Skocz do zawartości
Nerwica.com

depresja powraca/powróciła


milka

Rekomendowane odpowiedzi

A już myślałam, że będzie dobrze. I co? Nic ! Wydawało mi się tylko. Wróciła, przywaliła objawami z taką siłą, że nie mam już złudzeń. Pokazała mi kto jest silniejszy, po raz kolejny powaliła mnie. Czuję sie podle, wszystko za mgłą...full matrix, totalne zawroty głowy, szmaciane nogi......Super...Dziękuję za takie życie.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ja przezylem cos takiego juz wiele razy. Dwa razy wiele nie brakowalo zebym nie przezyl. Zamiast sie poddawac zawsze lepiej powalczyc. To jest Twoje zycie, drugiego nie dostaniesz, chyba warto sie postarac zeby bylo jak najlepsze. Mnie teraz, gdy mam depresje, trzyma "w pionie" swiadomosc ze kiedys minie i znowu bedzie lepiej. I predzej czy pozniej sie poprawia. Ale o to trzeba walczyc, jak sie nie daje rady samemu to trzeba szukac pomocy u innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Wypalonym. Innego życia nie dostaniesz. Lepszego też nie. Ale wiesz co? (szeptem) Możesz sobie s a m a wziąć lepsze życie. Jak? Jeszcze nie wiem, ale mogę Ci powiedzieć, że ja zaczynam od przezwyciężenia złych myśli, uczuć strachu, agresji, zniechęcenia. Spójrz - to tylko myśli, zależne zupełnie od Ciebie, bo to Twoje myśli. Nawet, jeśli nic z zewnątrz nie sprzyja pozytywnemu nastawieniu, to i cóż? Można go chwilowo na własne życzenie wytworzyć. Może ta chwila wystarczy na przezwyciężenie kryzysu, który powrócił. A jak już to zrobisz, to sama będziesz wiedziała, co dalej. Elementarnym zagadnieniem jest znaleźć w sobie siłę, bo ją właśnie zabiera depresja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Przepraszam, że tak długo nie odpowiadałem, ale byłem zajęty.

Ja na to patrzę w ten sposób, że co by nie robić, to kiedyś trzeba będzie albo te myśli od siebie odrzucić, albo się im poddać i - wolę nie myśleć, co wtedy. Ponadto, stresy, lęki, to są uczucia, które rozpowszechniły się ewolucyjnie dlatego, żeby mobilizować do jakiegoś działania, lub przed jakimś chronić. Jeśli jestem w stanie oszacować, że na pewno inne wyjście niż dyktowane uczuciami jest lepsze, to już ich "nie potrzebuję". Gdy dokonuję takiego wyboru słyszę, jak każdy nerw we mnie krzyczy, że to przeciw niemu, ale co tam... I tak, okaże się, że rozpacz byłaby najgorsza.

 

Innym zupełnie problemem jest to, co włożyć w miejsce wyrzuconych emocji? I tutaj mam większe problemy, ale odnoszę i sukcesy na tym polu. Ja się dobrze czuję, jak robię coś wartościowego, w szczególności jak się uczę. Robię to wtedy bardzo powoli, tak żeby wszystko rozumieć, a to niskie tempo (na szybsze mnie wtedy nie stać) tłumaczę sobie tak, że lepsze to, niż nic nierobienie, po którym zawsze potem mam poczucie winy (jeśli mogłem coś robić)[/url]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jezeli coś wystąpilo (emocje czy zdarzenia) można o tym w danym momencie spróbować nie myśleć ale to nie będzie oznaczało, że coś się nie wydzrzyło.

Dlatego nie da się bez końca uciekać od problemów.

Zawsze się przypomni i od nas zależy jak sobie z tym damy radę.

Trzeba "przepracowywać " problemy a nie omijać.

Choć to takie trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że do mnie skierowane są dwa powyższe posty.

Wcale nie jest to omijanie problemów. Właśnie leżenie na łóżku, patrzenie w ścianę i odpychanie od siebie świadomości, że się nic nie robi byłoby ich omijaniem.

Walka z emocjami nie jest skazana na przegraną, jeśli się rozumie, z jakiego powodu się pojawiły, czyli co się zrobiło źle. Wtedy można wyciągnąć wnioski i żyć dalej, najlepiej jak się umie, nie poddając się paraliżującemu marazmowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja też powraca i znika, powraca i znika... To chyba cykliczne i z tego co widze po wypowidziach forumowiczów: ZUPEŁNIE NORMALNE. Byc może powodem jest że nasze stany nie są do końca wyleczone? Może po prostu w naszym świecie nie da sie ich wyleczyć bo nawet jesli wyeliminujemy z życia jeden element powodujący u nas te stany, pewnie zaraz pojawia się następny. Trzeba nauczyć się z tym żyć i ograniczyc do minimum kontrole nerwic i depresji nad nami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myslalam ze jestem silna... ze to juz za mna... ze juz tyle przezylam ze dalam rade... ze odeszla i ze juz nie wroci...

leki odstawilam bylo dobrze... dalam rade i to bylo moim medalem... budzilam sie kazdego ranka ze swiadomoscia ze jest dobrze... usmiechalam sie i walczylam kazdego dnia o szczescie...

 

wrocila...

z intensywnoscia ponad przecietna... wrocila i coraz bardziej mnie oblepia swoimi kleistymi mackami... jeden mal;y szczergol...

a ona znow sie pojawila...

i znow nic mi sie nie chce...

odwracam sie od Tomka... odwracam sie od swiata...

udaje twarda... a wiem ze jestem coraz mniejsza...

nic mi sie nie chce.

8 godzin pracy to dla mnie katorga.

potrawy nie smakuja tak jak kiedys.

chcialabym byc sama...

znow male problemy podciagam pod miano wielgachnego krachu ... wielkiego nalotu bombowcom na mnie...

 

wielki strach wobec wlasnych mysli...

wielki... bo im wiecej mysle... tym mniej mi sie chce ...

a nie myslenie nie wychodzi.

znow ochota zeby wszystko rzucic w cholere. wziac i tylko spac. wegetowac...

wkoncu znow mnie nie docenili...

 

nie daje rady.

i nie widze jutra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak mam. Jedna chwila, jeden moment, jeden szczegół, krzywe słowo, jakiś uśmiech, kawałek ciała i już spadam. Lecę prosto w dół. Omijają mnie skały a ja błagam los bym mógł roztrzaskać się o którąś wystającą... Tylko by nie uderzyć w dno, by się nie przebić jeszcze głębiej.

 

 

Teraz mam trochę lepiej, widzę słoneczko, czasem wznoszę się ponad chmurki.

 

Tylko wisi nade mną ta groza, że kiedyś znów mogę spaść z wysoka.

 

Łączę sie w cierpieniu, dodaję otuchy i przytulam.

Trzym się. W końcu zawsze wychodzi słońce nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze wychodzi...p0rk..masz duzo ciepla w sobie ..ciesze sie ze zwyklych slow pocieszenia...sa momenty w ktorych sa one tym czego potrzeba.Marcia...pomysl jestesmy niby po drugiej stronie monitorow.a jednak sa emocje ..te dobre pozytywne..zwykle zyczenia...ja tez mocno cie przytulam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez tak mam, wydawalo mi sie ze moge odstawic leki,ze jestem zdrowa ,ze dam rade.Niestety miesiac leczenia to stanowczo za krotko. Teraz to wiem.zaluje , ze przerwalam leczenie .Wszystko musze zaczynac od nowa,ale jestem dorej mysli musze pokonac to ''paskudztwo'' musze byc zdrowa dla moich dzieciakow ikochanego meza.Dla nich zrobie wszystko nawet wygram z DEPRESJA.pozdrowienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...... Nie mam powoli siły , boli mnie głowa jest mi coraz smiutniej, gorzej, wiem ze to pani D przypomniała sobie o mnie i za pare godzin albo minut ( różnie z tym bywa) nie będę wstanie sie ruszyć, żal bedzie rozrywał mi serce aż w końcu zaczne histeryzować. Nie mogąc nad tym zapanować bedę nakręcać się coraz bardziej i bardziej, aż uda mi sie wkońcu usnąć. rano wstanę z bolącą głową jak " na kacu" ale juz z trzeźwym pogladem na świat ........ i tak do następnego razu.............

Z pania D męczę sie już parę dobrych lat znam ją na wylot ale za każdym razem jak sie pojawia nie potrafie jej sie oprzeć i niestety mam coraz mniej z nią walczyć boję sie ze kiedyś taki " ataczek" będzie ostatnim w moim zyciu.............

 

Najgorsze że nie mam oparcia w mojej bliskiej , osobie , musze sama z tym walczyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boże drogi, ale już wszystko o tym wiesz..ja wiem, jak jest CI ciężko, ale nie wolno się tarzać a apatii, to nic Ci nie da..a wyrwie kilka dni z życiorysu..

 

bierzesz jakieś antydepresanty? naturalnie nie pytam o ziołowe gówno jakim jest np deprim

 

weź się w garść i na silę, masz posprzątać cale mieszkanie dzisiaj ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj,

 

Nie nic nie biorę , bo miałam w swoim życiu już " przygodę z lekami" ,które niezawiele pomogły a tylko sprawiały ze stawałam sie roślinką, postanowiłam wtedy ze muszę sama z tym walczyć ale chyba juz nie mam tyle siły co dawniej ..moze jednak powinnam znowu pójść do jakiegoś psychola..............ale oni są tacy ...tacy...beznadziejni....przynajmniej ja mam takie doświadczenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o ile wierzę, że z nerwicy można wyjść samemu, tak szczerze wątpię, czy uda się to samo zrobić z depresją..

ja też miałam niemiłe przygody z lekami, prawda jest jednak taka, ze samymi chęciami nie sprawię, ze mój mózg zacznie funkcjonować normalnie..

 

może spróbuj raz jeszcze...taki seroxat rzekomoż nie uzależnia, a dobrze się sprawdza..przepisze Ci go nawet lekarz ogólny..

spróbuj, ja też dopiero zaczynam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×