Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ciepłe dobry wieczór


Josie_86

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, mam 27 lat, mam nerwicę i dystymię. Od 8 lat chodzę do psychiatry, zmieniałam ich kilka razy, wcześniej zaczęłam chodzić do psychologa. Chodziłam też na terapię grupową, ale to był koszmar. Psycholog nie pomógł mi w niczym, terapia jeszcze mi zaszkodziła i sama z niej zrezygnowałam. U psychologa nie byłam już daawno, parę lat i nie wybieram się, a u psychiatry, a właściwie tylko po receptę byłam jakieś 2-3 tyg temu. Od kiedy zaczęłam się leczyć przerobiłam najróżniejsze leki, a najdłużej bez leków byłam ok. roku. Aktualnie biorę citalopram i sulpiryd plus nasennie zolpidem. O moich chorobach wie tylko mama i mąż, mama stara się mnie wspierać, a mąż kiepsko sobie z tym radzi, woli zmieniać temat, albo umniejszać to, że źle się czuję. Trudno mi go obwiniać, bo to wynika z jego charakteru, jest bardzo pogodną osobą i nie potrafi zrozumieć stanu, w jakim ja często (albo niemal zawsze) się znajduję. Jednak kiedy bywało ze mną dużo gorzej widziałam, że przeżywa to razem ze mną, pochmurnieje, nie radzi sobie z moją chorobą i teraz unikam tego tematu, bo mam wyrzuty sumienia, że go w to wciągam, zwłaszcza, że nie potrafi mi i tak pomóc. Nie wiem co mogę jeszcze dodać na początek, w sumie i tak chyba sie nadmiernie rozpisałam, mam nadzieję, że ktoś odpowie, nie wiem, może zaraz ucieknę z tego forum, ale może akurat pomoże mi czyjeś zainteresowanie i wymiana myśli, jest mi bardzo ciężko udawać ciągle przed ludźmi, że jest Ok, albo uchodzić za ponuraka i niemowę i nie móc nikomu powiedzieć, jak jest mi źle

Ściskam

J.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcesz już zawsze być sam?.. Boże, ja tego właśnie się boję, tzn rozpadu związku, nie wyobrażam sobie, żeby małżeństwo mi się rozpadło, jesteśmy dopiero dwa lata po ślubie, i nie chodzi tylko o mnie, ale tez jaki jemu sprawiam zawód, jak musi się czuć, wiedząc, że taką sobie wziął żonę na całe życie, zastanawiam się, czy nie żałuje i czy zmieniłby zdanie, gdyby mógł cofnąć czas i boję się poznać odpowiedź, moje choroby dały mu się poznać podczas przygotowań do ślubu i wesela i wtedy sam też byl bliski załamania, w bardzo kiepskim(jak na jego pogodne usposobienie i pozytywne nastawienie do życia) nastroju, a co jeśli już wtedy przestraszył się wizji życia ze mną i z takim problemami już na zawsze..

Mogę o coś zapytać? Nerwica odezwała się u Ciebie po tylu latach w związku? Czy była obecna cały czas, ale nasiliła się przez te ostatnie 4-5?

Dziękuję bardzo za Twoją wypowiedź

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Josie_86, Nie martw sie nie u wszystkich tak bywa ...moj partner nadal jest przy mnie pomimo nerwicy lękowej..nie opuścił mnie...zalezy od człowieka..zadał mi pytanie czy , jakby on zachorował...bym go zostawiła..ja na to , ze nie...wiec przestań nawet o tym myśleć...odpowiedział...każdy może zachorować..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Haniu. Widzisz, ja martwię się, bo on myśli, że mi to przejdzie, że leki w końcu pomogą mi na dobre, a wręcz sugeruje mi żebym odstawiła, zawsze kiedy muszę iść do lekarza po kolejne, on ma z tym wielki problem i pyta, czy naprawdę muszę, nie rozumie mnie wcale. Jednym z problemów między nam jest też to, że on myśli, że będziemy sie starać o dziecko, a przy lekach przecież nie mogę, a wiem, że nie odstawię, próbuję teraz zrezygnować chociaż z jednych(ale dla mnie to bardziej z powodu finansów, bo koszty są okropne), ale na pewno nie odstawię wszytskiego. Poza tym, chciałam mieć dziecko, zawsze chciałam i jeszcze rok temu myślałam o tym poważnie, ale teraz boję się tego, nie wyobrażam sobie zostać mamą, boję się ciąży, tego jak hormony dodatkowo wpłyną na mój stan, tego jak moje nerwy będą wpływały na rozwój ciąży i zdrowie dziecka i boję się, że nawet gdybym przetrwała te osiem miesięcy, to potem razem z dzieckiem w pakiecie przyszłaby depresja poporodowa, nie chcę, żeby doszło do takiej sytuacji, że nie będę mogła tym dzieckiem się zająć. Nie chcę już mieć dzieci, a nie potrafię mu o tym powiedzieć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Witam.

 

Ja wiem, jak ta choroba wpływa na związek, moja narzeczona przez chorobę zrezygnowała ze ślubu miesiąc przed. Też w sumie się jej nie dziwię. Osoby zdrowe, nas nie zrozumieją, ale "na szczęście" nie wszyscy są zdrowi i my siebie nawzajem potrafimy zrozumieć.

 

Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Josie_86, chciałabym Ci napisać coś optymistycznego , ale niestety... na przykładzie własnego małżeństwa , widzę jak wielki wpływ mają zaburzenia psychiczne nie tylko na osoby nią dotknięte , ale także na ich bliskich :( mój mąż , kiedyś wesoły optymista ,zmienił się w ciągu ostatnich lat , zamknął w sobie , spoważniał. Mimo że jest bardzo kochający i wyrozumiały , wiem jak jest mu ciężko znosić moje zmienne nastroje , depresje , lęki. To wszystko odbija się także na nim , cierpi , bo często czuje się zupełnie bezsilny. Ale ... w życiu generalnie bywa ciężko , są rożne problemy z którymi także w związku trzeba sobie jakoś radzić , macie siebie nawzajem i Waszą miłość . Musisz wierzyć ,że będzie dobrze :smile: Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniu, a Ty masz dzieci? Lub chciałabyś mieć? No tak, ja wiem, że nie mogę zakładać, że będzie źle podczas ciąży i po urodzeniu, ale ta niepewność mnie przeraża, zresztą bliższa jestem myśli, że będzie źle niż dobrze.. Duże znaczenie ma dla mnie też, że moi rodzice(o mamę mi głównie chodzi) mieszkają daleko i odwiedzają nas raz-dwa razy do roku, a chciałabym w tkich chwilach mieć jak największy z mamą kontakt i wsparcie w niej. Na miejscu mieszka teściowa, która jest naprawd kochana i robiłaby dla mnie co mogła, ale ona o chorobie nie wie, a to bardzo zmienia to jak się odbiera czyjąś postawę i zachowanie..

 

Agat7, u mnie podobnie, moja choroba też tak wpływa na męża - nie potrafi ze mną o tym rozmawiać, a nie ma z kim poruszyć tego tematu (a chciałabym, żeby mógł sie komuś wygadać, namawiam go na spotkanie z psychologiem, ale bezskutecznie), więcej się martwi itd, czego innego oczekiwał po małżeństwie, a tu trafił mu się taki chodzący problem jak ja..

 

Powietrzny Kowal, dziękuję za miłe słowa. Wydajesz się być bardzo pogodzony ze stanem rzeczy.. A to musi być bardzo trudne rozstać się z kimś po tylu latach, podziwiam, że tak dobrze sobie radzisz po czymś takim i mam nadzieję, że u Ciebie będzie tylko coraz lepiej. Ściskam mocno :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę, chyba że jednak mąż coś jej wspomniał, ale raczej by się na to nie odważył, no i z tego co widzę raczej jej się nie zwierza. Myślę, że teściowa uważa mnie pop prostu za nerwową i niepewną siebie osobę, ale nie przychodzi jej do głowy nic więcej, mam nadzieję.. Przy ludziach staram się opanować wszystkie sygnały, jestem po prostu apatyczna, małomówna, zamyślona, ona nie mieszka z nami, tylko niedaleko, gdybyśmy mieszkali razem to byłby problem.. :-| A u Ciebie ile osób jest 'wtajemniczonych'?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hania, wszyscy.. czyli rodzice, rodzeństwo, syn i mąż? Czy znajomi też? Zresztą - dla mnie to pierwsze jest już nierealne.. Mój tata za nic w świecie by nie zrozumiał i to nie tylko moja opinia:( A siostra.. nie wiem, jest zamknięta w sobie, uwielbiam ją, nie możemy się nigdy nagadać, kontaktujemy się codziennie, ale nie zwierza mi się nigdy ze spraw typowo osobistych.. i myślę, że gdybym opowiedziała jej o sobie to przyjęłaby fakt, ale nie poruszałaby tego tematu. A może nie zrozumiałaby wgl i przyjęłaby postawę taty, dla którego takie choroby 'to jakieś bzdury'. Kiedy zwierzam jej sie z czegokolwiek osobistego zazwyczaj kwituje to jednym zdaniem i zamyka temat.. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hania, ja jestem bez pracy, od ponad dwóch lat, nie mogę nic znaleźć od ślubu i też jest coraz gorzej, mąż ma do mnie pretensje.. Dwójka naszych bliskich znajomych wyjechała ok roku temu i też już nie zamierzają wracać, dla mnie to okropne:( Poznaliście tam chociaż jakichś fajnych ludzi? Macie z kim się trzymać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×