Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Keji, kurde, jak ja Ciebie rozumiem... Całe liceum przechodziłem to samo. Skończyłem na zaocznym, no bo się nie dało (zresztą moje zajebiste perypetie można poczytać w tym temacie w postach z roku 2008 i chyba też 2009 ;)). Dlatego szacun za to, że w ogóle dajesz radę! Pozdrawiam i 3mam kciuki mocnooo! :)

 

Dzięki :* No daję, od wielu lat. Ale na wsparcie czy pomoc nie można tu liczyć, chyba dopiero jak sfiksujesz i przyniesiesz tryliard papierów od psychiatrów. Będzie ciężko, ale trzeba dać radę. Z jednej strony boję się jakiegoś momentu takiego załamania, że wreszcie ktoś by zobaczył, iż coś jest poważnie nie tak, z drugiej chciałabym go. Najpiękniejsze lata życia mi się marnują przez nerwicę i najważniejsze decyzje są podejmowane pod jej wpływem ;)

 

Pozdrawiam wszystkich srających w portki przed kolejnymi miesiącami :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze 3 dni.

Będzie dobrze jakoś wytrzymamy :D

Najprawdopodobniej jutro idę zapisać się do zaocznego liceum, a co mi tam. Najwyżej...

Wato by było jednak po 7 latach od rozpoczęcia zrobić to w końcu :smile odebrać ten pieprzony dyplom maturalny

 

Najpiękniejsze lata życia mi się marnują przez nerwicę i najważniejsze decyzje są podejmowane pod jej wpływem ;)

 

Keji. Najpiękniejsze lata to się zaczynają wtedy, gdy na swoją zabawę możesz sama zarobić - wierz mi!

U nas w kraju (ale chyba wszędzie) panuje kult beztroskiego czasu do 18/19. Tymczasem prawda jest taka, że dla mało kogo są to udane czasy :smile:

Nie tylko nerwicowo-depresyjni "fobiści" mają przesrane w tym okresie.

Też miałem takie loty, iż biadoliłem o tym jak tracę młodość, ba całkiem niedawno jeszcze jęczałem, że "straciłem lata"... Iluzja... ciągłe ograniczenia, brak większej kasy, niepewność wszystkiego, buzujące hormony itd.

Za pięć lat spojrzysz na te lata inaczej.

 

Adam_S również pozdrawiam. Swego czasu pisałeś do mnie na gg jak sobie przypomnę.

Zaocznie czy nie, ale jakoś udało Ci się skończyć szkołę średnią i to jest ważne. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mija piąty dzień kiedy nie ma mnie w szkole..boje się tam iść,rano nie mam siły wstać i się zmusić..

Wcześniej pisałam o lęku przed ludźmi..

Czy jest jakiś sposób,żeby się z tego wyleczyć?? Czy ktoś am podobne doświadczenia do moich??

Zaczęłam terapię na DDA,ale na razie mam problem,żeby wstać rano..Nie funkcjonuje od rana..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maria06, fajnie że chodzisz na terapię i chcesz znowu cieszyć się życiem. Lecz musisz wiedzieć, że terapia to przede wszystkim praca nad sobą, to od siebie musisz wymagać i to dużo aby wrócić do normalności. Wierzę, ze Ci się uda, myśl po prostu pozytywnie a na pewno osiągniesz cel :D . Trzymam za Ciebie kciuki :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamy. Ja od sześciu lat chodzę do szkoły z narastającą emetofobią, nerwicą lękową z okropnymi napadami paniki, epizodami depresyjnymi i lękiem przed ludźmi (właściwie paraliżującym strachem, iż powtórzą się znane mi przez całe życie sytuacje związane z prześladowaniami). Nie wiem jak z wyleczeniem, osobiście mam na to raczej negatywne spojrzenie, można jednak nauczyć się zdrowego podejścia do tego i panowania nad sytuacją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

W gimnazjum miałam problemy z rówieśnikami z klasy. Gnębili mnie psychicznie, bałam się chodzić do szkoły. Próbowałam przez to popełnić samobójstwo. Dostałam nauczanie indywidualne (najpierw na drugie półrocze II klasy, później na całą III). Teraz zaczęłam pierwszą klasę liceum w normalnym trybie. Jest źle, gorzej niż wtedy, kiedy mnie gnębili. Każdego dnia w szkole jest mi niedobrze, wymiotuję, trzęsą i pocą mi się ręce. Ja już tak dłużej nie mogę, bardzo chciałabym mieć znowu indywidualne... W poniedziałek wybieram się prywatnie do psychiatry. Nie wiecie może, czy psychiatra prywatnie może wystawić mi zaświadczenie o potrzebie nauczania indywidualnego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam od wtorku zaczynam terapię, raz w tygodniu z psychologiem + raz na miesiąc psychiatra. Jestem bojowo nastawiona i zrobię wszystko by tylko wyzbyć się fobii. Jestem w 1 liceum. Dowiedziałam się że moja terapia będzie trwać rok, może dłużej. To mnie najbardziej przeraża, bo muszę jakoś przeżyć pierwszy rok w tej nędznej szkole. Co o tym myślicie? Jak sobie radzić? Staram się myśleć pozytywnie, że we wtorek pierwsza rozmowa, że będzie coraz lepiej, ale z kolei jak pomyślę że efekty będą dopiero po paru miesiącach strach zaczyna mnie paraliżować, zbiera mi się na płacz, już wieczorem dzień przed szkołą mam ten dziwny ucisk w żołądku i mam ochotę zwinąć się w kłębek i przeleżeć cały tydzień. Cały mój zapał do walki ze sobą znika i mam ochotę rzucić wszystko w cholerę. Jak wytrzymać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze dwa tygodnie szkoły były genialne. Byłam pełna zapału, nadziei, że w końcu to wszystko przeszło. Chodzę do psychologa, i naprawdę mi to pomaga. Jednak rozmowy o przeszłości, o tragicznych momentach w moim życiu, rozwaliły mnie i teraz nie potrafię się pozbierać.

Spełniam swoje marzenia: jestem początkującą dziennikarką sportową, byłam na koncercie Coldplaya... jednak to wszystko nie daje mi siły, żeby się w sobie zebrać. Rozłożyłam się, mam gorączkę i zapalenie gardła od tygodnia. Nie cieszy mnie nawet fakt, że w sobotę mam jechać do Wisły, żeby zrobić kolejny reportaż o skokach narciarskich. A do tego wszystkiego, dołącza jeszcze strach o tatę, bo pojawiło się mnóstwo problemów z przeszłości, które mogą spowodować, że wszystko, co robił przez ostatnie 30 lat, zostanie zaprzepaszczone i zniszczone przez dziennikarzy. Boje się, i naprawdę nie wiem, jak się ogarnąć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w poniedziałek inauguracja roku a mnie już brzuch boli z nerwów.nawiasem mówiąc nie biorę leków w ogóle (!) tydzień,bo mama nie wykupiła a ja nie pospieszałam.

więc trochę wmawiam sobie,że te nerwy stąd są.

bo tak naprawdę cieszę się ze studiów.przykrywa tą radość tylko strach.ale pod nim jest nadzieja,nadzieja na zajęcie,obowiązki,poukładany dzień,jakiś cel.i chociaż "głos nerwicy" mówi mi,że nie ma z czego się cieszyć,że lepiej byłoby mi w domu,to wiem,że to fałsz.i to tak banalnie ukryty,że aż śmiać się chce :D:blabla:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim!

Znalazłam to forum, bo szukam osób które boją się...no właśnie czego? Tak z pozoru banalnej rzeczy jaką jest szkoła.

Mam 23 lata, od 6 klasy szkoły podstawowej mam zdiagnozowaną fobię szkolną. Przez cała 6 klasę i 1 gimnazjum chodziłam do psychologa i brałam leki (wtedy jeszcze pomagał mi persen...) Potem nastąpiła poprawa aż do liceum gdzie fobia wróciła ze zdwojoną siłą (znów wycieczka do mojego lekarza- terapia + leki), doszło do tego, że klasy licealne i maturę miałam w trybie indywidualnym. Po maturze myślałam, że z lękami koniec - w końcu obowiązek szkolny już mnie nie dotyczył. Jakże okrutnie pomyliłam się bo już na 2roku fobia zaatakowała ponownie. Dziś jestem po wielkich mękach po zaocznym licencjacie, na lekach (Xetanor 2tabletki po 20mg i Cloraxen 5mg), w trakcie nieustannej terapii i przed poniedziałkowym stresem...tak, ja człowiek fobia zapisałam się na studia dzienne magisterskie. W dodatku w innym mieście niż moje rodzinne. Moja terapeutka jak i lekarz uważają, że dam sobie radę. Jednak ja uważam, że nie. Żyję w tak silnym stresie, że zaczęłam uważać, że moje leki są za słabe-co zignorował mój lekarz mówiąc "każdy z moich pacjentów bierze jedną tabletkę ty jedyna dwie, więc powinno działać". Ponad to, zauważyłam, że u mnie największym problemem jest, co może wydać się dziwne "usiedzenie" tych 1.30h wykładu. Po prostu zaczynam się strasznie źle czuć, jest mi niedobrze, duszno itp. Kiedyś moja psycholog robiła mi test w którym wyszło jej, że moja nerwica to 8 w skali do 10. Nie wiem co robić, chyba potrzebowałam to komuś opisać kto choć po części zrozumie to co przeżywam. Czy odłożyć studia na czas nieokreślony i poczuć się w końcu "wolna" czy iść i przeżywać mękę każdego dnia? Takie niby błahostki dla kogoś a dla mnie to codzienna walka do... spokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ensamhet, Witaj :) Ja co prawda fobii nie mam i nie miałam, ale wiem, że najgorsze są przerwy zwłaszcza w takich przypadkach. Wybija się z rytmu i później jeszcze trudniej wrócić. Masz tylko problem szkolny czy w innych sytuacjach też to się pojawia? Słyszałam, że często fobie szkolną przenosi się później do pracy. No i najważniejsze czy podoba Ci się to co studiujesz? Wiadomo, że szkoła to przymus, ale na studia idziemy z własnego wyboru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko szkoła. Wszelkie wakacje, ferie czy weekendy to oazy mojego spokoju. A każde pojawienie się w szkole-nawet jeśli do niej nie chodzę tylko kogoś odwiedzam to stres. Czy mi się podoba co studiuję? Cóż...raczej wybór padł na kierunek tkz. "przyszłościowy"...

Dodam tylko, że mój tata miał to samo i lekarstwem okazała się praca. Chociaż nie wiem jak było by u mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ja k...a nie chcę. Trzeba będzie się naszpikować bezno, aby w ogóle przekroczyć progi zacnej szkoły. A mam tak zawalony plan, że nie wiem, na jak długo mi starczy tych tabletek w opakowaniu.

 

Znacie jakieś inne sposoby, żeby się 'wyluzować' na zajęciach i nie mieć ataków paniki ani nie mdleć ze strachu, czy nie dostać ślinotoku? Na przykład koktajl z ośmiu torebek melisy? :lol: Dajcie coś, błagam!!!

 

Socjopaci, łączmy się w bólu! Przecież tym razem wszystko może być inaczej

 

(Najgorzej, jak mi zaczyna latać twarz i nie umiem wydusić z siebie słowa, bo mam tak ściśnięte gardło i w dodatku dostaję jakiegoś szczękościsku z głupawym przepraszającym uśmiechem na twarzy, którzy wykładowcy odbierają jako ironiczny. Już nie raz się spotkałam z uwagą 'Bo ja myślałam, że pani nie zależy, a tu widzę, pani umie i zdaje, to wszystko przez ten pani wyraz twarzy na zajęciach, taki jakby pani nie obchodziło i gardziła by pani' :D )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie pomyślę,że w przyszły weekend trzeba będzie wrócić na zajęcia na uczelni,to mi się słabo robi.Tyle czasu spędzonego z dala od ludzi,a teraz na powrót trzeba się będzie do tego przyzwyczaić :hide: I zaś trzęsiawki i siedzenie z boku...

Po cichu liczę jednak na to,że w trakcie roku akademickiego trochę to zelżeje...

 

Mi się zawsze pod koniec wakacji wydaje, że tym razem będzie już w porządku, że czuję się trochę pewniej i że może teraz wszystko się odmieni. Nie nastawiam się nigdy negatywnie, tylko głęboko wierzę. A potem się zaczyna i paradoksalnie okazuje się, że jest coraz gorzej, i tak od początku liceum z każdym kolejnym rokiem edukacji - regres. Teraz też jestem pełna nadziei, a ostatecznie może skończyć się tak, że nie wysiedzę tam tygodnia, bo już całkiem dostanę do głowy. Jak byłam złożyć papiery do dziekanatu, do dostałam ataku w kolejce... :D A pojechałam z rodzeństwem, żeby mnie wspierali, bo to był okres, że nie lubiłam sama wychodzić z domu nawet na ulicę. I na nic się to wsparcie nie zdało. Myślę, że ten dziekanat może stanowić przedsmak prawdziwej przygody :D

Studiujesz zaocznie? To chyba lepiej, to tylko dwa dni w tygodniu, można to przemęczyć. A co studiujesz? Na pewno dasz sobie radę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, dasz radę studiować jeden na dziennym drugi zaoczny?To bardzo męczące,a kiedy czas na naukę.

 

Też się bałam.Na szczęście mam już pierwszy dzień za sobą.Potem powinno być łatwiej do pierwszych egzaminów-zgroza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, ja znowu mam problem z nauką,ludzi zniosę

 

Jestem mile zaskoczona dzisiejszym dniem na zajęciach pewnie dlatego,że były nas tylko dwie więc nie byłam piątym kołem u wozu tylko trzymałyśmy się razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to moja porażka..jak przeczuwałam nie dałam rady przełamać lęku przed szkoła. Widać magistra zrobię "kiedyś" zaocznie. Powiem nawet, że przez moją głowę przewinęła się myśl o skończeniu z tym wszystkim "skocz i miej spokój" eh... Rozpoczynam szukanie pracy..może tam w końcu będę żyła w "spokoju". Co prawda moja rodzina zaczyna traktować moją chorobę jako zwykłe lenistwo zapominając o tym, że przecież jedne studia już skończyłam...

 

Zauważyłam też, że wiele osób wypowiada się negatywnie odnośnie nauczania indywidualnego-ja natomiast uważam ten czas za najwspanialszy w czasach swojej nauki-traktowałam je jak coś w rodzaju korepetycji. Co prawda zajęć jest dużo mniej ale dla nas fobików stres ograniczony jest prawie do zera-przynajmniej u mnie był i chwalę ten system nauki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem po inauguracji piątkowej i mam mieszane uczucia... Boję się, ze sobie nie poradzę na studiach. Zajęcia zaczynam we wtorek, ciekawe jak to będzie...

 

Żałuję jednak, że nie przykładałem się bardziej do zwalczenia niechęci do pracy - poszedlbym na zaoczne, do weekendowych szkół jestem przyzwyczajony, więc nie byłoby żadnego problemu z takim trybem nauki... :? ale teraz to sobie mogę juz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłam też, że wiele osób wypowiada się negatywnie odnośnie nauczania indywidualnego-ja natomiast uważam ten czas za najwspanialszy w czasach swojej nauki-traktowałam je jak coś w rodzaju korepetycji. Co prawda zajęć jest dużo mniej ale dla nas fobików stres ograniczony jest prawie do zera-przynajmniej u mnie był i chwalę ten system nauki.

A co potem? W pracy czy na studiach już nikt ci bezpiecznego, mięciutkiego legowiska z dala od stresów nie zapewni. Osobiście uważam, że indywidualne paradoksalnie powinny być dla tych silniejszych osób, które skorzystają na nich, odpoczną przez jakiś czas, po czym będą miały siłę wrócić do normalnego świata, a nie zamkną się w czterech ścianach na amen.

 

Ja się pietram, z atakami dam jakoś radę na lekcji, ale totalnie sobie nie poradzę, jak mi każą czytać na głos albo przeczytać ten referat, który jest na piątek. Ale trudno, świat się nie zawali. A zresztą, EKHEM, EKHEM, taka chora jestem, nie mam głosu, proszę pani... :D Oby do osiemnastki, potem wytrzasnę jakieś dobre leki, terapię i będzie dobrze. Przysięgam sobie, że ten rok będzie ostatnim takim przesranym w całej mojej karierze szkolnej.

 

Miłego poniedziałku, misiaki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×