Najlepiej być po prostu zdrowym :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

 

Co do mojego odreagowywania, to nie jest ono spektakularne co pozwoliło mi pewnie dostać się na odział. Powiem bardzo oględnie, że są to różne schorzenia autoimmunologiczne :smile:

 

Moje opanowanie to tylko jakaś część prawdy o mnie.... ale z drugiej strony mam duże problemy z okazywaniem złości itd. i tego 7f nie zmieniło ani trochę :smile:

 

-- 26 gru 2011, 14:08 --

 

Te uśmieszki to też moje odreagowywanie :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×