Skocz do zawartości
Nerwica.com

Od kiedy mozna mówić, że się jest z kimś w związku?


Gość Nicholas1981

Rekomendowane odpowiedzi

...A co do tej chemii: "Prof. Helen Fisher, antropolog z Uniwersytetu Rutgersa w New Jersey, ekspertka w dziedzinie badań nad ewolucją miłości romantycznej, ....

Ewolucją? Osobiście śmierdzi mi to ściemą. Geneza "miłości romantycznej" -> https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87#Konstruktywizm_spo.C5.82eczny

 

Gdzieś czytałem o hipotezie (prawdopodobnie B. Wojciszke), że jeśli zamknie się dowolną parę (obcych sobie) na ograniczonym obszarze (bezludna wyspa), to jeśli nie występują początkowe przeszkody (jak np. obrzydzenie), jest pewne, że powstanie związek.

 

Trudno dowieśc powyższej hipotezy empirycznie ze względu na wysokie koszty eksperymentu (i niewielką praktyczną wartość dowodu), ale osobiście zgadzam się z nią.

Natomiast brednie o JEDYNEJ "drugiej połówce" wywołują już u mnie odruch wymiotny. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie dziś z rana przyszła taka myśl odnośnie tematu dyskusji , że tak naprawdę związek zaczyna się dla każdego tam, gdzie zdrada( zazdrość ewentualnie). Co o tym sądzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, myślę że to kryterium z czapy :]

dla mnie nie ma sztywnej granicy, wzajemny duży wpływ, jest na pewno jednym z ważnych kryteriów, kolejne to wzajemna decyzja o byciu razem, inne na ten moment nie przychodzą mi do głowy, czas tu nie ma nic do rzeczy.

zwróćcie uwagę ze agusia popada tu w pewną sprzeczność pisze tak:

 

o byciu w związku (razem) można mówić po pięciu latach byciu razem (w związku) - czyli do tego czasu przez lata pisze sama ze byli razem (w związku).

chyba ze chce dodać jakieś nowe określenie na ten etap, np. "przejściówka":D

jednak pytamy tutaj kiedy można mówić czyli o powszechnie przyjętą ideę związku a nie prywatne użycie słowa "związek" przez agusię.

 

wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuacje:

agusia mieszka z facetem przez 3 lata, nagle jakby nigdy nic umawia sie z innym, on mówi:

- co ty wyprawiasz?!

- no o co ci chodzi, przecież nie jesteśmy jeszcze w związku

 

oczywiście ten dialog to tak pół żartem wymyśliłem ale jest to właśnie jeden z absurdów takiej postawy że związek to dopiero się liczy po xlatach mieszkania razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale wiecie o co mi chodzi, bo powiedzmy, że mam dwoje ludzi, którzy darzą się uczuciem od jakieś czasu i wiedzą o tym, że coś do siebie czują, spędzają ze sobą dużo czasu, ale jasnej deklaracji "jesteśmy razem" nie ma. I pewnego razu, jedna z tych osób widzi drugą, jak ta całuje się z kimś innym...i co? teoretycznie to te osoby mogą deklarować, że dla nich związek, jest jak się obie strony zdeklarują na bycie razem, ale czy to coś zmieni w odczuciach tych osób, na widok zastanej sytuacji?a co jest przyczyną tych odczuć jak nie podświadome uważanie tej drugiej strony już za "swoją" . Przecież gdyby to dopiero jasne powiedzenie miało rzeczywiście sprawić, że jesteśmy związkiem, to sytuacja z całowaniem z kimś innym, naszego "niepartnera", nie powinna być dla nas problemem. A jestem pewna, że dla większości ludzi będzie problemem, czy w ogóle kontynuować znajomość... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego,

jedna z tych osób widzi drugą, jak ta całuje się z kimś innym...i co?

 

w takiej sytuacji ta druga osoba nie uznawała się za zobowiązaną więc tym bardziej, chyba ze miala podejscie poligamiczne.

jednak kryterium zazdrosci jest slabe jako pojedyncze kryterium, zazdrosnym mozna byc o obce osoby nawet.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...jednak pytamy tutaj kiedy można mówić czyli o powszechnie przyjętą ideę związku a nie prywatne użycie słowa "związek" przez agusię.

Związek zdaje się być jednak na tyle osobistym zagadnieniem, że mowa o "powrzechnie przyjętych ideach" wygląda na bezprzedmiotową.

Ja się będe upierał przy indywidualnej ocenie, kiedy relacja staje się związkiem.

Warunkiem jest chyba zgodność ocen partnerów, bo nie jest związkiem, gdy jednej stronie coś się ubzdura.

Do uzyskania zgodności konieczne jest porozumienie, więc wzajemne deklaracje woli wejścia w związek.

 

...wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuacje:

agusia mieszka z facetem przez 3 lata, nagle jakby nigdy nic umawia sie z innym, on mówi:

- co ty wyprawiasz?!

- no o co ci chodzi, przecież nie jesteśmy jeszcze w związku

Hehe... dobre. W wersji hard: wpada jej facet do domu, a ona z innym w alkowie. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, a co to za różnica w sytuacji którą opisałam czy niepartner będzie się całował z kimś nam znanym czy obcym..ok, no jak będzie się całował, z naszą największą "przyjaciółką/przyjacielem" , to nas to pewnie bardziej zaboli, bo podwójnie, tylko czemu w ogóle zaboli skoro przecież nie jesteśmy wobec siebie zobowiązani do czegokolwiek? :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V,

Ja się będe upierał przy indywidualnej ocenie, kiedy relacja staje się związkiem.

Warunkiem jest chyba zgodność ocen partnerów, bo nie jest związkiem, gdy jednej stronie coś się ubzdura.

 

w pierwszym zdaniu piszesz o indywidualnej ocenie brzmi to niemal jak związek jest tym czym sobie jednostka go wymyśli, a jednak w drugim zdaniu przedstawiasz warunek wychodzący poza jednostke i o właśnie takie warunki mi chodziło, każdy związek jest inny jednak mają w sobie coś wspólnego bo gdyby były całkowicie inne to nie byłoby sensu te różne sprawy podpinać pod jedno słowo związek, można ustalić konieczne warunki po których spełnieniu można mówić o związku.

 

ego,

 

taka jest zwierzęca natura, nawet psy mogą być zazdrosne o partnerkę właściciela przykładowo :bezradny:

jednak kiedy mowa o związku ludzi rozumnych to nie może to być dyktowane instynktami dlatego zazdrość słabe kryterium, ale ciekawy pomysł :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, no , mój pies jest cholernie zazdrosny o wszystko co się rusza, a czemu ja okazuję zainteresowanie , ale i tak najbardziej o inne psy. Chyba traktuje mnie jak psa, z którym jest w związku. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zazdrość może wynikać wcale nie z tego, że się drugą osobę już uważa za swoją, tylko, że się chce z nią być (jest się zakochanym) a ona na przykład umawia się z kimś innym. Byłem w takiej sytuacji więc wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, mieszańca, ok 10 kg masy, też go bardzo lubię. Dla obcych jest bardzo sympatyczny z wyglądu, ale dużo mniej z zachowania. Zobaczyć panią uśmiechającą się do niego na ulicy, gdy jej uśmiech nagle znika z twarzy, jak pies pokazuje jej kły- bezcenne.. :mrgreen::angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U kobiet często spotykany związek to poliandria: pies, który śpi albo warczy i kot, który włóczy się po nocach. Faceci natomiast są bardziej monogamiczni, im zazwyczaj wystarcza kwoka, która gdacze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, myślę że to kryterium z czapy :]

dla mnie nie ma sztywnej granicy, wzajemny duży wpływ, jest na pewno jednym z ważnych kryteriów, kolejne to wzajemna decyzja o byciu razem, inne na ten moment nie przychodzą mi do głowy, czas tu nie ma nic do rzeczy.

zwróćcie uwagę ze agusia popada tu w pewną sprzeczność pisze tak:

 

o byciu w związku (razem) można mówić po pięciu latach byciu razem (w związku) - czyli do tego czasu przez lata pisze sama ze byli razem (w związku).

chyba ze chce dodać jakieś nowe określenie na ten etap, np. "przejściówka":D

jednak pytamy tutaj kiedy można mówić czyli o powszechnie przyjętą ideę związku a nie prywatne użycie słowa "związek" przez agusię.

 

wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuacje:

agusia mieszka z facetem przez 3 lata, nagle jakby nigdy nic umawia sie z innym, on mówi:

- co ty wyprawiasz?!

- no o co ci chodzi, przecież nie jesteśmy jeszcze w związku

 

oczywiście ten dialog to tak pół żartem wymyśliłem ale jest to właśnie jeden z absurdów takiej postawy że związek to dopiero się liczy po xlatach mieszkania razem.

 

ja nie jestem 3 lata w zwiazku tylko wiecej ;) poza tym jakby byla taka glupia zeby sie umawiac bedac w zwiazku to bym w zwiazek nie wchodzila ;) takze ta sytuacja to moze Ciebie dotyczyc -chyba z wlasnego doswiadczenia napisales :)

 

Dla 15 latków którzy raz sie potrzymaja za raczki tez sie wydaje ze sa w zwiazku ;) a pozniej ten zwiazek walnie za 2 lata po zauroczeniu i tyle bedzie z tej radosci :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, to sie wyluzuj i pisz na swoim przykładzie ;) Jakos zabrakło chyba tego wyluzowania u Ciebie... :mrgreen: Mnie takie sytuacje nie bawia ani nie smiesza ani nie bede sie luzowac -pozwalaj sobie na takie przyklady wobec swojej rodziny i sie luzuj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, było przedstawione na Twoim przykładzie bo Ty byłaś autorką tego twierdzenia, że związkiem można nazwać tylko kiedy się mieszka ze sobą 5lat.

 

no ale dobrze skoro nie masz dystansu, że nawet gdzie zaznaczyłem "hipotetyczna sytuacja", aż tak ubodło, to będę miał to na względzie i nie bede wiecej nic o Tobie pisał, ani do Ciebie. choć w dalszym ciągu nie wiem czy to brak dystansu czy po prostu nie zrozumiałaś słowa hipotetyczne, skoro zaczęłaś mi tłumaczyć, że ta sytuacja nie pasuje do Twoich realiów, gdzie nawet nie sugerowałem, że pasuje. mniejsza o to.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, nie ubodło mnie to, ale nie lubie takiego zartowania bo sama przezylam zdrade i nie zycze tego nikomu, takiego swinstwa, poza tym hipotetyczna tez by sie nie sprawdziła, bo nie zdradzilam i nie zdradze ;) nie kreca mnie skoki w bok, chociazby facet wygladal jak milion dolców, miał wielkiego jak king kong :mrgreen::mrgreen: i konto w banku wielkosci mount everestu :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×