Skocz do zawartości
Nerwica.com

witam.


etrosq

Rekomendowane odpowiedzi

witam, jestem bartek, przybywam tu głównie po to, żeby rzucić trochę światła na parę spraw i być może upewnić w moich przekonaniach. ;) pochodzę z Krakowa, jako zapełniacz czasu przyjąłem sobie rolę kibica/kibola/huligana(jak kto woli, oczywiście nie ganiam z maczetami i tak dalej), na takiego też mogę wyglądać, ale szczerze nie kręci mnie to, czasami myślę, że to tylko taka podświadoma maska. do moich zainteresowań należą - muzyka, książki(głównie kryminały(między innymi sherlock holmes) czy fantasy skierowane ku postapokaliptyce(ulubiona - Metro 2033/2034 wraz z Uniwersum) i filmy(głównie thrillery psychologiczne(ulubiony - Stay/Zostań) i tak jak z książkami postapokaliptyka(niech będzie ten Postman) , czasami sport(nieraz chodzę na treningi kick-boxingu), zapewne coś by się tam jeszcze znalazło, ale to mało ważne skoro nie przychodzi mi do głowy. mam 17 lat, chodzę do technikum na kierunek obslugi turystycznej, niezły miks co nie? hehe. o mnie, to chyba tyle i teraz nie wiem, czy tutaj powinienem opisywać moje "rozterki" czy w jakimś przypisanym do tego dziale? jak ktoś odpowie, to wtedy wszystko poopisuje, nie chodzi o to, że nie czytalem regulaminu, czy coś, ale na forum widziałem działy bardziej skierowane do osób którym już "coś" zdiagnozowano i zmyliło mnie to, że część osób w tym dziale mieściło swoje, czy ja wiem, "przemyślenia".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

edit.

nie zwróciłem uwagi na jeden temat, teraz go doczytałem więc, opiszę co mi tam leży w głowie.

4 lata temu, miałem dla jednych cięższe dla innych lżejsze przeżycia, po części związane z narkotykami, kradzieżą, złym towarzystwem. czyli mając 13 lat, wpadłem po uszy. rok później, czyli kiedy miałem lat 14, ojciec dokonał tzw. zdrady, czyli, wydał mnie i kilku kumpli na policji, od tamtego czasu(?) zaczęło się dziać coś, co chyba nie powinno. po pierwsze, panicznie bałem się tego co inni myślą, mówią a z tego powodu odciąłem się od wszystkich i od wszystkiego na 3 miesiące (czerwiec + wakacje), powyłączałem telefony, wszystkie tam profile, konta, gry, komunikatory - wyłączone. siedziałem w domu, nie wychodząc nigdzie, rozmawiając tylko czasami z członkami rodziny. później nadszedł wrzesień, powiedziałem sobie - "jestem silny, dam sobie rade, co mogą mi zrobić?" no i wyszedłem, rozpoczęcie roku, wszystko ładnie, gładko, ale wtedy już tak jakby czułem na sobie wzrok innych, myśląc, że oni o wszystkim wiedzą, że myślą, że to ja, że przeze mnie były sprawy w sądzie. nie zwracałem uwagi, dalej znajomi tych, którzy padli "ofiarami mojego ojca" podawali mi dłoń, nieraz zamieniłem z nimi słowo. chodziłem tak do szkoły, dzień w dzień czując stres, strach, lęk, że mnie dopadną, że patrzą, że wiedzą, że mówią. dopiero pół roku później, zaczęły się schody, łapanki, wytykanie palcami, wyzywanie, bójki(nieraz nie powiem, przezemnie, bo nie wytrzymywałem napięcia), aż do końca roku szkolnego. wakacje - w końcu, poznałem paru chłopaków, znali tamtych, ale nawet mnie z nimi nie wiązali, od czasu do czasu paliłem sobie z nimi jointa, po paleniu czułem się zawsze jakby patrzyli na mnie i mówili coś między sobą, jakby wskazywali mnie palcami i planowali coś etc. wracając do tematu, w końcu dowiedzieli się co i jak. nie murowałem się już w domu, było to w zasadzie bez sensu. już nic takiego strasznego się nie działo. nadszedł znów ten wrzesień, wtedy wszystko zaczęło się komplikować. osoby z którymi miałem zawsze normalny kontakt, zaczęły mi się wydawać jakieś dziwne, wrogie, nie wiem, jakby wszyscy coś knuli, jakby zbierali informacje, o tym, którędy chodzę, gdzie chadzam do sklepu, na które godziny mam szkołę i o której wracam, miałem dziś już bezsensowne podejrzenia o tym, że pewnego dnia po prostu wszyscy wyjdą naprzeciw mnie, dosłownie i w przenośni. przestałem wychodzić, gadać z ludźmi, wynikł jeden fartowny incydent, pobiłem się z jednym kolesiem który mnie opluł na terenie szkoły, widać było, że z jego winy, więc przyznali mi nauczanie indywidualne. potrzebowałem do tego paru opinii z poradni psychologicznej, do której uczęszczałem, tam bardzo miła babka poradziła mi psychiatrę, no to cóż wybrałem się, nie stwierdziła jasno, co mi jest, czy coś w ogóle mi jest, ale dostałem leki - Sertraline, którą pare miesięcy później odstawiłem bo zawsze jak brałem to czułem się jakby coś bardzo boleśnie stanęło mi w gardle. wszystko ładnie, zaniechałem wizyty, na moje nic mi nie było, po lekach nic sie nie zmienialo, tylko mnie po nich bolało, więc uznałem, że więcej tych durnych wizyt nie potrzebuje. później się uspokoiło, wszystko ładnie, fajnie. wrzesień, nowa szkoła, nowi ludzie i w zasadzie nowy ja - pierwsze pare dni, nieśmiały, stosunkowo miły, jak to zawsze jak nie znamy ludzi, później już w większości chamski, niemiły, opryskliwy w stosunku do innych uczniow, czasem i do nauczycieli, a oni i tak wszyscy lgnęli do mnie jak muchy do gówna. po zimie zacząłem zauważać, że na siłe unikam miejsc w których przynajmniej raz widziałem swoich dawnych wrogów/oprawców. nawet autobusy którymi zawsze jeździłem, patrzyłem na godziny i dni w których jeżdżę z nimi, a później unikałem tych kursów, wystrzegałem się tych tras, sklepów, dosłownie wszystkiego gdzie ich widziałem, co mi się z nimi kojarzyło, w efekcie przerzuciłem się na busy, które bezpośrednio jeżdżą w miejsce, do którego musiałem wcześniej tłoczyć się autobusami i tramwajami, dodatkowo pod ryzykiem, że ICH spotkam. teraz znów przestaję wychodzić z domu, przestaję rozmawiać z ludźmi, nie mam już chęci dosłownie na nic. od 4 lat ciągle odczuwam stres i lęki większe lub mniejsze, dodatkowo przestaje poznawać miejsca w których jestem codziennie, nieraz czuję się jakby to wszystko było jednym wielkim scenariuszem, filmem. czasami czuję się jakby ręka którą ruszam, nie należała do mnie. jakby ruchy nie były przypisane. nie biorę żadnych leków, ale zostały mi dwa opakowania Sertraliny i rozważam powrót do niej i ponowne wizyty u specjalisty. to chyba już wszystko.

 

-- 12 maja 2014, 21:56 --

 

dodam jeszcze, że miały miejsce awantury, których prowodyrem był ojciec, wyzywając mnie nieraz od ćpunów itd. co też mogło mieć jakiś tam wpływ na stres.

 

-- 12 maja 2014, 22:11 --

 

aha, no i mieszkam na razie sam. ojciec się "wyprowadził" a matula musiała wyjechać za granice. coprawda ktoś tu zagląda, ale jako tako siedze sam.

 

-- 12 maja 2014, 22:43 --

 

o i błąd, Sertralina to subst. nazwa leku to Setaloft.

 

-- 13 maja 2014, 16:41 --

 

jest tu ktoś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×