Skocz do zawartości
Nerwica.com

uzaleznienie od partnera/ki


Gość gregory21

Rekomendowane odpowiedzi

Dziś mi smutno i samotnie jakoś. Gdy jestem poza domem, jest ok, Gdy wracam do siebie, ogarnia mnie pustka. re33, czuję się podobnie dziwnie jak Ty.

Chciałabym mieć partnera, ale nie chcę go mieć - to normalne? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słuchajcie, jak fajnie mi sie złozyło:

pisałam do Conessy, że jej zazdroszczę wyjazdu, a tu sie okazuje że wczoraj dostałam propozycję wyjazdu do Poznania na cztery dni!!!!!!! :yeah: ależ się cieszę! nie wiem jak będzie ale na pewno wyrwę się z domu! i to jest najważniejsze!

 

Kobietki kochane! mnie też samotnie. i mam tak samo: chcę mieć faceta i jednocześnie nie chcę go mieć, a dokłądniej to bardzo się boję, że trafię na podobnego chu ja jak mój były, albo jeszcze gorszego, bo to nie wykluczone :(... jak bym chciała, żeby nam wszystkim się poukładało, żebyśmy były szczęśliwe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coksinelka, super :) obyś się zrelaksowała i dobrze spędziła czas.

Mi apetyt wrócił od jakiś 2 tygodni. W końcu mam coś w lodówce...

re33, lepiej się tak czuć, niż nadmiernie cierpieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj partner wymarzył sobie dom. Wziął kredyt na jego budowę i haruje do wieczora. Potem przychodzi zmeczony i idzie spac. Wiem ze wiele z Was powie ze mam fajnie ale ja sie czuje taka samotna. Jak mu sie zwierzam to on na to ze znowu robi cos nie tak, ze powinnam zrozumiec ze on ciezko pracuje. A ja mam taka nerwice ze nie daje juz rady, a lekarze juz nie maja pomyslu na mnie. Nie wiedza jakie leki przepisywac bo wszystkie dzialaja ze czuje sie jeszcze gorzej. Jestem w mega dolku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

re33, rozmawiamy, bo musimy, ale nabrałam trochę pokory i dystansu.. więc nie przeżywam tego tak mocno on to chyba wyczuwa i przez to, że oboje jesteśmy spokojniejsi milej się rozmawia. Nie zdarza się to często.. ale znam go i widzę, że tęskni a nie może nic zrobić. Ja zresztą też poleciałam w pracę i nawet go nie zauważam zza komputera.. tylko jak go widzę pierwszy raz rano to mam ścisk w brzuchu i walące serce przez chwilę.

 

mimi1982, na pewno nie jest to przyjemne.. Ty odczuwasz, że nie ma dla Ciebie już siły po całym dniu, on pewnie pada ze zmęczenia co nie dziwne. Może to przejściowe?

Myślę, że nie powinnaś się denerwować.... może spróbuj, po jego powrocie zajmować się nim, dawać mu ciepło, otuchę, zrelaksować... nie miej do niego pretensji bo to go tylko zniechęci.. ja bym na początek tak spróbowała.

Jeśli Cię odpycha, to albo jest coś nie tak, albo faktycznie chłop nie ma już humoru na nic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

conessa cieszę się, że nabrałaś już trochę dystansu. Bardzo fajnie i dobrze dla Ciebie. Wiesz, ten ścisk w brzuchu i bijące serduszko moze zostać już do końca życia. Ja na samą myśl o pewnym panu, którego nawet nie widuję (dawny znajomy) mam taką reakcję :smile: Dobrze, że zajęłaś się pracą. Ale piszesz, ze on tęskni.........tak wyczuwasz? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

re33, tak wyczuwam i widzę w jego oczach.. chodzi przybity, widzę jak patrzy. Każdy by tęsknił za tym co między nami było, co przeżywaliśmy i się nie skończyło a jest po prostu "wstrzymane" dla dobra sprawy. On nie chce mnie krzywdzić, skoro nie może być cały dla mnie... a nie dorósł chyba do tego, że przecież można mieć i jedno i drugie.

Nie zaprzeczam, ale myślę, że może być tak jak mówisz z tym ściskiem do końca życia, zwłaszcza, że to było pierwsze takie duże, silne i całkiem poważne uczucie dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

re33, nie chcę żyć nadzieją, choć na pewno ona jeszcze żyje we mnie. Jeśli coś ma się wydarzyć, potrzeba na to wiele czasu i zmian z jego i z mojej strony. Na razie będę żyć sama ze sobą i swoim życiem.

A jak Twoje dni wyglądają? nie pracujesz jeszcze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

conessa fakt, nie ma co życ nadzieja. Ale wiesz piscis powiedziala mi taką mądrą rzecz, ze zeby cos odbudować, trzeba najpierw to zburzyć :smile: heh

U mnie powoli, ale do przodu. Moj stan się poprawia z dnia na dzień i wracam do zdrowia. Niestety do końca lutego jeszcze na zwolnieniu. Deprecha puszcza, ale mam jeszcze spore problemy z koncenrtacją, wiec musze dochodzic do siebie. I jak ja po takim czyms mam myslec o facecie? Heh, chyba przerzuce sie na babeczki :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

re33, też o tym myślałam ;) ale chyba związku nie mogłabym tworzyć :P

Dobrze, że z Tobą lepiej. To bardzo budujące i powinno dawać nadzieje reszcie dziewczyn, że można.. ale potrzeba czasu.

Ciesze się, że masz dobre samopoczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny ja tylko tak piszę z prośba o duchowe wsparcie na jutro: trzymajcie kciuki (nawet w myślach ;) ) od 10 rano, bo jutro rozprawa brata! bardzo się boję, jak to będzie. w jaki sposób będzie chciała mnie zdyskredytować adwokatka bratowej, bo można powiedzieć, że jestem głównym świadkiem... może depresję wyciągać, że jestem niezrównoważona psychicznie... eh. jak ja dziś będę spała z tych nerwów?? jak jesteście wierzące to zmówcie za całą sprawę jakąś modlitwe (wszystkie wiecie o co chodzi)! dzięki. ściskam!

 

piscis, co u Ciebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coksinelka masz to jak w banku, jesteśmy z Tobą jutro (sory, że się wypowiadam za wszystkie :smile: ale na pewno tak samo myślą :smile: )

kochana depresja to nie choroba psychiczna, więc nie bój się i się nie daj. Żeby komuś cokolwiek zarzucić to trzeba to udowodnić, więc tego się nie bój. Ale będziemy jutro z Tobą myślami.

 

conessa muszę Ci powiedzieć, że jak czytam to co piszesz to mam wrażenie, że faktycznie większego dystansu nabrałaś, cieszę się. Wychodzi na to, ze ze mną chyba najgorzej, bo jeszcze bardzo mocno w tym gównie siedzę. Ale to przez to, że cały czas mam z nim kontakt.

 

mimi1982 to przykre, ze ludzie w pogoni za kasą tak oddalają sie od siebie, ale conessa dobrze Ci radzi. Może spróbuj tego przez jakiś czas, może warto.

 

A u mnie fatalnie...wydarzyło się coś niemiłego dla mnie bardzo. Mój mąż potraktował mnie tak, że bardzo zabolało. Kurczę kiedy ja z tego wyjdę i czy wogóle wyjdę? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj mialam taka sytuacje. Wrócil, rozmawialismy o naszycg problemach w tym o moimch finansowych i chcialam zeby mnie przytulil. A on na to zebym to ja sie przytulila.Aja mialam taka wewnetrzna blokade ze nie potrafilam pierwsza. On tez czekal az ja. I jak sie poklocilismy ze znowu dostalam ataku szalu i zaczelam walic sie w glowe. On powiedzial ze jak nie przestaane to pojedzie do domu. Przytulil mnie jak juz bylo naprawde bardzo zle i chccialam jechac do szpitala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mimi1982 to o czym piszesz jest bardzo przykre. Każdy oczekuje od partnera wsparcia i bliskości. Piszesz, że przytulił Cię dopiero, kiedy byłaś bardzo zdenerwowana. Może porozmawiaj z nim otwarcie, czego pragniesz i jakie są Twoje oczekiwania. Skoro tworzycie związek masz do tego prawo :smile: Powodzenia :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczynki już po!!

adwokatka brata mówiła, że bardzo dobrze! ufff... byłam jeszcze z drugą bratową i jej siostrą i adwokatka nazwała nas "trzy gwiazdeczki". jednak sprawa jeszcze nie zakonczona. mam jednak nadzieje, ze bedzie dobrze!

 

Dziekuje Wam Kochane moje za wsparcie! przed sala sie bardzo denerwowałam, ale na sali odpowiadałam spokojnie i rzeczowo! to na pewno dzieki Waszym modlitwom ;) . dzieki!!

 

[Dodane po edycji:]

 

mimi1982, witaj w temacie, aczkolwiek lepiej, żebyś nie musiała z nami dzielić tego losu... trzymam za Ciebie kciuki!

 

[Dodane po edycji:]

 

jeszcze zapomniałam się wam pochwalić, że jak zobaczyłam byłego w sądzie (bo był świadkiem u bratowej :!: ) to... nic się nie zadzialo!! totalnie nic :yeah: . jakbym zobaczyła starego znajomego!! aż sama się zszokowałam swoją postawą. może to znak, że jednak się z niego wyleczyłam? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×