Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wszyscy się ode mnie odsuneli....


kali1995

Rekomendowane odpowiedzi

I przestalam obwiniac wszystkich wokol a zaczelam nabierac samoswiadomosci. Terapia nauczyla mnie pokory. Dzieki temu nie obwiniam mojego bylego meza bo zobaczylam rowniez wlasne bledy i zrozumialam zeby cos sie zawalilo to potrzeba dwojga.

Nie chce skopac autora ale sugeruje zeby przyjrzal sie rowniez sobie.

A co on robi złego? Czy jeśli jest on cichy i mało towarzyski, to ma na siłę udawać ekstrawertyka, by się jakimś głupolom przypodobać? Skrajny introwertyk i "fajni" kolesie, to kiepskie połączenie i zawsze będzie prowadziło do zgrzytów - na niekorzyść introwertyka.

 

Niech znajdzie sobie takich znajomych, którzy są podobni do niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, myślę, że mało go obchodzi z jaką postawą trafiłaś na terapię i co na Ciebie podziałało, bo ani on nie jest Tobą, ani Ty nim.

Takie sugestie to ja dziękuję... To wolę nie wiedzieć jak wygląda kopanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abraxas, nie wiedziałam, że jesteś telepatą. Chyba, że autor napisał Ci na prv że mało go to obchodzi.

 

 

Tu nie chodzi o kopanie, wyżywanie się, pokazywanie. Problem jest taki, że koledzy podrośli, zajęli się swoim życiem a ta biedula tkwi w tym samym.

Wyjścia są faktycznie dwa: albo coś sam zmieni (otoczenie, kolegów, siebie, whatever) albo się zachlipie na śmierć w tym użalaniu.

Użalactwo jest mega potrzebne, ale nadmiar szkodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flea, no jak dla mnie chodzi o kopanie - bo co innego napisać żeby coś zmienił a co innego pisać żeby "bidul ruszył dupę i się nie użalał nad sobą". Chyba, że nie widzicie różnicy, to może opiszcie swoje problemy i ja napiszę posta po Waszemu, wtedy zobaczycie różnicę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abraxas, zwróc uwagę na schemat.

Jeden temat- pełen empatii, dobrych porad.

Kolejny- znowu ludziska się przejęli, posty kilometrowe, pełno wsparcia.

Ale niiieeee mało. Musi być następny. Bo tak naprawdę kolega nie chce porad i rad, nie chce się zmieniać. Chce sobie pomarudzić i znaleźć w tym marudzeniu klikę, która będzie przyklaskiwać.

 

Nie mam nic przeciwko marudzeniu, nic przeciwko poradom (z niektórych sama korzystam), ale pisząc i prosząc o pomoc trzeba trochę ze swojej strony coś zrobić a nie tylko zapętlać się w swoim "ło boże jak mi źle".

Jakby ktoś chciał mu dokopać to zrobiłby to bardzo brutalnie, a na razie nie dostrzegam (może kwestia kiepskiej optyki) brutalnych aktów i przemocy. Ktoś mu w końcu prawdę wywalił. Świat dorosłych ( a rozmawiamy o dorosłym człowieku) to nie mizianie i drapanie za uszkiem.

Kolega nic a nic nie chce do przodu, bo nie wie co ze sobą zrobić. Siedzi w domu i marudzi. Najprostsze rozwiązanie i niestety najtrudniejsze do przełamania.

 

Mi osobiście nie podoba się, wyliczanie kolegów (tu wzorowo, ten ok, przyjaciele), wydaje mi się, że 18 latek ma jako tako pojęcie o przyjaźni i rozumie pewne rzeczy. A jak czytam posta to mam wrażenie, że to 13 latek pisze. Ten się zmienił, ten poszedł gdzie indziej, a on się dziwi temu światu z otwartymi ustami "o co chodzi?". Kolegów nie ma się na wyłączność, mogą iść gdzie chcą i zadawać się z kim chcą.

Dodatkowo za bycie cichym, sympatycznym i grzecznym ze szkoły się nie wyrzuca, czy może się mylę i to źli i niedobrzy nauczyciele się zacięli na niego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet się dowiedziałem że mam 13 lat, no ciekawe bardzo, kurwa -.-

 

Ja próbuję wyjść do ludzi. Kiedyś to ogólnie odwaliłem akcje która nigdy mi się nie zdarzyła...

 

Pojechałem sobie do Warszawy, sam liczyłem że coś ciekawego zobaczę, że może zacznę pytać ludzi o drogę, cokolwiek. Skończyło się, że siedziałem sam jak palec przez 5 godzin na dworcu, bo usprawiedliwiałem się tym.. a to musze odpocząć, coś zjeść, ogarnąć pociąg powrotny...

Poszedłem sobie do ZT i tam kolejne 2 godziny. Później pałac, starówka i pojechałem do domu. chciałem przeżyć fajną przygode, ta..

 

W swoim mieście tez probuję wychodzić sam ale nie umiem zagadać do jakiejś obcej osoby...

mam też pewien problem i chorobę która może mi odebrać życie i też samo to że nie mam pewności jak i ile będę żył mnie dobija

ze szkoł mnie wyrzucili za całą masę nie obecności a nie chodziłem do niej bo nie podpasowałem ludziom tam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flea, powiem jedno: jak czytam Was w tym temacie to się bardzo cieszę, że nie opisałam na forum swoich problemów. Bo taki kop w tyłek na pewno by mnie nie uzdrowił, a jedynie dobił.

 

kali1995, to widać masz duży problem w kontaktach z ludźmi, skorzystaj z pomocy terapeuty, bo ani dzięki forum ani na własną rękę wiele nie zmienisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×