Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam


alabama

Rekomendowane odpowiedzi

Kilka lat temu miałam wypadek, uraz głowy. Od tego momentu przez kolejne kilka lat pojawiały się różne objawy. EEG mózgu wykazało zmiany w prawej półkuli. Nie wiem, czy wypadek stał się bezpośrednią przyczyną moich problemów. Przeszłam przez piekło. Nie wiem, też, czy będą nawroty, bo obecnie jestem na Lexapro, z powodu lęków, nerwicy, epizodów depresji, zaburzeń osobowości. Czasami mam wrażenie, że wrzucona zostałam do diagnostycznego worka. Oprócz medykamentu leczę się raczej sama, próbując przybrać "odpowiednią postawę na siebie i świat".

Bezdechy nocne przez kilka lat, napady niezidentyfikowanego lęku, agresja, melancholia itd itd itd.. czasem totalny syf w głowie.

 

A o sobie, jestem raczej radosną osobą z natury. Ale natura się kaleczy i zniekształca z racji choroby. Tego mi żal...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moje emocje są popaprane. W przeciągu dnia kilka razy potrafi mi się zmieniać nastrój. Lexapro mnie trochę 'wyciąga'. Przeżycie samego wypadku myślę, że nie. Po wypadku słyszałam w głowie odrzutowce, przez dłuższy czas grzechotkę w uchu i przy silnym stresie ta grzechotka się załącza. Moje życie nie było od pewnego momentu łatwe. Przeżyłam samobójstwo bardzo bardzo bliskiej osoby, do tego byłam osobą maltretowaną w związku, z którego się uwolniłam, choć było mi ciężko. Gdy zaczęły się moje problemy na tle psychicznym (bo emocje to też psychika, tak?), o mało nie rzuciłam studiów. Udało mi się jednak je skończyć pomimo tego, że pod koniec studiów przywlekło mi się cholerstwo w postaci fobii społecznej. Fobia społeczna z racji zab. osob. a te z racji depresji. Tak mi się wydaje, ale pewności nie mam co z czego się wzięło. Psycholog pracował ze mną 2 lata, wcześniej inny psycholog kilka miesięcy, psychologów generalnie zaliczyłam sporo. Zwątpiłam w dobrą psychoterapię, dlatego zaczęłam wydostawać się z tego sama. Czasem jest ok, ale czasami ... kibel.

 

-- 11 maja 2011, 11:35 --

 

dziękuję za zainteresowanie tak przy okazji :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Emocje oczywiscie że to nasza psychika, ale również nasze wnetrze. Myśle że tysiące ludzi po twoich przeżyciach miało by problemy. Ja zauważyłem na tym forum, że wiekszość z nas chciała by być takimi "emocjanalnymi twardzielami" ale większość populacji ludzkiej w 21 wieku boryka się ze stanami lęku. Człowiek posiada coraz więcej a jest era chorób emocjonalnych. Bo psychiczne choroby to np Schizofrenia itp. Dlaczego? Niedoścignionę wzorce, w postacji rodziców, kolegów, mediów, rodzeństwa i tak dalej, ale również tempo życia, presja o raz traumtyczne przeżycia. Ja chodziłem na 6 miesieczna psychoterpie grupową i mam wrażenie, że to pogorszyło mój stan zdrowia, ale chcialem dobrze chcialem być zdrowy. To za głęboko siedzi i nie ma dobrego "zaatakowania" tych emocji moich. Ale czuje że dzielna z ciebie kobieta :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, moja psychoterapeutka potrafiła kilka minut przyglądać się mi, przewiercając na wylot moją czaszkę ty swoim spojrzeniem, co doprowadziło do tego, że przez bardzo długi czas miałam taki kołowrotek w głowie, gdy ktoś spojrzał mi się w oczy. Psychoterapia potrafi napaprać jeszcze bardziej a ta pani rozbebłała moje problemy, rozłożyła wszystko na czynniki pierwsze po to, żeby sobie na to popatrzeć tym swoim dziwacznym spojrzeniem. Zawsze pytała na koniec spotkania z jakimi emocjami wychodzę. Bosz jak mnie to wkurzało, nigdy nie odpowiedziałam szczerze, bo zawsze miałam ochotę wykrzyczeć jej, że z gównianymi, i że to przez nią. Przestałam do niej chodzić. Dostałam tylko w spadku ten pieprz*** kołowrotek. Tyle mi ta psychoterapia z nią dała.

Dzielna? Może tak. Ale tu chyba większość ludzi dzielna ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdaję sobie z tego sprawę, ale zmęczyło mnie poszukiwanie odpowiedniego lekarza. Mam podobnie do ciebie z tym, że rozumiem co i jak, często mi to przeszkadza, że za bardzo czasem rozumiem i przez to lekarze, z którymi rozmawiam stają się w moim odczuciu typowi. Wiem co zaraz usłyszę, wiem jakie mi zada się pytanie, wiem jaka będzie odpowiedź... Z reguły mam rację. Dlatego samouzdrawianie zaczęłam uskuteczniać.

Podobno każdy człowiek może sam się wyleczyć. Słyszałam o takim przypadku (ponoć prawdziwym), że kobitka miała raka. Nie załamała się, tylko wyobraziła sobie, że odbywa się w jej organizmie gra packman, gdzie ta jedząca kuleczki główka, to jej zdrowe komórki a te kuleczki to rak. Rzecz jasna jak to działało jest oczywiste ale szokiem dla wszystkich było to, że ta pani się wyleczyła. Coś w tym jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alabama,witaj...wiesz co mi sie nasuneło,zresztą tak jak koledze, ze powinnaś być szczera ze sobą ,dla siebie a nie dla psychoterapeutki i powiedziec jej o swoich odczuciach ...ze masz kołowrotek w głowie od jej analiz,ze to nic Ci nie daje pozytywnego itd.

Ja zrozumiałam dopiero niedawno, zdecydowanie za póżno ...od kiedy stosuję to w praktyce jest mi z każdym dniem coraz łatwiej i lepiej.Mówie wprost o swoich odczuciach, staram się nie zmuszać się do rzeczy do których nie jestem przekonana,tak małymi kroczkami,kazego dnia 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×