Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niczyja i dla każdego.


nieidealna

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio sporo zastanawiam się nad sobą i postanowiłam się Was poradzić w pewnej sprawie.

Chodzi o potencjalnych partnerów/partnerki[mam problem o określeniem orientacji, ponieważ teoretycznie jestem hetero, ale często myślę, że mogłabym być z kobietą]. Jeśli widzę, że ktoś jest mną zainteresowany to często zaczynam go uwodzić. Druga osoba się "nakręca", proponuje kolejne spotkania itd., zwykle się zgadzam, ale potem znajduję wymówkę, żeby uniknąć spotkania. Na imprezach czasem zachowuje się ciut perwersyjne, co nakręca facetów. Potrafię całować się z obcym facetem, który często liczy na więcej, ja nie wyprowadzam go z błędu po czym całuję się na jego oczach z kolejnym i tak z 5-6 na jednej imprezie. Z moim ex było tak, że też unikałam spotkań z nim, olewałam go. Kiedy już się zgodziłam byłam złośliwa, oschła. Potem zachowywałam się jak dziwka. Pozwalałam mu na wiele, sama aranżowałam sytuacje, przerywałam, zanim doszło do stosunku a potem bez powodu się nie odzywałam. Będąc w związku nie obdarzałam partnerów uczuciem, nie widziałam przyszłości dla związku, ale ciągnęłam to aż mi się nie znudziło.

Wiedziałam, że postępuje wbrew sobie, bo zawsze byłam przeciwna takiemu postępowaniu, ale mimo wszystko wciąż to robiłam, po czym miałam ogromne wyrzuty sumienia, poczucie wstydu i świadomość, że jestem dziwką.

Jakiś czas temu pojawił się chłopak, z którymi nie chcę być. Nie chce się z nim spotykać, ale i tak utrzymuję z nim kontakt na fb. Kiedy zgodziłam się z nim spotkać wiedziałam, że robię to tylko dlatego, żeby znów się całować, nakręcić go i tyle. I tak było. Pocałunki, pieszczoty, on chciał dalej, ale ja się znudziłam,więc przerwałam. Już w drodze do domu pojawiła się myśl, że muszę go unikać teraz.

Męczy mnie to, bo czuję, że nigdy nie zbuduje prawdziwego związku. Boję się, że wciąż będę uwodzić facetów po to, żeby czuć się atrakcyjną, chcianą, a kiedy już się taka poczuję, uznam że "on już należy do mnie", że nie muszę się starać, to będę się "nudziła" i kończyła, kiedy będzie mi się podobać.

Nie wiem czy to problem czy po prostu jestem jakąś zimną, pozbawioną uczuć wyższych dziwką, która niszczy wszystko i wszystkich.

Może Wy powiecie, jak to wygląda z Waszej perspektywy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Póki co czekam na psychoterapie w związku z bulimią.

Co do BPD.. Nie wiem, nigdy tak naprawdę nie otwarłam się przed psychiatrą/psychologiem. W każdym razie nie mam takiej diagnozy.

Ostatnio mam dużo czasu na myślenie, więc mogłabym przestudiować tematykę BPD, ale boję się, że zacznę widzieć u siebie objawy i wmawiać sobie, że jestem borderem, usprawiedliwiać tym wszystkie moje zachowania, a miałabym co usprawiedliwiać..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie jest czasem tak ze bulimię masz ze względu na to ze tracąc wagę przestajesz być kobieca?

To częste zachowanie aby uniknąć odpowiedzialności osoby dorosłej

wypieranie swoich cech dojrzałości płciowej aby pozostać małą dziewczynką

te zachowania by pasowały z jednej strony chcesz być pożądana do tego nieodpowiedzialnie się zachowujesz

i na końcu unikasz faceta aby dalej być tą "małą dziewczynką"

ale to temat na terapie

faktycznie trochę przypomina to bordera

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wmawiać sobie, że jestem borderem, usprawiedliwiać tym wszystkie moje zachowania, a miałabym co usprawiedliwiać..

Tzn WOLAŁABYŚ mieć bordera niż po prostu powiedzmy być nieodpowiedzialna czy niedojrzała? Btw - ile masz lat? Kobiety też zdarza Ci się uwodzić? Tzn domyślam się, że rzadziej, bo rzadziej pewnie trafiasz na kobietę, której się podobasz, niż na faceta, ale czy w ogóle jest taka opcja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, ale to zawsze jakieś usprawiedliwienie, w dodatku wygodne. Boję odpowiedzialności, ale kiedy muszę biorę odpowiedzialność i ponoszę konsekwencję swoich czynów. Czy jestem niedojrzała? Możliwe. Sama już nie wiem, ponieważ nieraz tak myślałam, a kiedy o tym mówiłam to słyszałam: jesteś zbyt dojrzała jak na swój wiek.

Mam 21lat. Zdarzyło się, że uwodziłam lub podrywałam kobiety. Jakiś czas temu prawie na imprezie prawie pocałowałam koleżankę. Gdybym widziała zainteresowanie ze strony jakiejś kobiety, zapewne bym tego nie zignorowała. Nie chcę nikogo krzywdzić. Ja po prostu.. hm. jak to nazwać.. "nudzę się" kiedy nie muszę zabiegać o czyjąś uwagę, kiedy ktoś się zbliża.. Ze znajomymi mam podobnie, tzn. zależy mi na kimś 'bardziej', kiedy ten ktoś nie ma dla mnie czasu itp. Kiedy z kolei ktoś próbuje się jakoś zbliżyć, poświęcić mi więcej czasu, kiedy widać, że temu komuś na mnie zależy ja tak jakby tracę zainteresowanie. Unikam kontaktu, milcz, a nawet bywam opryskliwa. Często było tak, że olewałam kogoś lub mówiłam, że znajomość ta jest bez sensu, bo bałam się, że ktoś mnie zostawi w najmniej oczekiwanym momencie.. Poza tym też wiem, że niektórzy nie rozumieją[ja sama też chyba nie] mojego zmiennego nastroju i czuję się czasem z tym bardzo niezręcznie.

Kiedyś odreagowywałam okaleczaniem, teraz chyba kompensuje sobie to wymiotami i objadaniem. Zawsze miałam jakieś "zapędy" autodestrukcyjne: cięcie, podpalanie, łykanie leków, teraz wymioty, środki przeczyszczające, nie dbanie o swoje zdrowie, nie branie leków ratujących zdrowie i życie, mieszanie leków z alkoholem, ogólnie lubię ekstremalne sytuacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, ale to zawsze jakieś usprawiedliwienie, w dodatku wygodne. Boję odpowiedzialności, ale kiedy muszę biorę odpowiedzialność i ponoszę konsekwencję swoich czynów. Czy jestem niedojrzała? Możliwe. Sama już nie wiem, ponieważ nieraz tak myślałam, a kiedy o tym mówiłam to słyszałam: jesteś zbyt dojrzała jak na swój wiek.

Mam 21lat. Zdarzyło się, że uwodziłam lub podrywałam kobiety. Jakiś czas temu prawie na imprezie prawie pocałowałam koleżankę. Gdybym widziała zainteresowanie ze strony jakiejś kobiety, zapewne bym tego nie zignorowała. Nie chcę nikogo krzywdzić. Ja po prostu.. hm. jak to nazwać.. "nudzę się" kiedy nie muszę zabiegać o czyjąś uwagę, kiedy ktoś się zbliża.. Ze znajomymi mam podobnie, tzn. zależy mi na kimś 'bardziej', kiedy ten ktoś nie ma dla mnie czasu itp. Kiedy z kolei ktoś próbuje się jakoś zbliżyć, poświęcić mi więcej czasu, kiedy widać, że temu komuś na mnie zależy ja tak jakby tracę zainteresowanie. Unikam kontaktu, milcz, a nawet bywam opryskliwa. Często było tak, że olewałam kogoś lub mówiłam, że znajomość ta jest bez sensu, bo bałam się, że ktoś mnie zostawi w najmniej oczekiwanym momencie.. Poza tym też wiem, że niektórzy nie rozumieją[ja sama też chyba nie] mojego zmiennego nastroju i czuję się czasem z tym bardzo niezręcznie.

Kiedyś odreagowywałam okaleczaniem, teraz chyba kompensuje sobie to wymiotami i objadaniem. Zawsze miałam jakieś "zapędy" autodestrukcyjne: cięcie, podpalanie, łykanie leków, teraz wymioty, środki przeczyszczające, nie dbanie o swoje zdrowie, nie branie leków ratujących zdrowie i życie, mieszanie leków z alkoholem, ogólnie lubię ekstremalne sytuacje.

O tym właśnie piszę :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh,co za faceci dziś na świecie,wystarczy dupą przed oczami zamachać i grunt tracą pod nogami:P

 

Nie chciała związku budować na takich znajomościach? Cóż,ja też bym nie chciał.

Dzisiejsze 'związki' to takie wzajemne wykorzystywanie siebie-ale,korzystaj pukiś młoda,potem może być gorzej jak straci swój atut a zostanie tylko brzydki charakter:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh,co za faceci dziś na świecie,wystarczy dupą przed oczami zamachać i grunt tracą pod nogami:P

 

Nie chciała związku budować na takich znajomościach? Cóż,ja też bym nie chciał.

Dzisiejsze 'związki' to takie wzajemne wykorzystywanie siebie-ale,korzystaj pukiś młoda,potem może być gorzej jak straci swój atut a zostanie tylko brzydki charakter:P

 

 

no ku........a bardzo optymistyczne i moralne :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Mama wyjechała do pracy na 3 miesiące zajmowałam się całym domem. Od gotowania, przez zakupy i sprzątanie, do prania i opłacania rachunków.

Poza tym czułam odpowiedzialność za niego. Niszczył mnie a ja mu współczułam jak miał delirkę, jak się poobijał, jak Mama go wyrzucała z domu broniłam go.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Mama wyjechała do pracy na 3 miesiące zajmowałam się całym domem. Od gotowania, przez zakupy i sprzątanie, do prania i opłacania rachunków.

Poza tym czułam odpowiedzialność za niego. Niszczył mnie a ja mu współczułam jak miał delirkę, jak się poobijał, jak Mama go wyrzucała z domu broniłam go.

Dlatego masz teraz dosyć odpowiedzialności może to tak?

Nie chcesz być odpowiedzialna za swoją dojrzałość stąd takie prowokujące zachowania i bulimia. :idea:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na moje niefachowe oko to się po prostu boisz. Ja miałam czasem podobne myśli, choć nie zdobyłam się na taki kaliber, tzn nie całowałam się z 5 chłopkami na jednej imprezie. Raczej za każdym razem, jak tylko widziałam, że się komuś podobam czekałam na to, żeby mi to wprost powiedział, pomimo, że nie byłam nim zainteresowana. Chodziło o podniesienie swojego poczucia własnej atrakcyjności. Wydaje mi się, że to nie jest takie do końca złe, bo kobieta chyba musi się jakoś przekonać, że jest atrakcyjna dla mężczyzn, że może się komuś podobać. Poza tym ci chłopacy zazwyczaj już byli moimi przyjaciółmi, kiedy zaczynałam się im podobać, albo potem się nimi stawali. Ale jeśli uwiodłaś już 50-u chłopaków, a dalej Ci to nie wystarczy to chyba coś jest nie tak... A może to jakiś rodzaj uzależnienia? Może strach przed bliskością? Może utożsamiasz swoją wartość z tym, ilu chłopaków uda Ci się poderwać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Męczy mnie to, bo czuję, że nigdy nie zbuduje prawdziwego związku. Boję się, że wciąż będę uwodzić facetów po to, żeby czuć się atrakcyjną, chcianą, a kiedy już się taka poczuję, uznam że "on już należy do mnie", że nie muszę się starać, to będę się "nudziła" i kończyła, kiedy będzie mi się podobać.

Nie wiem czy to problem czy po prostu jestem jakąś zimną, pozbawioną uczuć wyższych dziwką, która niszczy wszystko i wszystkich.

Może Wy powiecie, jak to wygląda z Waszej perspektywy?

 

Staram się nie oceniać ludzi, tym bardziej kiedy ich w ogóle nie znam. Prosisz jednak o opinię więc wyrażę ale nie przejmuj się nią.

Dla mnie jesteś naiwna. Myślenie, że ktoś chce Cie przelecieć na imprezie to marne dowartościowanie siebie. Uwierz, że faceci po kilku kolejkach przelecieliby chętnie pierwszą z brzegu. Także masz trochę szczeniackie myślenie.

Ja życzę Ci żebyś spotkała kiedyś takiego faceta (albo osobę), który się Tobą tak pobawi, zrobi nadzieje i oleje.

A ojciec alkoholik nie wiem czy ma wpływ, chyba nikt nie wie. Mój stary też pije, a całkiem inaczej to przeżywam.

 

Pozdrawiam! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym się nie przejmowała niczyim zdaniem nie pisałabym tutaj.

Ja życzę Ci żebyś spotkała kiedyś takiego faceta (albo osobę), który się Tobą tak pobawi, zrobi nadzieje i oleje.

Już spotkałam.

Używasz słów, które nie oddają rzeczywistości.

Nie chodzi o zabawę. Ale nieważne, jednak jestem zwykłą szmatą.

Na to nawet psycholog nic nie poradzi.

Dziękuję za obiektywną opinię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×