Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brzydota


owsik

Rekomendowane odpowiedzi

Serafe81, nie, miłość nie polega na tym, że kocham kogoś, bo on lubi to samo co ja, czy daje mi to czego ja chcę, to właśnie wzorcowy przykład egoizmu.

 

ego, zdziwiłabyś się, bo właśnie w książkach psychologicznych pisze się wprost, że to, że odczuwasz uczucie miłości do kogoś wynika z faktu, że dana osoba zaspokaja pewne Twoje potrzeby. Jak przestanie je zaspokajać to z reguły miłość się kończy. Ja sama czuję, że jest to mega brutalne nazwanie rzeczywistości, ale zastanawiam się czy coś w tym nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei kompletnie nie ogarniam jak ludzie mogą nazywać miłością relację, z której aż kipi egoizmem i nie widzieć w tym nic absurdalnego. :?

 

 

 

Chyba wszystko ma podłoże egoizmu...

Nie rozumiem więc dlaczego egoizm ma wydźwięk pejoratywny...

 

Oczywiście, jeśli powiemy sobie, że wszystko jest złe i nie ma nic dobrego na tym świecie, to nic, tylko popaść w depresję albo położyć się i umrzeć.

 

I tym się właśnie w ostatnim czasie szczególnie się zajmuję 8)

 

Tylko czy warto?

 

A dlaczego warto żyć na świecie, w którym wszystko jest złe?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, skąd wniosek, że miłość jest "bo ktoś lubi to samo co ja".
Z tego co sama napisałaś:No cóż, na tym właśnie polega miłość, że ludzie dzielą też wspólne wartości.

 

Miłość to wymiana - dajemy sobie wzajemnie to, czego chcemy, bo chcemy się wzajemnie uszczęśliwić.
Jak idziesz do sklepu i coś kupujesz, to też zachodzi wymiana, która bardzo często prowadzi do wzajemnego uszczęśliwienia klienta i sprzedawcy, a więc to jest miłość....???

 

Kocham go, więc pozwalam mu odejść,
No sama więc widzisz, że miłość wcale nie polega na tym, że ludzie dzielą wspólne wartości. Można ich nie dzielić i nadal kogoś kochać.

 

A dlaczego warto żyć na świecie, w którym wszystko jest złe?
A dlaczego warto by było żyć na świecie w którym wszystko jest dobre? a dlaczego w ogóle warto żyć?

 

Olalala, no spoko, jak dla mnie może nawet tak być, ale nie mylmy pojęć w takim razie, czy nie twórzmy ich ponad miarę. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, skąd wniosek, że miłość jest "bo ktoś lubi to samo co ja".
Z tego co sama napisałaś:No cóż, na tym właśnie polega miłość, że ludzie dzielą też wspólne wartości.

 

Jednak sprowadzenie tego do powyższego stwierdzenia jest spłyceniem i to dużym.

 

Miłość to wymiana - dajemy sobie wzajemnie to, czego chcemy, bo chcemy się wzajemnie uszczęśliwić.
Jak idziesz do sklepu i coś kupujesz, to też zachodzi wymiana, która bardzo często prowadzi do wzajemnego uszczęśliwienia klienta i sprzedawcy, a więc to jest miłość....

 

Byłabym wdzięczna, gdybyśmy nie spadali na poziom demagogii obliczonej na ośmieszenie argumentów ad personam... Chyba jasne jest, że nie o takie uszczęśliwienie chodzi. No chyba, że dla Ciebie w związku dwojga ludzi możliwe jest wyłącznie chwilowe zadowolenie, jak z zakupu nowej gry - nie mamy o czym dyskutować, bo to kompletnie różne poziomy odczuwania.

 

Kocham go, więc pozwalam mu odejść,
No sama więc widzisz, że miłość wcale nie polega na tym, że ludzie dzielą wspólne wartości. Można ich nie dzielić i nadal kogoś kochać.

 

OK, to wyszło nieprecyzyjnie. Więc może tak: żeby byłą możliwa miłość wzajemna i związek, dzielenie wartości musi być. Jeśli jedna strona chciałaby, aby druga dzieliła wartości, sądzi, że tak jest i zaczyna kochać, a okazuje się, że związek jest niemożliwy z powodów jw., miłość powoduje, że trzeba pozwolić odejść... a miłości, źle ulokowanej, wygasnąć. I szukać dalej. Na świecie jest sześć miliardów ludzi, niektórzy dzielą nasze wartości ;-)

 

A dlaczego warto żyć na świecie, w którym wszystko jest złe?

 

Naprawdę, wszystko? Nie ma ani jednej rzeczy, która sprawia Ci zwykłą, ludzką przyjemność? To pytanie retoryczne, odpowiedz sobie na nie sama.

Świat jest tym, czym go dla siebie tworzymy, owszem, możemy dostawać kopy i być w dole, ale czy pławienie się w nieszczęściu jest dobre lub chwalebne? Oczywiście każdy decyduje sam za siebie, czego chce i czasem trzeba zwinąć się w kłębek i pocierpieć. Byle nie na stałe, bo wtedy faktycznie - świat złożony z nihilistów i ludzi biernych staje się złym, pustym miejscem, bo nikomu już nie zależy, żeby czynić go lepszym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak sprowadzenie tego do powyższego stwierdzenia jest spłyceniem i to dużym.

Na czym to spłycenie polega? jeśli Ty lubisz monogamię w związku i Twój partner też ją lubi, to podzielacie wspólnie wartość monogamii, co się nie zgadza?

 

Byłabym wdzięczna, gdybyśmy nie spadali na poziom demagogii obliczonej na ośmieszenie argumentów ad personam...
Nie wiem co to jest ośmieszenie argumentów ad personam, ale przez myśl mi nie przeszło aby Cię ad personam obrażać.

 

Chyba jasne jest, że nie o takie uszczęśliwienie chodzi.
A o jakie?

 

No chyba, że dla Ciebie w związku dwojga ludzi możliwe jest wyłącznie chwilowe zadowolenie,
A jakie? wieczne? ile takich zaspokojeń doświadczyłaś? ;) ... i to mi pisze osoba, po kilku związkach... :?

 

jak z zakupu nowej gry
Niektórzy się cieszą dłużej nową grą, jak inni czasem zaspokojenia swoich potrzeb w związku. Mnie niejedna gra zaspokajała pewne potrzeby przez dobrych kilka lat i dalej by to robiła, gdy nie to, że mam teraz komp niezdatny, żeby na nim poszła.

 

OK, to wyszło nieprecyzyjnie. Więc może tak: żeby byłą możliwa miłość wzajemna i związek, dzielenie wartości musi być. Jeśli jedna strona chciałaby, aby druga dzieliła wartości, sądzi, że tak jest i zaczyna kochać, a okazuje się, że związek jest niemożliwy z powodów jw., miłość powoduje, że trzeba pozwolić odejść... a miłości, źle ulokowanej, wygasnąć. I szukać dalej. Na świecie jest sześć miliardów ludzi, niektórzy dzielą nasze wartości ;-)

Rozumiem, że pozwolić odejść, ale dlaczego miłość wygaszać? zaraz pewnie dojdziemy do "bo nie można kochać dwóch ludzi jednocześnie" i znowu się nie dogadamy. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, czy jeszcze rozmawiacie tutaj na temat wyglądu? jego związku z pojawieniem się nerwicy?

bo u mnie to było przyczyną, tzn. powodem załamania się, unikania ludzi, życia; nie znoszę mojego typu urody; staram się o tym nie myśleć, żyć, ale ciągle to do mnie powraca, ludzie nie dają mi o tym zapomnieć; poza tym mam oczy i sama widzę różnicę pomiędzy sobą a innymi laskami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, o kurde, nie wierzę kogo ja tu widzę.. :yeah: :)

 

Ale, że co? że są małżeństwem, mają legalne "skoki w bok" i dalej są razem? No przyznam, to szczena mi opadła :o

siemka @ego :-) tak, wcale sie nie kryja z tym. Obojgu to odowiada, wiec moze to jest wlasnie milosc - jezeli definiujemy milosc w sensie podzielania wspolnych wartosci w zwiazku i wspolnego trwania w nim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że koleżanki dość daleko pożeglowały w innym kierunku niż brzmi temat wątku. Przyznam, że nawet lekko się zgubiłem w waszych wywodach... I już nie wiem kto i w czym ma rację i czy ma.

 

Mam podobne odczucia.

 

Zniknął gdzieś nawet główny bohater wątku :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nosz kurczę, zniknął mój post

czy naprawdę nikt nie ma takiego problemu? z wyglądem?

weźcie mi odpowiedzcie nooooo :?

 

restless, ja też mam problem z akceptacją siebie samej, swojego wyglądu. Do tego jestem osobą dosyć wysoką jak na kobietę (175cm) i bardzo szczupłą, dla niektórych pewnie chudą. Mam problem z przytyciem, co jest dla mnie boloczką. Czasami czuję się jak kościotrup.... do tego podobam się sama sobie jak się ładnie ubiorę, pomaluję, uczeszę (tj. spędzę przed lustrem z 1h). Taka nieuczesana, bez makijażu to mam z tym problem. Generalnie wszyscy mi zawsze mówili, że mam piękne, grube wlosy, a ja ich czasami nie cierpię za to, że tak trudno się układają...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, te leniwe to przynajmniej są szczerze, nie oszukują, że są ładniejsze niż są.. .tu zatuszować, tam podmalować i już jest lala z największego brzydala. :blabla:

A jak z facetami? owsika by to pewnie bardziej interesowało. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę, wszystko? Nie ma ani jednej rzeczy, która sprawia Ci zwykłą, ludzką przyjemność? To pytanie retoryczne, odpowiedz sobie na nie sama.

 

Ja już sobie odpowiedziałam na te te pytanie wcześniej

Jednak zabawne jest to, że inni nie potrafią na to odpowiedzieć :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co w tym pytaniu, retorycznym przecież, jest trudnego?

są rzeczy, które sprawiają przyjemność, chyba, że ktoś ma jakąś bardzo ciężką depresję czy inne przykre zaburzenie, to wtedy może nie.

 

Gdzie Ty stawiasz te przecinki. :lol:

 

tam gdzie trzeba lul?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, nie no ja tam wolę jednak dopasować fryzurę do kształtu głowy, ogolić się na twarzy oraz ubrać, może nie modnie, ale schludnie i w klasycznych kolorach, a nie jakoś pstrokato.
No oczywiście, że tak, ale ja nie o tym. Nieoszukiwanie jak chodzi o wygląd, nie polega na tym, żeby być jakimś niechlujem, brudasem i śmierdziochem. Nie ma nic złego w dopasowaniu fryzury czy stroju do sylwetki. Ale jak byś sobie zaczął doklejać sobie rzęsy, malować usta, żeby wyglądały na większe i pełniejsze niż są, na twarz nakładał kilo pudru, żeby wyglądała na gładszą i symetryczniejszą niż jest, a cycnik wypychał, to już tak. Czym innym jest modelowanie istniejącego ciała, a czym innym "doklejanie" rzeczy, których się nie posiada, tak żeby wyglądały na składową część tego ciała, a przez to czyniły ciało wzrokowo atrakcyjniejszym. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co w tym pytaniu, retorycznym przecież, jest trudnego?

są rzeczy, które sprawiają przyjemność, chyba, że ktoś ma jakąś bardzo ciężką depresję czy inne przykre zaburzenie, to wtedy może nie.

 

Po prostu ludzie mają w zwyczaju rzucać hasła typu "życie jest piękne" itd ale jeśli już przychodzi o konkrety to nabierają wody w usta :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu ludzie mają w zwyczaju rzucać hasła typu "życie jest piękne" itd ale jeśli już przychodzi o konkrety to nabierają wody w usta :D

 

jak jest się sprawnym elementem kieratu, to nie ma co się zastanawiać i wywoływać lęki egzystencjalne z lasu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×