Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Nika,ja sie borykam z podobnymi problemami juz od kilku dobrych lat.

Czasem mi sie wydaje,ze utone juz w ty bagnie ale pozniej przychodza lepsze chwile i mysle ze jest sens walczyc.Zastanawiam sie i marze jak to jest byc zdrowym,codziennie miec chec robienia wielu,wielu rzeczy a przede wszystkim czuc rzeskosc zycia,umiec sie nim cieszyc.

Staram sie zyc codziennoscia tylko ze zbyt czesto uciekam w przeszlosc i wtedy mnie dopada.Szczegolnie ostatnio jakos podle sie czuje.

Wiem jednak napewno,ze trzeba codziennie probowac zyc i usmiechac sie,starac sie pomniejszac to wszystko.Sama deprecha nie odejdzie.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja juz zglupiałam i na dzień dzisiejszy nie mam ochoty nic z tym zroobić.

Przez chyba dwa dni bylo całkiem nieźle, a dziś znów dół.

Ja nie potrafię normalnie funkcjonować.

Po co się wysilać, robic postępy? Upadek z wysokości bardziej boli.

Mam do siebie pretensje, że w ogóle przeszlo mi przez myśl, ze będzie dobrze i że dam radę.

Już mi się nie chcenic robić.

Znow siebie nie znam, nie wiem co mnie cieszy i czego chcę.

Zdecydowalam się na przyjmowanie psychotropów(4 dzień) a po nich jest jeszcze gorzej.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ja tam wole raz na czas spasc z wysokosci, niz ciagle siedziec na dnie. Chocby dla tych momentow kiedy jest znowu dobrze warto walczyc z depresja! Nie poddawaj sie, prosze! A leki jeszcze zaczna dzialac, czasem to musi po prostu potrwac. Grunt zeby probowac, za kazdym razem na nowo sie podnosic i walczyc. Jak czlowiek spadnie na dno to przynajmniej ma sie od czego odbic znowu do gory! :smile: Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypalony skąd masz w sobie tyle siły ? czyam Twoje wypowiedzi i podziwiam Cie.

 

U mnie jest tak, że już kilka razy bylam na dnie.

Do pewnego razu dało się odbić i jakoś się toczylo.

Tylko kiedy czlowiek po tylu upadkach poobija się i połamie zbyt bardzo, to później nawet jeśli chce, nie może wstać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skad mam w sobie tyle sily...Coz dwa razy juz mi tej sily w zyciu zabraklo. Jakos przezylem, ale podobno do trzech razy sztuka...Wiec wole nie ryzykowac :D Mi dodaje sil swiadomosc ze nie jestem sam, swiadomosc ze chociazby istnieje takie forum jak to, pelne ludzi wrazliwych i walczacych o kazdy kolejny szczesliwy dzien...Wlasnie walczacych, nie ulegajacych swoim problemom, czesto wiekszym niz moje. I w koncu wygrywajacych. Wiem ze im sie to udaje, wiec wierze ze mi tez sie uda. I moze stad ta moja "sila"...

I wierze w to co powiedzial Shadow powyzej. Jak dlugo ludzie chca sie nawzajem wspierac, tak dlugo nic nie jest przesadzone. Kazdy kolejny dzien, to kolejna szansa na szczescie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypalony i inni Drodzy mi

Kiedy jest dobra okazja żeby wrócić z Nim do tego tematu? Już sam jako trochę podszkolony w dziedzinie depresji i jej objawów wiem, że mogę podejrzewać u Niego depresję tzw. dwubiegunową. Wiecie zapewne o co biega, stąd nie chcę tego tematu opisywać. I pytanie: Czy wtedy kiedy jest u Niego fajnie i nic się nie dzieje, czy właśnie podaczas ataku jak najwięcej mówić, lub tez nie mówić, albo odpowiednio się zachować, bo to tez potrafię. Mam wrażenie (widac to) że trochę ograniczył ze mną kontakt, bo zdaje sobie sprawę że wiem o jego problemie. Po prostu chce się schować do kąta. Ja z kolei zdaję sobie sprawę, że na siłę z tego kąta nie mogę go wyciągać, ale wtedy jak skoro zamknie się i koniec. Staram się tylko być, dawać znaki o swojej obecności i nic poza tym. Jeśli już pojawi się ten zły biegun wtedy staram się "atakować" (oczywiście problem, nie Jego). Rzecz jasna powoli. Nie wiem czy nie zataił sprawy. Z Rodzicami tak trochę głupio pogadać, nie mają mnie za żaden autorytet. Mozliwe że staraliby się mnie spławić za taki temat, to raczej pewne znając ich.

...

 

I jeszcze jedna sprawa a właściwie podaję jako ciekawostkę.: Odpis psychiatry na wiadomy Wam temat:

 

Szanowny Panie,

Nie jest moja rolą stawianie komukolwiek diagnoz i drogą korespondencyjną. Mieści się to poza mozłiwościami korespondencji i charakterem naszej poradni.

Można sobie jednak pozwolić na pewne hipotezy, przypuszczenia i zastanowić nad ich ewentualnymi konsekwencjami.

Moja hipoteza: Pana kolega aktualnie albo nnie ujawnia objawów depresyjnych , nie ma depresji, albo tylko w łagodnym stopniu.

trudno mówić o depresji jak ktoś jest "rozpromieniony i szczęściliwy".

Prawdopodobnie on ma pewien charakter, typ osobowości, z którymi zwiazanych jest szereg cech.

Byc możę jedna z podstawowych cech jest duża zmiennośc jego emocji, skrajność emocji, a mozę tez i troche taka chęc podporządkowania sobie świata?

Stawiam te pytania, bo list Pana wskazuje , że ma Pan ochotę pilnie obserwować jego rózne stany emocjonalne, bardzo pilnie.

Czyni to Pan chyba z niesutajacym lękiem, że albo coś zlego się stanie znim, albo Pan coś zlego zrobi.

Jeśli tak jest, to w wypadku takiej osoby o takim charakterze (osobowości), mozę to byc, właściwie mu to być , związane z bardzo dużym obciążeniem dla Pana, ryzykiem zaniedbania innych spraw, swoich zadań życiowych, ludzi itp.

z szacunkiem

SP

 

To ostatnia korespondencja.

Jesli wzbudziła zainteresowanie, to moge pokazać poprzednie, bo jak sądzę to bardzo mądry człowiek.

 

[ Dodano: Nie Wrz 17, 2006 11:07 pm ]

"bardzo dużym obciążeniem dla Pana, ryzykiem zaniedbania innych spraw, swoich zadań życiowych, ludzi itp. "

 

No ma rację. Nie śpię od 87 godzin... Nie myślcie że czuję zmęczenie. Absolutnie nie. Dziś przepracowałem 12h. Wiem że to pewien objaw przejęcia, no ale co zrobię., Dzis pewnie tez nie zasnę. zaznaczam że to nie jest męczące dla mnie. Sam sobie dziwię się takiej siły. Pierwszy raz takie cos przerabiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od zawsze bylam troche dziwna.ciagle bylam sama,nie mialam nigdy przyjaciol.wszystkiego i wszystkich sie balam.w podstawowce balam sie nawet nauki tak ze matka musiala wpajac mi do glowy wiedze.mialam jakies dziwne drgawki calego ciala w najbardziej nieoczekiwanych momentach.potem stalam sie nastolatka.wiadome problemy.plec przeciwna itp.tylko ze ja to przezywalam inaczej niz wszyscy.to byly dla mnie tragedie zyciowe,koniec swiata.zaczely sie napady szalu,darcie zdjec,ciskanie przedmiotami w sciany i w ludzi,walenie w sciany i szafy,dzikie wrzaski i piski.i wciaz towarzyszyl mi strach przed wszystkim.najbardziej chyba przed rowiesnikami.w napadzie takiego jednego szalu weszla do mnie do pokoju mama.stanela jak wryta bo nie wiedziala co sie dzieje.to ona zmusila mnie sila bym sie leczyla.zaczelam brac leki.po jakims czasie czulam sie lepiej.moj problem polegal na tym ze jestem bardzo ambitna i buntowalam sie przeciwko lekarstwom.uwazalam ze to glupie,ze mi niepotrzebne.w koncu przestalam brac.wszystko wrocilo ze zdwojona sila tak,ze pojakims czasie samam zaczelam blagac o wizyte u psychiatry.przez jakis rok bralam,znow odstawilam rok temu,gdy zaczwelam studiowac w krakowie.mieszkalam z moim chlopakiemi i cale zlo spadalo na niego.o byle co dostawalam szalu,darlam sie w nieboglosy,piszczalam,plakalam,rzucalam rzeczami,rzucalam sie na mojego chlopaka,bilam go,tluklam,kopalam,ganialam zanim w nocy z nozem po mieszkaniu,bluzgalam na niego przeokropnie,a sama cielam sobie nozem nadgarstki.wpadalam w panike jak mial wyjechac na weekend do domu.czy choc na jeden dzien.jak tylko slyszalam o jego wyjezdzie zaczynalam blagac go,plakac,czepiac sie go nie pozwalajac mu wstac,zamykalam drzwi na klucz od wewnatrz a klucz chowalam tak ze byl uwieziony...(z mieszkania musialam sie wyprowadzic bo sasiedzi wszczynali awantury).pod koniec roku akademickiego bylam na wyczerpaniu,bylam strzepkiem.rodzice nie pytajac mnie o zgode zapisali mnie do psychiatry po moim przyjezdzie doZielonej Góry(tam mieszkam).przez wakacje odzylam.zdarzaly sie jeszcze przypadki ze na wakacje teraz skopalam paru ludzi i raz wpadlam w szal,ale w porownaniu z tym coprzeszlam przez ten rok akademicki to nic.nie odstawie juz lekow.nie wiem czy to co pisze nadaje sie na depresje,ale moj psychiatra nie powiedzial mi nic konkretnego co sie ze mna dzieje tylko zapisuje mi dosc silne dawki lekow...co wy o tym sadzicie?bo ja juz nie wiem co ja mam o sobie myslec...

 

[ Dodano: Wto Wrz 26, 2006 7:30 pm ]

proszę,jak ktos ma podobne problemy i zachowania wbrew samemu sobie,lub wie cokolwiek o takich zaburzeniach niech pisze!to dla mnie bardzo ważne.skoro mam walczyć z czymś i czemuś się przeciwstawiać,to muszę wiedzieć z czym walcze.pomóżcie poznać mi siebie bliżej...!!!!!!!!

 

[ Dodano: Sro Wrz 27, 2006 1:02 pm ]

i co,nic??!!znalazłam ten portal wczoraj przy okazji szukania w necie jakiegoś psychiatry wKrakowie bo idzie jesien a mi na nowo bedzie odwalac,a przypadkiem znalazlam WAS!!poczytalam sobie troche i od razu mialam pare rzeczy do dorzucenia od siebie więc sie zarejestowałam.wstydzę się mówić ludziom o tym co wyczyniam,ale czytając różne wypowiedzi doszłam do wniosku ze znalazłam to co chciałam - wypowiedzi i zwierzenia ludzi mających podobne (mniej lub bardziej) problemy jak ja.więc proszę was, napiszcie mi cokolwiek!!!nie skazujcie na myśli że jestem z tym sama i że nikt mnie nie rozumie!!!piszcie pls...

 

[ Dodano: Sro Wrz 27, 2006 1:17 pm ]

nie wiem czemu ze wszystkich tematów na paru stronach tylko ja mam zero odpowiedzi... :cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówisz, że psychoatra nie mówi Ci nic konkretnego... może warto więc go zapytać? Wymaglowac dokładnie, by powiedział, co o tym sądzi - nie wiem, ja bym tak właśnie zrobiła. Czasem mam takie ataki furii i tez zaczęły się w Krakowie na I roku studiów. Wszytsko jednak odreagowywałam w domu.

 

Mówisz też, że przepsiuje Ci silne dawki leków. Popatrz chociażby w necie co to są za leki, jak działają.

 

Wydaje mi się, że masz potrzebę, by wiedzieć, co się z Toba dzieje, bo chyba to jest główny problem, tak?

Najwazniejsze też to chyba nie zagłębiać się także w swojej "chorobie", ale starać się walczyć..

 

Pomyśl w jakich sytuacjch dopadają Cię te ataki i staraj się takich sytuacji unikać jeżeli to możliwe.

Nie znam się w sumie, bo sama jeszcze u psychiatry ani psychologa nie byłam, ale sie wybieram właśnie.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc

 

moze latwiej byloby Ci zamiast ,,WALCZYC'' najpierw zakceptowac siebie sama taka jaka jestes to napewno pomoze szybciej w leczeniu i nie koncentrowac sie tylko na samych lekarstwach a skorzystac z pomocy psychologa to pomoze Ci zrozumiec siebie ,swoje reakcje,emocje i powody...

 

pzdr. xant

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki wszystkim za dobre rady.tak wlasnie myslalam o tym psychologu rownież bo psychiatra faszeruje mnie tylko dawkami lekow a ja potrzebowalabym jakiejs rozmowy,porady jak mam sie zachowywac w roznych sytuacjach bo ja poprostu nie wiem.co do akceptowania samej siebie...to trudne dla mnie.czasem nawet mam juz dosc tego maskowania samej siebie. wtedy mowie o mnie wprost,prawde,jaka naprawde jestem i specjalnie zrazam do siebie ludzi.a w srodku mam ogien.trudne bo innie ludzie mnie nie akceptuja.jesli chodzi o leki...seronil.jest moim przyjacielem od wielu lat.stopnowo lecz delikatnie mnie zmienia wiec muysle ze to dobry lek.jeszcze raz dziekuje i pozdrawiam wszystkich ludzi na forum,a w szczegolnosci tych co mi cokolwiek napisali:)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki wszystkim za dobre rady.tak wlasnie myslalam o tym psychologu rownież bo psychiatra faszeruje mnie tylko dawkami lekow a ja potrzebowalabym jakiejs rozmowy,porady jak mam sie zachowywac w roznych sytuacjach bo ja poprostu nie wiem.co do akceptowania samej siebie...to trudne dla mnie.czasem nawet mam juz dosc tego maskowania samej siebie. wtedy mowie o mnie wprost,prawde,jaka naprawde jestem i specjalnie zrazam do siebie ludzi.a w srodku mam ogien.trudne bo innie ludzie mnie nie akceptuja.jesli chodzi o leki...seronil.jest moim przyjacielem od wielu lat.stopnowo lecz delikatnie mnie zmienia wiec muysle ze to dobry lek.jeszcze raz dziekuje i pozdrawiam wszystkich ludzi na forum,a w szczegolnosci tych co mi cokolwiek napisali:)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

Troche moim zdaniem niepokojace były te twoje drgawki

 

"......mialam jakies dziwne drgawki calego ciala w najbardziej nieoczekiwanych momentach....."

 

W zwiazku z tym moje pytania:

- czy poród twojej mamy był o czasie ? i prawidłowy?

- czy miałaś w dzieciństwie jakis uraz głowy ?

- czy maiłaś robione jakieś badania głowy ? EEG, tomografia ?

- czy drgawki całego ciała powjawiaja ci sie nadal ,

- czy masz jeszcze inne dolegliwości podczas " ataku" szału?

- czy jestes " przytomna podczas takiego szału? czy nie pamietasz potem co robiłaś ?

 

Wiesz bo to wcale nie musi być choroba psychiczna , być moze że miałaś jakiś mikro wylew lub uraz głowy i powinnaś zostać dokładnie zdiagnozowana, bo na jakiej podstawie psychiatra daje ci takie silne leki ?

 

Pozdroofka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uważam, ze takie ataki furii można kontrolować, weź się w garść..przestań swoją frustrację rozładowywać na najbliższych, bo sprawisz, ze jeśli nie odejdą..to na pewno się odsuną...

 

Wiem, ze jest Ci ciężko..ale tak po prostu nie można i najzwyczajniej w świecie nie da się żyć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z porodem było wszystko ok a te drgawki to były na tle nerwowym,takie jakieś dziwne netręctwa...EEG nie robiłam nigdy bo nie mialam nigdy urazu głowy,żadnego wstrząśnienie itp.jak wpadam w szał,pamiętam wszystko dokładnie tylko to jest tak jakbym była inną sobą tzn że wiem że musze to zrobić bo jak nie zrobie to nie wytrzymam a potem po szale siedze cicho i patrze się w ściane itp,i żałuje z calego serca i sama sie sobie dziwie jak jaj sie zachowuje i jak w ogle moglam to zrobić.najgorsze jest to że przyrzekam sobie i innym że będę panować nad sobą, ale są takie momenty że ja nie panuje nad niczym...martwi mnie bardzo jeszcze jedna rzecz.przestałam szaleć jakiś czas temu ale teraz jest jecień i ja to bardzo źle znoszę,w ogóle mam teraz ciężki okres i chyba popadam w alkocholizm...

mam potrzebę żeby się upić,coraz częściej nawet robię to sama w domu ....a najgorsze jest to że jak się upije to robię straszne rzeczy których znów potem żałuje...ale to wszystko pokopane....

 

[ Dodano: Wto Paź 31, 2006 6:37 pm ]

Pająku wiele ludzi tak uważa i ja się staram i przyrzekam sobie i innym bo naprawdę nie sprawia mi przyjemności tracenie bliskich a tak się dzieje.czasem jest tak że robisz coś wbrew samemu sobie,to jest chwila,może potrwać kilka sekund zaledwie a ból po tym pozosteje długo.uwierz że ja robię wszystko aby się kontrolować ale...ehhh......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od roku cierpie na depresje ,wczesniej bralem narkotyki czulem ze cos ze mna jest nie tak zaczynalem mniej ufac ludziom i czulem ze mam jakies dziwne podejrzenia w obec nich,ale ciezko pracowalem nad soba i to wszystko minelo i wrecz przeciwnie zaczolem sie czuc silny psyzchicznie,nawet wszyscy do okola mi mowili ze nie mozliwe zeby ktos tak szybko dojrzal.po jakims czasie zdecydowalem sie zucic palenie, wstretny nalog palilem 30 papierosow dziennie no i w londynie to przeciez wydatek!zucilem tak od razu jednego dnia wstalem i juz nie zapalilem .zauwazylem po tygodniu ze moja gloa zaczyna sie jakos robic dretwa na czubku tak jak by cos tam mnie trzymalo, poradzilem sie znajomych, w odpowiedzi otzrymalem ze to depresja, i ze to normalne przy zucaniu 9 letniego nalogu.po miesiacu zaczolem czuc sie dziwnie w nowej pracy bardzo chcialem zaskarbic sobie sympatie kolegow i tak o mnie bylo glosno w pracy bo najlepiej zdalem egzaminy wstepne i pokonalem nawet anglikow, chcialem wypac jak najlepiej, pametam jedna sytuacje ze sie tak bardzo zestresowalem ze pamietam poczulem w glowie zacisk i ciemno. zaczelo wirowac mi sie w glowie nie moglem wylapac ostrosci wszystko wydawalo mi sie takie absurdalne ludzie mnie denerwowali.zaczolem dostawac ataki panikia na glowie czulem tak jak bym mial czepek plywacki zalozony i mnie tak strasznie uciskal ze nbie moglem sie przebic przez niego i kierowala mnie jego sila ku dolowi.nioe moglem sie poizbierac problem ze wstawaniem z lozka . krecenie sie w glowie , nigdy nie dawaly spokoju> poszedlem do lekaza 1,5 miesiaca temu biore leki prozak(fluoxitine) czuje sie naprawde lepiej nale ten ucisk jeszcze nie znika czuje sie jak by moj mozg cos oslanialo a ja tego nie moge przebic ) czy ktos to kiedys mial czy to minie czy ja juz nazawsze pozostane w cieniu tego czepka ktory przyslania mi uczucia i droge do rozumienia siebie? pomozcie mi

 

[ Dodano: Sro Lis 15, 2006 7:01 pm ]

ja juz sam niewiem ....wydaje mi sie czasami ze sie oklamuje ze wracam do zdrowia!!!!!przeciez ja sie jeszcze potrafie zastanawiac z kad to sie wzielo co przedchwila powiedzialem!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapewne taki temat gdzies juz jest, albo ktos o tym pisal, ale zrozumcie nie mam sily tego szukac ani sama sie dowiadywac. Od kogo zacząć w przypadku depresji? isc do rodzinnego? psychiatry- a jeśli do niego czy trzeba mieć skierowanie? Prosze, niech ktos ze szczegolami mi napisze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Marto u mnie sytuacja wyglądała tak:

- pierwsze poszedłem do rodzinnego, gdzie opowiedziałem lekarce co czuje. Wykryła depresje ale ona nie jest niestety od przypisywania leków na to. Kazała mi zrobić standardowe badania fizjologiczne aby się upewnić, że przyczyna nie tkwi w naturze fizycznej. Następnie dała mi adres poradni państwowej (za nic się nie płaci) dla młodzieży gdzie można zapisać się na wizytę u psychiatry bez skierowania (nie wiem, może to wyjątek ale tu można bez skierowania)

- Poszedłem. Powiedziałem, że chce się spotkać z psychiatrą i zostałem zapisany na wizytę niecałe dwa tygodnie później (z jednej strony strasznie się dłużyło ale z drugiej słyszałem, że kolejki do poradni państwowych są czasem po 2 miesiące )

- Niecałe dwa tygodnie później siedziałem sobie w poczekalni aż zostałem wywołany. A później to już się w końcu mogłem wygadać ;)

Zachęcam Cie bo takie coś może tylko Ci pomóc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech, chyba aż nikły uśmiech pojawił się u mnie. Nie sądziłam, że ludzi mogą zainteresować się innym i w tak szybkim czasie udzielać odpowiedzi. Wiesz boją się tylko jednej rzeczy, czuje jak nadchodzi znowu ten najgorszy stan i 2 tygodnie to może być zbyt długo. A może to poprostu w te bezssenne noce przychodza najgorsze chwile, a rano bedzie lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×