Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dojrzałość emocjonalna a płeć


Gods Top 10

Rekomendowane odpowiedzi

No nie do końca, z racji tego, ze kobiety są biologicznie zobligowane do posiadania potomstwa, wykształcają (zwykle) więcej cech odpowiedzialności i szybciej to u nich ewoluuje. Dziewczyny w wieku lat 19 często z pełną świadomością myślą o macierzyństwie, stabilizacji a facetów w tym wieku z takimi planami to ze świecą szukać. Mężczyźni generalnie później dojrzewają emocjonalnie niż kobiety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biologia jest nieubłagana w tym temacie ;) Ja mając 19 lat już byłam na swoim. Ale to też zależy od człowieka. Mimo iż generalnie kobiety szybciej dojrzewają (nie tylko fizycznie ale i psychicznie) to zdarzają się wyjątki które potwierdzają regułę- wśród kobiet i wśród mężczyzn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim to obie płcie są "biologicznie zobligowane" do posiadania potomstwa - inaczej natura stworzyłaby jedną płeći ;) Mało tego, to "zobligowanie biologiczne" nie ogranicza się tylko do samego uczestnictwa w płodzeniu potomstwa, ale również do uczestnictwa w wychowaniu - gdy nie ma równowagi płci w wychowaniu, często kończy się to nadopiekuńczością matek, które sądzą, że "dojrzały" do macierzyństwa.

 

Poza tym gdyby faktycznie miarą dojrzałości człowieka miałoby być posiadanie potomstwa, nie byłoby powszechne poddawanie ostracyzmowi społecznemu nieletnich (lub bardzo młodych) matek.

 

I wbrew pozorom biologia jest ubłagana w tym temacie - nieraz biologia przegrywa, np. na rzecz norm społecznych, kulturowych. W naszym kręgu kulturowym barbarzyństwem byłoby wydawać za mąż ośmio-, czy dziesięciolatki, by jak najszybciej zostawały matkami... ale już w innych kręgach kulturowych nie jest to już takie oczywiste.

Podobnie jest w kwestii wcześniejszego dojrzewania m.in. kobiet:

1) wcześniejsze dojrzewanie nie oznacza automatycznie wcześniejszej dojrzałości;

2) dojrzałość niekoniecznie musi być całkowicie i jednoznacznie pozytywna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, ok, tylko biologicznie to kobieta jest zobligowana do : ciąży, porodu i wychowania potomstwa. U nas niestety nie jak u pingwinków gdzie tatuś opiekuje się niewyklutym maluchem a matula wybywa na żer. :mrgreen:.

Skoro uważasz że 20 letnia kobiet podchodzi do życia tak samo poważnie jak 20 letni mężczyzna ...to ok, masz od tego prawo.

Ja trzymam przy swoim, mężczyźni dojrzewają do pewnych obowiązków później niż kobiety. Kobiety szybciej pragną stabilizacji i deklaracji co do wspólnej przyszłości.

(afkors od każdej reguły są odstępstwa ;) ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako, że mam akurat 20 lat to mam też sporo znajomych w tym wieku. I może podam na przykładzie.

Ja- zajmuję się domem od roku, prowadziłam firmę już mając 18lat, studiuję, myślę o dzieciach. I mam sporo takich koleżanek, 90% moich koleżanek ma już dziecko, zajmują się domem, pracują, studiują.

Moi koledzy z roku na uczelni (20lat)- co tydzień balety, co tydzień nowa laska, całą pensję wydają na browary, mieszkają u mamusi, jedynym ich zajęciem są studia za pieniądze rodziców i granie w piłkę nożną dwa razy w tygodniu.

Nie wiem czy ten przykład dobrze oddaje dojrzałość 20latków ale cóż..... Ja widzę różnicę pomiędzy 20letnią dziewczyną a 20letnim chłopakiem. Ogromną różnicę :)

No i dlaczego kobiety często mają starszych partnerów? No właśnie ;)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, o ile zgadzam się o "zobligowaniu kobiety" do porodu i ciąży (chociaż i niektórzy mężczyźni mają zbliżone dolegliwości, co ich partnerka w czasie ciąży ;) ), o tyle nie wiem jakież to "zobligowanie" ma miejsce w przypadku wychowywania ?

Logikę stosowaną w polskich sądach rodzinnych, gdzie prawie zawsze uznaje się, że "nawet najgorsza matka zawsze będzie lepsza, niż najlepszy ojciec... bo urodziła" - taka logika już na zawsze nie będzie moją logiką.

Zgadzam się, podział ról w życiu pingwinów, byłby wskazany w życiu ludzi :mrgreen: Nie miałbym nic przeciw takiemu podziałowi... ale niestety póki co, taki podział ról zdaje się być nierealny na szerszą skalę... :roll:

 

Nie uważam, że kobiety i mężczyźni w wieku 20 lat podchodzą tak samo do życia. Uważam natomiast, że kategoryzowanie ludzi ze względu na to, czy chcą zakładać rodziny w wieku 20 lat, czy też sam wiek, nie musi być wyznacznikiem dojrzałości.

Dla osoby wierzącej wyznacznikiem dojrzałości może być realizowanie w życiu codziennym przykazań, zaleceń wiary. Dla kogoś, kto chce zakładać rodzinę, wyznacznikiem dojrzałości może być umiejętność ponoszenia odpowiedzialności za siebie i rodzinę. A dla kogoś, kto wchodzi w życie, wyznacznikiem dojrzałości może być ustanowienie i realizacja konkretnych priorytetów w życiu (np. najpierw się wyszaleć, później ustabilizować zawodowo, a w wieku dajmy na to 32 lat - rodzina).

Któryś z tych indywidualnych wyznaczników dojrzałości oznacza, że pozostałe są "gorsze" ? Czy ktoś kto nie pasuje do takiej, czy innej "definicji" dojrzałości, automatycznie jest osobą niedojrzałą ?

 

magdalenabmw, nie wiem, czy to wymierne rozciągać doświadczenia własne i znajomych na ogół ;)

Poza tym jedna z teorii głosi, że człowiek i tak musi się "wyszumieć" w życiu, i jeśli tego nie zrobi "za młodu", zrobi to później ;)

 

Kobiety mają starszych partnerów chyba bardziej z powodu norm kulturowych, niż z powodu dojrzałości. Różnica wieku (między partnerem, a partnerką) nie gwarantuje trwałości związku, czy dojrzałości partnerów.

Jakby tego było mało, "starszą" kobietę z "młodszym" mężczyzną często się piętnuje, że "namieszało się babie w głowie na stare lata". Natomiast "staremu" mężczyźnie z "młodą" kobietą jeszcze się gratuluje, że "jeszcze może" i umie podrywać :roll:

I może to też jest jakąś miarą dojrzałości - jak bardzo która płeć przejmuje się tym, co "ludzie gadają" ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde i znowu jestem gorszy...nienawidzę siebie aaaaaargh

Mam 22 lata i....jestem idiotą nie umiejącym robić nic, nie mam pracy,chodzę na zaoczne... Kurde...gdyby nie ten popieprzony lęk już dawno wylazł bym z domu...ale niee ja muszę sie bać, Prawda,ze jestem strasznie zacofany w stosunku do Ciebie Magdo?<żeby nie było to nie jest żadna złośliwość,tylko pytanie zwykłe>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hello kogo ja tu widzę ;) Wg mnie jesteś człowiekiem, który umie walczyć i ma dużo siły. I który ostatnimi czasy osiągnął sporo. Odrzuć stare myśli i myśl w nowy lepszy sposób. A to że masz 22 lata to powód do radości- masz mnóstwo czasu, żeby działać. Buziaki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie do końca, z racji tego, ze kobiety są biologicznie zobligowane do posiadania potomstwa, wykształcają (zwykle) więcej cech odpowiedzialności i szybciej to u nich ewoluuje. Dziewczyny w wieku lat 19 często z pełną świadomością myślą o macierzyństwie, stabilizacji a facetów w tym wieku z takimi planami to ze świecą szukać. Mężczyźni generalnie później dojrzewają emocjonalnie niż kobiety.

Majster tez ma swoje zdanie :mrgreen: Biologia owszem, wyksztalcila u kobiet uwarunkowanie odpowiedzialnosci, stabilizacji, macierzynstwa, zapewnienia bezpieczenstwa sobie i dziecku itd. To wszystko prawda. Facet za to ma w geny wpisane ryzyko i brak tejze wlasnie stabilizacji, nie ma to po mojemu nic wspolnego z dojrzaloscia emocjonalna. Po prostu nasz protoplasta z pałą uganiający sie po stepie za antylopami lub stający do walki w obronie swojej jaskinii nie mogl myslec o swojej skorze tylko, i skutkiem podniesionego nagle poziomu adrenaliny podejmowal szybkie decyzje ryzykujac czesto wlasnym zyciem. On nie mogl wtedy myslec o zapewnieniu sobie wygodnego gniazdka, taki egoista bylby pewnie wtedy oddawany ludozercom "za paczke fajek" jako calkiem nieprzydatny w stadzie :mrgreen::mrgreen: Za to osobnik przepelniony agresja, sklonny do awantur, ryzyka byl pewnie wtedy bardzo trendy a szpanowanie skalpami lub zebami tygrysow na sznurku to byl taki jaskiniowy lans :mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie dojrzałość to pełne ponoszenie konsekwencji swoich czynów, a zanim coś się zrobi - świadomość co może z tego wyniknąć. Czyli dojrzałość = odpowiedzialność za siebie i swoje życie oraz zmiany jakie możemy dokonać w życiu innych.

 

Nie wiem czy to dobra definicja, ale już na pewno nie rozumiem co masz na myśli God's Top 10 pisząc, że dojrzałość nie zawsze jest pozytywna? Jak dla mnie to jest zawsze pozytywna cecha! A może jesteś antyfeministą? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle ,ze płeć ma tu znaczenie.Nie od dzis wiadomo ,ze mezczyzni to "duze dzieci".Do ojcostwa dojrzaly jest moze minmum 25-26 letni ,kobieta moze 23(tak w sam raz).

Oczywiscie zdarzaja sie wyjatki,mozna miec 20 ,moze mniej zeby myslec o stabilizacji,dziecku,

Jednak w duzej mierze to kwestia indywidualna..Nie jedna 17-tka moze byc bardziej dojrzala niz ta co ma 22. Czasem młodsze nie koniecznie oznacza mniej dojrzałe.

 

Ja mam 18 lat i nie wyobrazam sobie narazie miec dziecka,męza...Moze najwczesniej za jakies 6 lat..

nie jestem juz dzieckiem,ale dojrzala na pewno tez nie. Nie uwazam ,ze potrafilabym wychowac dziecko,stworzyc dobra rodzine ,przeciez dopiero wyrosłam, jeszcze kilka lat temu myslałam jak mała dziewczynka(mając10-11 lat) ,wszystko musi odczekać ,na wszystko jest pora.

mam kilka znajomych ,które juz pozakładały rodziny.Chyba wszystkie zrobiły to z "wpadki" ..

Nie wiem czy to dobre,czy takie zwiazki maja szanse? oczywiscie dziecko łączy na zawsze jego rodziców..ale czy koniecznie miłosćią?nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisząc o tym, że dojrzałość nie zawsze jest pozytywna, miałem na myśli przede wszystkim sytuacje, gdy "dojrzałość" bywa traktowana jak usprawiedliwienie dla zarządzania kimś, dla forsowania własnego zdania. Np. częste sytuacje w relacjach między rodzicem, a dzieckiem. Rodzic uznając się za dojrzałego "wie lepiej", przez co nieraz niszczy zaufanie, szacunek między nim a dzieckiem. Podobnie w związkach, gdzie któraś strona w swej "dojrzałości" forsuje swoją wizję, "bo jest dojrzała".

Często rodzi to niepotrzebną frustrację po obu stronach: z jednej strony jest ktoś, kto broni się przed narzucaniem "czegoś obcego", a z drugiej strony jest frustracja "jak to ? przecież racja jest po mojej stronie, dlaczego on/ona nie chce tego przyznać ?".

I owszem, można uznać, że wymienione zachowania nie mają wiele wspólnego z teoretycznie idealną dojrzałością, ale takie (wymienione) formy "dojrzałości" są (wg moich obserwacji) praktykowane znaczniej częściej, niż "teoria". A rozpatrywanie teorii w tym wątku byłoby jedynie odrealnioną sztuką dla sztuki :P

 

A łącząc wątek mężczyzn - "dużych dzieci" z tematem o dojrzałości, warto sobie zadać pytanie: kto jest milej wspominany z dzieciństwa ? Ojciec, który w swej "dziecinności" przechodzi sam siebie w zabawach z dzieckiem, czy "dojrzała" mama, która jakże "dojrzale" zabrania wielu rzeczy: by dziecko nie nabiło sobie guza, nic nie stłukło, nie przeziębiło się, za to odrabiało pilnie lekcje (nie wspominając o tym, jak bardzo w takiej matce narasta frustracja z powodu "braku wsparcia" ze strony męża, co nie pozostaje bez wpływu na atmosferę w rodzinie)... ?

 

Trzeba więcej przykładów na to, że dojrzałość nie musi być tak pozytywna, jak wiele osób by chciało ? ;)

 

Osobiście coraz częściej w szafowaniu słówkami typu "dojrzałość" (albo "piękno"), dopatruję się jedynie przyklejania etykietek, które ma pognębić osobę, która na taką etykietkę "nie zasługuje", a wynieść na piedestał osobę, która (najczęściej) szafuje tymi etykietkami i która we własnym mniemaniu jest "ideałem dojrzałości" (albo "ideałem piękna"). :roll:

 

Jestem za równouprawnieniem, co czasem oznacza próby "poskramiania zapędów" kobiet, a czasem próby "poskramiania zapędów" mężczyzn. Wszystko zależy od tego, kto w mojej (jakże subiektywnej opinii) "przegina" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, z tym, że ludzie lubią szafować słowami i zaciemniać ich sens, z tym się zgadzam. Ale to co opisujesz to jest nadopiekuńczość i jakaś forma małej patologii a nie dojrzałość. "Nazywaj rzeczy po imieniu a zmienią się w oka mgnieniu" ;)

 

No i dobrze że matka jest troskliwa, a ojciec rozrywkowy, bo tego potrzeba żeby wyrosło zadowolone i zdrowe dziecko :) Wiesz, ja miałam rodziców którzy dawali mi bardzo dużo wolności, zawsze mogłam więcej niż wszystkie moje koleżanki, mogłam sama decydować "co jest dla mnie dobre"... I często nie wiedziałam co robić. Nie miałam przeciw czemu się buntować. Zawsze wydawało mi się, że rodzice mnie nie kochają, bo za mało się o mnie martwią i za mało mi zabraniają! Serio. Nie wszystko jest takie proste jak opisujesz. Twoje przykłady to tylko wybrane indywidualne sprawy.

 

Myślę, że taka prawdziwa dojrzałość to nie tylko teoria. Znam kilka takich osób osobiście, o których można powiedzieć, że są dojrzałe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to co opisujesz to jest nadopiekuńczość i jakaś forma małej patologii a nie dojrzałość.
Powiedz to osobom, które zachowują się w sposób opisany przeze mnie, a (dosłownie) zagryzą Cię... a szkoda by było ;)

 

"Nazywaj rzeczy po imieniu a zmienią się w oka mgnieniu" ;)
Fanka "Raz, Dwa, Trzy" ? :D

 

No i dobrze że matka jest troskliwa, a ojciec rozrywkowy, bo tego potrzeba żeby wyrosło zadowolone i zdrowe dziecko :)
Z tak "wywrotowymi" poglądami, nie zrobiłabyś kariery w polskim sądzie rodzinnym :P

 

Siłą rzeczy nie znajdziesz tutaj wszystkich przykładów "od A do Z" dowodzących czegokolwiek... zawsze znajdzie się "pominięty" przykład pana Mariana Ę. z Pcimia Dolnego, czy pani "Krystyny z gazowni" :mrgreen:

Poza tym gdybym miał (i gdybym chciał) wypisać wszystkie możliwe przykłady, mogłoby mi braknąć życia na pisanie, a i czytający nie mieliby lekko ;)

 

Można powiedzieć tak: co człowiek, to definicja :roll:

 

A w kwestii podejścia do wychowania przez Twoich rodziców, tak jak to często bywa w przypadku skrajności - nie wychodzą na dobre. I między innymi z tego powodu będzie nam przybywało forumowiczów :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fanka "Raz, Dwa, Trzy" ? :D

 

Mhm, między innymi :) Teraz wyszła ich nowa płyta ale jeszcze nie sprawdziłam czy fajna ;)

 

Można powiedzieć tak: co człowiek, to definicja :roll:

 

Jasne. Czasem lubię sobie podyskutować tak dla sztuki jak jest z kim :) i jak temat ciekawy :) a w dodatku mam poglądy "lekko feministyczne" więc uwielbiam się spierać na takie tematy.

 

A co wo wychowania... Smutne. Nie wiem czy kiedyś się odważę założyć rodzinę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co kryje się za okresleniem "lekko feministyczne" ? :D I czym takie poglądy różniłyby się od "full feministycznych" ? :mrgreen: A ku przestrodze, jak może skończyć się feminizm, widziałaś "Seksmisję" ? :lol:

 

Skąd w Tobie takie obawy przed planami zakładania własnej rodziny ? Błędy popełnione przez Twoich rodziców nie muszą w przyszłości stać się Twoimi błędami, zwłaszcza, gdy wyciągniesz z tych błędów wnioski. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wytłumaczę się z moich poglądów jak będę miała chwilkę czasu bo coś czuję że mi to zajmie trochę :) Ale na razie powiem że owszem lekko feministyczne bardzo się różnią od full feministycznych, które jak dla mnie są absurdalne, a mam znajome feministki i wiem co one potrafią wymyślić 8) A Seksmisja jest urocza :) Miło że pocieszasz, ale nie wiem czy w naszym świecie rodzenie dzieci to w ogóle dobry pomysł... (ale to pewnie depresja przez mnie przemawia ;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt Cię nie zmusza do "tłumaczenia się z Twoich poglądów", to zależy od Twojej wolnej woli ;)

 

Na prawdę ? Znasz jakieś "full feministki" ? Poznasz mnie z nimi ? Nigdy nie widziałem zbiorowego palenia staników... :-|:mrgreen:

 

"Helołłł" ? Film tylko z trzema (właściwie z czterema, a ale ten czwarty na koniec robi striptease ;) ) facetami wśród mnóstwa kobiet, uroczy ? :D Na pewno jesteś "lekką feministką" ? :mrgreen:

 

Jak dotąd byłem tylko przy jednym porodzie, własnym. Dlatego trudno mi powiedzieć, czy to dobry pomysł, by rodzić dzieci... W każdym razie "coś", co zaczyna się taaaaaaaak przyjemnie (mówię o ciąży z męskiego punktu widzenia ;) ), nie powinno prowadzić do czegoś złego :D

Jako facet chyba powinienem się zbuntować: kto wymyślił tę całą konieczność mdlenia mężczyzn przy porodach ? Rozumiem, że wtedy kobieta oczekuje wsparcia i że lepiej z porodu pamiętać miłe chwile (np. omdlenie partnera), niż ból, ale bez przesady :mrgreen:

 

A tak już na poważniej: czyżbyś ulegała presjom typu "jaka powinna być idealna mama/kobieta/partnerka/żona" (albo jeszcze jakieś inne... etykietki) ? Czy może martwisz się tym, jaki ten świat jest ? Świat jest taki, jakim się go widzi, czyli niekoniecznie "dobry" lub "zły" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt Cię nie zmusza do "tłumaczenia się z Twoich poglądów", to zależy od Twojej wolnej woli ;)

 

Nikt mnie nie zmusza ale chcem i lubiem ;):mrgreen:

 

Otóż - "full feministki" jakie znam nie palą staników, ale na przykład robią akcje na 8 marca, edukują społeczeństwo co oznacza dyskryminacja, są za aborcją i wymyślają żeńskie odpowiedniki do słów polityk, naukowiec - polityczka naukowczyni. Kurcze, z tym paleniem staników to chyba Cię rozczarowałam... Ale teraz robią wygodne, kolorowe, z elastycznymi koronkami i sama przyjemność je nosić ;) Przyjedziesz do Lublina to Cię zapoznam (nie ze stanikami, z feministkami) ;)

 

Uważam, że "Seksmisja" jest zabawna, myślisz, że powinnam buchać parą z nozdrzy i stukać obcasem? 8)

 

Bo moim zdaniem feministki dzielą się na dwa rodzaje. Jedne uważają, że kobiety i mężczyźni są tacy sami (albo prawie tacy sami) i dlatego powinniśmy mieć równe prawa, a drugie uważają, że jesteśmy pod wieloma względami, także w tym jak myślimy, jak funkcjonujemy w społeczeństwie - dość różni i dlatego kobiety powinny mieć lepsze prawa ;) gwarantujące im szacunek przede wszystkim w sferze zawodowej i publicznej, a także odpowiednią pomoc od państwa w wychowaniu dzieci - oto mój cały feminizm.

 

A co do drugiego - na poważniej: tak, martwi mnie jedno i drugie. Nie wiem czy byłabym dobrą matką i nie wiem czy ten świat jest taki fajny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

edukują społeczeństwo co oznacza dyskryminacja
Ciekawi mnie, czy oprócz edukowania w jaki sposób kobiety są dyskryminowane w społeczeństwie, również edukują w jaki sposób mężczyźni są dyskryminowani ?

 

Właściwie palenie staników, chyba bardziej miało miejsce w czasie rewolucji seksualnej ;) Ale jak widać, co stulecie, to inny obyczaj :D

 

Ale teraz robią wygodne, kolorowe, z elastycznymi koronkami i sama przyjemność je nosić ;)
Czy przyjemność, to chyba bardziej zależy od tego, "po której stronie stanika" się jest i czy się go zakłada, czy zdejmuje. :mrgreen:

 

ehhh Gdyby Lublin nie rozparcelował się tak daleko, to kto wie ;)

 

myślisz, że powinnam buchać parą z nozdrzy i stukać obcasem? 8)
Wszystko zależałoby od tego z jakim wdziękiem :mrgreen:

 

Pominę kwestię tego, jak w Polsce jest z egzekwowaniem wszelkich praw, bo od razu moglibyśmy uznać temat za zamknięty i nierealny.

 

Natomiast tym razem ja rozczaruję Ciebie ;) Jak pokazuje przykład Szwecji, droga nadawania "specjalnych" praw czy przywilejów, nie jest najlepszą drogą. W Szwecji przyznano mężczyznom prawo do urlopu "ojcowskiego" (to określenie wolę bardziej niż "tacierzyński") w wymiarze czasowym bardzo zbliżonym (albo takim samym ?) do długości urlopu macierzyńskiego.

Efekt był zaskakujący - spadła liczba rozwodów... bo nie dochodziło już do kłótni między małżonkami, jakoby "siedzenie" w domu i opiekowanie się dzieckiem "nie było" pracą tak ciężką, jak praca zawodowa, nie było niedoceniania takiej pracy. A po drugie, dzięki temu prawu pracownik przestał być postrzegany przez pracodawcę przez pryzmat płci i roli biologicznej - wszystkim pracownikom (niezależnie od płci) należy się urlop w związku z narodzinami dziecka.

I osobiście uważam, że to zdecydowanie lepsza droga.

 

Podobnie nie uważam, by jedynie kobieta miała mieć prawo do decydowania o tym, czy urodzić. W pewnym stopniu (może niekoniecznie w dokładnie takim samym, jak kobieta) ojciec dziecka powinien mieć możliwość decydowania - takie jest moje zdanie.

 

Tyle tylko, że niestety nie spodziewam się, by w kraju, w którym tak instrumentalnie wykorzystuje się w polityce Katolicyzm, było możliwe wprowadzenie takiego prawa. Obym się mylił... :roll:

 

Co do kwestii Twojego postrzegania siebie jako matki. Żadne dziecko na świecie po urodzeniu nie umie czytać, więc nie będzie w stanie sprawdzić czy mama i tata ukończyli "oxfordzką szkołę rodzenia", czy też "mniej renomowaną" ;) Na poważniej: "dziecko to taki mały człowiek" - potrzebuje prawie tego wszystkiego, co duży, tylko w dostosowanej dla niego formie. Czyli potrzebuje uwagi, czułości, delikatności, zainteresowania, zrozumienia, poczucia tego, że jest kochane. Właśnie to decyduje o tym, czy dziecko ma "dobrą matkę", "dobrego ojca", a nie to jakiej firmy ma pieluchy, oliwkę, czy zabawki :!:

 

Co do świata: świata nie zmienisz. Możesz natomiast wychować dziecko na człowieka, który będzie w stanie poradzić sobie z większością trudności życiowych, a z tymi, z którymi sobie nie poradzi, będzie w stanie żyć, bez "dożywotnich" wyrzutów sumienia :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaki optymistyczny post. Co Ty właściwie robisz na tym forum? :)

 

Też wolę nazwę ojcowski. W Polsce już coś takiego istnieje (chyba) ale nie wiem czy ludzie z tego korzystają. Tylko że z tego co mi wiadomo to o urlop ojcowski "walczyły" głównie kobiety. Polacy (i Polki) mają na razie trochę zacofaną mentalność w pewnych sprawach. Właściwie prawa o równym traktowaniu kobiet w pracy, o nie pytaniu o stan cywilny i ilość dzieci oraz plany ich posiadania itd to już mamy, ale praktyka wygląda inaczej - nikt tego nie sprawdza. Ciekawe, że mężczyzn nikt o to nie pyta. O takie "specjalne" prawa kobiet mi chodzi. Lubię się nazywać "light" feministką bo to zawsze wywołuje ciekawe rozmowy, ale pewnie równie dobrze mogłabym powiedzieć że jestem humanistką po prostu :). Kiedyś (jeszcze w liceum hihi) brałam udział w happeningu pt. międzynarodowy dzień równych szans właśnie z tymi dziewczynami o których pisałam powyżej - i tu chodziło o prawa nie tylko kobiet. Chociaż czasem się z nimi nie zgadzam to cenię sobie otwartość i zaangażowanie ludzi myślących bardziej liberalnie. Mieszanie się Kościoła do polityki wkurza mnie tym bardziej że uważam się osobę wierzącą (może nie koniecznie katoliczkę ale jednak)... Koniec offtopu. Pozdrawiam! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do tematu tego wątku:

 

 

Wg mnie dojrzałość to pełne ponoszenie konsekwencji swoich czynów, a zanim coś się zrobi - świadomość co może z tego wyniknąć. Czyli dojrzałość = odpowiedzialność za siebie i swoje życie oraz zmiany jakie możemy dokonać w życiu innych.

 

Szkoda, że tylko ty napisałaś czym wg. Ciebie jest dojrzałość. Fajnie to ujęłaś i w sumie zgadzam się z tym. Co do całej tej rozprawy o dziecku, rodzinie itd to mam trochę inne zdanie. Czy 20letni chłopak, który świadomie nie chce założyć rodziny i mieć dzieci do, powiedzmy, 28 roku życia; ponieważ chce przez ten czas skończyć szkołę, popracować i odłożyć trochę kasy na przyszłość i przy okazji wyszaleć się; jest mniej dojrzały od dziewczyny w wieku lat 18 u której obudził się instynkt macierzyński i chęć założenia rodziny? Jak dla mnie to bzdura, bzdura którą wpajają nam od dzieciństwa( u mnie w rodzinie wszystkie kobiety powtarzały to sformułowanie, że dziewczyny szybciej dojrzewają niemal jak mantrę). Każdy z nas dojrzewa w swoim tempie. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Ciśnieniowcu, kiedyś się mocno zastanawiałam nad tym co to znaczy być dorosłym... :)

 

Częściowo masz rację, ale co ma na myśli młody chłopak kiedy mówi "wyszaleć się"? Z mojego doświadczenia wynika że imprezy, picie i co tydzień inna dziewczyna. W życiu się nie zgodzę, że robienie takich czy innych głupot, żeby się wyszaleć jest oznaką dojrzałości... Nie cierpię takiego zachowania, bo to jak dla mnie jest właśnie szczeniackie. Ale może po prostu mam uraz z czasów mieszkania w akademiku ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×