Skocz do zawartości
Nerwica.com

wyczerpanie..


ewaryst7

Rekomendowane odpowiedzi

Droga Panno, a czytałaś moje posty? prawdopodobnie wiele wątków możesz odnieść również do siebie - proponuję przemyślenie niektórych kwestii i spróbowanie podojścia jakby z boku wszystkich spraw po to, by ocenić, co jest prawdą a co nie, co jest ważne...

To, czy jest dla nas samych ratunek - bez względu na to, co by się nie działo - zależy tylko od nas...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie - to chyba tendencja niemal absolutnie wszystkich z nas ''nerwicowców'' - do robienia tragedii z sytuacji, w których nam nie wyjdzie, nie pozwalania sobie na niepowodzenia. (zwłaszcza w leczeniu nerwicy) znam to po sobie - myśli się, jakby wszystko trzeba było zaczynać od początku, albo od jeszcze gorszego stanu.

 

BZDURA!!!

 

NIGDY nie ma tak, żebyśmy się ''cofali'' albo powtarzali to samo. Gdy już coś przeszliśmy, ZAWSZE mamy nowe doświadczenie i lepiej umiemy sobie radzić - nawet jeżeli nasz umysł ''ułatwia'' sobie interpretację, przyrównując to do zataczania kółek. Wszystko co nadchodzi jest nowe, nawet, jeżeli wydaje nam się, że zrobiliśmy po raz 507324435 ten sam błąd. Uwierzcie, pozwolenie sobie na to, że czasem nie wychodzi, to jedna z podstaw leczenia. Ba, zapewniam was - nie raz będzie źle, a nawet dużo gorzej niż teraz, może nawet gorzej niż w ogóle Wam kiedykolwiek było... Ale - co z tego? W ogólnym podsumowaniu ZAWSZE jest lepiej - za rok porównajcie swoja świadomość do tej z teraz, to samo możecie zrobić i za dwa miesiące - o ile więcej wiecie, o ile mniej macie sobie za złe, o ile więcej zrozumienia siebie. A im dalej, tym szybciej to idzie. Tylko nasze ''oczekiwania'' też rosną...

 

Trzymam kciuki, naprawdę najmocniej... Za tych których znam, jak i za tych, których poznaję dopiero podczas tej ''wymiany postów'' :) I duuużo ciepła ślę!

 

Ps.

 

Panna_ktoś, pamiętam Twoje pierwsze posty na tym forum - naprawde myślisz, że od tamtego czasu nie posunęłaś się do przodu? Tylko dlatego, że teraz jest akurat źle? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

t.w.i.l.i.g.h.t zawsze było jest i będzie źle! ja już nie mogę naprawdę mam dosyć.

moja matka wczoraj zauważyła moje pocięte ręce, chciała rozmawiać niestety nie mogłam być z nią szczera ponieważ i tak by mnie nie zrozumiała... nikt mnie nie rozumie, z jednej strony zdążyłam się do tego przyzwyczaić ale jednak nadal mnie nie to boli i nie mogę tego znieść.

przepraszam! niestety nie mogę nic innego powiedzieć ponieważ... eh nie ważne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

panna_nikt!

Zagalopowałaś się i to nieźle.

Jeśli zakładasz z góry wszystko, że jest źle, że Cię nikt nie rozumie i na dodatek nie próbujesz - to jasne że lepiej nie będzie zbyt szybko - na WŁASNE życzenie. Zastanów się kobieto co mówisz i co robisz. Zamknęłaś się w swój kokon i mimo iż Ci w nim źle nie wyjdziesz z niego i już bo nie?! STOP. Chyba nie tędy droga. Ale do tego musisz niestety też i sama dojść - nikt za Ciebie z takiego stanu Cię nie wydobęcie, nie pomoże ni trochę w momencie kiedy się zapierasz rękami i nogami....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Starasz się we wszystkim, co inni wymagają od Ciebie, a nie doceniasz wartości swoich potrzeb. A chodzenie do dobrego liceum czy wyniki nie kłóci się z dbaniem o siebie... O swoje uczucia, emocje.

 

Wiem, że nie łatwo jest z kimś porozmawiać, ale skoro Twoja mama chciała zacząć - to już coś ważnego. Nawet, jeżeli masz o niej ogromny żal o inne sprawy. Może - jeżeli czujesz, że jesteś w stanie - pomyśl, co u niej mogło powodować takie, a nie inne zachowania raniące Ciebie? Łatwiej będzie Ci dojść, jakimi reakcjami Ty ranisz Ją...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaki interes bo nie bardzo zrozumiałam?

Powoli dochodze do wniosku ,czemu czuję poczucie winy ciągle..

Skoro wszyscy 'bliscy' którzy mnie otaczali od maleńkości dają do zrozumienia że wszystko jest moją winą ,to jak mogłam inaczej mysleć?

Okej może pare rzeczy było moja winą ale co z tego? To już nauczka dla mnie a nie pretekst do wyżywania sie nad słabszymi..

Panna_ktoś ,co chciałabyś osiągnąć w życiu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panna_nikt czy jesteś w stanie jednym zdaniem przekreślić wszystko co było dobrego w twoim życiu :?: Jeśli nie to nie jesteś złą osobą... Wydajesz sie być bardzo dobrą osobą... Chociaż Cię prawie nie znam... Ale wydaje mi się, że jesteś mądra, inteligentna, wrażliwa... To wszystko widać na pierwszy rzut oka.

W przeciwieństwie do takiego zera jak Ja... :(:cry::cry::cry: Ja tylko niszczę wszystko co napotkam na swojej drodze... :cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę panno że dalej tkwisz w swoim kokonie i nosa z niego wystawić nie chcesz. Każde z nas kiedyś kogoś skrzywdziło, czasami nie raz, każde z nas też coś jak to nazywasz Ty i Duran - zniszczyło. Ale to wcale nie znaczy, że wszyscy jesteśmy złymi ludżmi. Czasami nie mamy wybru by jakoś postąpić, czasami popełniamy błąd za błędem - i jest to żecz najzwyklejsza na świecie. Jeśli jest jednak coś do wyjaśnienia, naprawienia - zrobić to można jak tylko nadarzy się ku temu okazja. Jeśli czegoś naprawić nie można - trudno - stało się, ale wszystko idzie dalej, a rozdrapywać w nieskończoność przeszłości nie można. Często wydaje nam się też, że wyżądziliśmy komuś krzywdę, źle nam z tym miesiącami - a ta osoba już po kilku tygodniach zapomina o wszystkim.

Nie można tak użalać się i męczyć z każdą drobnostką, bo nie na tym życie polega - nikt nie jest perfekcyjny. Możemy ew. dążyć do perfekcjonizmu, ale też musimy sobie uświadomić, że mamy pełne prawo do niedoskonałości. Jesteśmy tylko ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Duran84, ja niszcze wszytsko, krzywdze wszytskich dlatego nie zasługuje na to żeby "żyć"

No wiesz... Teraz przesadziłaś moja koleżanko sympatyczno znana jako panna_nikt. Na pewno nie jest tak, że krzywdzisz wszystkich tych, których kochasz... I niszczysz wszystko co Ci na drodze stanie... Ja też nie niszczę wszystkiego... Rano po prostu nie miałem dobrego humoru (a kto by miał po nieprzespanej nocy z powodu własnej głupoty :P), ale teraz jak tak spojrzę na to co wszystko to widzę, że dobrze się stało tak jak się stało. Bo jakby dalej trwało to u mnie toby mogło zabrnąć za daleko... A teraz mogę sobie w spokoju odpocząć trochę od tego wszystkiego. I zająć się swoim życiem i swoimi problemami, których mam niemało :P

Kolega/Koleżanka Tornado też ma rację. My nerwicowcy i depresjoniści po prostu tak mamy, że się przejmujemy wszystkim więcej niż warto... A potem żałujemy, że z tak błachego powodu robiliśmy taką aferę.

Może to wszystko nie jest logiczne... Ale jak całkiem ochłonę to opiszę wszystko i będzie wszystko wiadomo... :)

Pozdrawiam Panno_nikt i na koniec pare słów, które powiedział ktoś bardzo mądry (nie mam zielonego pojecia kto, ale ktoś musiał, bo sam bym tego nie wymyślił Nie ma na świecie osoby zbędnej. Znaczy się takiej, która się do niczego nie nadaje...

I tego się trzymajmy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Duran84, dziękuje Ci bardzo za te słowa... ale również przepraszam bo nie mam za bardzo jak podziekować bo nie mam siły myśleć...

 

---- EDIT ----

 

Duran84, dziękuje Ci bardzo za te słowa... ale również przepraszam bo nie mam za bardzo jak podziekować bo nie mam siły myśleć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojej, znam co najmniej dwóch takich co od myslenia już "dostają do głowy". A myślenie mysleniu nierówne. Ci akurat (2 osoby które właściwie znają się tylko z widzenia) myślą za dużo o jednym, analizując sytuacje zawsze w podobny sposób. Tak bez wyciągania wniosków na przyszłość lub czasem z błędnymi ("a może nie warto żyć", "nic nie jestem wart"...). Pojaiwają sie czysto fizyczne objawy - gubienie wątku, pomieszanie myśli, bezsenność, jąkanie. Wyczerpani, bez sił do zycia, a przy tym trzymający się każdej nadziei. Gotowi do poświęceń, gdy tylko zobaczą choć najmniejsze światełko, ale szybko rezygnujący...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami wymagamy od siebie zbyt wiele... też tak kiedyś mówiłam, że samo nie minie... jednak kiedy przestawałam się koncentrować na tym, z czym sobie nie radziłam zajmując się czymś innym, okazywało się po wróceniu do sprawy, że jest ona wielce nieaktualna i że jednak minęło samo... może nie wszystko, ale wiele rzeczy, które dodatkowo przeszkadzały w radzeniu sobie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie niestety bardzo bolą wydarzenia ktore mialy miejsce kilka lat temu. wiem powiecie mi ze to nie ma sensu rozpamietywania, tyle że to naprawde strasznie boli(dlatego psychiatra kazala mi isc na terapie. cd wyczerpania to nie moge sie pozbierac... o skupieniu juz wogule nie ma mowy. na lekcjach myla mi sie znaczenia najprostrzych wyrazow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×