Skocz do zawartości
Nerwica.com

TIANEPTYNA (Coaxil,Stablon)


Krzysztof

Czy tianeptyna pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?  

100 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy tianeptyna pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      62
    • Nie
      41
    • Zaszkodziła
      11


Rekomendowane odpowiedzi

Ja osobiście brałem już różne leki (Lexotan, Alprox, Stimuloton, Doxepin, Velafax, Chlorprothixen, Sulpiryd, Coaxil, Hydroksyzyna). I mogę jedynie stwierdzić, że tak naprawdę to stany lękowe i "dziwne" lęki pojawiły się u mnie dopiero w momencie gdy zacząłem je brać.

Jeśli chodzi o Coaxil to w dawce 2x1 powodował on u mnie pobudzenie i rozdrażnienie (musiałem wychodzić z domu i coś ze sobą zrobić). Bałem się np. gdy popatrzyłem na wysoki budynek, bałem się gdy siedziałem w domu i pomyślałem, że mógłbym wyskoczyć z samolotu na spadochronie. Momentami miałem wrażenie jakbym "leciał" do tyłu albo jakby woda w kranie powoli się lała. I nie ma w tym nic dziwnego ponieważ słyszałem już takie opinie.

Na pewno nie jest to placebo - lekarze tak "gadają" ponieważ oni sami nigdy nie brali tych tabletek. Jeśli ktoś był już na silniejszych lekach to nie ma co się oszukiwać, że to pomoże od razu. Najpierw organizm musi się oczyścić i "odreagować" poprzednie leki. Zazwyczaj jest to ciężki okres jeśli ktoś przechodzi to "na sucho".

Z własnego doświadczenia jednak wiem, że gdy już przejdzie się najgorsze to poźniej jakoś to idzie.

Coaxil może też nie pomóc wcale, albo jeszcze bardziej pogłębić zły stan zdrowia (na każdego lek działa inaczej i nie ma tu jakiegoś szablonu; to nie jest tak jak z przeziębieniem, że wszyscy "łykają" to samo i wszystkim pomaga).

Odstawienie Coaxilu też nie powinno być gwałtowne jak wszystkich leków.

Ja tylko przez 2 dni nie wziąłem rano tabletki i już miałem przykre doświadczenia. Lęki były nasilone i ogólnie źle się czułem. Gdy biorę po pół tabletki rano i wieczorem to jeszcze jakoś funkcjonuję.

Coaxil oprócz działania przeciwdepresyjnego, wyrównuje też przewodnictwo nerwowe. Jeśli więc ktoś brał różne leki tak jak ja, to ten lek teoretycznie powinien mu pomóc. Ale praktyka ma się czasami nijak do teorii. A lekarze zamiast słuchać, dają człowiekowi jak najwięcej tabletek i chcieliby żeby nikt im nie marudził, że coś mu dolega. A moje pytanie brzmi: "To od czego oni w końcu są?". Chyba nie chodzi o to, aby człowiek zapomniał jak się nazywa, tylko o to aby jakoś z tego wyjść.

 

Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uważam że od psychiki są terapeuci, ale jeśli coś zaczyna się dziać z ciałem mamy dużo różnych objawó somatycznych to terapia nie wiele pomoże , mozna nuczyć się to akceptować i wytrzymać, ale skoro jest zakłócona praca nuroprzekaźnikó to trzeba chyba wtedy iść w leki, co do coaxilu jeszcze chciałem dodac że nasiliły mi się po 2 m-cach zarzywania myśli tak zjechane ze bałem się samego siebie, po odstawieniu myśli i leki ustąpiły choć nadal są ale juz nie tak silne jak w czasie zazywania, i wnerwia mnie to bo czasem myslę że leki psują nam mózgi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1507 ja też nieraz czuję lęk przed samym sobą.

Jeśli chodzi o mnie, to pojawiło się to gdy lekarz gwałtownie odstawił mi Lexotan. W sumie wtedy to bałem się wszystkiego - całego świata, który mnie otacza. Później niecały rok brałem chlorprothixen i sulpiryd. Im dłużej to brałem, tym czułem się coraz gorzej. W końcu się "wkurzyłem" no bo ile można brać te leki, a poprawy nie ma wcale. Poprosiłem lekarkę o to, że chcę schodzić z dawek. Stopniowo zaczynałem czuć się coraz lepiej. Później była mile zaskoczona jaka jest poprawa i doszła do wniosku, że nie mam zaburzeń na neuroprzekaźnikach :D . Po takim okresie regularnego zażywania nie ma jednak cudów - coś w tej głowie zostało rozregulowane.

1507czytając twoje wcześniejsze posty doszedłem do wniosku, że u Ciebie tak jak i u mnie lekarze za dużo "nagmerali". Nie można tak "skakać" i ciągle zmieniać leków jak to niektórzy z nich robią (ja też miewałem takie "zjazdy depresyjne" nawet po odstawieniu Coaxilu).

Jeśli chodzi o Sulpiryd o którym wspominałeś wcześniej, to o ile dobrze pamiętam powoduje on zmiany hormonalne. Skutkiem długotrwałego zażywania tego leku może być: obniżenie libido, niepokój, depresja, uczucie zmęczenia, drażliwość, labilność emocjonalna (wszystko to, może oczywiście występować bez brania tego leku). Ja u siebie zaobserwowałem praktycznie wszystkie te objawy. Najgorzej było z popędem płciowym. Gdy brałem te leki to właściwie był on równy 0. Nawet gdy wcześniej byłem nerwowy tak nie było (a wiadomo, że ma to wpływ na te sprawy).

Myślę, że jest to także zasługa Chlorprothixenu. Czułem się po nim jak emeryt. Gdy wcześniej spokojnie podciągałem się na drążku kilkanaście razy, to po tym z ledwością zrobiłem trzy powtórzenia. Gdy odstawiłem lek, to po około 2 miesiącach wróciło to do normy.

Najgorsze jest dla mnie to, gdy lekarz daje najpierw coś na uspokojenie, a później na pobudzenie (Sulpiryd ma działać aktywizująco). A w praktyce sprowadza się to do tego, że człowiek stopniowo aczkolwiek regularnie wyniszcza swój organizm. Najpierw dostaje coś żeby usnąć, a później żeby był w stanie rano wstać trzeba go "reanimować". Dać mu "kopa" na cały dzień. I tak wkoło. Przecież tak nie można żyć!!!

Ja, gdy brałem chlorprothixen rano i wieczorem byłem strasznie "przymulony". Gdy ktoś mówi, że wstał rano lewą nogą, to ja z całą odpowiedzialnością mogę powiedzie, że wstawałem na czworakach :D .

Nagła zmiana porannej dawki chlorprothixenu 15mg na sulpiryd 50mg spowodowała, że czułem się jakbym był w wesołym miasteczku. Cały dzień miałem wrażenie jakbym jeździł windą, nieważne czy leżałem czy stałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a skad lekarz wiedział że nie masz zaburzeń w neuroprzekaźnikach? po czym to można poznać? jak się masz teraz leczysz się?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:38 pm ]

generalnie na psyche mi weszło po pół roku zażywania leków przeciw lękowych, myśłę że wtedy poznałem inne wcielenie lęku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście myślę, że mi też na psyche weszło. Ja do póki nie zacząłem brać jakichkolwiek leków, to miałem jedynie objawy somatyczne (typowo nerwicowe: kołatania serca, zawroty głowy, mrowienia itp.). Później dopiero zaczęły się "jazdy". Żaden lekarz nie wciśnie mi jednak "kitu", że te "jazdy" zaczęły się same z siebie. Tak nie było. A lekarze do których, chodziłem w ogóle mnie nie słuchali i nie wierzyli mi w to co mówię. Dopiero mój czwarty lekarz nie kwestionował tego co powiedziałem. Konsultowałem się jeszcze z innym psychiatrą i też nie miał wątpliwości co do moich odczuć.

Ja też poznałem inne wcielenie lęku. Zacząłem bać się rzeczy, które nigdy mnie nie przerażały, ba nigdy bym nie pomyślał że można bać się niektórych rzeczy. Uważam, że tak na prawdę te leki zamiast znosić lęki, tylko je powodują. Ale jest to tylko i wyłącznie moje prywatne zdanie. Nie mogę się odnosić do innych osób ponieważ każda osoba jest inna. Wiem tylko, że znajoma mojej mamy też zaczęła miewać lęki po odstawieniu benzodiazepin, a brała te leki na uspokojenie. Co do reszty leków to trudno mi się wypowiadać, ponieważ nie mam takiej pewności. Moje przykre doświadczenia zaczęły się właśnie od leków z tej grupy i tak to się ciągnie. Jeśli mam być jednak szczery to po innych lekach, też właściwie nie czułem się dobrze. Sam już nieraz "głupieje" co jest po czym. Za dużo tego było i za często zmieniane.

Każdy lek ma jakieś skutki uboczne (np. po lekach na nadciśnienie też można mieć duszności, ale nie wpływają one raczej na psychikę).

Wracając do koleżanki mamy, to po rocznej terapii u psychologa wyszła z tego i czuje się normalnie. Było ciężko, ale udało się jej. Ma czasami objawy nerwicowe, ale nie można powiedzieć że uniemożliwiają jej one normalne funkcjonowanie (w końcu każdy zdrowy człowiek jak się zdenerwuje to "wali" mu serce, albo ma czasami zawroty głowy i nie wynika to wcale z tego że jest chory).

 

Odnośnie neuroprzekaźników

 

Moja obecna lekarka chciała mi zrobić badanie EEG (w końcu nic z tego nie wyszło). Nie wiem dokładnie na czym ono polega. W internecie znalazłem informacje, że diagnozuje się przy jego użyciu min. głuchotę, skłonności do padaczki i zaburzenia neurologiczne. Powiedziała, że po tych wszystkich lekach które brałem nie dziwi się, że coś takiego się porobiło. Chciała chyba dowiedzieć się czy impulsy nerwowe mają prawidłowy przebieg.

Poprzednia lekarka powiedziała, że nie mam zaburzeń na neuroprzekaźnikach ale nie wiem po czym to stwierdziła. Podejrzewam, że po prostu tak sobie "chlapnęła". Nie przeprowadzała mi żadnych badań. Wtedy tak sobie myślałem, że jakbym miał coś nie tak z tymi przekaźnikami, to nie mógł bym w ogóle funkcjonować bez leków. Ale sam już nie wiem.

Myślę też, że od początku lekarka postawiła mylną diagnozę. Pewnie założyła, że mam zaburzenia na neuroprzekaźnikach. Nie pomyślała jednak że jest to skutkiem gwałtownego odstawienia benzodiazepin. Powiedziała, że jest to niemożliwe żeby było to po lekach. Ale ja i tak wiem swoje (co zresztą potwierdziło dwóch innych lekarzy psychiatrów). Gdy jeszcze raz dała mi lek z tej grupy, "uciekłem" od niej.

 

Jeśli ktoś ma siłę i chęć jeszcze dalej to czytać :D

 

Fakt jest faktem, że bez leków czułem się lepiej niż przed. Mam tu na myśli okres gdy dość długo je stosowałem (prawie rok czasu). Chlorprothixen i Sulpiryd, które dostawałem na początku znosiły mi objawy odstawienia Lexotanu. Ale później zacząłem się po nich odizolowywać od świata zewnętrznego. Żyłem w świecie własnych myśli. Zastanawiałem się dlaczego zupa, którą jem mieści mi się do "buzi". Czułem różnicę między tym jak byłem w domu, a tym jak wyszedłem na zewnątrz. Nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć. To tak jakbym odczuwał "inną atmosferę". Później gdy jechałem sam pociągiem dotarło do mojej świadomości, że jestem SAM. Od tego momentu zacząłem bać się samotności (wcześniej nigdy tak nie było). Później było już coraz gorzej.

Od początku coś mi nie pasowało w moim samopoczuciu ale nie potrafiłem tego określić. Stopniowo coś zaczęło "przedzierać" się do mojej świadomości. Zacząłem się zastanawiać nad tym co robię i właściwie po co to robię. W końcu zacząłem "czuć" swoje myśli. To tak jakbym zaplanował sobie co chcę zrobić, zanim jeszcze o tym pomyślałem. Temu wszystkiemu towarzyszyło ciągłe pobudzenie i rozdrażnienie. To zadecydowało o tym, iż postanowiłem odstawić te leki.

Po odstawieniu leków rozdrażnienie i otumanienie zaczynało ustępować. Przestałem "czuć" swoje myśli (pytał mnie o to mój drugi psychiatra, ale wtedy nie bardzo wiedziałem o co mu chodzi :shock: )

 

Co robię teraz

 

Jestem cały czas pod kontrolą psychiatry. Zacząłem chodzić na psychoterapię i czuję, że mi to pomaga. Po konsultacji z lekarzem zmniejszyłem dawkę Coaxilu (w sumie to zalecił mi on brać Cilon albo Rispen ale strasznie się boję). Jak tylko dostałem Coaxil to już ogarnęło mnie przerażenie. Ogólnie to mam straszny uraz do lekarzy i jadę do nich tylko wtedy, kiedy kończą mi się leki albo coś mnie niepokoi. Staram się wspomagać homeopatią i lekami ziołowymi: Validol, Nervendragees. Magnez też wzmacnia układ nerwowy (gdy moja mama leczyła się na nerwicę, to pomogły jej dożylne zastrzyki z glukozy i magnezu). Ostatnio staram się chociaż trochę ćwiczyć (mam na myśli wysiłek fizyczny), tak też zalecił mi psychoterapeuta.

Uważam też, że bardzo istotne jest wsparcie psychiczne (chyba najistotniejsze). Jeśli posiada się kogoś kto potrafi zrozumieć, kogoś z kim można porozmawiać o tym na co dzień. Spotkanie z psychoterapeutą to tylko mały wycinek życia. Na co dzień człowiek musi radzić sobie sam. Jeśli ma się kogoś zaufanego, albo jeszcze lepiej kogoś kogo się kocha, spędza się z nim dużo czasu. Uważam to za najlepszą terapię. Ja z pomocą tej drugiej osoby przetrwałem bardzo trudne chwile. W pewnym sensie znosiłem to wszystko też dla niej. Niestety gdy między nami źle zaczęło się układać, to wszystko się "posypało".

Ponieważ jestem osobą wierzącą, to wierzę w to że Bóg mi pomoże. Wierzę, że nie będą to ani leki, ani lekarz ani nikt inny tylko Bóg.

Wierzę w to że Ty, 1507, ja i wszyscy ludzie z tego forum dadzą sobie radę. A ja Tobie i sobie życzę tego, że przyjdzie kiedyś taki dzień gdy będzie można uśiąść spokojnie przed telewizorem ze wspomnianą przez Ciebie meliską i powiedzieć:"Jestem wolnym i szczęśliwym człowiekiem".

 

Pozdrawiam i przepraszam, że nie odpisywałem ale też nie wszystko czytam żeby się nie "nakręcać" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestesmy po jednych pieniądzach, mnie po odstawieniu leków przyszły mysli tak zjechane że szok miewam je do dziś z różnym nasileniem, a przeciez nie chce być taki jak w swoich myslach, terz jetem wierzący i podobnie jak ty wierzę że wstanę rano i poczuje to coś co da mi siłę i pęd do zycia ze kiedyś to musi się dobrze skończyć, choć tak naprawdę nie potrafię sobie tego wyobrazić, tak jak bym juz nie znał innego lepszego życia, ponieważ ostatnio jest mi ciężko, doszedłem do wniosku że po nowym roku jak wytrzymam pojadę znów do lekarza , dostałem namiar na panią profesor z Łodzii może w końcu będzie to ta osoba która mnie wyciągnie z tego, myślę że jestem w stanie pogodzić się z farmakologią ale tylko gdy da ona pozytywne rezultaty a nie słuchac lekarza który wciska mi coś i mówi że tak mam być, a ja czuje że tak ma nie być, a potem dostaje jeszcze większego kręćka, 2 lata farmakologi dały mi takie odczucia 6 m-cy uspokojenia nerwicy i ok ale później należało znaleźć drogę inną dać mi sznse na samodzielną walkę a nie wciskać że musze brac jeszcze trochę i trochę i zaczeła z tego rodzić się chyba depresja, myśli natretne dotyczące leczenia, mojego lekarza i pracy która dołozyła się do problemu nie było dnia a ni godziny w której nie poddał bym wątpliwości mojego leczenia i stanu z tym związanego ale nie miałem odwagi by przerwac leczenie. Zdecydowałem się na ten krok po dwóch latach, ale potakiej mieszance chemi móz może oszaleć, mam przerwe od marca tego roku od leków przeciw lękkowych, w miedzy czasie brałem coś na stabilizację na stroju, odstawiłem wytrzymałem m-ąc wróciłem do leczenia u kogos innego coaxilem , z dnia na dzień robiłem sie po tym leku coraz bardziej smutny nerwowy wróciły problemy z ciśnieniem spadło zainteresowanie żona odciąłem się od dzieci miałem nasilone zjechane myśli, odstawiłem we wrześniu , przeszedłem na zioła , było ciężko przez pierwze dwa tygodnie, potem się polepszało , pogarszało i tak na zmianę ale czułm że daje z tym radę że może będzie ok, niestety od tygodnia mam kryzys z dnai na dzień znów mnie dopada coraz większy spadek nastroju, wątpliwości i myśłi zjechane oraz lękliwość. Stąd moje zwątpienie. Spróbuję z tym się uporać , wytrzymać, czasem browar na chwilkę pomaga ale na zbyt krótko. A po nowym roku jak bedzie nadal nie do wytrzymania spróbuję znów leków, może jesli jedne leki posuł, to moze drugie naprawią, dlatego nie będę liczyć się z kasą pojadę do pani profesor a nie do jedynego lekarza ps. w nasym mieście u którego w przychodni średnia wieku to 60lat, może pani profesor ze swym bogadszym doświadczeniem mi pomoże. Pozdrawiam wszystkich i wesołych świąt wam życze, pełnych radości i miłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1507 myślę, że jesteś na dobrej drodze żeby z tego wyjść. Najważniejsze, że cały czas walczysz. Pójście do pani profesor z Łodzi jest na pewno dobrym rozwiązaniem. Lepiej słuchać się kogoś z większym doświadczeniem. Teraz stwierdzam, że gdybym od razu trafił do właściwej osoby nie było by tego wszystkiego. Nawet jeśli nie bierze się leków, to warto się chociaż skonsultować z doświadczonym lekarzem.

Też jestem w stanie pogodzić się z faktem, że nieraz trzeba brać leki. Ale tak jak napisałeś, tylko pod warunkiem że rzeczywiście one pomagają.

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę aby była to wreszcie ta właściwa osoba, która Ci pomoże.

 

Wesołych Świąt!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety to nie jest pani profesor ale kobietka na emeryturze lek. med.psychiatra która wielu osobom pomogła i pomaga, cieszy się b.dobrą opinia w srodowisku lekarskim ja narazie przegrywam chyba nie trafiła w lek, albo przechodzę skutki uboczne leku, normalnie tragedia. Nie wiem czy sie poddać czy brać dalej i męczyć się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

 

ja zaobserwowalam, ze na samym poczatku brania baaardzo mnie usypial ten nasz Coaxil...

Teraz mam wrazenie, ze nie dziala wcale ...

 

ALE

 

po pewnym czasie brania zauwazylam: duzo krost i krostek (od nastolatki nie mialam juz problemow takich...) na twarzy, plecach i dekolcie, bialy jezyk i poraniona mocno sluzowka i jezyk

 

Pani dr rodzinna tak zwana powiedziala, ze Coaxil mogl sie do tego przyczynic

 

poprosze o zmiane leku niedlugo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

 

Pisalam już z zapytaniem o skutki uboczne coaxilu i o bóle głowy.

 

Otóż zazywam coaxil od 2 tygodni,a od zeszlej soboty,czyli od 10 dni z dwudniową przerwa boli mnie głowa-codziennie.Przewaznie zaczyna bolec na wieczor ok 18stej,czasem do poludnia

 

Nigdy wczesniej nie mialam bólów głowy

 

Zmartwilam sie tym i poszlam do internsisty,wlasnie od niego wrocilam i on mowi,zebym odstawila na 4-5 dni coaxil bo moze to byc od tego,a jak nie to bedziemy szukac przyczyny dalej,ale ja sie bardzo boje bo juz sie nakrecilam na cos najgorszego

 

Moje pytanie jest nastepujace

 

1) Czy mozliwe jest wogole,aby po tak slabym leku jak coaxil wystepowaly bóle głowy??

 

2) Jezeli dzis juz nie zazyje coaxilu i przez kolejne cztery dni nie bede zazywala to jezeli to od leku boli głowa to kiedy powinna przestac-odrazu po zazyciu leku czy jak to jest??

 

Bardzo prosze-odpisujcie bo jezstem zalamana tym bólem głowy-mysle o okropnych rzeczach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj co do Twojego postu to nachodzi mi tylko jedna mysl a mianowicie taka iz o odstawieniu tego leku musi zadecydowac wylacznie lekarz ktory Ci go przepisal i teraz nie wiem czy to byl lekarz internista czy psychiatra ale jezeli psychiatra to musisz do niego sie zglosic.Bole glowy maja rozne pochodzenie a takze napieciowe zwiazane z nerwica,zmianami pogodowymi.byc moze pijesz zbyt malo i wiele innych przyczyn ma na to wplyw ale nie musisz wyobrazac sobie od razu najgorszego.Pozdrawiam.;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja biorę Coaxil już drugi miesiąc rano i wieczorem. Poprawa jest tak duża, że aż zaskakująca. Miałam problem z nerwicą i silną fobię szkolną. Teraz po coaxilu wszystkie moje lęki zniknęły i czuję się w miarę dobrze.

 

Tylko wraz z poprawą samopoczucia niestety nagle pojawiły się także zawroty głowy oraz zachwianie równowagi.

 

I teraz nie wiem czy to jest związane z braniem leku oraz działaniami ubocznymi czy po prostu jest to spowodowane czymś innym niezwiązanym z coaxilem.

 

Czy ktoś miał podobne dolegliwości w czasie stosowania coaxilu ?

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wam :D Ja biorę coaxil 2 miesiące. Oto mój "przepis" na coaxil: Biorę 3 tabletki dziennie. Rano budzę się w fatalnym stanie i biorę tabletkę ale mi nie pomaga, po paru godzinach biorę drugą tabletkę i robi mi się lepiej (odczuwam jakąś taką ulgę) i ten stan trwa 3-4 godziny, a potem znów jest trochę gorzej i biorę 3 tabletkę. Zauważyłam że jest nieźle kiedy nie robię dużych przerw między kolejnymi tabletkami. Wtedy jakoś ich działanie się kumuluje. Najlepiej jak biorę je co np. 4 godziny.

Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej:)

Słuchajcie. Chyba jest poprawa jeżeli tak można nazwać stan totalnego wyprania z uczuć i emocji. Troche to dziwne ale przynajmniej nie mam potwornych lęków i totalnej deprechy. Wcześniej nie mogłam pracować, mysleć, żyć a teraz w sumie w porównaniu do tego co było jest bosko. Wczoraj dokładnie minęły 2 miechy jak biorę coaxil. Od 3 tygodni biorę też chloroprotixen (półtorej tabletki dziennie - tabletka 15 mg)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

POWIEDZCIE

 

Czy jezeli zazywalam coaxil 17dni a przez ostatnich 14 zanim odstawilam boala głowa,to jak zaczne zazywac od nowa i bedzie głowa bolala,czy po jakims czasie organizm sie przyzwyczai czy juz zawsze bedzie boalala.Szlam na ten lek dobrze i jestem zalamana ze nie moge gomzazywac.Newica wrócila jak bumerang i znowu jest fatalnie :-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×