Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyjazd zagranicę - ucieczka czy wybawienie


eligojot

Rekomendowane odpowiedzi

Moi drodzy,

jak zapatrujecie się na pytanie podstawione w tytule?

 

Tak ostatnio pomyślałem sobie, że może warto byłoby wyjechać sobie zagranicę. Dręczy mnie tylko pytanie czy to właściwa droga dla osoby z nerwicą lękową i nawracającą depresją. Półtora roku temu wyszedłem ze szpitala psychiatrycznego po silnym załamaniu nerwowym, poza tym mam niestety też BorderLine i Zespół Stresu Pourazowego, którego nabawiłem się w dzieciństwie. Jestem na minimalnej dawce leków - jakiś xanax od czasu do czasu, bardziej relaksacyjnie niżeli zdrowotnie.

 

Nie wiem skąd wziął się u mnie ten borderline, ale niestety PTSD jest ewidentnie z dzieciństwa, żyłem w silnym dość stresie przez ponad 10 lat, tłumiąc to wszystko w sobie, aż pewnego razu coś we mnie pękło i tak skończyło to się załamaniem nerwowym i próbą samobójczą.

 

O ile z tą traumą jestem już w miarę pogodzony, o tyle to pozostałości cały czas siedzą we mnie. Mimo, że mam już 23 lata, to nadal mieszkam w domu rodzinnym - z tak banalnych powód, że jest mi tak wygodnie, mamy duży dom, w spokojnej okolicy pod jedną z metropolii, do której mam 30 minut autobusem bądź 15 samochodem. W sumie nic mnie nie obchodzi, nie muszę pracować, bo jeszcze studiuję.

 

Niestety widzę, że to otoczenie bardzo źle na mnie wpływa. Gdy siedzę w domu, robię się albo nerwowy albo wręcz na wszystko obojętny, depresyjny. Wychodzenie z domu bardziej mobilizuje mnie do działania.

 

Zauważyłem też, że moi znajomi, którzy mieszkali sami za granicą, chociaż pół roku, wrócili zupełnie odmienieni. Jacyś tacy bardziej dorośli, zrównoważeni, bardziej pewni siebie. A nigdy tacy nie byli.

 

W sumie z miejscem, gdzie mieszkam poza rodzicami nic mnie nie łączy. Nie znalazłem miłości, z którą chciałbym się związać, mam znajomych, może przyjaciół nawet, ale jakoś zawsze byłem typem samotnika i nawet jak nie będę utrzymywał z nimi kontaktu, no to cóż - jakoś nie będzie mi ich brakować. Poza tym nie potrafię za bardzo odnaleźć się w tym kraju - może dlatego, że urodziłem się i byłem wychowywany do 5 roku życia w innym kraju Europy, gdzie pracowali moi rodzice wówczas.

 

Czy uważacie, że wyjazd mógłby mnie wzmocnić, pomóc zacząć jakieś lepsze życie, podbudować swoją siłę, znowu uwierzyć w siebie ... czy wręcz przeciwnie jeszcze bardziej mnie pogrążyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyjazdy za granice to bardzo duze obciazenie psychiczne.Niektorzy nie wyrabiaja i sie zalamuja po takich zmianach zyciowych. Nie mowie ze tak bedzie w Twoim przypadku, ale mowie ze jest taka mozliwosc.Z drugiej strony zostanie w domu tez nie jest do konca dobre....idealnym rozwiazaniem byloby wyprowadzenie sie z domu do innego miasta albo w inna jego czesc i zycie na wlasny rachunek, ale nie wiem czy to wchodzi u Ciebie w gre.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eligojot, powiem Ci tak, nie wiem jak na to pytanie odpowiedziec, co dla Ciebie byloby najlepsze. Na to sam musisz znalezc odpowiedz. Ja juz poza domem mieszkam ok 10 lat, co prawda zaczelam po wyjezdzie na studia do innego miasta i tam mieszkalam jakis czas. Nastepnie po studiach sie przeprowadzilam do Warszawy. Na poczatku bylo mi troche ciezko przystosowac sie, tez mam nerwice(10 lat) a od 10 miesiecy mam depresje. Jednak polubilam Warszawe, poznalam troche ludzi, znalazlam sobie hobby, mam swoje ulubione miejsca. Z jednej strony mnie to wzmocnilo, z drugiej czasami mi ciezko :) Natomiast uwazam ze jezeli mialbys wyjechac to moze ustal sobie z gory termin np wlasnie pol roku czy na wakacje, zobacz jak sie tam bedziesz czul, przeciez nie musisz tam zostawac, zawsze mozesz wrocic. Z taka mysla na pewno bedzie Ci latwiej :) i szybciej sie przytosujesz do nowego miejsca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

 

A ja powiem ,,na drugą nóżkę".....

Ja niedawno pojechałem do Londynu uczyć się angielskiego(i chyba gdzieś podświadomie/świadomie?, zmienić otoczenie, problemy, może odpocząć itd...) byłem od maja do października, w tym czasie leczyłem sie farmakologicznie na depresję i (od lutego do czerwca) i przerwałem leczenie w czerwcu. I wszystko wrciło....plus nerwica. Nie chciało mi się nawet do klubów wychodzić, zwiedzać Londynu, i generalnie NIC.

 

Zaznacze że nie mieszkam w toksycznym, chorym moim rodzinnym domu 11 lat. Jestem ,,u siebie" - i też myślałem że zmian środowiska tym bardziej na super Londyn wszystko załatwi. Zgadzam się natomiast z tym że izolacja od chorego otoczenia, nieraz to jest dom jest ok pod warunkiem jak ma się środki i pod warunkiem że kontynuuje się terapie i farmakologiczną i psychoterapie.

 

Jak masz środki to jak już to wybierz ciepłe kraje:) i kraj w którym są pogodni ludzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eligojot pomijajac posty w kturych sie nie zgadzamy, mamy inne poglady.

 

Moge ci tylko odradzic wyjazdu za granice jesli tylko z powodu o ktorym piszesz, aby uciec i zaczac nowe zycie.

 

Zrobilam to 22 lata temu dokladnie zupelnie dokladnie z tych powodów które opisujesz. Zmienilam miejsce pobytu problemy zabralam ze soba i po 22 latach mnie dogonily.

 

Uwierz ze wyjezdzajac z kraju tylko z tych powodow o ktorych piszesz nie bedzie ci lepiej, wrecz przeciwnie. Jesli masz inne powody wyjazdu za granice niz ucieczka i lepsze zycie...to podaruj sobie.

 

Ja ucieklam 22 lata temu do Niemiec w ciagu tych 22 lat ucieklam i stad do USA, przed tym sie nie ucieknie.

 

Jesli masz mozliwosci dobrej przyszlosci w kraju to wykorzystaj je....nie zycze ci zle wrecz przeciwnie. Spedzilam czas w szpitalu i na 75 pacjentow 48 to byli polacy którzy pozbyli sie swoich korzeni aby uciec przed tym co opisujesz.

 

Oczywiscie nie musisz brac pod uwage tego co pisze, kazdy sam wie co dla niego najlepsze. Próbuje cie tylko ostrzec ...moja siostra wyjechala 4 lata temu tez do irlandi, pobyla rok i wrócila do Polski i od tego dnia dzis 3,5 roku nie opuszcza domu....poglebiona depresja, nl, fobia.

 

Krok opuszczenia kraju trzeba bardzo dobrze rozwazyc...a czy lepsze zycie jest za granica, no coz ja na ten temat mam inne zdanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed soba i tak nie uciekniesz, lista zaburzen ktore wyminiles jest dluga, z drugiej strony piszesz, ze masz ochote na wyjazd, jesli nie jest to ucieczka, to moze sie udac, jesli chcesz uciec, to sie nie uda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się z przedmówcami - ja też tak uważam że przed sobą sie nie ucieknie - nie ma szans!!!! mówie to z autopsji a nie z gazety czy książki.

 

Różnica jest tylko taka że jak dopadają problemy zdrowotne - tą zagranica się więcej płaci - mówie o cywilzowanych krajach, a w niektórych ,,ciepłych" to do lekarza bym nie poszedł wcale:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam wszystkim za dotychczasowe odpowiedzi, a szczególnie angsthasse.

Może nakreślę swoją sytuację. Jak pisałem mieszkałem do 5 roku życia za granicą, dokładnie w jednym z krajów nad Morzem Śródziemnomorskim, bo tam przebywali moi rodzice na kontrakcie. I gdy wróciłem, no cóż to był dopiero szok, szczególnie klimatyczny.

 

Od tego czasu jakby mój organizm nie może się przyzwyczaić do tej pogody w Polsce. Gdy jest lato, czuję się wyśmienicie po prostu super. Uwielbiam słońce, wtedy czuję, że żyję. Ale niestety to maksymalnie dwa miesiące. A gdy przychodzi jesień, zima, jestem non-stop przeziębiony, albo na granicy przeziębienia, ciągle przemarzam. I nie jest to żadna choroba, bo przecież nie można być chorym 18 lat. Jak tylko mogę, to uciekam zagranicę do jakiegoś ciepłego kraju, aby się wygrzać i trochę zażyć lepszego życia.

 

Gdy wchodzę na NK, to tak zazdroszczę moim dawnym znajomym z liceum, bo połowa klasy rozpierzchła się po świecie i wygląda na to, że są tam szczęśliwy. Inna rzeczą jest to, że jeżeli miałbym wybrać partnerkę z Polski czy z tamtego kraju, to bez wahania wolę tamten typ urody, po prostu - bez obrazy. I wydaje mi się, że nigdy z Polką szczęśliwy nie będę.

 

Inna sprawa, może nawet ważniejsza, to to że miejsce gdzie mieszkam jest pełne traumatycznych wspomnień. Nie chcę wchodzić w szczegóły co to było, ale po prostu nie chcę tu mieszkać, nie cierpię ludzi z mojego otoczenia, a jest ono hermetyczne i nie tak łatwo się wyzwolić. Przeprowadzka do innego miasta nie załatwiłaby sprawy, niestety. Na dzień dzisiejszy wiem, że nie uda mi się tego pokonać, jedyne wyjście to po prostu zerwać zupełnie więzi, co z oczu, to z serca.

 

angsthasse, problemy może i Cię dopadły, ale dopiero po 22 latach. To tyle co moje całe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy uważacie, że wyjazd mógłby mnie wzmocnić, pomóc zacząć jakieś lepsze życie, podbudować swoją siłę, znowu uwierzyć w siebie ... czy wręcz przeciwnie jeszcze bardziej mnie pogrążyć?

Myślę że na takie pytanie nikt ci jednoznacznie nie odpowie, bo może być i tak i tak, zależy od tego co ty włożysz od siebie - pozytywną energię, chęć, czy też od razu pojedziesz przygnębiony i zrezygnowany. Sama nie mieszkałam nigdy za granicą, ale czasem chodzi mi po głowie spróbować jak to jest gdzieś indziej. I to raczej nie z chęci ucieczki, ale z ciekawości. Czuję się Polką, czuję się związana z tym krajem, jego historią. Chociaz w innych częściach świata ludzie wydają się być jacyś bardziej otwarci, uśmiechnięci, mniej nerwowi. No i zima nie trwa 9 miesięcy...

Myślę że najlepiej iść za głosem serca, jeśli czujesz taki "zew" to pojedź, przecież zawsze możesz wrócić, to jest wielki plus.

Dla mnie na pewno taki wyjazd byłby o tyle trudny że jest to duży stres, duże wyzwanie, szukanie pracy, samotność itp. Potrzebuję dużo czasu zanim się do kogoś "przyzwyczaję", zaprzyjaźnię. Dlatego na początku chyba bardzo zżerałaby mnie samotność. A z drugiej strony jestem bardzo ciekawa jak się żyje gdzie indziej, co ludzie robią, jak się bawią, itd itp. jakieś nowe horyzonty ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie no to jeszcze jakoś funkcjonuje z tą nerwicą i depresją. Najgorsze jest to borderline, a ja jestem po prostu książkowym przypadkiem - wypisz wymaluj.

 

Już przestałem z tym walczyć, uznałem to za cechę charakteru.

Kto tego nie ma, nie wie jak to jest żyć na granicy nerwicy i psychozy. Najgorszy jest ten robak, który non stop drąży ten mózg, te wszystkie popędy, które w jednej chwili nadchodzą potem odchodzą i tak w kółko... Już było wszystko: alkohol, narkotyki, ryzykowne zachowania seksualne... Jak wiadomo, nie da się tego wyleczyć ani lekami ani psychoterapią. Zresztą wiadomo jakie podejście mają nawet terapeuci do borderline'ów.

 

PTSD albo wywował ten borderline albo przynajmniej go nasilił. Oczywiste, że nerwica i depresja pochodzą od dwóch wcześniejszych. Dlatego też, jeżeli odciąłbym się od wspomnień, PTSD by się zminimalizował, bo nie miałoby nic mi o tym przypominać, to i borderline straciłby na sile. A wtedy i nerwica i depresja by odeszły.

 

W szpitalu psychiatra powiedziała mi, że jakieś zmieniające życie wydarzenie mogłoby pomóc mi w walce z tym wszystkim np. dziecko (!!!). Że wtedy świat by mi się zmienił o 180 st., przestałbym myśleć o swoim życiu, bo ono byłoby najważniejsze. Tyle, że ja po pierwsze na razie nawet nie mam z kim mieć tego dziecka, a po drugie nie jestem jeszcze gotowy, aby je pokochać. No więc może taki wyjazd zmieniłby wszystko?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No więc może taki wyjazd zmieniłby wszystko?

Myślę że nie zmieniłby aż tak bardzo. Jeżeli jedynym motywem wyjazdu dla ciebie jest ucieczka od samego siebie, od swoich chorób - borderline, nerwica, depresja, to nie liczyłabym na to. Twoja historia i przeżycia zawsze będą ci towarzyszyć, nie możesz ich wymazać z pamięci, twój charakter jest twoim charakterem. Wyjazd jest związany z podwójną ilością stresu - przystosowanie do nowego otoczenia, nowi ludzie, nowe miejsce, adaptacja itd.

Ale na dłuższą metę wyjazd może coś dać - może na dłuższą metę poczujesz się za granicą lepiej, szczęśliwszy, może ułożysz sobie dobre relacje z ludźmi, będziesz robił coś ciekawego? To myślę w dużej mierze zależy od ciebie. Nie liczyłabym natomiast na to że w momencie wyjazdu wszystkie twoje problemy sie skończą jak ręką odjął... :(

 

[Dodane po edycji:]

 

/wycięto ze względu na dalszy rozwój dyskusji POZA tematem - dop. doxy/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eligojot

 

czesc tu stefano....

czytalem twoje przemyslenia na temat wyjazdu poza granice naszego kraju.

sam nie wiem co tobie doradzic,wiele teori jest na ten temat.

sam bylem kilka lat poza granicami kraju,a tylko to za sprawa wlasnie rodzicow.

bunt,niezrozumienie,chec bycia samym....

to wlasnie powody do podjecia - takiej a nie innej decyzji.

Opisywac,polecac lub proponowac tobie wyjazd poza granice naszego kraju to nie temat na pisanie tutaj.

Jesli chcesz sie wiecej dowiedziec, to proponuje kontakt w innym wymiarze.

telefon,skype mysle ze kontakt z kims co przezyl kilka dobrych lat w plenerze saksow pomaga

jesli chcesz - mozesz sie ze mna skontaktowac

twoj wybor - twoja decyzja

moge tobie naswietlic sytuacje zycia i pracy poza granicami kraju

czy skorzystasz..........sam zadecyduj....twoj wybot - twoja decyzja

 

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×