Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

linka, wiem co mialo na celu pytanie o moj wiek :P Ile bym nie napisala to Twoja odpowiedz bylaby w stylu, ze mam jeszcze czas i zeby czekac cierpliwie a strzala amora trafi mnie w niespodziewanym momencie. Ble, ble, ble :lol: Ja juz sie naprawde wyczekalam wystarczajaco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aga, ja tez uwazam, ze to przez ojca mam nerwice...Juz pisalam o tym kiedys w innym watklu. Tj. posrednio przez niego, bo uwazam, ze do nerwicy trzeba miec po prostu predyspozycje, jak i do innych schorzen... Bez predyspozycji choroba i tak sie nie pojawi. Moglabym na przyklad na stresy reagowac depresja, a nie reaguje poniewaz nie mam raczej do depresji predyspozycji...

 

Ale wracajac do tematu ojca, byl ( o ile w ogole byl w domu) oschly, nieczuly, obojetny. Wydarzenia z nim zwiazane, ktore najbardziej zapadly mi w pamiec sa niezbyt pozytywne, jesli mozna to tak ujac... Pierwsze... Boje sie zostac z nim w domu, nie pamietam czemu...Matka proponuje zatem, abym poszla z nia na zakupy i ubiera mnie, na co on reaguje furia - wyrywa mnie sila, drze sie potwornie, szarpie mna. Ja upadam przez to, rycze potwornie, pozniej sie uspokajam ale nadal mam spazmy, nie moge nic powiedziec przez to...On nadal sie drze, rozkazuje, zebym sie zamknela. Drugie: Tlumaczy mi cos z matematyki w 3 klasie podstawowki i ja nie rozumiem. On zaczyna sie drzec, dlaczego nie rozumiem, ze jestem tepa, ja zaczynam plakac i zaslaniam oczy rekami a on mi te rece sila "odrywa" od oczu, ja uciekam a on biegnie za mna i sie drze: "Radze ci przestac ryczec, bo popamietasz" Ja (juz nie taka ulegla i bezradna, jak mlodsze dziecko) mowie mu, ze jak mi cos zrobi, pojde na policje, na co on lapie mnie do gory i szarpie mna sciskajac tak mocno, ze az tchu mi zabraklo... Myslalam, ze sie udusze, ze polamie mi zebra...

Niedlugo po tym wydarzeniu mialam pierwszy nerwicowy atak "dusznosci"...

Taki to wlasnie tatusiek- teraz zali sie rodzinie i nie rozumie biedaczek dlaczego nie ma dobrego kontaktu z corka... Zal. pl, naprawde :mrgreen:

Czyli nerwica plus moje wielkie opory przed wchodzeniem w zwiazki z facetami - za te 2 rzeczy moge ojcu serdecznie podziekowac...;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam pytanie do chorujacych na nerwice lekowa.moj maz zmienił po kilku latach psychiatre na psychologa. jest nadal leczony tabletkami ale pani doktor chce rowniaz wprowadzic terapie.problem jest w tym ze ma opisac co spowodowało atak np;paniki czy leku,ale on nie wie.nadmieniam ze chorobe te ma na skutek przezyc z dziecinstwa.ma dom prace dzieci zone.tak jak mowi jest zadowolony i nie chciałby nic zmieniac.powróce jednak do mojego pytania jak ma on wiedziec co spowodowało atak jaki lek.czy mozna to odruznic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alinka, jak to jak ma wiedziec...Musi miec dobry kontakt ze swoimi emocjami i przypomniec sobie, jakie w ostatnim czasie mialy miejsce stresujace wydarzenia, ktore moglyby wywolac pozniej atak... A po pierwszym ataku, kolejne ataki wywolane sa juz konkretnie lekiem przed...atakami ;) O to chodzi w nerwicy...;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

własnie oto chodzi ze on nie ma dobrego kontaktu ze swoimi emocjami dlatego nie wie co nagle spowodowało np; dusznosci. a moze on tak naprawde ukrywa i nie chce sie przyznac co powoduje u niego. dlatego własnie was sie pytam, chociaz tak naprawde to po tylu latach z nim wszyscy jestesmy chorzy ja i moje dzieci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alinka636

Zgadzam się,że odpowiedzi trzeba szukać w przeszłości przed pierwszym atakiem a nawet jeszcze wcześniej.Ja miałam takie przepowiadacze wiele lat przed pierwszym "prawdziwym atakiem" który wywołała śmierc mojego taty.Potem już było z górki.Dokładnie strach przed strachem.Tylko tak mogłam odpowiedzieć mojemu psychiatrze.Teraz też czasem rano po spokojnej nocy,w dobrym dla mnie oresie potrafię zbudzić się z niepokojem.Dlaczego-nie wiem choc próbuję analizować.

Wspieraj męża,wiem jakie ważne jest zrozumienie.Mi właśnie tego najbardziej brak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niedawno wstałam :mrgreen:

 

 

Też bym tak chciał... Niestety nie mogę...

 

a ja wcalę nie chcę tak. wzięłam lek mniej szkodliwy, który niestety mnie tak rozbija i otępia.

to nic miłego. alternatywą jest lek uzależniający, który pozwala jednak normalnie wstać i nie czuć się jak zombie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aga, ja tez uwazam, ze to przez ojca mam nerwice...Juz pisalam o tym kiedys w innym watklu. Tj. posrednio przez niego, bo uwazam, ze do nerwicy trzeba miec po prostu predyspozycje, jak i do innych schorzen... Bez predyspozycji choroba i tak sie nie pojawi. Moglabym na przyklad na stresy reagowac depresja, a nie reaguje poniewaz nie mam raczej do depresji predyspozycji...

 

Taki to wlasnie tatusiek- teraz zali sie rodzinie i nie rozumie biedaczek dlaczego nie ma dobrego kontaktu z corka... Zal. pl, naprawde :mrgreen:

Czyli nerwica plus moje wielkie opory przed wchodzeniem w zwiazki z facetami - za te 2 rzeczy moge ojcu serdecznie podziekowac...;)

 

Oj, marcja jak ja Cię rozumiem...

Mój ojciec też miał różne "metody wychowawcze". Kiedyś, gdy spóźniłam się od koleżanki, kazał mi biegać dookoła domu tyle okrążeń ile minut się spóźniłam... Jak np. dostałam 1 w szkole to przez godzinę klęczałam w przedpokoju, a jak tylko chciałam usiąść, bo już wysiadały mi kolana, to od razu stawiał mnie do pionu...

Nigdy mnie nie pochwalił i zawsze wina była po mojej stronie...

Na dodatek, gdy mama zarzucała mu złe traktowanie mnie to zawsze robił awanturę i wołał mnie, żebym powiedziała wszystkim, czy uważam go za złego ojca... Oczywiście ze strachu odpowiadałam, że nie, że jest dobrym ojcem... :-|

Gdy podrosłam, byłam już nastolatką i wykrzyczałam mu, jaki jest beznadziejny to zaczął mnie szarpać, aż babcia go odciągała...

Mogę tak jeszcze wymieniać, ale nie ma sensu.

W każdym razie ostatnio się zmienił trochę. Nawet pierwszy raz w życiu powiedział mi, że mnie kocha. Wydaje mi się, że to może dlatego, że jako jedna z niewielu osób w domu zaczęłam mu się stawiać i jasno wyrażam swoje zdanie mimo, że mu się to nie podoba. Chyba zauważył, że już nie ma nade mną przewagi.

Szkoda tylko, że została mi nerwica po tym boskim dzieciństwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nas tatkowie kochani urzadzili ;) No ale coz, bylo minelo - trzeba jakos zyc! :)

 

Moj tez teraz juz jest inny...;) Juz tak nie wykrzykuje itp - teraz to on jest wielce pokrzywdzony w jego mniemaniu, bo ja z nim malo rozmawiam... Drazni go to tym bardziej, ze jestem generalnie rzecz biorac, wobec innych ludzi gadula...Jest bardzo hojny finansowo wobec mnie, daje mi prezenty, kase, proponuje rozne pozyczki itp... Ale niestety dobrej relacji to juz raczej nie odbuduje. Na jego przemiane tez wplynal fakt, ze ja jestem dosc odwazna z natury i jak tylko wyszlam z dziecinnego okresu, zaczelam mu sie twardo przeciwstawiac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka_1988, to Twój ojciec niezły psychol aż współczuję :(

 

Ja nie uważam go za psychola. Powielał po prostu wzorce wyniesione ze swoich własnych relacji z ojcem. Nawet już nie mam do niego o to żalu. Przeszłości nie zmienię, a rozpamiętywanie na pewno nie pomoże mi wyjść z nerwicy.

 

[Dodane po edycji:]

 

marcja, no to mamy bardzo podobnie :mrgreen: Obie miałyśmy fatalne relacje z ojcami, a jak podrosłyśmy i zaczęłyśmy się stawiać to nagle oni zabiegają o nasze względy :bezradny:

Ja i tak chyba już nie zmienię nigdy mojej oschłości wobec niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nom ja tez raczej nie... 8)

Ale Ty przynajmniej nie masz chyba przez to problemu z wchodzeniem w zwiazki z facetami...

Ja natomiast mam, mimo, ze facetow ogolnie bardzo lubie i dobrze sie z nimi dogaduje... Az do czasu kiedy okazuje sie, ze chca byc ze mna w zwiazku...;) Dlatego jak juz pisalam jedyny moj dluzszy zwiazek, byl zwiazkiem na odleglosc - spotykalismy sie co tydzien/dwa i to mi pasowalo ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcja, no to nieciekawie. Ja co prawda nie mam problemu z wchodzeniem w związki, ale za to ciężko je nazwać w pełni "zdrowymi". Także w sumie nie wiem, co lepsze :mrgreen:

Chodzisz na terapię? Może pomogłoby Ci to jakoś się uporać z tą kwestią?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no gdzie ja na terapie! :lol:;)

Ja wszystko wiem co i jak, moglabym z terapeuta rozmawiac w ten sposob: "Wiem, wiem, to tez wiem" itp. W koncu ja stoje w zasadzie kolo terapeuty, jesli chodzi o moje wyksztalcenie;) Podobnie psychiatra ze mna rozmawial niemalze "slangiem" mimo, ze wtedy kiedy go odwiedzilam bylam jeszcze studentka...

 

Jedyny sposob na uporanie sie z ta kwestia, to wejscie w zwiazek "na sile" niejako 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pięknie. Stało się co miało się stać. 29 punktów i zdawanie prawka jeszcze raz. W dodatku wizyta na chacie policjanta ze skierowaniem do psychologa (jakieś tam psychotesty dla kierowców).Rodzinka z pytaniem kogo zamrodowałem skoro psy w domu? :mrgreen: Ktoś to przechodził? 500 zł mandatu będzie za każde zatrzymanie za jazdę bez uprawnień. Teraz to będzie adrenalina za kółkiem. Już nie będę musiał jeździć 180 km/h :mrgreen: Nie wiem czemu, ale mnie to kompletnie nie przeraża, wręcz bawi. Fizycznie mam dokument, więc mam to jeszcze w dupie. A to że nie ważny to inna bajka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no gdzie ja na terapie! :lol:;)

Ja wszystko wiem co i jak, moglabym z terapeuta rozmawiac w ten sposob: "Wiem, wiem, to tez wiem" itp. W koncu ja stoje w zasadzie kolo terapeuty, jesli chodzi o moje wyksztalcenie;) Podobnie psychiatra ze mna rozmawial niemalze "slangiem" mimo, ze wtedy kiedy go odwiedzilam bylam jeszcze studentka...

 

Jedyny sposob na uporanie sie z ta kwestia, to wejscie w zwiazek "na sile" niejako 8)

 

No ja niestety potrzebuje terapii, bo sama do kupy nie umiem się pozbierać. A jakie jest to Twoje wykształcenie? ;)

Na siłę to nie ma co się pchać. Chyba, że trafisz na kogoś, kto Cię tak przyciągnie, że to już nie będzie "na siłę":mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×