Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a problemy z tarczycą.


Nelka

Rekomendowane odpowiedzi

isj!

właśnie na usg się wybieram, wiesz tak dla pewności :?

wiesz co nie wiem jak to jest z tymi moimi włosami, ale jestem tym załamana:(

szczerze mówiąc ostatnio łykam tylko wit. C i Wit.E, olej z wiesiołka, wit. z grupy B ( to tak w kierunku nerwicy) magnezu nie mogłam łykać bo miałam straszne mdłości( Magne B6)

chyba zainwestuje w jakieś porządne minerały.

jak zrobie usg to dam znać co wyszło obyś miał racje ze to nie hashi :?

 

ps. i wcale się nie wymądrzasz, jeśłi masz wiedzę to dziel się nią bo to bardzo pomaga

Pozdrawiam Cię.Dorota

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja mam niedoczynność bo mi wyszło tsh 12,6 i mam dwa guzki to wyszlo na usg.

Od razu nie dostalam duzej dawki tylko po malu (podobno trzeba ostroznie ) teraz biore 75tke euthyroxu i jest mi duzo lepiej nawet psychicznie ale to chyba raczej zasluga xanaxu..w piatek ide do endo pokazac wyniki na przeciwciala :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam dokładnie wszystkie strony o problemach tarczycy i depresji ale martwi mnie fakt że wątek się urwał. Czy mam rozumieć że wszyscy wyzdrowieliście i przestaliście pisać? :smile:

A i teraz najważniejsze: czy nerwica może wywołać problemy z tarczycą? Co o tym sądzicie, pytam bo macie już doświadczenie z endokrynologami a ja dopiero się tam wybieram. NIgdy u siebie bym nie podejrzewała ze moge mieć z tym własnie problem, tym bardziej ze od dzieciństwa leczę się na nerwice która zmieniała swoje postacie przez lata. Z racji mojego wieku (39) jeden z lekarzy wpadł na genialny pomysł zeby zbadać mi TSH i okazało sie ze mam podwyższone. Czy to możliwe ze w wieku 7 lat, potem 18 potem 23 itd itd zawsze miałam chorą tarczycę? A leczyłam się na nerwice? Mam wrażenie - to moje odczucia - że nerwica lękowa zawsze była a tarczyca się przyplątała jako powikłanie. Myśli ktoś z Was podobnie? Że cały mój organizm jest tak rozrlegulowany po latach męczarni i psychoz, że to musiało się tak skończyć, gdzieś pier.....nąć sorry za wyrażenia ale to cud, że chodzę do pracy, mówie i myślę. A i dziecko udało mi sie urodzić co przy kłopotach z hormonami raczej powinno być niemożliwe - cud jakiś czy co.... a dodam że cała ciążę czułam się podle, zresztą tak jak teraz a teraz mam ponoć kłopoty z tarczycą. Połączenie tych dwóch chorób to jakiś żart i na pewno nie od Boga :twisted: , bo już lepszej komitywy jak nerwica lękowa z niedoczynnością tarczycy nikt nie wymyśli. :lol::lol: Powiedzcie proszę nie da się tego obejść i wyleczyć bez leków, próbował ktoś z Was innymi metodami przywrócić ład w swoim organizmie, zresetować się i zacząć od nowa? Dał ktoś temu radę? Pozdrawiam Iva

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Iva - choć mija rok z kawałkiem, powiem Ci, że tak, że nerwica (czy lękowa czy jaka inna) może być związana z chorobą tarczycy. Nie ważne, czy to nadczynność czy niedoczynność. Z tego co wiem, wiele osób z niedoczynnością cierpi na nerwicę, bądź nerwicę lękową (też się do tego grona zaliczam, niestety). Myślę, że z powodu choroby tarczycy miałaś wywołaną nerwicę. A skoro mówisz, że od dziecka masz takie stany - prawdopodobnie masz wrodzoną chorobę tarczycy. Co prawda lekarzem nie jestem, ale tak podejrzewam:)

Ostatnio (a dokładnie od 4 miesięcy) jestem w tym temacie non stop.

Od 7 lat nie miałem leczonej niedoczynnośći (z winy lekarzy, bo bujałem się od jednego do drugiego i żaden konkretnie mnie nie zdiagnozował, jeden twierdził, że nawet mogę z tego wyrosnąć) i obecnie cierpię na nerwicę, depresję i okreopne stany lękowe. Nadal poszukuję dobrego endokrynooga. Wybieram się teraz 10 maja. Zobaczymy czy w końcu zaczną dobrze mnie leczyć.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli komuś pomoże ta informacja to: Ja kiedyś leczyłam kilka lat temu niedoczynność tarczycy i miewam często stany depresyjne. Leczenie jednak w moim przypadku nie zmieniło niczego poza wynikami TSH, nastrój się pogarszał więc zaprzestałam leczenia (poddałam się).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może byłaś źle leczona?

Jak mi np. wdrożono Euthyrox N25 to po nie całych 2 miesiącach musieli mi odstawić, bo czułem się jeszcze gorzej. A po odstawieniu to uczucie jakby ktoś mi zdjął kowadło z głowy. I byłem bardziej hm. "przytomny".

Może musisz poszukać jeszcze endokrynologa. Bo mi na tym leku niby też TSH zaczęło wracać (chociaż nie całkiem) do normy. A samopoczucie nadal fatalne. Wiem od lekarza, że dopóki samopoczucie nie zacznie się polepszać, trzeba próbować leków i dawek - metodą prób i błędów. Także radził bym Ci może zmienić endokrynologa? Nie wiem.

Nie można się poddawać. Każdy ma prawo do szczęścia.

Ja też, mimo tych lęków, które są totalnie od czapy (i zdaję sobie z tego sprawę) staram się mimo wszystko myślec pozytywnie (choć łatwe to nie jest i w większości przypadków mi to nie wychodzi) i mieć tą nadzieję, że jak zacznę terapię tej tarczycy to wszystko zacznie wracać do normy. Znowu zacznę się czymś interesować, znowu sam wyjdę z domu - dalej od swojego bloku.

Nie można się poddawać :)

Na nic nigdy nie jest za późno. I trzeba o siebie walczyć.

Także, życzę powodzenia i jeszcze raz powiem: poszukaj może innego endokrynologa? Niech zmienią Ci leki. Na lekarzach trzeba wymuszać pewne rzeczy - bo to TY źle się czujesz, a skoro nadal takie samopoczucie występuje, lekarz ewidentnie źle Cię leczy.

 

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może byłam źle leczona. Brałam właśnie ten Euthyrox. A może po prostu moje samopoczucie nie ma związku z tarczycą. Póki co nie chcę już łykać hormonów. Teraz spróbuję dać sobie pomóc lekarzom od głowy a jeśli to nie pomoże.. cóż... wszystko ma swój początek i koniec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samopoczucie ma duży związek z tarczycą. A praktycznie za nie odpowiada.

Hormony sterują u człowieka wszystkim - dosłownie.

Dużo na ten temat czytałem i jeśli tarczyca nie jest odpowiednio leczona to proszki od psychiatry nic nie pomogą, bo nie jest to wina psychiki. Antydepresanty nic nie pomogą, przy niedoczynności tarczycy. Bo to wina hormonów. Także na prawdę szczerze Ci polecam poszukać lekarza ENDOKRYNOLOGA i spróbować leczyć tarczycę.

Uwierz mi, że nie można bagatelizować choroby tarczycy. Ja na sobie przekonałem się, że ten Euthyrox to jakieś gó.no. I wiem, że zaniedbana tarczyca może doprowadzić do takiego dna na jakim obecnie ja się znajduję. Nie leczyłem tego 6-7 lat (z winy lekarzy i może trochę mojej) i teraz co mam? 22 lata - chłop, nie mogę sam wyjść z domu bo mam stany lękowe, nerwica lękowa. (od 4 miesięcy taki stan mam). Ale wiem, że jeśli zacznę odpowiednio leczyć tą przypadłość to wyjdę z tego i będę żył normalnie.

 

Aa! Jeśli chodzi o choroby tarczycy najlepiej udać się do Endokrynologa TYREOLOGA - gdyż to właśnie on skupia się głównie na tym właśnie gruczole :)

 

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinnaś nadmienić u psychologa / psychiatry, że masz niedoczynność tarczycy, a oni powinni Ci coś pod tym kątem coś poradzić.

Widzisz, wiele osób idzie do tych specjalistów w przekonaniu, że dzieje się im coś pod kątem psychicznym, a zdarza się, że oni każą iść zbadać poziom TSH :) bo spory procent nerwic, depresji i innych jest właśnie z przyczyn chorób tarczycy.

 

 

Trzymam za Ciebie kciuki i nie poddawaj się:)

Dla każdego z nas życie może być jeszcze piękne :)

 

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja MIAŁAM niedoczynność, leczyłam ją i zakończyłam leczenie kiedy poziom hormonów był ustabilizowany. Potem jeszcze robiłam sobie badania czy nie wróciło i było minimalnie gorzej ale takie wahania są możliwe nawet podczas leczenia.

Bądź co bądź zamierzam powiedzieć lekarzowi psychiatrze iż leczyłam się na niedoczynność tarczycy i inne zaburzenia hormonalne oraz że 2 miesiące temu rzuciłam palenie i najpierw odczułam wielką euforię i dostałam powera a potem zaliczyłam taki zjazd z wysokości że przez prawie 2 tygodnie żyłam z nadzieją że umrę. Od tygodnia żyję już kompletnie bez nadziei żadnej, na nic.

Jeszcze się nie poddałam tak do końca bo jak widać- walczę. Ostatkami sił trzymam się swojego znienawidzonego życia.

Również pozdrawiam i dziękuję za cenne uwagi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przerwałaś leczenie po ustabilizowaniu hormonów? Pierwszy raz słyszę, że przy niedoczynności tarczycy przerywa się leczenie gdy tsh w normie. Nie jeden lekarz mi mówił (na przestrzeni lat), że jak zaczyna się leczyć czy nadczynność, czy niedoczynność to już na całe życie. I trzeba mieć cały czas pod kontrolą poziom tsh. Nie spotkałem się jeszcze z tym iż kończy się taką terapię po unormowaniu. Przyznam szczerze, że dziwne:)

A badałaś ostatnio sobie hormony?

 

No nic. Trzymaj się dzielnie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja przerwałam leczenie na własną rękę bo wtedy mój stan zdrowia ogólnie nie był najlepszy i zaprzestałam wszelkiego leczenia. Uznałam że to nie ma sensu. Nauczyłam się istnieć (bo nie można tego nazwać życiem) ze swoimi chorobami. To było kilka lat temu. Dawno już nie badałam tsh. Nie widziała powodu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to tym bardziej bym Ci polecił wizytę u endokrynologa:)

Jeśli będziesz dobrze leczona - powychodzisz z tego. Stany depresyjne miną. Jestem przekonany, że to wina hormonów. Zbyt duża zbieżność - depresja i niedoczynność :)

Od 4 miesięcy przechodzę katorgę - pod kątem psychicznym i fizycznym. Na skutek tak długiego nieleczenia mój układ nerwowy ucierpiał. 1 stycznia zaczął mi się atakiem paniki, który skończył się podwózką karetki i wizytą w szpitalu. Od tamtej pory zaczęły się stany lękowe i gorsze stany depresyjne. Momentami nie widzę sensu swojego bytu. (czy ja wiem, czy momentami? - praktycznie cały czas). Nic mnie obecnie nie interesuje, przestałem czytać książki, słuchać muzyki, a i moje wielkie plany udania się do szkoły filmowej straciły na wartości i przestały być motywacją na cokolwiek. Także, rozumiem jak to jest ciężko obcować z samym sobą.

Depresję mam od czasów gimnazjum. Wtedy właśnie padło pierwsze podejrzenie niedoczynności tarczycy. Lekarz rodzinna kazała pilnie się tym zająć - jednak w Warszawie w Centrum Zdrowia Dziecka powiedziano mi, że nie mam czym się martwić - wyrosnę z tego, że to tylko burza hormonów, jaka w tym wieku u nastolatków występuje. Potem w przeciągu kilku lat przewinęło mi si ę kilku endokrynologów - niestety, okazali się do dupy. I tak oto w wieku 22 lat wpadłem w totalne bagno. Ale rozmawiałem z endokrynologiem, powiedział mi, że te wszystkie stany lękowe, depresyjene i ciągłe złe samopoczucie fizyczne wywodzi się właśnie z tej tarczycy.

W przeciągu tych 4 miesięcy naczytałem się od groma tej tematyki, by jakoś trochę chociaż podnieść się na duchu, bo jednak obawiam się, że leki mogą mi nie pomóc (ale czytałem wypowiedź jednego psychologa, który powiedział "lęk podsuwa nam najgorsze scenariusze" - także staram się z tym jakoś walczyć). Ale to była by zbyt duża zbieżność - depresja, stany lękowe (nerwica lękowa) + cała reszta i tu niedoczynność tarczycy. Dużo ludzi ma takie objawy - choć jak poczytasz w wikipedii o niedoczynności tarczycy to masz głównie łamliwość włosów, zmianę barwy głosu, bla. bla.

Dlatego myślę, że Twój stan zdrowia też może być spowodowany niedoczynnością. Po sobie wiem, że lek Euthyrox mi nic nie dawał, może w Twoim przypadku też tak było?

Wiem, że tak cały czas kładę nacisk na te hormony i mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Ale jak czytałem jakie skutku może mieć niedoczynność tarczycy na człowieka... to na prawdę warto podjąć się tego leczenia, bo wtedy życie może nabrać sensu i będzie żyło się o wiele lepiej.

 

Pozdrawiam.

 

-- 09 maja 2011, 18:30 --

 

Teraz szperając sobie ogólnie po forum znalazłem Twój temat - Depresja, czy użalanie się nad sobą?

Jak czytam Twoje wpisy tym bardziej utwierdziłem się w tym, że to wina tej pieprzonej tarczycy.

Czytając Twoje wypowiedzi, odniosłem wrażenie, jakbym czytał sam o sobie pod koniec gimnazjum.

Także tym bardziej zalecam Ci wizytę u endokrynologa :D

 

Uwierz mi, że na prawdę warto. Euthyrox Ci szkodził, ewidentnie. Dlatego lekarz powinien spróbować z innymi lekami.

 

Polecam Ci między innymi stronkę ---> http://www.nerwica.vegie.pl/niedoczynnosc_tarczycy.html

Chociaż w internecie jak powpisujesz w googlach neidoczynność tarczycy + np. depresja, bądź inne stany jakie masz i to tym bardziej powinno Cię utwierdzić w tym, że wina leży w tarczycy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm byłam dzisiaj u lekarza i obudził we mnie sporo traumatycznych wspomnień z przeszłości. Wg niego mam Dystymię i zaburzenia osobowości spowodowane tym że za dużo kiedyś na mnie nałożono, a ja sobie z tym nie poradziłam zwyczajnie i teraz siebie winię za to i nie mogę sobie wybaczyć. Eh nie bardzo to kumam wszystko, muszę przetrawić i przespać się z jego słowami.

Tarczycę prosił zbadać też ale uważa że ona jeśli już może pogłębiać tylko mój stan ale główny problem tkwi w przeszłości niestety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwole sobie dodac dwa slowa w tym temacie.Niedoczynnosc tarczycy jest nieuleczalna i w przypadku tej choroby hormony trzeba przyjmowac do konca zycia!Zaprzestanie leczenia po tym gdy wyniki hormonalne sa juz w normie spowoduje powrot do poprzednich czyli zlych wynikow (w tym przypadku podwyzszonego TSH).

Tarczyca ma wplyw na prawidlowe funkcjonowanie komorek,przemiane materii oraz rownowage innych hormonow.Lecze sie od 10 lat i przez ten okres mialem kilka podbramkowych sytuacji z powodu niewiedzy i lekcewazenia choroby.

Podejrzewam (co potwierdzili lekarze) ze nie leczona tarczyca byla u mnie powodem uszkodzenia watroby,arytmi serca oraz wreszcie zaburzen nastroju.

W pore dostalem "zimny prysznic" od lekarzy.Nieleczona niedoczynnosc moze zakonczyc sie śpiączką a nastepnie zgonem!

 

Dopoki ktos nie ma uregulowanych spraw z tarczyca zadne inne proby leczenia nie dadza praktycznie zadnego efektu.

Po wyrownaniu hormonow zniknela mi arytmia ale reszta chorob pozostala i nic nie wskazuje na to,zeby cos sie zmienilo w tej sprawie.

 

Aha....gdy mialem TSH 8 (norma od 2.5-45) lekarze mowili ze moglo sie to zakonczyc tragicznie jezeli nie podjalbym leczenia.

 

Tak wiec sprawa tarczycy to nr1 a reszte mozna leczyc jak z hormonami bedzie juz ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady_Beznadzieja, mialem juz robione pare miesiecy temu TSH i T3 oraz T4 i nie bylo nieprawidlowosci. ale wiele objawow jakie przypisywalem nerwicy pasuje do nadczynnosci ( drżenia rąk i nog , oslabienie mięsni , piasek pod oczami , latwe męczenie sie , nadmierna potliwosc), wczoraj bylem u endokrynologa i dala skierowanie m.in na usg tarczycy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w poniedziałek na dokładne badania w tym również tarczyca. Podejrzewam niedoczynność. Większość objawów się zgadza, jestem coraz słabsza, wręcz mam wrażenie jakbym ciągła ostatkiem sił, brak tolerancji na zimno, ostatnio mocno utyłam, czasami na łokciach tworzy mi się szorstka skóra, do tego straszne osłabienie koncentracji i pamięci, wydłużenie cykli. Nie zgadza mi się tylko to, ze mam napady głodu, choć przez ostatnie dni zapominam czasami o jedzeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×