Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zerwana znajomość n-ty raz. Czy ją odnowić?


Gość barikello

Rekomendowane odpowiedzi

Jakoś negatywnie jestem nastawiony do leków, już o tym pisałem :P Co do bardziej psychologa nie psychiatry, myślałem o tym swego czasu, ale tak rozmawiam z niektórymi i opinie są podzielone - bardziej mnie zniechęciły głosy tych, którzy powiedzieli, że wizyty u psychologa nic im nie dały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barikello, moja siostra tez nie zrobila w pore matury, potem chodzila do liceum dla doroslych i jakos ja eksternistycznie zrobila, potem studia licencjackie a teraz ma dobra prace i wszystko ok... wiec moze tez mozesz jakos sobie poradzic? I z depresja tez warto walczyc bardziej aktywnie, wydaje mi sie...

 

A co do znajomosci, mysle ze lepiej poznawac ludzi ¨na zywo¨ inaczej jest to wlasnie tylko taka wirtualna, nieco sztuczna znajomosc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barikello,

A co do znajomosci, mysle ze lepiej poznawac ludzi ¨na zywo¨ inaczej jest to wlasnie tylko taka wirtualna, nieco sztuczna znajomosc...

 

Ja mam inne zdanie. Wirtual już na wstępie pozwala mi ocenić czy warto angażować się dalej. A poza tym z wieloma osobami (za wyjątkiem może 2 osób :P ) znam się już tak parę lat tylko przez neta i fajnie jest. hehe :P:yeah:

A stałe związki uważam w tych czasach za naprawdę trudne a czasem wręcz "Mission Imposible" wyzwanie. 8) No jeśli miałbym tak cudować jak kolega z mojego miasta, co pierw miał dziewczynę przez 8 lat, potem zakochał się w innej na 2 lata ale tamta go zostawiła a w końcu jednak ożenił się z kolejną już tak formalnie po 3 latach znajomości i wreszcie się rozwiódł co zakończyło się WIELKIM HUKIEM bo raz , że mają dziecko a dwa że ona mu straszne kwasy robi, że głowa mała (ale to już by była dłuższa historia i nie o mnie z resztą). ;)

W każdym razie jak patrzę jak się dzisiaj młodzi ludzie żrą to mimo, że sam mam już 35 lat to mi się WCALE ale to WCALE nie spieszy. :great: Cenię sobie niezależność, lubię bliskość ale też nie lubię kuli u nogi. Generalnie ufam ludziom ALE nie do końca ufam dziewczynom, co wcale z resztą nie przeszkadza mi flirtować z płcią przeciwną. To trochę jak gra kontrwywiadów hehe Z drugiej strony wychodzę z założenia, że przyjaciół należy mieć blisko ale wrogów jeszcze bliżej. :D Internet do tego się świetnie nadaje. Poza tym przez neta czerpię równie psychiczną przyjemność prowadzenia relacji tak jak i w realu no i jest wygoda, że wracasz zmęczona/y i możesz popisać z wyrka po czym fiu i zasypiasz bez konieczności mozolnego powrotu do domu. ;) I widzę nie tylko u mnie takie podejście jest w modzie bo społeczności forumowe przeżywają ostatnio rozkwit - zwłaszcza Facebook, itp. To już nie te czasy, że stało się pod trzepakiem czy gdzieś tam, no ewentualnie nie licząc spotkań pracowniczych na jakiś zakładowych imprezach ale to inna bajka. :smile: Nigdy nie lubiłem z resztą takowych spędów na siłę.

No i rozwód w internecie nic nie kosztuje. :mrgreen: Jak się komuś odwidzi to chociaż mam zaoszczędzony stres oglądania czyjejś twarzy i znoszenia jeszcze czyjegoś żalu do mnie czy tam krzyku. Przez neta taki opier...l za nic boli trochę mniej. Owszem, że mam też znajomych w realu ale nie tyle co w necie. Z resztą latem być może niektóe znajomości netowe przekują się w real jak tobywało już kiedyś a jak nie to też będzie nie wielki kram. :tel2:

Jeszcze apropos tych problemów o których rozmawialiście to niestety nie ma na życie prostej recepty. Warto napewno poszukiwać odpowiednich ludzi dla siebie, którzy nas zrozumieją i będzie jakaś nić porozumienia. A co do niskiej samooceny, lęków, itp to czasem pomagają na to leki a czasem przełamanie się w jakiejś sprawie. Poza tym moim zdaniem terapia to nie jest jakaś "deus ex machina", która nagle poprzełącza w nas guziki i wrócimy na właściwe tory nawet lepiej niż przed terapią. Ja uważam, ze każdy z nas ma jakieś ograniczenia, które nas ciągną w dół przez całe życie. Gdyby wszystko tak się dało w psychice naprawiać to nie byłoby osób wycofanych, umiarkowanych tylko byłyby same przebojowe z hej do przodu. WIele naszych cech charakteru determinują nasze geny i o ile osoba nieśmiała może pracować nad pewnością siebie, to o tyle niestety ale nie stanie się ona tak przebojowa jak ktoś inny komu to przychodzi bez problemu. Czasem naprawdę w życiu nie ma na coś rady i można próbować tylko nauczyć się z czymś żyć. Myślę też, że ogólne szczęście w życiu zależy od tego kogo spotykamy na naszej drodze, Jeśli będą to same fajne osoby to i nam będzie z górki a jak ciągle jakiś hejter czy insza wredota to niestety czasem ciężko wyplątać się z negatywnej matni i powtarzać sobie poztywne slogany. :blabla: Ja tam daję jakoś radę jeszcze ale no też są dni, ze mam wszystkiego dosyć ale potem są inne dni, że układa się lepiej i dzięki dobremu przyjacielowi/łce jakoś idzie się ogarnąć. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mowcie o dobrych przyjaciolach bo na koncu i.tak okazuje sie ze kazdy dba o wlasny interes..jak to dobrze ktoś ujął. Falszywcy. Amen :-P

No dlatego szybko warto poznać się na kimś, czy nie jesteśmy dla kogoś zapchaj-dziurą, że jak nie ma co robić to do nas dzwoni/pisze a tak to jak niektórzy moi znajomi to z parę dni potrafią nic nie pisać jak i z parenaście. A jak komuś to wytknę to ci powie: "A co ty nie masz co robić w życiu?" No przecież wiadomo, że każdy ma coś do roboty ale przecież nie o to kaman. Zdążyłem się już na tyle zorientować przez lata różnych znajomości, że najczęściej piszą do ciebie jak komuś jakaś bieda się przyplącze a jak OK to dla niektórych nie istniejesz. :?

Niestety barikelo ale mamy obecnie bardzo interesowne czasy i warto o tym pamiętać, ze dzisiejsze relacje międzyludzkie w dużej mierze opierają się o przysługi (drobniejsze lub większe). Nie ma już bezinteresownej przyjaźni jak kiedyś. Co prawda akurat moi znajomi przeczą tej regule bo tak sobie ich dobrałem odpowiednio, że nie muszę się o to bać ale i też zdarzyło mi się sparzyć na co niektórych.

Myślę, że dobrą radą na te czasy jest rozwijanie jakiś własnych zainteresowań a i może jakaś kasa z tego z czasem wpadnie. Warto myśleć o jakimś celu w życiu aczkolwiek w tych burzliwych czasach często wszelkie plany biorą w łeb. :roll: Ale co nie znaczy, że nie warto próbować, mimo że czasem życie wydaje nam się beznadziejne jak wszystko idzie jak po grudzie.

A tak jeszcze co do odnawiania zapomnianych znajomości to zależy czy warto je odnawiać od tego czy się kiedyś pokłóciło czy kontakt urwał się jakoś tak z czasem. A skoro się urwał to warto rozważyć dlaczego, czy może po prostu nie dogadywałem się z tą osobą i wtedy naprawdę nie warto odnawiać. Chyba, że to np minęło z 5-10 lat wtedy różnie może być ale z reguły nie wraca się już do kogoś kogo się pożegnało lub samemu zostało się pożegnanym. Nie ma chyba ZŁOTEJ reguły. Każda osoba jest z deko inna, inny jest kontekst relacji więc ciężko tak wróżyć z fusów ad hoc. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ja się czuję w kontekście każdej osoby jak zapchajdziura:P Myślę sobie 'pewnie nie ma akurat nikogo lepszego do pogadania, to się odezwał/-a'. Może takie myślenie jest spowodowane w dużym stopniu przez moje kompleksy, brak pewności siebie i tego, że mogę swoją - jakże skromną - osobą kogoś zainteresować. Ale jednak w tym byciu zapchajdziurą jest chyba sporo prawdy :? Wolę już z nikim nie mieć kontaktu, niż być dla kogoś ostatecznością. Świadomość bycia nią, nie jest dla mnie budująca, więc lepiej sobie odpuścić :]

 

To tyle, co do reszty zgadzam się z tym co napisałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barikello

Ja dlatego właśnie ostatnio pożegnałem jedno filmowe forum zainteresowań sci-fi bo czułem się tam ignorowany i z rzadka ktoś mi tam odpisywał (z resztą tutaj też jest podobnie). Sorki ale nie będę się produkował dla kogoś jak tego nie docenia i prawie nigdy nic nie odpisze. :evil: Wiem, że jakoś z wiekiem wyostrzył mi się cięty język oraz charakter ale z drugiej strony jak byłem kiedyś cichy i wycofany to było jeszcze gorzej w kontaktach a teraz jest chociaż lepiej jak dla mnie. Poza tym dostosowałem się jakby do nowych zbrutalizowanych czasów z czego moda przybywa do nas z tzw. "zachodu" choć sami się już do niego powoli zaliczamy. ;) To forum najlepiej to obrazuje jacy dziś stali się ludzie. NIe mówię, że wszyscy źli i niefajni ale tendencja wykresowa jest wyraźna ku osi X a nawet już ją zaczyna przecinać. :P Wydaje mi się, że ja jako osoba przez lata jestem dość niezmienny a jednak kiedyś lepiej mi się dogadywało z ludźmi, tak powiedzmy z 5-10 lat temu. ;) Znaczy jak pisałem to na facebooku zgromadziłem wokół siebie życzliwe mi osoby i póki co narazie to mi musi wystarczyć. :tel2: w oczekiwaniu miejmy nadzieję na lepszy czasy kulturowo-społeczne bo obecne trendy mi się nie za bardzo podobają, taki egoizm panuje i każdy tylko martwi się o własny tyłek. (nawet z rodziny kuzynostwo nie zadzwonią zapytać co słychać a tyle im kiedyś poświęcałem uwagi i pomocy) :evil: Skoro tak to dobra ja się dostosuję do obecnego egoistycznego swiata bo nie warto kopać się z koniem. Jakąś iskierkę nadziei dają mi moi znajomi na faciem choć to też takie są luźne znajomości może poza 2 czy 3 osobami a w tym 2-oma koleżankami. ;) No a poza tym moi rodzice, których bardzo szanuję choć czasem mnie wkurzają i oceniają czasem niesprawiedliwie ale zawsze mi pomogli w razie czego i wiem, że mogę na nich liczyć. To tyle i AŻ TYLE i to bardzo doceniam. :great: Trzymam kciuki barikello. Nie załamuj się i nie poddawaj nawet jeśli masz chwilowe załamania. W tych czasach trzeba być SILNYM. Ja sobie zawsze powtarzam nawet w kontekście ostatniej rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz, że skoro kiedyś ci ludzie przeżyli tam PIEKŁO na ziemii to i ja przeżyję III RP i wgl w tych czasach. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ja się czuję w kontekście każdej osoby jak zapchajdziura:P Myślę sobie 'pewnie nie ma akurat nikogo lepszego do pogadania, to się odezwał/-a'. Może takie myślenie jest spowodowane w dużym stopniu przez moje kompleksy, brak pewności siebie i tego, że mogę swoją - jakże skromną - osobą kogoś zainteresować. Ale jednak w tym byciu zapchajdziurą jest chyba sporo prawdy :? Wolę już z nikim nie mieć kontaktu, niż być dla kogoś ostatecznością. Świadomość bycia nią, nie jest dla mnie budująca, więc lepiej sobie odpuścić :]

 

Jak dlugo tak bedziesz o sobie myslal trudno i bedzie nawiazac jakas szczera, dobra relacje z kims innym

 

-- 31 sty 2014, 15:03 --

 

w oczekiwaniu miejmy nadzieję na lepszy czasy kulturowo-społeczne bo obecne trendy mi się nie za bardzo podobają, taki egoizm panuje i każdy tylko martwi się o własny tyłek. (nawet z rodziny kuzynostwo nie zadzwonią zapytać co słychać a tyle im kiedyś poświęcałem uwagi i pomocy) :evil: Skoro tak to dobra ja się dostosuję do obecnego egoistycznego swiata bo nie warto kopać się z koniem. Jakąś iskierkę nadziei dają mi moi znajomi na faciem choć to też takie są luźne znajomości może poza 2 czy 3 osobami a w tym 2-oma koleżankami. ;) No a poza tym moi rodzice, których bardzo szanuję choć czasem mnie wkurzają i oceniają czasem niesprawiedliwie ale zawsze mi pomogli w razie czego i wiem, że mogę na nich liczyć.

o rany.. nic dziwnego ze ludzie sie odsuwaja skoro masz tak roszczeniowe podejscie do znajomosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w oczekiwaniu miejmy nadzieję na lepszy czasy kulturowo-społeczne bo obecne trendy mi się nie za bardzo podobają, taki egoizm panuje i każdy tylko martwi się o własny tyłek. (nawet z rodziny kuzynostwo nie zadzwonią zapytać co słychać a tyle im kiedyś poświęcałem uwagi i pomocy) :evil: Skoro tak to dobra ja się dostosuję do obecnego egoistycznego swiata bo nie warto kopać się z koniem. Jakąś iskierkę nadziei dają mi moi znajomi na faciem choć to też takie są luźne znajomości może poza 2 czy 3 osobami a w tym 2-oma koleżankami. ;) No a poza tym moi rodzice, których bardzo szanuję choć czasem mnie wkurzają i oceniają czasem niesprawiedliwie ale zawsze mi pomogli w razie czego i wiem, że mogę na nich liczyć.

o rany.. nic dziwnego ze ludzie sie odsuwaja skoro masz tak roszczeniowe podejscie do znajomosci

:shock: A co takiego roszczeniowego widzisz w tej wypowiedzi, bo powiem szczerze, że nic takiego nie zauważam. To, że my poświecamy komuś uwagę i swój czas, a ten ktoś sam z siebie się nami nie zainteresuje nie oznacza, że my mamy pomimo wszystko kontynuować znajomość. A takie zjawisko opisuje autor posta. Ja również w ten sposób zweryfikowałam kilka swoich znajomości, które ciagnęły się tylko i wyłącznie dzięki zainteresowaniu z mojej strony. Kiedy to ja przestałam się interesować do dzisiaj nie wiem co się z tymi ludźmi dzieje i nie mam żadnych wyrzutów sumienia z tego powodu. Podobne pretensje ma jedna z moich sióstr, która jeśli chce wiedzieć co u mnie słychać dzwoni do matki i jej pyta, do mnie nie zadzwoniła NIGDY, ma natomiast pretensje, że ona mnie nie obchodzi i nie zadzwonię nawet raz w miesiącu zapytać co słychać. I nie zadzwonię, bo mnie to nie obchodzi, zapytam matki jak będę chciała się dowiedzieć. Ja nie zamierzam przed wszystkimi się "płaszczyć", okazywac zainteresowanie skoro ich strony nie ma żadnego. Każda znajomość wymaga jakiejś wzajemności w stosunkach, jednostronne kontakty to dla mnie albo głupota (ze strony osoby, która zabiega) albo wyzysk (ze strony osoby, która pozwala o siebie zabiegać jak król).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o rany.. nic dziwnego ze ludzie sie odsuwaja skoro masz tak roszczeniowe podejscie do znajomosci

Nie mam roszczeniowego stosunku ale już widzę, że się nie polubimy. Mówię o tym, że nie lubię niewdzięczników. NIkt się ode mnie nie odsuwa i mam paru fajnych znajomych ale czuję, ze z pewnością ty nią nie zostaniesz, to tyle. :pirate: A dla twojej wiadmości wczoraj odnowiłem dawną znajomość z jedną z koleżanek. Rażą mnie ogólnie twoje posty na forum i tylko przez grzeczność ci tego nie wytykałem aż do teraz.

 

A takie zjawisko opisuje autor posta. Ja również w ten sposób zweryfikowałam kilka swoich znajomości, które ciagnęły się tylko i wyłącznie dzięki zainteresowaniu z mojej strony. Kiedy to ja przestałam się interesować do dzisiaj nie wiem co się z tymi ludźmi dzieje i nie mam żadnych wyrzutów sumienia z tego powodu.

I o tym MalaMi właśnie mówię. Dokładnie tak jest.

 

. Każda znajomość wymaga jakiejś wzajemności w stosunkach, jednostronne kontakty to dla mnie albo głupota (ze strony osoby, która zabiega) albo wyzysk (ze strony osoby, która pozwala o siebie zabiegać jak król).

I nic dodać, nić ująć. ;)

 

-- 31 sty 2014, 14:58 --

 

A jeszcze Candy dla przypomnienia ci zacytuję twoją odpowiedź. Powinnaś sobie odświeżyć pamięć bo jedno zarzucasz mi a co innego piszesz gdzie indziej? hehe :P

 

No i dlatego uwazam ze bezgraniczna milosc do partnera jest lekko toksyczna i smierdzi wspoluzaleznieniem. W milosci trzeba nauczyc sie dawac ale i tez brac, stawiac granice, nie zapominac o wlasnym komfocie zeby nie zboczyc ze zdrowej sciezki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że dyskusja rozwinęła się i beze mnie, więc wiele nie będę dodawał :P

 

Candy14, wybacz ale zgodzę się z przedmówcami. Nie bądź zła za to co teraz napiszę, ale swoje 'złote rady' zachowaj dla siebie... Z tego co zdążyłem zauważyć, to z wypowiedzi userów wybierasz sobie fragmenty, które najmniej Ci się podobają i w oparciu o nie, zaczynasz kogoś krytykować. Nie za bardzo podoba mi się takie podejście z Twojej strony i wcale tu nie mówię o tym, żebyś była milsza...ale czasami warto się powstrzymać przed komentarzem, zamiast wtrącać swoje trzy grosze, które wcale nie są dobrymi radami i cennymi życiowymi wskazówkami :P Psychologiem dobrym byś raczej nie była :roll:

 

A co do reszty, na razie próbuję się nastawić na odzyskanie wiary w ludzi :smile: Może się uda, chociaż nie będzie łatwo. No i z tym zabieganiem o kogoś... ja się nie lubię narzucać. Piszę teraz z jedną osobą, ale ta znajomość chyba też się rozpadnie. Ja pierwszy nie zagadam, bo wiecznie mam nieodparte wrażenie, że się komuś plączę pod nogami. Może jeszcze nie jestem i tak gotowy na jakieś trwałe kontakty.... nawet poprosiłem admina, żeby tu usunął mój temat w wątku towarzyskim :P Chyba jednak utworzony mocno na wyrost... Prawda jest taka, że na razie nie stać mnie na zaufanie, o przyjaźni nie mówiąc bo jedno łączy się z drugim.

 

Chyba najbardziej adekwatne byłoby stwierdzenie, że szukam 'królików doświadczalnych'. Może popróbujemy przezwyciężyć swoje lęki i 'ponarzucać' się sobie wspólnie? Ale to chyba kiepski pomysł ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że my poświecamy komuś uwagę i swój czas, a ten ktoś sam z siebie się nami nie zainteresuje nie oznacza, że my mamy pomimo wszystko kontynuować znajomość.

MalaMi1001, to ze poswiecamy komus czas to jest nasz wybor wiec do kogo pretensje? Widocznie zle zainwestowalismy zainteresowanie. Mnie sie zapala czerwona lampka kiedy ktos mowi " ja sie poswiecam a oni nie" . To sie nie poswiecaj .. a oni nie musza.

Ja również w ten sposób zweryfikowałam kilka swoich znajomości, które ciagnęły się tylko i wyłącznie dzięki zainteresowaniu z mojej strony. Kiedy to ja przestałam się interesować do dzisiaj nie wiem co się z tymi ludźmi dzieje i nie mam żadnych wyrzutów sumienia z tego powodu.

I bardzo dobrze.. najwyrazniej im na tym zainteresowaniu nie zalezalo wiec po co ciagnac znajomosc?

 

Nie mam roszczeniowego stosunku ale już widzę, że się nie polubimy.

Nie mow hop. To ze mamy odmienne zdania w jakiejs kwestii nie oznacza ze mamy sie nie lubic. Slowa pisane na necie mozna odbiera na 100 sposobow... ja w ten sposob odebralam Twoje ale nie daje sobie monopolu na ieomylnosc i byc moze odebralam je blednie.

Mówię o tym, że nie lubię niewdzięczników.

Interesujesz sie kims zeby byl Ci za to wdzieczny?

NIkt się ode mnie nie odsuwa i mam paru fajnych znajomych ale czuję, ze z pewnością ty nią nie zostaniesz, to tyle.

I widzisz jak szybko oceniles MNIE. Ja pisalam o Twoim zachowaniu bo tak je odebralam... nie o Tobie bo nie mam pojecia jaki jestes .

Powinnaś sobie odświeżyć pamięć bo jedno zarzucasz mi a co innego piszesz gdzie indziej?

W zwiazku sprawa wyglada zupelnie naczej bo zyje sie z kims na codzien 24 godziny.

Nie bądź zła za to co teraz napiszę, ale swoje 'złote rady' zachowaj dla siebie...

Nie jestem zla :) a swoje zlote rady bede nadal dawac bo takie moje prawo... Twoim prawem jest sie z nimi nie zgodzic jezeli tak uwazasz i podac jak

MalaMi1001, swoje argumenty nie dotykajac mnie personalnie bo do tego prawa nie masz.

Nie za bardzo podoba mi się takie podejście z Twojej strony

Jak najbardziej masz do tego prawo i jakos bede z tym zyc :P i nadal pisac swoje zdanie bo mam do tego prawo jako user bez wzgldu na to czy Tobie sie to podoba czy nie :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14 i jest ok. Argumenty w Twojej ostatniej wiadomości do mnie trafiły i podoba mi się to, co napisałaś i jak potrafisz bronić swojego stanowiska:P Nie lubię konfliktów, zresztą nie ma powodów, by taki wystąpił :smile: Każdy ma swoje prawa, każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie i opinię, licząc się z obiekcjami drugiej strony. Wszystko jest akceptowalne, byleby zachować w tym wszystkim granice dobrego smaku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja pierwszy nie zagadam, bo wiecznie mam nieodparte wrażenie, że się komuś plączę pod nogami. Może jeszcze nie jestem i tak gotowy na jakieś trwałe kontakty...

 

barikello

Nie bój się zagadać pierwszy do kogoś . To naprawdę nic strasznego. ;) Ja bym powiedział, żę nawet lepiej mi idzie zawieranie znajomości z dziewczynami niż z kolegami. Mniej więcej jakoś mam intuicję w jakim kierunku poprowadzić rozmowę. Wystarczy słuchać kogoś i dalej rozmowa sama się układa. Ja też kiedyś byłem nieśmiały ale jakoś zacząłem się przełamywać i to bez terapii. Czasem zdarza mi się zagadać obcą dziewczynę w kinie albo np pogadać z chłopakiem z obsługi na temat filmu czy coś. Czasem jak dziewczyna jest naprawdę śliczna to mam z początku pewien stres ale nie na tyle duży żeby się nie móc odezwać. :P Wiem, że nie każdy jest na tyle otwarty co ja ale da radę nad tym pracować. Tylko trzeba próbować barikello. Nie nastawiać się z góry na umówienie się. Ja wgl nie mam takiego podejścia. Zagaduję do kogoś bo chce o czymś pogadać czy to jest chłopak czy dziewczyna. Na forum przychodzi to łatwiej ale potem jak trzeba zadzwonić i pogadać to też daję radę. Najgorzej jest się pierwszy raz zobaczyć czy usłyszeć a potem jest z górki. :smile: Mam teraz wrażenie takiego deja vu, ze już to parę lat temu kiedyś komuś już to napisałem hehe. :D No w sumie człowiek nie zmienia mimo upływu lat charakteru i całkiem możliwe, że z kimś innym już o tym pisałem. :P Powiem ci jeszcze barikello, że skorzystałem z paru porad osób, które na forum opisywały swoją terapię i mimo, że samemu nigdy nie zapalałem się do rozgrzebywania ran z przeszłości to parę metod interpersonalnych przedstawionych na forum wydało mi się dość sensowne i wypróbowałem je na sobie i zadziałało. I to z domu nie wychodząc na terapie. :lol: Miałem kiedyś koleżankę, która uczęszczała na terapię i z jej doświadczeń oraz rozmów z nią bardzo wiele skorzystałem. :great: Otwórz się ciut bardziej na ludzi a takich, którzy są wobec ciebie złośliwi i zwyczajnie się z nimi męczysz (znaczy nie nadajecie też na tych samych falach) to pożegnaj. Czasem faktycznie można się co do kogoś pomylić, dlatego trzeba dać trochę czasu danej znajomości. Nie sugeruj się mną ale ja już na początku mam pewną intuicję (po pierwszej rozmowie) czy to będzie to czy jednak NIE. Kiedyś w TV widziałem w jakimś programie na Discovery Channel, że zrobiono experyment kojarzenia par (hetero dla jasności ;) i w tym programie przy jednych stolikach siedzieli sami faceci i podchodziły do nich dziewczyny na DOSŁOWNIE MINUTĘ rozmowy i po chwili wymieniano się ze sobą miejscami i tak aż do wyczerpania systemu każdy z każdym. (mam pewne skojarzenia teraz brzydkie :lol::D ) OK dobra no i potem wszyscy uczestnicy experymentu mieli na kartkach zakreśłić z kim się najlepiej gadało. Potem wg jakiegoś tam klucza badawczego próbowano kojarzyć pary wg ich cech osobowości i wg tego kogo kto zakreślił. Potem te osoby skojarzono ze sobą na dłuższą randkę i o dziwo się okazało, że dobrze każdemu było z każdym. Znaczy badacze dobrze skojarzyli pary ze sobą. Czasem wybór naukowców stał w sprzeczności do wizualnego wyboru partnera przez ankietowanych. (znaczy kto się komu podoba). Ale to tak na marginesie. Zastanawiam się czasem jak mój wybór partnerki różniłby się od wskazań naukowców (strach pomyśleć). :P

Także trzymaj się chłopaku i się nie poddawaj. Napewno jesteś wartościowym człowiekiem , tylko musisz zacząć dawać sobie szanse. Jak wspomnę to w sumie na facie mam 20 znajomych ciągle, tyle że co jakiś czas albo ktoś z nich wylatuje albo ja wylecę od kogoś a w międzyczasie poznaję nowych. Z tym, że mam stałą grupkę znajomych, z którymi znalazłem jakąś tam nić porozumienia i jakoś się tym nie zrażam i nie płaczę za byłymi znajomymi. Jak zechcieli tak zrobili. Czasem warto kogoś przeprosić za dawne nieporozumienia sprzed paru lat bo też nie jest się ideałem i wtedy znajomość też można odnowić. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barikello, i bardzo mnie to cieszy :) Nie wykluczam ze w innych kwestiach bede sie z Toba zgadzac. Taka juz mam nature ze nie owijam w bawelne, nie tworze okraglych zdan zeby kogos nie urazic tylko wale wprost co nie znaczy, ze chce kogos obrazic. Przynajmniej jestem szczera i wiadomo czego sie mozna po mnie spodziewac ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AdrianR, może kiedyś kogoś sam zagadam :P W przeciągu lat robiłem to raczej sporadycznie... chyba tylko wtedy kiedy widziałem, że ktoś ma równie duży problem z wychodzeniem z jakąś inicjatywą jak ja.

 

Na razie jest jak jest, bo pewnie być tak musi.I tak chyba mam za dużo zaległości w swoim życiu, żeby teraz móc się w pełni zaangażować w jakieś znajomości, tak aby ktoś się nie czuł z czasem 'olany'. W sumie po części sam sobie zawaliłem sprawę a za błędy się płaci :) W ubiegłym roku z własnej winy też straciłem kumpla, bo byłem w dość głębokiej depresji :P Postanowiłem, że odizoluję się od wszystkich, skupię się na sobie a jak się uporam ze swoimi problemami to wtedy zacznę szukać znajomych. Wysłał mi sms'a po ponad miesiącu niekontaktowania się z nim. Przeprosiłem, ale powiedział 'że teraz to się mogę wypchać i życzy mi, żeby mnie kiedyś ktoś naprawdę skrzywdził'. Może to i racja. Może nie zasługuję na jakieś bliższe ludzkie kontakty.

 

Już i tak trochę zgorzkniałem przez te lata (szczególnie przez 2-3 ostatnie, kiedy się przekonywałem jak podli potrafią być ludzie), były momenty, że sam sobie wmawiałem, że nie potrzebuję nikogo...później doszło wypalenie się, niechęć do ludzi. Wszytkich zacząłem wrzucać do jednego worka - wszyscy źli i tylko liczący na realizację własnych interesów. Ale mimo wszystko, gdzieś tam jeszcze pozostało marzenie o grupce zaufanych ludzi. Nikt nie chce być sam w życiu i mimo, ze na razie czarno widzę kwestię różnych spraw w kontekście przyszłości, to trzymam się resztek jakichś nadziei :P Swoje też odpokutuję...zresztą cały czas to robię. Od pójścia do gimnazjum jestem sam, może już wystarczy... No tyle... będzie co będzie, żeby tylko było ciut lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×