Skocz do zawartości
Nerwica.com

ZDRADA - Czy to dalej ma jeszcze sens?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Nigdy nie przypuszczałam, że trafię na takie forum, ale nie mam przyjaciół i nie mam komu się wyżalić a chyba tego potrzebuję.

 

Jestem od 12 lat mężatką i w zasadzie nigdy się nie kłóciliśmy, mielismy związek partnerski - znamy się jak łyse konie i nadal się kochaliśmy (tak sądzę). Zaczęło się też spełniać nasze największe marzenie zaczeliśmy budowę domu (wzięłam duży kredyt z pracy na ta inwestycję). Byliśmy bardzo szczęśliwi i podekscytowani.

W sobotę dowiedziałam się, że mój mąż mnie zdradził, wyjechał w piątek z koleżanką z pracy na noc do zajazdu a mi powiedział, że jedzie w delegację sprawdzić stan techniczny swoich wyrobów. W piątek odstawiliśmy córkę na zbiórkę na kolonię i nawet nie czekał aż odjedzie (zresztą sama go do tego namawiałam bo długa droga była przed nim a pogoda paskudna) tylko pojechał dalej. Kiedy wróciłam do domu nie mogłam się za nic zabrać nic mi się nie chciało byłam pełna niepokoju przeczuwałam, że coś złego się stanie ale próbowałam sobie to wytłumaczyć, że to zła pogoda. Mój mąż też o dziwo jak nigdy nie dzwonił do mnie, tylko ja dzwoniłam. Powiedział mi, że jest w jakimś hotelu pod Koninem ale dziwnie zapał, kiedy się zapytałam dlaczego powiedział, że wydaje mi się i że jest zmęczony i idzie spać. Następnego dnia miał jeszcze jechać do Piły i już wracać do domu. I wrócił ok. 14 jak dla mnie zaskakująco szybko powiedział, że mnie kocha i żebyśmy położyli się i przytulili, a potem mieliśmy iść do kina. Kiedy się przytuliłam znowu poczułam niepokój i zrobiłam coś czego wcześniej nie robiłam ale to było silniejsze poszłam do kuchni zajrzałam do jego portfela i znalazłam rachunek za Hoten na kwotę 200 zł trochę dużo jak za jedną, a nie jak mi wcześniej mówił, że zapłacił 120 zł. Sprawdziłam w internecie gdzie znajduje się ten hotel i wszystko było juz jasne był w zupełnie innym kierunku niż Piła. Zawołałam jego do kuchni i wprost zapytałam się gdzie był szedł w zaparte, ale ponieważ miał robić zdjęcia to powiedziałam żeby mi je pokazał, powiedział, że zawiósł po drodze do pracy ale jak chcę to możemy pojechać i mii pokaże powiedziałam, że oczywiście chcę po czym powiedziałam żeby nie kłamał, że znalazłam rachunek za hotem i żeby powiedzial mi prawdę. Popatrzył i powiedzial, że już przecież wiesz. Nawet zgadłam z kim był. Nie mogłam i nie mogę zrozumieć dlaczego. Zaczął mnie przepraszać, że nie wie dlaczego i że to był jeden jedyny raz i bardzo tego żałuje i tylko mnie kocha i chce być tylko ze mną i to był wypad tylko na jedną noc z jawną deklarację, że nic z tego nie będzie że więcej nie będzie się z nią kontaktować iże ona i tak odchodzi z pracy.

 

Kocham go ale nie wiem czy będę potrafić kiedykolwiek wybaczyć. Nie umiem sobie z tym poradzić nie wiem co mam zrobić. Od soboty spałam w sumie ok 5 godzin i cały czas płaczę. Do tego muszę siedzieć w pracy i udawać że jest wszystko ok. a łzy mi same lecą nie mogę wziąć dnia wolnego bo w poniedziałek wróciłam z 2 tyg. zwolnienia.

Może latwiej by mi przeszło gdyby to była impreza alkohol chwila zapomnienia ale to było zaplanowane parę dni wcześniej i był czas żeby się wycofać.

 

Zdobyłam numer telefonu do niej ( nie od niego nie po powiedział, że ona nie jest tak silna jak ja i to tylko jego wina). To mnie jeszcze bardziej zabolało bo ja mogłam cierpieć, ale ona nie - w moich oczach jej bronił. Powiedziałm jemu że zadzwonię do niej i powiem co o niej myślę a on miał jeszcze czelność mnie prosić żebym tego nie robiła.

Napisałam na kartce co mam jej powiedzieć ( same niemiłe rzeczy)i zadzwoniłam ale nie byłam w stanie czytać powiedziała że przeprasza i może jakoś sobie ułoźymy życie - nic więcej nie pamiętam z tej rozmowy. Wcale nie zrobiło mi się lepiej ale chciałam, żeby ona wiedziała że ja wiem i cierpię.

 

Nie wiem czy mam wybaczyć i udawać, że nic się nie stało, trwać w tym i zadręczać się czy zakończyć moje małżeństwo. Każdy dzwonek w jego telefonie powoduje ,że serce zaczyna mi szybciej walić w obawie, że to ona i dalej jestem oszukiwana.

Kupiłam PERSEN sądząc, że pozwoli mi się uspokoić ale nie pomaga. Siedzę skulona za komputerem w pracy płacząc uważając żeby nikt mnie nie zobaczył.

 

Może Wy wiecie co mam zrobić ?

 

Nie mam ochoty już żyć wszystko straciło sens.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drga desperado!

Nigdy nie byłam w twojej sytuacji, więc mogę tylko próbować zrozumieć co czujesz. Ale mam do ciebie rade! Pokaż mężowi, że potrafisz być bardziej interesującą kobietą niż tamta! Idź do fryzjera, kup sobie jakies seksowne ciuchy.... A gdy on będzie szalał za twoim punkcie ty go ignoruj. Uwierz mi, że nic tak nie drażni facetów jak seksowna kobieta w zasięgu ręki której nie można mieć!

Ja na twoim miejscu nie kończyłabym tego małżeństwa. Daj wam jeszcze jedną szanse, ale najpierw pokaż mu jasno, że to był pierwszy i ostatni raz. A przede wszystkim przestań płakać, nie pokazuj mu że cierpisz przez niego! Nie jest wart twoich łez.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

musisz sobie odpowiedziec na pytania:

1. cz on jest dobrym ojcem?

2. cz on jest dobrym mezem?

 

zdrada nie oznacza ze on cie przestal kochac, poprostu ulegl fascynacji erotycznej

 

miedzy sexem a miloscia jest przepasc, a maz cie przeciez kocha skoro tyle lat jestescie razem, macie dzieci

 

nie ma sensu poswiecac rodziny dla glupiej zdrady, zwyklego sexu

 

na tym polega wlasnie prawdziwe malzenstwo by sobie wybaczac takie ekscesy

 

 

jesli on jest dobrym ojcem, dobrym mezem to powinnas mu wybaczyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Desperado. Przykro mi, że poznajemy się w takich okolicznościach...

Popieram Vegge w stu procentach - poza słowem "powinnaś". Dalszą drogę musisz odnaleźć w sobie.

Poznałam kiedyś wspaniałą kobietę, która tak jak Ty przeżyła zdradę męża i w żaden sposób nie potrafiła sobie z tym poradzić. Ciągle pytała: "dlaczego?". Jej małżeństwo było przykładne i szczęśliwe. Mąż po fakcie stawał na głowie, żeby wynagrodzić jej swój fatalny błąd. Ale ona z dnia na dzień popadała w coraz większą rozpacz. Na własne życzenie zamknęła się w szpitalu psychiatrycznym. Tam ją poznałam. Ta wspaniała osoba była szczępkiem człowieka. Straciła sens życia. Trwało to parę dobrych miesięcy i tak ją pogrążyło, że usiłowała się zabić. Ten wyjazd - odizolowanie - jednak sprawił, że odnalazła siebie i stała się na tyle silna, że mogła zdecydować, co dalej z jej życiem.

Wydaje mi się, że dla Ciebie w tej sytuacji jedynym przyjacielem jest czas i właściwe otoczenie, które nie będzie Cię oceniało ani Ci doradzało, abyś mogła przeżałować w ciszy i spokoju swój ból i uporać się z nim. Najgorsze co możesz teraz zrobić to odpłacać mu pięknym za nadobne, udawać, że nic się nie stało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z bethi - najgorsze, co mogłabyś teraz zrobić, to próba zemsty.

 

Nie wiem, czy kiedykolwiek mu to zapomnisz. Ale jeśli go kochasz, a on na to zasługuje, może Ci się uda wybaczyć. To jest teraz kwestia Twojej siły... Wiem, że to on zniszczył zaufanie, to on zaprzepaścił wspólne lata. Tylko że nie powinnaś, oślepiona bólem, wyrzucać 12 lat do kosza.

 

Daj czasowi czas. Uspokój nerwy. Pozwól sobie odreagować jakoś. A potem zastanów się, co czujesz, co da się odbudować, a czego już nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy kiedykolwiek mu to zapomnisz. Ale jeśli go kochasz, a on na to zasługuje, może Ci się uda wybaczyć.

Na pewno nie da się zapomnieć a i o wybaczeniu ciężko mówić. Jedyne co można to nauczyć się z tym żyć. Jeśli zdecydujesz się na danie szansy Wam, zapewne będzie to bardzo bardzo długo trwało, aż pewnego dnia przytulicie się i wtedy nie przejdzie Cię zimny dreszcz, nie poczujesz lęku i nie przyjdzie Ci na myśl tamto.... Wiesz Kochanie jest takie powiedzenie stosowne chyba w tym miejscu: co Cię nie zabije, wzmocni Cię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapewne będzie to bardzo bardzo długo trwało, aż pewnego dnia przytulicie się i wtedy nie przejdzie Cię zimny dreszcz, nie poczujesz lęku i nie przyjdzie Ci na myśl tamto....

 

O tym właśnie pisałam. To jest możliwe, choć szalenie trudne. Ale życzę Ci tego, desperado, jak najmocniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za słowa otuchy zawsze to lżej jak się można z kimś podizelić swoimi smutkami i ktos cie wysłucha.

To prawda jakoś nie moge sobie wyobrazić że te lata mają pójść na marne przeżyliśmy tyle ciężkich lat wiążąc ledwo koniec z końcem co było jak sądziłam najplepszym testem na przetrwanie związku. Ale nie zapomnę i nie wybaczę. To wiem zbyt bardzo boli i nie znajduję swojej winy.

 

Zdrada w odwecie jakoś nie pasuje do mnie wydaje mi się że pogrążyło by mnie to bardziej. Od kilkunastu lat obracam się wyłącznie w męskim towarzystwie najpierw studia jedyna na roku, a poźniej praca jedyna dziewczyna. Często tez wyjeżdżam w delegacje z samymi facetami ale nigdy nie przyszło mi do głowy na skok w bok. Nawet nie dopóciłam do jakiejkolwiek prowokacji z mojej strony. Może ja nie nadaję się do życia w tym świecie.

Czego teraz żałuję to że dopuściłam że wygasły moje szkolne przyjaźnie córka okazała się być strasznie chorowita, w szkole okazało się że jest dyslektykiem i wolny czas poświęcam jej w nauce, w weekendy jeździmy w sobotę do jednych, a w niedzielę do drugich rodziców. Więc zostałam sama ze swoimi smutkami. Nie jestem silną osobą, nigdy nie umiałam się przed kimś w oczy wypłakać i powiedzieć, że jest mi źle tłamszę to w sobie czekając że kiedyś minie.

 

Zawsze starałam się przestrzegać dwóch zasad "Żyj tak żeby nikt przez Ciebie nie pakał" i "Traktuj ludzi tak jak sam chciałbyś być traktowany" i dobrze mi z tym było sądząc druga osoba odpłaci tym samym.

 

Boję się, że to się powtórzy bo skoro raz się zdarzyło to można spróbowac jeszcze raz popłacze popłacze i przejdzie, a tego bym już nie wytrzymała.

Jedyne co mnie teraz pociesza to, że znalazłam to forum i tak wspaniałych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Desperado! Bardzo Ci wspólczuje. Ja ze swoim męzem jestem od 10 lat a mysl o tym ze moglby mni zdradzac wywoluje we mnie lek i przerazenie. Na razie nie mam takiego problemu i mam nadzieje ze mnie to nigdy nie spotka. Ale po przeczytaniu twojego posta wydaje mi sie ze "udawanie" ze nic sie nie stało, podgrywanie czy "mszczenie sie" nie ma najmniejszego sensu. Tym bardziej ze piszesz ze byloby to wbrew Tobie. Jesli moge wyrazic swoje zdanie-wydaje mi sie ze dobrze byloby zebys byla dla siebie bardzo wyrozumiala, dala sobie czas na przezycie tego bólu, zaakceptowała swój stan. To co zwykle troche lagodzi rany w takich sytuacjach to czas. Twój mąż nie ma prawa wymagac teraz od ciebie tego zebys byla silna, Tobie natomiast należy sie wszelka wyrozumialosc i spokój. Da pocieszenia moge jedynie poiedziec ze to że ludzie sie zdradzaja czasami jest po prostu wpisane w dlugoletnie zwiazki...Zdrada, tak jak pisali moi poprzednicy, nie jest zaangazowaniem emocjonlanym, niczym głebszym, jest- z mojego punktu widzenia- odskocznią, chwilowa gonitwa za czyms innym, bardziej ekscytującym itd. Ale czasami potrafi tez otworzyc oczy osobie która zdradzila i uzmysłowic jak bardzo zwiazana jest ze swoim partnerem, jak nieistotne sa takie przelotne "miłostki"i ze nie warto ryzykowac prawdzwych więzi dla glupiej, krótkiej chwili ekscytacji. Twój mąż na pewno juz to wie. Trzymam za ciebie kciuki, pozdrawiam i sciskam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uwazam przede że wszystkim dobrze by było jakbyście poważnie i szczerze do bólu porozmawiali. Dlaczego do tego doszło?Czego mu brakowało w małżeństwie? Co zamierza zrobić by odbudować twoje zaufanie? Mysle że taka rozmowa jest tymbardziej potrzebna gdyz to nie był jakiś impuls tylko świadoma,zaplanowana decyzja.Jestem zdania że małżeństwo po zdradzie da się odbudować, ale wymaga to pracy, chęci i szczerosci po obu stronach.

 

wydaje mi sie ze tego sie nie da uniknac w zwiazku chociaz nie wiem jakby sie kochało ..

Z tym się nie zgodzę.

 

osoboscie chyba nie znam takiego zwiazku który bylby z obu stron czysty takie rzeczy to chyba tylko w bajkach :)

Ja znam i to nie jeden.

 

 

Kazdy sam decyduje czy wybaczyć taka rzecz czy nie. Nie twierdze że nie nalezy wybaczać, ale też nie trywializowałabym pewnych rzeczy, umniejszać tego co zrobił, bo to tylko "głupia zdrada". Jak dla mnie nie ma czegos takiego, tak samo jak sex to nie tylko sex ;) Jest jeszcze zaufanie, szczerość, dojrzałość, wiernosc temu co się przysięgło i pare innych "drobnych" rzeczy.

 

desperado trzymaj się ciepło. Teraz naprawdę czeka was cięzka praca nad zwiazkiem.Mam nadzieję że wam się uda, że twój mąż jest na to gotowy i że zasługuje na daną mu szansę.Życzę ci tego z całego serca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja zostalem kiedys zdradzony i wybaczylem - pozniej dostalem jeszcze gorzej po dupie.

 

tylko ,ze ta osoba uwazala ,ze jej zdrada to moja wina - wiec sytuacja juz zupelnie skrajna - tez nie wiedzialem o co chodzi i wzialem wine za to na siebie - popelnilem blad - wiem to dopiero teraz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej późno niż wcale Miśku. Tak, w pewnych sytuacjach łatwiej jest wziąść winę na siebie - łatwiej wówczas odpowiedzieć na wiele pytań. Np: Dlaczego? Bo jestem do bani?

Ale to bardzo zły sposób rozwiązywania problemów :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uwazam przede że wszystkim dobrze by było jakbyście poważnie i szczerze do bólu porozmawiali. Dlaczego do tego doszło?Czego mu brakowało w małżeństwie? Co zamierza zrobić by odbudować twoje zaufanie? Mysle że taka rozmowa jest tymbardziej potrzebna gdyz to nie był jakiś impuls tylko świadoma,zaplanowana decyzja.Jestem zdania że małżeństwo po zdradzie da się odbudować, ale wymaga to pracy, chęci i szczerosci po obu stronach.

 

to chyba najlepsza rada, Desperado. Skoro się kochaCIE tyle lat, powinniscie to zrobić. Nie zadręczaj się. Wiem, że to łatwo mówić, mnie tez tak koleżanki pocieszały. Ale spróbuj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie umiem dać sobie rady. Nie ma nic co mogłoby wywołać uśmiech na mojej twarzy. Nie jesetem w stanie zabrać się za cokolwiek i cokolwiek zrobić. Nic mi się nie chce. Każdy dzień jest gorszy chbyba dopiero doszło do mnie co się stało.

Dziś przywieźli cegły na budowę normalnie skakałabym z radości a ja tylko się rozpłakałam. Palę 3 paczki papierosów dziennie.

Nie chce mi się żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

desperado, wiem ze jest Ci ciezko, ale musisz sie trzymac!!!!powiem Ci ze znam zdrade od podszewki, w sumie ja nie bylam zdradzana ale moja siostra....notorycznie.....wiem co przezywala gdyz caly czas z nia bylam... to wymaga czasu...i tak jak tygryska, uwazam ze powinnas isc do psychologa, moja siostra nie chciala, przez ciagle nerwy zaczely sie jej klopoty z sercem, dopiero teraz (po paru latach) zauje ze wczesniej nie poszla do psychologa,

powiem Ci, iz moja siostra tez nie jest silna osobowoscia potrafila wybaczyc, nawet pare zdrad( moze nie wybaczyc gdyz wybaczyc do konca sie nie da, nawet teraz gdy jest po rozwodzie nadal nie umie mu tego wybaczyc), zyc normalnie i nawet byc szczesliwa.

jezeli wiesz ze to byla jednorazowa zdrada daj szanse tej milosci, porozmawiaj z nim, wyjedzcie gdzies sami, oderwij sie od tego wszystkiego...

zaproponuj mu zebyscie gdzies sami wyjechali, nawet na weekend, i nie przejmuj sie ze to Ty proponujesz, a tak naprawde to on powinien starac sie ratowac ten zwiazek, kochasz go wiec walcz o ta milosc i pozwol jemu na to samo, wydaje mi sie ze on nie wie co ma teraz robic, jak to odbudowac, Twoje zaufanie, pozwol mu na to i badz tez strona czynna...

nie jestem ekspertem, ale akurat te wskazowki znam z zycia, mam nadzieje ze Ci sie przydadza!!! trzymam kciuki za to aby Ci sie udalo!!! trzymaj sie cieplutko i nie zalamuj sie!!! z czasem wszystko sie uspokoi i wyjasni!!!! buzka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię desperado.Mimo tego że jestem facetem kieruję się tymi samymi zasadami w życiu co Ty. Przeżyłem coś podobnego 17 lat temu (byliśmy kilka miesięcy po ślubie). Świat wywrócił mi się do góry nogami, życie straciło sens. Zostałem bo mówiła że kocha, że nie może beze mnie żyć, że jak odejdę to się zabije. Zostałem bo bardzo chciałem wierzyć w jej słowa ale nigdy nie byłem w stanie tego zapomnieć. Zrobiła to ponownie i znowu był płacz, błaganie bym został. Pytałem Ją czy chciała by bym ja postępował podobnie jak Ona. Mówiła NIE!! To dlaczego mi to robisz?? Nie potrafiła odpowiedzieć. Nie chciała rozwodu, kiedy poruszałem ten temat zawsze bardzo płakała, była zdruzgotana mówiła, że nie wyobraża sobie życia beze mnie. Mijał pewien czas i znów miała jakąś sympatię. I tak w kółko przez te wszystkie lata. Powiedziałem koniec!!

Nie wiem co Ci doradzić, jest to cholernie trudne. Bardzo mocno rozumiem twój ból i beznadziejność sytuacji. Kiedy na pytanie, "dlaczego????" kiedy ja podałam Ci serce na dłoni Ty wbiłeś mi nóż w plecy, nie ma odpowiedzi. Nie wiem czy ktoś jest w stanie Ci doradzić

jednoznacznie co teraz zrobić. Ja teraz wiem że powinienem wtedy odejść bo Ona się nie zmieniła. Jak będzie z Twoim mężem? Czy zrozumie jak bardzo Cię zranił, czy tylko będzie bardziej uważał by się coś takiego więcej nie wydało. Zawsze będziesz miała wątpliwości. Bardzo mądrze pisze korres1. Niestety u mnie te rozmowy pomagały tylko na jakiś czas. Ale każdy przypadek jest inny na pewno powinnaś tego spróbować to bardzo pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rada tygryski jest tu naprawdę najlepsza - szczera rozmowa i nie masz powodu wstydzić się łez czy rozgoryczenia. Reszta zależy tylko od tego, co będziesz czuła.

 

Pisałaś, że umknęły Ci stare przyjaźnie, że poświęciłaś się rodzinie, budowie domu, etc. Czy odrobinkę nie zapomniałaś kochać w tym związku nie tylko Jego, ale na równi siebie? To nie jest krytyka, a nigdy nie jest na to za późno. Starałaś się żyć pięknymi zasadami, warto dopisać do nich, byś nie traktowała siebie gorzej od innych.

 

Czas, czas, czas, owszem. Ale jedno jest pewne, jeśli czułabyś, że nie chcesz tego kontynuować, nie pozwól, aby trzymały Cię takie rzeczy jak kredyt, etc. Dom można wybudować i sprzedać, kredyt spłacić, kupić inny, mniejszy... To mniej istotne, najważniejsza w tej ''zabawie jesteś" ''Ty'', a na pewno nie mniej ważna.

 

Odbądź tą szczerą rozmowę, daj sobie troszeńkę czasu i sama będziesz wiedzieć, co czujesz, czego chcesz. Nie jestem najlepszy w pocieszaniu, ale naprawdę, staram się sobie wyobrazić co czujesz.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo się ie odzywałam ale próbowałam ulożyć sobie zycie na nowo. Tylko że nie daję rady. Ostatnie dni do wczorajszej nocy były cudowne pomimo tego że dalej płaczę po kątach. Od dawna po raz rozmawiamy sobie szczerze (chociaż mam watpliwości w jego słowa), były prezenty, kwiaty, obiady w restauracji, wypady na weekend, czułe SMSy, rozmowy, poza pracą cały czas razem. Stwierdziłam nawet że nie wolno odwracać sie w tył i trzeba iść do przodu i nawet wybaczyłam jemu sądząc. że trochę się zapomnieliśmy przez te lata. Tyle razy prosił mnie żebym się przytuliła wyjechała z nim a ja nic. Nawet zaczęłam siebie obwiniać, że to tylko moja wina. Nawet nie zdawałam sobie sprawy że tak bardzo go kocham. Myslałam że dam rade że milość wszystko pokona. Ale ja nie mogę nie potrafie jestem słaba. Wczoraj wieczorem znów dostałam spazmów, nie mogłam się uspokoić powiedział mi że on tak juz nie może że nie ma sił i nie może patrzeć jak cierpię i zbił szklaną mydelniczkę niewiele mysląc próbowałam podciąć sobie żyły ale szkło było za tępe. Ten jego wzrok po tym jak powiedziałam co chciałam zrobić ta obojetność spowodowały że znów całą noc nie spałam (w zasadzie od tamtej pory śpię po 3 - 4 godziny) sprawiły że te parę cudownych dni stały sie dla mnie jedną wielkoa obłudą. Czy druga osoba może być tak okrutna żeby dla swiętego spokoju i uśpienia drugiej osoby ptrafiła tak prosto w oczy dalej kłamać? Ja prosiłam tylko o szczerość, że jeżeli tego nie chce i nic do mnie nie czuje to rozstańmy się. Ale ja przez te parę dni nie widziałam tego kłamstwa. Może jestem tak głupia że lubię się sama dołować i szukać sobie problemów upadlać się bardziej wmawiać sobie że jestem tak beznadziejna i brzydka. Wcześniej tak robiłam wmawiałam sobie różne straszne rzeczy i płakałam. Jak uwierzyć w siebie i jemu?

Nie byłam w stanie pójśc dziś do pracy i zamiast wyspać się siedzę zadręczam się i płaczę. Ja chcę być tylko szczęśliwa i kochana czy to tak dużo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Desperado!

 

Widze ze nie jestem osamotniona! ja też przezyłam zrade i nadal nie moge sobie z tym poradzic ale moze od poczatku.

 

Po ślubie jestem 3 lata ogólnie w związku 10 lat. Przed ślubem byliśmy bardzo szczesliwą parą ! Spędzalismy ze sobą dużo czasu było naprawde wspaniale niestety po slubie mój mąz troszke sie zmienił! Być moze ja wyobrażałam sobie życie troszke inaczej? Z mojej strony nic sie nie zmieniło wręcz przeciwnie staralam sie jak mogłam by móc spelnic sie jako żona! sprzatałam, prałam, gotowalam a co najważniejsze nie zapomniałam o tym by rownież dbać o siebie! Bo wiedziałam że kobieta zawsze musi pieknie wygladac! A moj mąz? hm.... czy sie cieszył? no własnie teraz juz nie wiem? generalnie nasze problemy zaczeły sie od tego ze mój mąż jest pracoholikiem, niestety! Z racji zajmowanego stanowiska siedzi w pracy aż do wieczora! Nie ukrywam i nie ukrywalam że przeszkadz mi to no ale cóż! Co biedna mialam robić! Zaczełam znajdować sobie różne zajęcia aby nie siedziec sama w domu np. wiecej aerobiku, kursy itp. Doszliśmy downiosku ze ok jestem w stanie sie z tym pogodzić ze w tygodniu dużo pracuje ale weekendy mamy dla siebie! I tak było! Czesto wyjeżdzaliśmy w gory Wiec weekendy były wspaniałe! Aż do pewnego pewnego pieknego dnia...... kiedy to moja czy nasza kobieca intuicja zaczeła mi podpowiadac że cos złego sie dzieje? Oczywiscie pytałam mojego męża o co chodzi co sie dzieje? Nie dostałam konkretnej odpowiedzi ale wiedzialam że cos jest nie tak!!!! I tak sie stało kiedys pieknego dnia.....odwiedziła mnie kobieta TAK WIECIE KTO!!!! ( NIE BEDE WAM SZCZEGÓLOWO OPISYWAC BO ZANUDZIŁABYM WAS) wiec przejde do konkretów! wtedy dowiedziala sie ze to to kochanka mojego męża,( od miesiąca) wiecie co było dalej spakowanie jego rzeczy i powiedzenie ładnie pa kochanie!!!! W pierwszym dniu z nerwów nie uroniłam ani jednej łzy ale wyobrażacie sobie co było w dniach następnych! TRAGEDIA w pracy nie mogłam sie uspokoić łzy same spływaly mi po policzkach! KATASTROFA!!! TAbletki, krople, zioła to nic ! NIC NIE POMAGAŁO a w domu było jeszcze gorzej! wszystko przypominało mi jego! PO tygodniu czasu napisalismy do siebie pierwszego smsa i tak sie zaczelo codziennie po jednym, aż to teraz gdzie po naszej rozmowie stwierdzilismy że damy sobie jeszcze szanse! ALE CALY CZAS zadaje sobie pytanie czy jestem w stanie mu to wybacyc? czy dobrze zrobilam pozwalając mu wracac do domu? A CO NAJGORSZE JAK PATRZE NA NIEGO TO CAŁY CZAS PRZYPOMINA MI SIE TAMTA KOBIETA. Pewnie spytacie dlaczego mu wybaczylam? No własnie? BO BARDZO GO KOCHAM A moze to błąd? O RANY ALE SIE ROZPISAŁAM jesli Was zanudzilam to przepraszam!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze ja nie bede nic radzic gdyz osobiscie tego nie przezylam, moja siostra to przezyla ale pisalam juz o tym wczesniej, wydaje mi sie ze Polina jest tutaj doskonalym ekspertem (jak mozna to tak nazwac.....)

jedyne co moge powiedziec, to trzymajcie sie kobitki, nie zalamujcie i jezeli uwazacie ze warto to walczcie o swoja milosc!!!!!! sciskam Was goraco, wiem jak Wam ciezko ale wkoncu musi byc lepiej!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i zbił szklaną mydelniczkę niewiele mysląc próbowałam podciąć sobie żyły ale szkło było za tępe.

 

Dziewczyno, a tak całkiem szczerze - po co chciałaś je podciąć, jemu za karę, jemu na pokaz, czy jemu na złość? Nie za dużo tego ''jego'' w opcjach? No naprawdę, nie będę truł, ale przesadzasz. Nawet nie ogólnie, ale w znaczeniu ''przecholowujesz''.

 

Od biedy rozumiem męża co wyjeżdża "za chlebem" i żony nie ma pod ręką.

 

A ja nie. Zawsze jak o czymś takim słyszę,to mam wrażenie, jakby gość żył wbrew sobie, aż tu nagle postanowił ''odbić'' za stracone lata ;)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim związku była zdrada, zachowywaliśmy się jak dzieciaki, każde zdradziło. Bolało, obie strony . I wiem też, że to się powtarza. Jeśli zrobilo sie to raz, to drugi będzie łatwiejszy i łatwiej będzie to ukryć. przed partnerem. Jesteśmy razem, zrobiliśmy to dla dzieci, a może i dla siebie, bo wówczas gdzieś jeszcze tliło się uczucie, a może strach przed samotnością ( z mojej strony). dziś żałuję, że zostaliśmy razem. Zero zaufania, niewiele uczuć ( z mojej strony brak miłości..., wierności również). Takie małe piekiełko (trwa to już trochę czasu...)i ciągłe próby, żeby było lepiej. I niewiele to daje.... I sama nie wiem co dalej. Desperado, starsznie trudno odbudować to co zostało zniszczone. Zaufanie już nigdy nie będzie takie jak kiedyś, musisz się z tym liczyć. Jeśli jednak widzisz w tym sens, jeśli naprawdę bardzo kochasz - próbuj. Może Ci się uda. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mhhh sama byłam zdradzana i zdradzałam i wydaje mi sie ze tego sie nie da uniknac w zwiazku chociaz nie wiem jakby sie kochało ..

 

Moze jestem jakas porabana idealistka ale wybaczcie... jestesmy ludzmi, mamy wolna wole. Kiedy stajemy przed wyborem : aaa moze sie przespie i zdradze zone/meza, zawsze mamy wybor...ZAWSZE!! I nie jest tak, ze zdrada jest nieunikniona, mozna sie chyba powstrzymac?? Sami siebie kontrolujemy. Ja nigdy nie zdradzilam i nie zamierzam w przyszlosci, jesli sama zostane zdradzona...no coz.... widocznie facet nie jest mnie wart, i tyle tego.

 

 

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:20 am ]

A co do tematu zdrady to jesli moja partnerka by mnie zdradzila wywalibym ja na zbity pysk

 

Swiete slowa :D:twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×