Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wesele osoby cierpiącej na fobię społeczną, błagam o pomoc.


AzorAsai

Rekomendowane odpowiedzi

Potrzebuje pomocy, najlepiej kogoś kto jest psychologiem. Jestem klinicznym przykładem osoby cierpiącej na fobię społeczną, po prostu boję się kontaktów z większą grupą ludzi, zwłaszcza gdy cała uwaga skupiona jest na mnie. Za niedługo się żenię, czeka mnie weselę. Rozgrywam już w głowie scenariusze mojej porażki, kiedy oczy wszystkich skupią się na mnie. Podczas stresu czoło oblewa mi pot, co jest naprawdę deprymujące gdy co chwila chusteczkę zbieram z siebie strugi wody przy tym popadając w coraz większe zdenerwowanie. Właśnie tego najbardziej się obawiam, jestem przekonany, że tak się wydarzy i po prostu zżera mnie strach. Błagam o jakąś radę, są jakieś techniki, które pozwalają zapanować nad emocjami, ciągłym natrętnym samoocenianiem siebie? Zacząłem brać ziołowe tabletki na uspokojenie, kupiłem tabletki przeciw poceniu, mam nawet podkoszulek za 250 złotych, który chłodzi ciało ale to i tak się na nic zda w obliczu sytuacji gdy wszyscy będą na mnie patrzeć, już o składaniu życzeń nie wspomnę bo wtedy to będzie kompromitacja. Jeszcze raz błagam o jakąś radę. Gdyby to nie była taka uroczystość, to był się wyciszył kilkoma kieliszkami wódki, ale to niestety nie wchodzi w grę, przynajmniej na początku ślubu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sam napisałeś metody medycyny naturalnej i niekonwencjonalnej zawiodły, więc skoro zostałeś przyparty do muru może pora pomyśleć o odwiedzeniu lekarza- internisty albo psychiatry. Poproś o lek przeciwlękowy/uspokajający z grupy benzodiazepin- np. Afobam albo Relanium. To rozwiązanie ma tę wadę, że tych leków nie wolno łączyć z alkoholem (a trochę głupio nie wznieść toastu na własnym weselu, prawda?) i przy długotrwałym, regularnym stosowaniu (powyżej 2-4 tygodni) powodują uzależnienie fizyczne i psychiczne. Ale Ty tego potrzebujesz tylko doraźnie na wesele, racja? Na dłuższą metę pomyśl o nieuzależniających lekach przeciwdepresyjnych i podjęciu psychoterapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, takie silne leki nie wchodzą w grę, gdyż na własnym weselu głupio by było nie pić, zresztą obawiam się tylko samego początku uroczystości, potem każdy i tak zajęty jest sobą a alkohol pomaga się rozluźnić. Nie chodzi mi o długotrwałe leczenie tylko o ten jeden konkretny dzień, do tej pory moja fobia zbytnio mi nie przeszkadzała no nie mam częstego kontaktu z ludźmi, pracę wykonuje w domu. Niemniej dzięki serdeczne za radę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te leki są powszechnie stosowane w doraźnym leczeniu zaburzeń lękowych (jak fobia społeczna czy nerwica lękowa), w alkoholowym zespole abstynencyjnym, w premedykacji- przygotowywaniu pacjenta do zabiegów diagnostycznych i chirurgicznych, po operacjach, w niektórych gabinetach dentystycznych, w stanach wzmożonego napięcia mięśniowego, w niektórych typach padaczki. Stosowane w dawkach terapeutycznych i przez krótki okres czasu- są relatywnie bezpieczne. Działają po 0,5-1h od zażycia, a po kilku godzinach są wydalane z organizmu z moczem (wyjątek: diazepam, ktory utrzymuje sie w organizmie do kilku dni).

 

Jako alternatywę masz Hydroxyzinum- bardzo łagodny lek uspokajający, każdy internista go wypisze. Ale niestety może Cię zmulić/otumanić, zamiast podziałać przeciwlękowo.

 

Prawdę mówiąc wątpię, żeby jakiś ziołowy lek pomógł w tej sytuacji. Wesele jest stresującym wydarzeniem nawet dla osoby zdrowej, a co dopiero dla osoby cierpiącej na fobię społeczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak tak Ciebie czytam to widzę siebie jak wypisz wymaluj. Też zawsze jak sobie wyobrażam swój ślub i wesele to mam mega stresa, że nie dałbym rady i na pewno bym odwalił coś nieoczekiwanego, stres by wygrał itd.. kilka głębszych na weselu i by był już spokój ale wszystko przed to masakra dlatego nie wiem czy się kiedyś wezmę na odwagę i ożenię, najpierw bym musiał wyjść z tego syfu jakim jest fobia i nerwica ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AzorAsai, Ty się żenisz i Twoja przyszła zona nie wie, że masz fobię? Bo jeżeli by wiedziała to powinniście zrezygnować z wielkiego wesela, a zrobić wyłącznie dla rodziny. Wesele i ślub to nie ma być stres tylko przyjemność. Masz dwa wyjścia: albo bierzesz na klatę i przetrzymasz albo odwołujesz slub i wesele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wie choć chyba nie zdaje sobie sprawy z powagi problemu, bo nigdy nie byłem postawiony w tak stresującej sytuacji by zauważyła jak się stresuje. Ona akceptuje moje dziwactwa, między innymi dlatego się z nią żenię :-) Źle określiłem może skalę problemu, w śród znajomych, bliższej rodziny jestem normalnym gościem, problem mam z obcymi ludźmi, trudno mi załatwiać sprawy w urzędach i innych życiowych sytuacjach, które wymagają asertywności. Właściwie znalazłem już rozwiązanie problemu, być może kretyńskie, ale to moja jedyna szansa, którą dziś przetestowałem u fryzjera (u którego zawsze się pocę, taki bliski kontakt mnie deprymuje). Wypiłem sobie dwa drinki na rozluźnienie, udało mi się wyluzować, zachowywałem się (chyba) w miarę normalnie. Nie chodzi oczywiście o to, żeby się upić tylko poczuć jak to nazywam lekki szum w głowie, obojętność. Oczywiście skala problemu z jaką przyjdzie mi się zmierzyć będzie o wiele większa, ale być może choć trochę dwa kieliszki zneutralizuje strach. Zresztą, słyszałem gdzieś w telewizji że alkohol to też podobno antydepresant ale nie wiem czy to prawda, może coś w tym jest.

 

-- 12 cze 2013, 20:39 --

 

Jeszcze w odpowiedzi do postu agusiaww, owszem, moglibyśmy zrobić małe przyjęcie, ale przecież każda kobieta (no może prawie każda) marzy o takim dniu, nie darowałbym sobie gdyby przez mnie nie mogła przeżyć tego co innego koleżanki. Wiem, że ona nie miała by nic przeciwko takiemu rozwiązaniu, ale nie chce przez swoje ułomności odbierać jej czegoś wyjątkowego. Poetycko powiedzmy, że składam się w ofierze na ołtarzu miłości :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zamiast alkoholu sprawę załatwiłoby 1-2mg alprazolamu albo 5mg diazepamu. Poczułbyś się dokładnie tak samo rozluźniony i uwolniony od lęku jak po dwóch kielichach- plus bez ryzyka zrobienia jakiegoś głupstwa. ;) Benzodiazepiny wpływają dokładnie na te same receptory co alkohol- agonizują receptory GABA. Dlatego i to i to tak cudnie rozluźnia, i tak cudnie uzależnia. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AzorAsai, ja bym była jednak za dwoma kieliszkami wódki przed weselem niż leki bo jak na weselu pomieszasz wódkę z lekiem to może być niewesoło bo możesz coś odwalić albo zasnąć przed północą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AzorAsai, no to mysl, o Pannie Mlodej :mrgreen: ALe moze ja uswiadom, zeby byc szczerym, ze z Ciebie pozytku nie bedzie miala za duzego jezeli chodzi o sprawy takowe: urzedowe itd. Zreszta wrzuc na luz, nawet jak sie spocisz to co.... Ja kiedys mialam epizod fobii, takze rozumiem Twoje dolegliwosci, ale niestety bedac w zwiazku trzeba sie dopasowac czasami do potrzeb drugiej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak będę brała ślub to tylko cywilny, po kryjomu, bez rodziny, w jeansach i podkoszulku, pójdziemy na piechotę do urzędu, nie będzie żadnego wielkiego halo. taki ślub mi się marzy. nie rozumiem tego całego cyrku z kościołem, tłumem gapiów, sukienką i weselem, wybaczcie, po prostu nie rozumiem, żadna przyjemność. jedynie stres i powód do plotek kto jak był ubrany i co było do żarcia.

 

AzorAsai, widać, że ją kochasz, skoro aż tak się poświęcasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dark Passanger

Zdaję sobie sprawę, z cudowności zażywania takich leków, kiedyś miałem coś w rodzaju duszności na tle nerwowym, nie mogłem nabrać powietrzna w płuca, lekarz przypisał mi jakieś pigułki i duszności jak ręką odjął. Gdyby to było jakiekolwiek inne wydarzenie niż wesele, np. jakiś odczyt przed dużym gremium, poszedłbym do psychiatry po środki, które zaproponowałeś, niestety w tym wypadku kompromis między lekami a alkoholem nie wchodzi w rachubę, bo jak słusznie zauważyła kasiątko, to się wiążę z niepożądanymi reakcjami organizmu, nigdy nie łączyłem środków farmakologicznych z alkoholem i wolę nie próbować bo nie znam swoich możliwości.

 

Agusia WWW

Ja już dawno moją Pannę Młodą uświadomiłem o swoich problemach, na kursach małżeńskich na teście z asertywności zdobyłem osiem punktów na 45, ona zresztą nie była wcale lepsza, bo tylko trzy więcej od mnie, nie wiem jak my sobie w życiu poradzimy :-)

 

Weganka

Ja też gardzę takimi patetycznymi uroczystościami, na co dzień chodzę w t-shirtach, bojówkach i trampkach, zakładanie garnituru i lakierków napawa mnie wstrętem, czuje się jak przepraszam za wyrażenie uwiązana świnia. Gdybym poszedł na wesele ubrany na co dzień, nie musiał tańczyć, brać udziału w głupawych zabawach, to może bym się nawet tak nie przejmował. Wierz mi, trzy lata odkąd jestem z dziewczyną walczyłem z rodzicami, ale moja matka jest apodyktyczną katoliczką i miałem już dość jej narzekań, a że nie potrafię się przeciwstawić, w końcu się oświadczyłem. Choć gdybym pewnie się uparł, nie było by wesela, tylko sam ślub i jakieś małe przyjęcie. Ale jak wspominałem, robię to nie dla siebie tylko dla przyszłej żony :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No może nie głupie jest to żeby strzelić ze dwa kielichy przed całą ceremonią, w końcu na weselu i tak będziesz pił, co nie? Więc na luzie, nic się przecież nie stanie :) Nawet jak byś miał się pomylić przy przysiędze czy coś to co z tego? To Twoja impreza i Twojej ukochanej, nie przejmuj się "dobrymi obyczajami", koniec końców kto to będzie pamiętał? Staraj się cieszyć tym dniem i dobrze bawić :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No rady z kielichami na własnym weselu to bym sobie odpuścił.

Czemu nie pomyślicie o weselu uszytym na Waszą miarę?

To znaczy o kameralnej imprezie, w gronie najbliższych, tych z którymi czujecie się bezpiecznie?

Przecież nikt Was nie zmusi do zrobienia tego czego nie chcecie.

No ale rozumiem asertywność na 8 pkt z 45.;)

Może jednak rodziny Wasze są w stanie uszanować Wasze granice?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Specjalistą nie jestem i borykam się z podobnymi problemami. Leki i alkohol kto wie jak zadziała więc pewne ryzyko ale piszesz, że wesele jest niedługo więc widocznie masz jeszcze trochę czasu to idź do psychologa i opowiedz o swoich obawach. W poście piszesz o wyobrażeniach swojej klęski itp, już napisałeś scenariusz a wcale nie musi tak być. Lęk Tobą kieruje i zamazuje piękno tego dnia, skup się na pozytywach, olej wszystkich gości i myśl tylko o wybrance swojego serca. A nawet jeśli coś nie będzie po Twojej myśli to co z tego, świat się nie zawali. Powiem Ci, że ja na swoim weselu bałam się przysięgi i wiesz tak zapatrzyłam się w oczy mojego męża podczas przysięgi, że na chwilę odleciałam i zaczęłam mówić jego kwestię :D Na początku byłam zła na siebie a kamerzysta nawet żartował, że wyśle to nagranie do chyba śmiechu warte :D Z kim bym nie rozmawiała na ten temat to potraktował to ok a teraz sama się z tego śmieje :D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko nie pij przed przysięgą, bo to może być podstawa do unieważnienia potem. Jeśli ślub jest w kościele, to przyjęcie sakramentu w stanie nietrzeźwości byłoby świętokradztwem, a jeśli nie wierzysz i nie obeszłoby Cię to, to może lepiej pomyśleć o rezygnacji ze ślubu w tej religii? Po co profanować coś, w co i tak się nie wierzy?

A co do picia przed przysięgą w urzędzie to nie mam pojęcia jak na to prawo patrzy.

 

W każdym razie skorzystaj z zestawu psycholog+psychiatra i zobaczysz - a nuż Ci pomogą ;).

 

Powodzenia życzę i wszystkiego dobrego :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beznadzieja33, ślub i wesele mam już jutro, dlatego właśnie napisałem tego posta w przypływie paniki. Gdybym wcześniej sobie uświadomił, że nie dam rady na pewno bym poszedł do psychologa. Mamre, ja nie zamierzam na własnym ślubie być nietrzeźwym, nietrzeźwość kojarzy mi się z częściową utratą świadomości, a na to na pewno nie pozwolę, dwa kieliszki na rozluźnienie. Zastanawia mnie czy gdybym wziął leki o podobnym działaniu o których pisał Dark Passanger to też ślub byłby nieważny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu miałby być nieważny? To są LEKI przepisane przez lekarza, a nie UŻYWKI. W żaden sposób nie zaburzają osądu, ani kompasu moralnego. No chyba, że zażyjesz ich cały wagon albo połączysz z alkoholem. Chociaż Kościół ma dziwne zapatrywania na śluby osób chorych/zaburzonych psychicznie i przyjmujących leki psychotropowe...

 

-- 14 cze 2013, 09:59 --

 

Gdybyś pomyślał o tym wcześniej to są leki do przyjmowania przewlekłego jak wenlafaksyna (Effectin), paroksetyna (Seroxat), sertralina (Asentra), które mają ładny profil przeciwlękowy, nie mają działania sedatywnego/anksjolitycznego i w zasadzie można się z umiarem na nich napić- zdaniem lekarza, z którym rozmawiałem. W rozsądnej ilości. Ale tak jak mówiliśmy, nie masz przecież zamiaru się nawalić na własnym weselu. Przy benzo już raczej jest bezwarunkowy zakaz łączenia z alko, bo po prostu zaczniesz się zachowywać jak kretyn albo urwie Ci się film i tyle z wesela będzie. Problem w tym, że SSRI nie działają ot tak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, tylko się rozkręcają przez 4-8 tygodni, więc na to już za późno.

 

-- 14 cze 2013, 10:06 --

 

W zasadzie możnaby pomyśleć nad betablokerem- propranolol, coby Ci serce nie wyskoczyło z klatki piersiowej, ale tego też nie można łączyć z alkoholem, bo Ci pukawa nawali. Pat.

 

Musisz po prostu zjesc jakis Persen Forte, tabletki z Lobofarmu, dolozyc cos na nadpotliwość i przetrwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak znam przypadki stresów ślubnych tak co drugi pan młody strzela sobie kielona lub dwa przed ślubem w kościele - popularna praktyka, obyś tego dnia nie wywalił większej ilości bo będzie po prostu czuć od Ciebie/będziesz wyglądał spiździały na kamerze, ale jeden/dwa nie zmienią praktycznie nic a na pewno jakoś pomogą :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro ślub już jutro to rzeczywiście nie ma czasu na psychologów. 2 kielony przed ceremonią nie zaszkodzą i nie widzę nic w tym złego i na pewno nie jest to stan nietrzeźwości. Życzę szczęścia i powodzenia, na pewno wszystko się uda :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem już po weselu, więc podzielę się swoimi przeżyciami. Tak jak myślałem, na ślubie się posypałem, byłem blady jak ściana, głos mi drżał przy przysiędze, gdy miałem podpisać dokumenty to ręka trzęsła się jakbym miał padaczkę. Na weselu przy śpiewaniu sto lat, czułem się jak idiota, nie wiedziałem jak się zachować, to chyba było najgorsze przeżycie uwiecznione niestety na kamerze. Po obiedzie gdy już polała się wódka było już tylko lepiej, poziom stresu znikał proporcjonalnie do promili, stałem się hmm...normalnym człowiekiem? W każdym bądź razie wesele się udało, jestem bardzo zadowolony. Niech żyje wódka :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×