Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sytuacja w klasie. Jeszcze raz, teraz lepszy opis.


VanGH96

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim. Trochę się boję, że ktoś z mojej klasy może to odczytać, ale mam nadzieję że nikt tutaj nie wchodzi. Muszę poważnie zastanowić się nad swoją sytuacją, jak postępować dalej. Pisałem już o tym kiedyś wiadomość, ale postanowiłem napisać jeszcze raz, dodając parę innych informacji, bo dalej nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Mam nadzieję, że administratorzy mi wybaczą :) Otóż chodzi o moją sytuację w klasie. Najpierw Wam napiszę, jak to wygląda, spróbujcie sobie to wyobrazić, a potem Wam napiszę swój komentarz. Liczę na rady, co robić, co byście proponowali :)

 

Jestem uczniem klasy pierwszej liceum. Dobre liceum. Ale od razu zaznaczam, że nie jestem orłem z nauki, w tej szkole znalazłem się przypadkiem, ale to nieważne, przejdę do problemu. To tak... Idąc do szkoły, zawsze tam chcę być na równą godzinę. Tak też mam ustawiony zegarek w komórce. Dlaczego? To napiszę pod spodem, w swojej analizie. Następnie zaczyna się lekcja. Siadam zawsze sam. Wychodzę z założenia, że nie warto się pchać do kogoś, kto nas nie chce. Na lekcji, śmiechy chichy co jakiś czas. Zależy od lekcji, jeśli jest luźna to sami wiecie, ale ja takich lekcji nie lubię. Ja nie lubię przerw, nie lubię luzu, bo wtedy zaczyna się robić bałagan, i tylko się ciągnie. Dzwoni dzwonek... to oznacza jak wiecie, że będzie przerwa. Nie lubię siedzieć w jednym miejscu, więc co przerwa idę się przejść po szkole. Idę do wc, idę przejść do szatni, tylko niby że coś tam sprawdzę, wiem to może wyglądać śmiesznie. Ale wychodzę też na ulicę, przejść się po mieście bo moja szkoła jest taka że można wychodzić, leży przy ulicy. Ale tak zabijam czas, bo po co mam siedzieć w tej klasie, na przerwie z takimi ludźmi? Kończy się dzień w szkole... Tak mi mija dzień w szkole. Przerwy, lekcje. Więc już obraz macie, jak to jest. Jak z psychiką? Różnie powiem Wam to było. Teraz obecnie, na serio mam tak że mam całkowicie za przeproszeniem wyjebane na to :) Jeszcze nie tak dawno, miałem takie myśli, że tak jakby miałem poczucie wstydu, że tak jest, sam nie wiem jak to opisać, po prostu tak się dziwnie czułem, może złe słowo poczucie wstydu, po prostu nie wiem. Fakt, często mi tak odrobinkę głupio, gdy nauczyciel widzi to jak jest, pewnie sobie myśli ,, co to za odlutek", ale co poradzę na to. Nie będę się pchał do nich, bo nie ma i po co. Teraz może coś o tych gościach, nie mogę napisać kolegach. Jest ze mną dziewięciu gości. Imienia, pozmieniam celowo. Kamil - ma swoją dziewczynę, siedzi z nią w ławce, na niej sie koncetruje. Nie wykazuje do mnie incjatywy koleżenstwa, próbowałem tam, co słychać, ale spoko ma swoje tam sprawy. Bartek - też ma dziewczynę, z którą ciągle siedzi. Los był taki, że czasami obok siedzieliśmy, próbowałem, zagadywałem, w sensie jak człowiek, co tam, jak tam, albo na lekcjach. Zero inicjacji z jego strony, tylko takie odopowedzi gburne. Potem jest sześcioosobowa grupka, do której nie mam wstępu, która się utworzyła. Taka dzieciniada często na przerwach, jak to młodzi, przeklinają, pobijają się nieraz. Ale potrafią np. na polskim się zachować, w miarę normalnie odpowiadać. Bo na matmie już nie.

 

Raz już pisałem taki post, niektórzy może przeczytali, że na początku tak wyszło że siedziałem z takim gościem. Od razu widziałem, że to taki cwaniaczek, że nie jest zasympatyczny dla mnie. Potem zaczął mnie wyśmiewać, głupie komentarze na przykład na fejsbuku, nie wiem po co tak? Czasami myślę, że może ja nie byłem wystarczająco ,,luzacki"? Ale poczekajcie, jak to luzacki, miałem prawo że nie podobały mi się te komentarze jego, i takie coś. Po pewnym czasie, tak jakoś, nie pamiętam może w październiku ten gość po prostu zaczął mnie zlewać. Jak mówił, to mówił do innych mnie celowo omijał, jak było gadanie w grupce. Bo wtedy jeszcze dołączałem do grupki. Potem, już chodził gdzieś indziej siedzieć. I tak się skończyło. Teraz z perspektywy czasu, widzę już, że są grupki, że jest wszystko ustalone. Widzę, że ja w tej klasie będę miał taką sytuację, jaką mam. Głupia sytuacja, już co prawda mam to gdzieś, tak mi się wydaje, serio mam za przeproszeniem wyjebane na nich, ale wiadomo jak to jest. Tych gości pousuwałem z fejsbuka, zostało tylko trzech, których uznałem że mogę zostawić. Nieźle nie? Usunąć 70% gości z klasy, heh. Ale stwierdziłem po co mi oni? Przykładowo, teraz wygrali w takim konkursie, i jest wycieczka do Paryża. I każdy zachwala, że ale super macie, z nauczycieli itd. I czuję się tak dziwnie, bo moje serce mówi mi i rozum, nie jedź tam! Dlaczego? Patrz u góry, jaka jest sytuacja. Ale tak nie pojechać, to będę wytykany w całej szkole, palcami. Teraz też jest wycieczka klasowa, oczywiście nie pojechałem, bo i po co? No właśnie. Ogólnie facet jestem, nie facet, bo jestem strasznie wrażliwy mi się wydaję, i wiecie, taki jestem no. Ale z drugiej strony, obecnie serio moja kondycja psychiczna jest dobra, tzn. wiadomo w tej klasie do bani jest, bo to jak to tak iść i żeby tak było... Ale tak jak pisałem, powtórzę się po raz trzeci, poczułem taką osłonę i że się nie przejmuje nimi. Ludzie, jak Wy to widzicie? Może jakieś osoby o sporym doświadczeniu psychologicznym będą coś wiedziały? Macie ciekawą zagadkę do rozwiązania :) Bo sam jestem bardzo ciekawy dlaczego takie coś wynikło, dlaczego tak jest. I teraz przejdę do kluczowego pytania. Szkoła pod względem nauczycieli jest bajeczna, zwłaszcza z matmy, kobieta rozumie że jestem bardzo słaby z tego, po prostu nie rozumiem, leń to swoją drogą, ale na korki też chodzę co jakiś czas, to nie do końca taki leń, ale nie rozumiem i tyle. I jak dwójcynę uzbieram teraz, to będzie fajnie. Więc to mi strasznie pasuje, dojazd też mi strasznie pasuje, 10 min. od dworca. Ale ludzie... Jak sądzicie, czy szukać czegoś innego, czy pociągne jeszcze te dwa lata? Wiadomo studniówka itd. przede mną, pewnie jakieś klasowe spotkania będą, zwłaszcza ta wycieczka z wygranego konkursu, to jest okropne. Co byście radzili, przeczekać te dwa lata? ( ostatni rok to już krótki bo matury itd. :) czy po prostu zmienić szkołę i próbować gdzieś indziej? Drogi Bracie, Siostro, miło mi jeśli przeczytałeś to :) Myślę, że ten post o wiele lepiej opisuje moją sytuację niż, ostatni, teraz prośba do administratora, tamten proszę usunąć, a ten zostawić. Serdecznie pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z twojego postu wynika, że jesteś po prostu strasznie samotny.

Trudno Ci się jakoś odnależć w grupie rówieśników.

Pomyśl co TY sam możesz zrobić dla innych, jak zbliżyć się do swoich kumpli/kumpelek, czym możesz ich zaciekawić.

 

A pomysł ze zmianą szkoły nie jest rozsądny, jeśli wszystko (czy też większość) w szkole jest ok a tylko nie potrafisz nawiązać kontaktu z kolegami/koleżankami to nie zmieniałabym jej. Podobne problemy będziesz mieć w nowej szkole, a nawet gorzej - bo będziesz tym "nowym" i będziesz już wchodził do zgranej/stałej grupki ludzi.

 

Jakoś nie wierzę, że na całą klasę nie można znależć odpowiadający Ci ludzi. A jeśli tak uważasz, to przecież POZA szkołą możesz sobie takowych znależć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomyśl co TY sam możesz zrobić dla innych, jak zbliżyć się do swoich kumpli/kumpelek, czym możesz ich zaciekawić.

bla, bla, bla. Jestem na tym samym etapie w liceum i szczerze mówię, że takie rady typu 'weź się do nich zbliż' czy 'spróbuj z nimi nawiązać kontakt' to durne i nic nieznaczące gadanie. Ludzie w tym wieku są okrutni i jak już się zaznajomią ze sobą, to trudno tam się 'wbić'. Niektórzy są skazani na samotność. I z tych skazanych jedni wyją nad swym losem, inni się z nim godzą, a inni kończą... ale ze sobą.

 

Wytrwałości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

VanGH96, to, ze jest taka sytuacja, jaka jest, to tylko i wylacznie Twoja wina. Powinienes cos z tym zrobic, bo bedziesz wyalienowany do konca liceum. Powiem Ci, ze postawa takiego "samotnego wazniaka" jest wrecz irytujaca dla innych osob, wiec sie nie dziwie, ze zaczynaja Cie zlewac. Ja tez bylem taki i nikt nie mial do mnie szacunku w klasie. Dopiero jak sie otworzylem przed nimi, to dalo mi to mozliwosc wbicia sie w ich grono i polubili mnie. Przestan sie zgrywac i zacznij nawiazywac z nimi ludzkie kontakty - oto moja rada.

 

Vett, bla, bla, bla, Twoje gadanie jest durne. Ja tez z poczatku bylem odrzutkiem w swojej klasie, ale postanowilem cos temu zaradzic. Efekt na dzis jest taki, ze wraz z kolegami z klasy spotykamy sie w weekendy, jakies tam piweczko tez jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anonus, wyjątek potwierdzający regułę.

Będąc w tej samej sytuacji nie uważam się ani za winną, ani za zgrywającego się ważniaka. Tak samo mogę powiedzieć o innych znajomych w podobnej sytuacji. Z pewnością nie są ważniakami. :roll:

Osoba z takim doświadczeniem powinna właśnie mieć zmniejszone poczucie własnej wartości, aniżeli czuć się lepszym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, ja wiem, jak dziala mechanizm bycia odrzutkiem. Zamykasz sie na innych, bo wmawiasz sobie, ze ci ludzie to idioci (i to jest cale wazniactwo), a potem stajesz sie samotna i gledzisz jak to zle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, ja wiem, jak dziala mechanizm bycia odrzutkiem. Zamykasz sie na innych, bo wmawiasz sobie, ze ci ludzie to idioci (i to jest cale wazniactwo), a potem stajesz sie samotna i gledzisz jak to zle.

nie wyzywam i nie ględzę :?

najwidoczniej mój mechanizm jest bardziej skomplikowany. A raczej jestem tego pewna. Ale z całym szacunkiem do innych, nie ubliżam nikomu, nie uznaję się za lepszą. Prędzej gorszą, więc to ja byłabym idiotką, a nie oni. :roll:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anonus, nie przyznam, bo nie uważam tak. Ja zawsze byłam inna, inaczej patrzyłam na świat i wybierałam inne zainteresowania oraz to ja byłam odporna na wszelakie trendy. To ja nie pasuję do obecnego świata, a nie świat nie pasuje do mnie. Nie jestem pępkiem świata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to ja powiem tak, racja nie pasują mi ci ludzie. Takie przeklinanie, dziecianiada, bicie sie, to jest na poziomie zerówki. Nie potrzebuje ich towarzystwa. Próbowałem na początku byłem miły, pomocny, myślałem że beda to ludzie na poziomie. A to takie trochę cwaniaki, pośmiać wyśmiać, nie potrzebuję takiego towarzystwa. Ale tez głupio tak ciągle wyaleniowany byc jak ktos to napisał..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

VanGH96, w oczach tych ludzi na bank jestes wazniakiem. Ta twoja wyzszosc i gadanie, ze to dzecinada itp. tylko dzialaja jak plachta na byka - zaogniaja sytuacje. Wiesz, ja tez tak myslalem z poczatku. Mowilem sobie: "Boze, co za barany, wyzywaja sie non stop", ale z czasem sam zaczalem to robic z nimi i wiesz co? Przynosi to kupe smiechu. Ludzie po prostu musza jakos odreagowywac szkolna nude na przerwach, zas poza murami szkoly na pewno nie odwalaja takich rzeczy.

Vett, jak uwazasz sie za "inna" to z pewnoscia nikt Cie nie zaakceptuje. Ludzie nie lubia wyalienowanych osobnikow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, nie, nie odwalaja, a przynajmniej nie tak bardzo.

Poza tym nie wiem co to za rozwiązanie - ogłupiać się po to, by mieć kolegów...

A powiedz mi, kto chce trzymac ze sztywniakami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TAO, to nie jest tak, że śmierdzi. Po prostu człowiek jest samotny i pragnie kontaktu, ale jednocześnie wie jacy chcą i chciałby mieć znajomych na poziomie. Coś na tej zasadzie. Chce, ale nie ma warunków, by zaspokoić swoje potrzeby.

 

anonus, nie chodzi o sztywniactwo, tylko bycie normalnym, poważnym człowiekiem. Kocham ironię, czarny humor, wiele rzeczy mnie bawi, umiem żartować... Ale to nie znaczy, że mam mieć mózg i zachowanie na poziomie 10-latka.

To, że ktoś nie lubi zachowywać się jak dzieciak nie oznacza, że jest sztywniakiem.

Ale widać, że już stałeś się tym człowiekiem z kolegami i wyzywasz normalnych, samotnych i zagubionych ludzi od sztywniaków...

 

-- 25 maja 2013, 19:55 --

 

Vett, nie, nie odwalaja, a przynajmniej nie tak bardzo.

Akurat znam kandydatów na znajomych i wiem jak jest. Nie mówię rzeczy wyssanych z wiadomo skąd.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie widzę tu sprzeczności, może mieć na nich wyebane, a jednocześnie jest źle z powodu braku relacji koleżeńskich, ale nie z nimi, tylko w ogóle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

VanGH96, skoro nie chcesz się zachowywać jak "idota", to trudno ci będzie złapać kontakt z "idiotami". Poza tym można powiedzieć, że karty są już rozdane. Ludzie w twojej klasie podobierali się w grupki i teraz na pewno trudniej się z nimi zintegrować, niż wtedy gdy się dopiero poznawaliście.

Co z dziewczynami w twojej klasie? Zakładam, że nie klną na okrągło i się nie tłuką między sobą :roll:

Chyba lepiej siedzieć na przerwach z dziewczynami niż być odludkiem.

Masz jakieś zainteresowania, dzięki którym mógłbyś się z kimś jeszcze zapoznać? Ludzie jeżdżą na koncerty, konwenty, no i w ogóle różne imprezy związane z ich pasją. Mógłbyś tam spróbować poszukać, w końcu z tego co mówisz, wynika raczej, że nie masz obiekcji przed zakumplowaniem się z kimś, tylko nie widzisz nikogo, kto by ci odpowiadał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anonus, nie chodzi o sztywniactwo, tylko bycie normalnym, poważnym człowiekiem. Kocham ironię, czarny humor, wiele rzeczy mnie bawi, umiem żartować... Ale to nie znaczy, że mam mieć mózg i zachowanie na poziomie 10-latka.

To, że ktoś nie lubi zachowywać się jak dzieciak nie oznacza, że jest sztywniakiem.

Ale widać, że już stałeś się tym człowiekiem z kolegami i wyzywasz normalnych, samotnych i zagubionych ludzi od sztywniaków...

Alez oczywiscie sa pewne granice, kiedy trzeba zachowywac sie przyzwoicie. Nie nalezy byc bezmozgiem z brakiem wiedzy o kulturalnym zachowaniu w odpowiednich sytuacjach, ale nie nalezy byc sztywnym. Zachowanie typu wyzwiska (dla zartow) sa charakterystyczne dla chlopakow w tym wieku i nie widze w tym nic dziwnego. Trzeba byc bardziej otwartym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×