Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica, a wasi bliscy


tg--ice

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, niemyślenie to podstawa relaksu.

Niestety tak ciężko jest się odciąć od wszystkiego, i po prostu zapomnieć...

Kurcze nic mi się ostatnio nie chce, jak tylko wrócę z pracy, to tylko patrzę żeby się położyć, usiąść przed kompem, ewentualnie włączyć sobie jakiś film, mam taki kompletny brak chęci do działania, a może to po prostu lenistwo...

Wczoraj byłem w pizzerii, i już będąc w połowie drogi układałem sobie słowa, które powiem gdy będę składał zamówienie, stojąc w kolejce również powtarzałem sobie dziesiątki razy co powiem, ... i udało się bez pomyłki zamówić pizzę! Kurcze ale to dziwne, pisząc to czuję się jak wariat, ale taki kompletny.

EEEEE, ale kicha..........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję ! :brawo:

Nie tylko Ty tak masz , ja ostatnio pokochałam własne łóżko i samotność w odpowiednich dawkach bo mam ku temu okazje żeby trochę samemu posiedzieć.Bo mój narzeczony jest akurat na studiach na weekendzie.Tak że mam czas na jakiś film , komputer itp.

Ja to muszę się pochwalić też , bo ruszyłam dzisiaj na miasto na małe zakupy i nawet nie było tak źle ... bo myślałam , że będzie gorzej :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak w ogóle ... nie wiem co się dzieje ze mną ostatnio. Tak jak napisałam wyżej , ostatnio mam trochę czas na samotność. I się z tego ciesze ... ?! Nie wiem czemu , ale obecność mojego partnera od jakiegoś czasu mnie drażni ... mam wrażenie tak jakby "budził we mnie złe demony" a ja tylko na wszystko reaguje z tego powodu złością. Czuję to tak , jakby był dla mnie zagrożeniem. I jakoś nie mogę odnaleźć się w tej sytuacji bo on tam już patrzy tylko na zegarek żeby do mnie przyjeżdżać a mi się nawet nie chce do niego o SMS-a napisać a co więcej nie spieszy mi się do jego powrotu.

I tak czytam te wszystkie "kolorowe artykuły" i książki i się zastanawiam czy to taki kryzys związku czy to moja wina ... wina mojej nerwicy ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MANKA

Kilka razy miałem podobnie, wydawało mi się, że już wypaliłem się w tym związku, ze to jakiś kryzys itp. Każda sprawa z moją partnerką powodowała u mnie złość itp. Czasem gdy ona była u mnie to nawet miałem wrażenie, że gorzej się czuję w jej obecności, niż gdy jestem sam.

Ciężko powiedzieć, ale chyba chodzi o to, że po prostu czasem chciałbym się po prostu wyciszyć, odpocząć psychicznie od całego świata, a gdy on jest u mnie, to po prostu nie mogę. Czasem tak jak już napisałaś, to ona usycha tam z tęsknoty, a mi nawet nie chce się napisać smsa.

Może też tak bardzo mnie wkurza, to że przez nerwicę to się czuję jak taki ,,gorszy" w tym związku, ona jest zdrowa, ,,normalna", pełna życia i chęci do działania, a ja nie potrafię przeżyć dnia bez moich tabletek.... Może oto chodzi.

A może po prostu jej zazdroszczę tego zdrowia psychicznego, zazdroszczę jej ,,normalności", a dokładnie tego że gdy się budzi każdego dnia, to już wstając wie, że to będzie dobry, normalny dzień, a ja nigdy tego nie wiem!!!

Niestety to ja staram się przez moją nerwicę izolować od innych, buduję sobie świat, MÓJ poukładany (niby,a przynajmniej tak mi się wydaje) świat, Mój i tylko mój świat, a gdy ktoś ,,normalny" próbuje choć trochę w nim namieszać, to zaraz jest LĘK, że po prostu wszystko zniszczy, to co już od jakiegoś czasu prubóję sobie pod czaszką zbudować.

Pełen szacunek dla niej, że ona to wytrzymuje, mimo wiem, że do końca i tak mnie nie rozumie, ale przynajmniej się stara, i to jest najważniejsze,...

Najważniejsze są chyba te słowa które każdy z naszych bliskich powinien wypowiedzieć : ,,ROZUMIEM CIĘ"- chyba oto tak naprawdę chodzi.

Mimo że my nerwicowcy izolujemy się,tworzymy własny świat to nasi bliscy usilnie prubóją nas zrozumieć, my mamy swoje schizy, oni są z nami, i takich bliskich to ze świecą szukać........:) (a partnerów, tym bardziej)

 

JAKUBKOWA

Kurcze trudna sprawa. Słowa ,,że musisz dać radę" , gdy ty wiesz, że nie dasz, to chyba najbardziej wkurzające słowa jakie mogą być!!!

Przechodziłem przez to samo z moją partnerką. Nie chcę nikogo oczerniać, ale to jest swego rodzaju umycie rąk, od tej sprawy. ,,Ja tam nic nie wiem, nie znam się, nie wiem jak ci pomóc, musisz dać radę" - Najbardziej wkurzające słowa jakie słyszałem od partnerki.

Tylko że gdy ja mówiłem do niej że źle się czuję, to chyba oczekiwałem od niej swego rodzaju pomocy, a teraz wiem,że po prostu nie była w stanie mi pomóc. Po nerwicowcach to właściwie nie widać że coś im jest, ludzie z zewnątrz myślą że nerwica się objawia zwykłym zdenerwowaniem, a tu wręcz przeciwnie, prawdziwa nerwica siedzi w nas, w środku!!! (oczym sam się przekonałem).

Chyba jedynym rozwiązaniem jest pokazanie partnerowi, że jak naprawdę jest ci źle.

Mój psychiatra zrobił to tak:

Na początku leczenia wchodziłem sam do gabinetu, moja partnerka czekała w poczekalni, po kilku wizytach powiedział że może wchodzić razem ze mną. I dopiero tam chyba powoli zaczęła wszystko pojmować, jak mi jest źle.

Prosty przykład: gdy było ze mną naprawdę źle, to miałem już myśli samobójcze, mówiłem jej o tym, ona się wkurzała i mówiła ,, jo ty głupi jesteś!!!, Oj przestań", gdy to samo usłyszała w gabinecie, Pojęła dopiero, że to było na poważnie.

Dowiedziała się też jak się ze mną obchodzić, i jak znosić moje schizy, to chyba nawet można powiedzieć że uratowało mój związek.

Mąż na pewno chce ci pomóc, ale po prostu nie wie jak ... ?

Chyba z tąd te słowa...

Pomyśl o tym.....

 

POZDRAWIAM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tg--ice :)

 

wiem wiem, tylko człowiek chce mieć oparcie w najblizszej osobie a nie ma, ja się wkurzam na niego że go nie ma przy mnie jak potrzebuję , a z drugiej strony wiem ze musi pracować gdyż ma taka pracę ze rzadko bywa w domu i nie będzie go przy mnie - Paradoks nie? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tg--ice jak tak czytam co piszesz to tak jakbym czytała sama w sobie . Może to chore , ale nie przyczepiam sobie i nie "małpuje" chorób objawów od innych , tak że szkoda się nawet powtarzać . I pisać to samo. Nie wiem co jest nie tak ... wczoraj miałam taką sytuacje , że rozmawiałam z moją bardzo dobrą znajomą , wahałam się czy się jej poradzić z tym problemem.Ale zaryzykowałam.A ona tak spontanicznie powiedziała do mnie: " Odpocznij sobie od niego , bo to umrze śmiercią naturalna!...Nie poznaje Ciebie!"W pierwszej chwili poczułam złość do niej za to co powiedziała , ale gdy tak sobie pomyślałam to stwierdziłam "ona jest zdrowa ,widzi świat inaczej niż ja".Dla niej to może wydawać się proste ... ja znowu zacznę analizować ... nic nie będę w stanie zrobić bo będę się zastanawiać czy dobrze zrobiłam.

Mimo to kilka godzin później przyjechał mój narzeczony ... zachowywałam się jak zawsze a gdy zamknął drzwi napisałam mu SMS-a , że potrzebuje kilka dni samotności . Zachowałam się jak ostatni tchórz , zamiast z nim porozmawiać powiedzieć , spróbować wytłumaczyć to ja ograniczyłam się do marnego SMS-a.

Chore jest dla mnie to czego po nim oczekiwałam , że zaraz zacznie z tego powodu dramatyzować ... histeryzować a on powiedział tylko : "dobrze , chcesz mieć jakiś czas dla siebie to będziesz mieć" :shock:

Przespałam się z tym , a gdy rano się obudziłam od razu zaczęłam analizować to co dzień wcześniej zrobiłam. I sytuacja jak zwykle zatoczyła koło ... kolejny SMS z przeprosinami do niego ... potem jak zwykle pewnie kolejna rozmowa ... Obszerny materiał do wyuczenia na jutro ... ja wysiadam :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich ;)

Ja na początku gdy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego że mam nerwice myślałam , że jestem jakaś inna ... bo wydawało mi się że inni ludzi to wszystko tak postrzegają powierzchownie a ja tylko jestem taka dokładana tak wszystko dokładnie analizuje ...

Dopiero gdy nerwica zaczęła mi się pogłębiać to zasięgłam informacji i ... trach ...

Tak jak napisała Bura to świetne uczucie mieć lepszy dzień , doceniać to i cieszyć się jak małe dziecko z tego co inni zdrowi mają na co dzień a nie zawsze doceniają. :roll:;)

Ja również na początku tak myślałam, że jestem inna. W mojej rodzinnej miejscowości nikt nie miał nigdy do czynienia z czymś takim, to było inne, dziwne, niezrozumiałe i złe. Wszyscy tak mówili, wmawiali, że to moje wymysły, więc ja to przyjęłam. Nie miałam innego wzorca, męczyłam się strasznie, walczyłam sama, nie wiedząc tak naprawdę z czym. Ciągle rosła we mnie złość, pustka, niezrozumienie. Czułam się jakaś wybrakowana, niewłaściwa. Po pewnym czasie uświadomiłam sobie, że nie jestem jedyna, poznałam ludzi borykających się z różnymi problemami. Teraz moi rodzice dalej chyba nie chcą tego oswoić, przyjąć do wiadomości, przecież miałam być idealnym dzieckiem, a tu coś takiego. Nie lubią o tym mówić, czasem zbywają, wolą przemilczeć, albo potakują głowami.

Co do innych ludzi to niektórzy chcą się w tym zagłębić, dowiedzieć czegoś więcej, niektórzy tylko z ciekawości, a nieliczni chcą zrozumieć. Jednak często, gdy coś opowiadam mam wrażenie jakbym opowiadała o jakimś odległym świecie, ciężko komuś jasno coś przekazać. Czasem czuję potrzebę wyjaśnienia mojego zachowania, a czasem chce wszystko ukryć. Szkoda że tak rzadko się to udaje.

 

Manka, też tak czasem mam, umiem dobrze się maskować, a potem nagle coś wypalę. Zwykle spotykam się wtedy ze zdziwieniem i pytaniami 'co się dzieje' 'dlaczego'. To chore, że spodziewamy się takiej, a nie innej reakcji. Czasem potrafię wymusić u kogoś daną reakcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buu widzę , ze nasze historie ... wszystkich forumowiczów wypowiadających się w tym wątku są podobne a jednak różne.

Ja poruszałam już ten temat wcześniej ... ale tak jak to jest ogólnie sformułowane. Jak i Ty sama piszesz. Ludziom zdrowym trudno nas zrozumieć. I często tak jak wspomniałaś stajemy się obiektem ciekawości , niczym taka "mała małpka w zoo". Skąd ta ciekawość dobre pytanie ... może dlatego , że są osoby które chciałyby nas zrozumieć , a może dlatego , że są osoby dla których nasze zachowania nie są racjonalne i w głębi duszy uważają nas za nie groźnych wariatów.

Jednak to smutne , jeżeli tak myślą bo my wariatami nie jesteśmy. Mamy co prawda jakieś konflikty wewnętrzne które powodują, że zachowujemy się czy myślimy tak a nie inaczej. Ale do wariatów nam na pewno daleko. My przynajmniej potrafimy docenić "dobry dzień" , potrafimy głębiej przyglądać się rzeczom do których zdrowi nie przywiązują nawet uwagi ! Przez co potrafimy się cieszyć nawet z małych rzeczy , co często nie zadowala zdrowych ... bo ciągle od życia chcą więcej i więcej ...

Nerwicowcy często myślą , że są jakimiś enigmatycznymi ludźmi , czasami wydaje nam się nawet , że jesteśmy bardziej wartościowi ! Czy to samolubne tak myśleć i mieć z tego powodu wyrzuty sumienia ? Wydaje mi się , że nie . Bo zdrowi ludzie nie mają takich problemów jak my , nie analizują ... nie mają tylu lęków z którymi my borykamy się każdego dnia , aż w końcu nie meczą się tak każdego dnia i nie odczuwają takich negatywnych skutków jakie my nerwicowcy odczuwamy. A mimo to potrafimy jeszcze pomóc innym bo jesteśmy bardzo dobrymi obserwatorami i być może jesteśmy bardziej uwrażliwieni na otaczający nas świat ;) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz.. może my czasem też to wyolbrzymiamy? to w jaki sposób ludzie o nas myślą, może z góry zakładamy, że większość uzna nas za wariatów, nie będzie w stanie nas zrozumieć?

tak, miałam okres kiedy twierdziłam, że jestem wyjątkowa, inna, odmienna wbrew wszystkim i wszystkiemu, nie trwał zbyt długo.

a co do pomocy innym to zależy, nigdy nie byłam altruistką, zawsze uważałam, że najpierw muszę poradzić sobie ze sobą, a dopiero potem wchodzić w bliższe relacje z ludźmi, odpychałam ich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobnie, uważam, że najpierw człowiek powinien sam sobie ze wszystkim radzić, a dopiero gdy nie daje rady, to wtedy proszę o pomoc kogoś innego. Jednak przychodzi mi to bardzo trudno. Nie wiem czy to dlatego że jestem uparty, czy może zawzięty.

Tylko dlaczego nie w tym co trzeba?

Gdy jestem na kogoś zły, to jednak potrafię być uparty, ale w walce z nerwicą, to jakoś gorzej.

Nerwicowcy jak napisała MANKA to ludzie wrażliwi, aż chyba za bardzo, bo nie potrafią nabrać dystansu do świata, przez to na za dużo rzeczy reagujemy strachem, zwykłe codzienne czynności, są dla nas wielkimi przeżyciami, a nawet czasem wręcz murem nie do przeskoczenia. Przez swoją wrażliwość wpędzamy się w nerwicę.

Tylko co by było z tym światem, gdyby nie wrażliwość?

O ile by było lepiej na tym świecie gdyby było więcej wrażliwości , a jak by wyglądał świat złożony w całości z ludzi wrażliwych?

Tak mi się wydaje, że tym światem żądzą sami nieczuli ludzie, sami ,,bezduszni" , to oni mają przewagę, wiedzą jak ją wykorzystać przeciw nam. Więc jak tu nie mieć nerwicy ? Gdy większość świata jest znieczulone...

Człowiek idzie ulicą, i patrzy w prawo; przemoc i gwałt, patrzy w lewo; same złe rzeczy. Wracam do domu, włączam telewizor, wiadomości; po prostu horror, same złe wiadomości,(Podwyżki, morderstwa,gwałty, katowanie dzieci....) i jak tu wrażliwy człowiek ma przeżyć na tym świecie?

Ale jak już kiedyś stwierdziliśmy z MANKĄ : ,,tylko wariaci są coś warci..."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powtarzacie tutaj jak mantrę, że ludzie "normalni" nie są w stanie Was zrozumieć i wbijacie sobie to nawzajem do głowy. Pozwolę sobie wyrazić bardzo stanowczy sprzeciw.

 

Kto to są ci ludzie "normalni"? To, że ktoś nie był u lekarza i nie ma zdiagnozowanego tego czy innego schorzenia nie oznacza, że nigdy nie miał z nim do czynienia. Większość ludzi doświadczyła w swoim życiu choć raz różnych objawów nerwicy czy depresji i choć sami na tę chorobę nie zapadli, są je sobie w stanie świetnie wyobrazić, a tym bardziej zrozumieć. Tak samo, jak potrafimy zrozumieć, jakie ograniczenia i jakie problemy ma osoba z astmą lub po amputacji ręki. Inna sprawa, że pod względem empatii bardzo się różnimy, jeden umie się wczuć w uczucia drugiego, inny nie umie (lub po prostu nie chce).

 

Kto to są ci ludzie "normalni"? Czy mówicie o tych, którym nerwica się kojarzy po prostu z trzęsącymi się rękami trzymającymi kubek zaparzonej meliski? Weźcie pod uwagę, że gros naszego społeczeństwa to ludzie o dość niskim ilorazie inteligencji, ludzie nie mający pojęcia o świecie. Czy od kogoś, kto nie wie, jaka jest stolica Stanów Zjednoczonych ani po jakiemu się mówi w Szwajcarii, od kogoś, kto idzie na wybory i głosuje na wzrost kandydata, bo programu wyborczego nie zna, od kogoś, kto krzyczy, że lekarze to złodzieje, nauczyciele się lenią i za dużo zarabiają, że głupie Araby się biją i przez to nie można sobie spokojnie wypocząć pod palemką a w ogóle islam to zło - czy od takich osób chcecie oczekiwać, że będą miały pojęcie, czym jest nerwica? I że w ogóle czegokolwiek będą się chciały dowiedzieć? Dajcie spokój, po co się przejmować opinią kogoś, kto ma ciemno w głowie...

 

 

Kim są zatem ci "normalni", którzy nie rozumieją? Uwierzcie, wielu z nas rozumie dużo więcej, niż Wam się wydaje. Niestety, ze zrozumieniem i niezrozumieniem proporcje wśód "nas" i wśród "Was" są takie same - niektórzy z Was też nie rozumieją. Nerwica nie jest chorobą, przy której powinno się założyć ręce i czekać na to, aż sobie pójdzie albo aż świat się skończy. Jest to jedna z tych wielu chorób, z którymi się walczy. Że posłużę się metaforą - Wy nie straciliście ręki, ale wymaga trudnej i długotrwałej rehabilitacji. Wielu z Was rozumie to i walczy, ma swoje wzloty i upadki, sukcesy i porażki, ale się nie poddaje. Niektórzy jednak wolą usiąść, porozczulać się nad sobą, że przecież tego czy tamtego nie mogą, bo są chorzy i świat jest okropny, bo nikt tego nie chce zrozumieć. Tak jest najłatwiej. Tak jest niektórym wyjątkowo wygodnie. I te osoby najgłośniej krzyczą, że się czegoś nie da i że trzeba to zrozumieć. Da się. Może nie od razu, ale trzeba próbować i walczyć ze sobą. My, "normalni", też musimy walczyć. I też nieraz próbujemy się nad sobą użalić i stwierdzić, że "się nie da" i "nikt nie rozumie". I tak samo osoba, któa przechodzi rehabilitację - nieraz powie, że się "nie da" i "nikt nie rozumie, cały czas każą iść dalej, a przecież się nie da". Tylko póki ta osoba tak będzie myśleć, rehabilitacja nie będzie skuteczna. Zaraz pewnie ktoś mi zarzuci, że Was nie rozumiem, ale uważam, że nie różnimy się od siebie aż tak bardzo, jak Wam się wydaje. Ba, podejrzewam, że niejeden z Was jest bardziej "normalny" od niejednego z nas. Silniejszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buu wydaje mi się , że taka sytuacja ma z pewnością miejsce nie raz ... bo potrafimy wyolbrzymiać ... przytoczę tu jedną ze swoich wypowiedzi ... mianowicie już kiedyś wspominałam , że dla większości z nas mały problem jest problemem na "skalę światową" , (tg--ice stwierdził to wtedy za ciekawe określenie ;) ) . I właśnie w tym sformowaniu miałam na myśli , że przez nerwicę wyolbrzymiamy nasze problemy , mała błahostka wydaję si być nie do ogarnięcia ... Analizujemy nie tylko własne myśli i problemy ale także stosunek jaki mają do nas ludzie ... jak się wobec nas zachowują ... aż w końcu zaczynamy analizować nie tylko zachowania i gesty ale i myśli ... chociaż nie mamy o nich bladego pojęcia bo przecież nie siedzimy u nikogo w głowie i dzięki Bogu ... bo jak by naszych myśli byłoby nam mało .

Co do tej odmienności i altruizmu to fakt trudno jest pomagać komuś drugiemu , gdy samemu ma wewnętrzny konflikt.Człowiek skupia się przede wszystkim na sobie w takim momencie.Ale przez to , że jest nerwicowcem potrafi pomóc drugiemu gdy sam czuję się lepiej ;)

 

tg--ice prosić o pomoc każdemu jest bardzo trudno bez względu na to czy jest zdrowy czy ma nerwice. Jednak nerwicowcy maja bardziej negatywne uczucie.Wydaje mi się , że trudno jest im prosić o pomoc bo boją się ujawniać tego co mają w środku , tych myśli które im się w głowie kotłują ... boją się opinii innych.

Zgodzę się z Tobą świat bez wrażliwości byłby niczym ... niestety świat nie jest ani czarny ani biały ... są ludzie bezwzględni i ludzie wrażliwi ...

marysienka może to brzmi jak mantra ale nikt tutaj nikomu tego nie wbija do głowy ... Każdy tak pisze bo tak się czuje. A to , że tak czuje a nie inaczej nie oznacza , że tak musi być , czy tak jest. A forum jest po to aby wymieniać swoje poglądy i uczucia i w jakiś sposób sobie nawzajem pomagać.

 

-- 02 lut 2011, 17:33 --

 

A co tam u was słychać ? Jak sobie radzicie ? Ja w końcu mam chwile odpoczynku ... wczoraj upłynęła mi kolejna wiosna życia heh ;)

I ostatnio miałam przyjemność oglądać horror bo lubię tak od czasu do czasu ... ale ten był dla mnie szczytem. I stwierdziłam , że nie które takie filmy piszą nie normalni ludzie :shock: bo po tym aż prawie przez cały dzień odczuwałam lęki ...

Wiem wiem ... to pewnie zabawne ... bo przecież to czysta fikcja w groźnym opakowaniu . Ale nigdy więcej takich przyjemności :shock::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mnie się wydaje, że w tym co pisze marysienka, jest sporo racji.

jednak ja nie wymagam zrozumienia od obcych, denerwowało mnie jedynie to, że bliskie osoby(tj. rodzina) nie chcą chociaż spróbować, posłuchać. to właśnie przez nich wyrobiło się to poczucie 'nienormalności', ale już chyba przywykłam

 

Manka, w takim razie spóźnione, ale wszystkiego naj ;) horrory też swego czasu lubiłam, ale teraz wszystkie wydają mi się takie same, zdecydowanie wolę thrillery

ja jestem ostatnio bardzo pobudzona, impulsywna i rozdrażniona, mam nadzieje, że to szybko przejdzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MANKA

WSZYSTKIEGO NAJJJJJ :yeah::uklon::great: , a przede wszystkim spokoju...

Hmm horrory (ciekaw jestem jaki oglądałaś?), to ja kiedyś, jeszcze przed nerwicą to oglądałem często, teraz to trochę mniej, ja wiem, że to fikcja filmowa, ale jak to wytłumaczyć mojej nerwicy.......

 

-- 02 lut 2011, 21:31 --

 

A tak wogóle to wszystko po staremu, praca, dom i nerwy.

Ostatnio , od jakiegoś tygodnia za obserwowałem u siebie poprawę, oby na dłużej. Co prawda są cały czas różne sytuacje, zwłaszcza w pracy, które powodują u mnie lęk, ale gdy wracam do domu, staram się dużo odpoczywać i wyciszać. Zacząłem również pić melisę, nie wiem czy naprawdę, czy to moja autosugestia, ale trochę mnie uspokaja.

Cały zeszły tydzień walczyłem z moim dzielnym autem, trzeba było go trochę podreperować, bo zbliża się przegląd, a czymś jeździć trzeba...

Najgorsze jest, że mam wrażenie, że im głębiej grzebię, to cały czas odkrywam nowe rzeczy do naprawy...

I znów nerwy EHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH................ :x

I jak tu się pozbierać?...........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak na wstępie to Wam wielkie dzięki ;) nie wiedziałam co mam napisać więc napisałam co przyszło mi na myśl.Wiec proszę tego nie traktować jak przechwałek :nono::mrgreen: . Ale nie wiem czy jest z czego się cieszyć co rok to starsza ale na pewno bogatsza w doświadczenia i tu jest plus :yeah:

 

buu nie neguję tego , że marysienka nie ma racji. Każdy jakieś ma i należy szanować zdanie innych bo każdy ma do niego prawo .

Ja już chyba podobnie do ciebie przywykłam do takiego stanu rzeczy i nie oczekuję zrozumienia od innych i nikogo za to nie obwiniam.

 

Co do horrorów to trafnie określił to tg--ice :great: Chyba prze rzucę się na jakieś romansidła albo coś mniej mnie pobudzającego :mrgreen:

 

A co oglądałam ... Stonogi Człowiek - The Human Centipede :shock:

 

Meliska hehe dobra na wszystko sama piję , szczerze może tam jakoś delikatnie uspokaja ale to tylko zioła więc trzeba się nastawić na to że działanie będzie znikome. Ale mimo wszystko dobrze po siedzieć wieczorem przy melisie i przy jakiejś gazetce czy książce ... ogólnie przy jakimś relaksującym zajęciu.Sama tak robię i polecam bo pomaga ;)

 

A co do anegdoty o aucie przypomina mi się jak moja mama walczy ze swoim :mrgreen: Zwykle zaczyna się od błachostki a kończy na poważnych podzespołach . Ale to chyba złośliwość rzeczy martwych. Tak że tg--ice nie załamuj się , i jak już nerwy zaczną Ciebie brać pomyśl , że w tym samym momencie jest mnóstwo innych osób które robią to samo :P;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem do domu, udało się ogarnąć auto, długo to trwało, ale się udało, pacjent będzie żył......... :brawo:

A co do filmów, to może coś pośredniego pomiędzy romansem, a horrorem, a mianowicie moja narzeczona bardzo lubi sagę Zmierzch, to taki romans o wampirach. Ja za tym nie przepadam, ale podobno kobiety to uwielbiają... jak nie widziałaś, to może spróbuj...

 

Nie wiem, czy to taki teraz okres, ale ze wszystkimi się ostatnio kłucę; Od wczoraj jestem pożarty z moją narzeczoną, w pracy pożarłem się z kolegą, a na dodatek rodzicom coś się nie podoba.... eeeeeeeee, czy ja im wszystkim tak przeszkadzam?

Chyba nie, miejmy nadzieję, że jutro będzie lepszy dzień. Na szczęście w miarę się czuję, a to naprawdę doceniam, oby jak najdłużej.

A co do meliski, to niedawno z kolegą z pracy zaczęliśmy pić ów ziółko, i nawet odkryliśmy różne smaki, ( z cytryną, z miętą itp..), a to tak dla urozmaicenia.

Zauważyłem, że im lepiej się czuję, staję się jakby bardziej odważniejszy, moja praca powodowała u mnie gorsze samopoczucie, a w szczególności jeden szef, po prostu czepiał się. Jakieś 3 tygodnie temu po prostu nie wyrobiłem, dosłownie wszystko mu wyrzygałem, nawet wyzwałem go od debili, mi się zrobiło lepiej, a i on jak na razie przestał się czepiać. Nawet ostatnio zabrał mi część obowiązków (tych które powodowały u mnie największe nerwy). I jak na razie jest spokój. Tylko szkoda, że musiało do tego dojść, że nie można było tego inaczej rozwiązać jak przez nerwy.

Czy to zaraz trzeba być ,,krzykaczem" aby ludzie nie weszli ci na głowę?

Wiem jedno : TYLKO SPOKÓJ MOŻE NAS URATOWAĆ !!! :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pacjent będzie żył mówisz ? Gratuluję ! :brawo:

Cierpliwość czyni cuda .

Saga Zmierzch powiadasz ... tak się składa że to ma chyba 3 części , a ja już dwie oglądałam ale tak właśnie ostatnio mnie kusiło pooglądać trzecią ... o wampirkach heh :]

Może i nie jest takie ach i och wg. mnie ale oglądać się da :mrgreen:

tg--ice Ty się kłócisz a u mnie znowu na odwrót ! Tobie wydaję się , że tak wszystkim przeszkadzasz a mnie wszyscy idealizują . Dla mamy jestem idealną córką , dla narzeczonego idealną partnerką ... jego rodzice się mną zachwycają ... a mnie jak to słyszę trafia szlag bo w przeciwieństwie do tego co mówią i myślą inni ja czuję się przeciwnie ! Normalnie mam ochotę uciec od wszystkich i wszystkiego momentami , że nie pasuję do tego środowiska , świat w którym aktualnie egzystuję . Może to chwilowe tak jak u Ciebie tak i u mnie ale u mnie to już zaczyna trochę długo trwać i zaczynam się martwić tym . :roll: Bo mam nie odpartą ochotę uciec gdzieś daleko zacząć życie z dala od moich bliskich w pojedynkę , nie czuć się ograniczaną . Dlatego jak słyszę rozmowy o nowym domu ślubie to mam ochotę uciec i odwlekać to w nieskończoność a na koniec po prostu się z wszystkiego wymigać i zacząć od nowa. Zresztą pisałam już o tym w wątku "Co by było gdybym przestała go kochać".

 

A co do meliski to sama piję z dodatkiem gruszki i o istnieniu takowych mieszanek wiem :mrgreen:

A co do poprawy twojego samopoczucia i odwagi to Ci serdecznie gratuluję ;) trzymaj tak dalej a będzie łatwiej nie tylko w pracy.

 

buu jak chcesz to możesz rozwinąć temat wyjazdu i tego dlaczego tak się czujesz ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właściwie to nie wiem co się ze mną dzieje, jestem strasznie napięta, ostatnio niszczę się fizycznie zaczęłam palić, przy jakiejś okazji pije więcej alkoholu, ostatnio się pocięłam, a nie robiłam tego od dwóch lat. a wyjazd? nie chcę by ktokolwiek widział mnie w takim stanie, będzie tam dużo obcych osób, a ja nie mam siły się uśmiechać, co innego przetrwać parę godzin, a później wrócić do domu niż przez cały tydzień nie dać nic po sobie znać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×