Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co ja tu robię?


Patryk1900

Rekomendowane odpowiedzi

Wkońcu postanowiłem tu napisać. Jestem młody, bo dopiero 18 lat, a już mam dość wszystkiego. Wszystko zaczęło się dawno temu, kiedy miełem 13 lat - od śmierci ojca. Żyłem z matką za psie pieniądze, nie raz pod koniec miesiąca nie było nic do jedzenia, problemy w szkole, później po przeprowadzce do jg (poznała jakiegoś faceta) wszystko zaczęło się jeszcze bardziej sypać. Zaczęłem brać amfetamine, jarać zielsko, chlać kiedy się dało. Kolejna przeprowadzka. I jeszcze jedna. I z tą ostatnią było najgorzej. Facet znęcający się nad nią i nade mną, alkoholik, który do tego stopnia spierniczył mi życie że jak o tym pomyślę to ręce mi się trzęsą. A teraz chwila obecna. Mieszkam już sam i nie daje rady. Renta za którą ledwo co robię opłaty za mieszkanie, jeśli zostanie mi chociaż 100zł na jedzenie to już jestem szczęśliwy. Nie potrafię rozmawiać z ludźmi, jestem zamknięty w sobie, każdy poranek to dla mnie kolejny cios - jeszcze żyję. Depresję mam stwierdzoną przez lekarza który gówno potrafi, posłucha wypisze recepte i do domu. Odstawiłem leki, nie pomagają mi, a na innego mnie nie stać. I teraz powiedzcie mi, jak ja mam być szczęśliwy, cieszyć się tym zasranym życiem, skoro już od dawna nie widzę szans na poprawę czego kolwiek? Nie że nię chcę tego zmienić, ale nie mam na to siły, ile razy już dostałem kopa w cztery litery i słyszałem słowo nie, kiedy prosiłem o pomoc? Sam nie wiem co mam zrobić, nawet nie wiem po co tu napisałem, a całość tekstu jest kompletnie bez sensu. Nawet nie potrafię się skupić i napisać normalnie kilku linijek tekstu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wkońcu postanowiłem tu napisać. Jestem młody, bo dopiero 18 lat, a już mam dość wszystkiego. Wszystko zaczęło się dawno temu, kiedy miełem 13 lat - od śmierci ojca. Żyłem z matką za psie pieniądze, nie raz pod koniec miesiąca nie było nic do jedzenia, problemy w szkole, później po przeprowadzce do jg (poznała jakiegoś faceta) wszystko zaczęło się jeszcze bardziej sypać. Zaczęłem brać amfetamine, jarać zielsko, chlać kiedy się dało. Kolejna przeprowadzka. I jeszcze jedna. I z tą ostatnią było najgorzej. Facet znęcający się nad nią i nade mną, alkoholik, który do tego stopnia spierniczył mi życie że jak o tym pomyślę to ręce mi się trzęsą. A teraz chwila obecna. Mieszkam już sam i nie daje rady. Renta za którą ledwo co robię opłaty za mieszkanie, jeśli zostanie mi chociaż 100zł na jedzenie to już jestem szczęśliwy. Nie potrafię rozmawiać z ludźmi, jestem zamknięty w sobie, każdy poranek to dla mnie kolejny cios - jeszcze żyję. Depresję mam stwierdzoną przez lekarza który gówno potrafi, posłucha wypisze recepte i do domu. Odstawiłem leki, nie pomagają mi, a na innego mnie nie stać. I teraz powiedzcie mi, jak ja mam być szczęśliwy, cieszyć się tym zasranym życiem, skoro już od dawna nie widzę szans na poprawę czego kolwiek? Nie że nię chcę tego zmienić, ale nie mam na to siły, ile razy już dostałem kopa w cztery litery i słyszałem słowo nie, kiedy prosiłem o pomoc? Sam nie wiem co mam zrobić, nawet nie wiem po co tu napisałem, a całość tekstu jest kompletnie bez sensu. Nawet nie potrafię się skupić i napisać normalnie kilku linijek tekstu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi Tobie pomóc bo sam sobie nie radze w tym gównie ale analizując to co piszesz postawiłbym na twoim miejscu przede wszystkim na kontakt z ludźmi, sam sie odsunąłem od wielu przyjaciół i nie miałem poprostu ochoty rozmawiać z nikim i płace za to bardzo wysoką cenę.

 

Nie napisałeś czy masz pracę, jeśli masz postaraj się rozmawiać z ludźmi, jeśli nie masz to znajdź sobie cokolwiek i zmuś sie do kontaktu z ludźmi - tylko to Ci może pomóc, wsparcie drugiego człowieka. Tutaj pomocy nie otrzymasz.

 

Może to gówniana rada ale uwierz mi że jak masz wokół siebie przyjaciół to chce się żyć, przestaje ci się chcieć gdy ich tracisz lub nigdy nie miałes. Trzymaj sie, piona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi Tobie pomóc bo sam sobie nie radze w tym gównie ale analizując to co piszesz postawiłbym na twoim miejscu przede wszystkim na kontakt z ludźmi, sam sie odsunąłem od wielu przyjaciół i nie miałem poprostu ochoty rozmawiać z nikim i płace za to bardzo wysoką cenę.

 

Nie napisałeś czy masz pracę, jeśli masz postaraj się rozmawiać z ludźmi, jeśli nie masz to znajdź sobie cokolwiek i zmuś sie do kontaktu z ludźmi - tylko to Ci może pomóc, wsparcie drugiego człowieka. Tutaj pomocy nie otrzymasz.

 

Może to gówniana rada ale uwierz mi że jak masz wokół siebie przyjaciół to chce się żyć, przestaje ci się chcieć gdy ich tracisz lub nigdy nie miałes. Trzymaj sie, piona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam, niedawno straciłem, . Nie jest tak że nie szukam żadnej, dzień w dzień wysyłam cv, dzwonie i ciągle nic. Przyjaciól miałem, ale po jakimś czasie stwierdzili że nie ma sensu utrzymywać kontaktu z kimś kto ma depresje i ciągłe doły. Dość mam ludzi którzy pierdolą jak to im fajnie, jak to im super w związku jak to fajnie kiedy mama z tatą podstawiają ci wszystko pod ryj i nie musisz się o nic starać. Wiem że tu nie znajdę pomocy, nie chce jej, chce tylko wylać z siebie całą tą frustrację i usłyszeć zdanie innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam, niedawno straciłem, . Nie jest tak że nie szukam żadnej, dzień w dzień wysyłam cv, dzwonie i ciągle nic. Przyjaciól miałem, ale po jakimś czasie stwierdzili że nie ma sensu utrzymywać kontaktu z kimś kto ma depresje i ciągłe doły. Dość mam ludzi którzy pierdolą jak to im fajnie, jak to im super w związku jak to fajnie kiedy mama z tatą podstawiają ci wszystko pod ryj i nie musisz się o nic starać. Wiem że tu nie znajdę pomocy, nie chce jej, chce tylko wylać z siebie całą tą frustrację i usłyszeć zdanie innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Cie bo mam podobnie, najgorsze jest chyba to że z pewnością oboje nie potrafimy sobie wyobraźić co będzie z nami za kilka lat - myślę że masz podobne myśli.

 

Zawodowo najlepiej obierz sobie cel i uderzaj tam gdzie rzeczywiście sprawia ci robota przyjemność a nie coś do czego sie przymuszasz.

Jak masz sprecyzowaną branże to idzie łatwiej, przynajmniej wtedy wiesz czego szukasz.

 

Warto sie odezwać do kilku starych znajomych, chociaż poudawać że jest okej, a może wtedy z czasem rzeczywiście lepiej sie poczujesz.

Chyba że doszedłeś do takiej fazy jaką ja mam obecnie, że nienawidze się komuś narzucać i prosić na siłe żeby był moim kolegą/koleżanką.

Ale uwierz mi że czasami trzeba przypajacować i zrobić coś wbrew sobie żeby mieć coś z życia za życia.

 

Może to wszystko dzieje sie w jakimś celu? Może ktoś kiedyś zobaczy jakim jesteś w ch*j wartościowym człowiekiem dzięki temu że przeżywasz codziennie szarość i niesprawiedliwosć tego świata.

 

To jest oczywiście moje myślenie, ja staram się polepszać jakość swojego życia poprzez robienie różnych rzeczy wbrew sobie.

I dzięki temu czuje sie troche lepiej ale nadal mam wrażenie że chodzi za mną Pech.

 

Warto docenić to co sie ma, a jeśli myślisz że nie masz nic z życia to popatrz na ludzi którzy mają gorzej.

Znam ludzi którzy prowadzą podobne rutynowe życie do naszego i mimo to nie mają depresji. Wiesz dlaczego?

Bo nauczyli sie doceniać to że żyją, ledwo wiążą koniec z końcem ale wstawanie rano daje im satysfakcje.

 

Cholernie ciężko dojść do czegoś takiego ale może trzeba poczekać.

 

Nie wiem chłopie co moge jeszcze ci powiedzieć może takim jak my potrzebny jest solidny kopniak w dupe na dokładke za to

że chcemy czegoś co nam sie należy a tego nie dostajemy. Myśle o tym codziennie. Nie wiem czy zrozumiesz mój wpis, licze na to że tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Cie bo mam podobnie, najgorsze jest chyba to że z pewnością oboje nie potrafimy sobie wyobraźić co będzie z nami za kilka lat - myślę że masz podobne myśli.

 

Zawodowo najlepiej obierz sobie cel i uderzaj tam gdzie rzeczywiście sprawia ci robota przyjemność a nie coś do czego sie przymuszasz.

Jak masz sprecyzowaną branże to idzie łatwiej, przynajmniej wtedy wiesz czego szukasz.

 

Warto sie odezwać do kilku starych znajomych, chociaż poudawać że jest okej, a może wtedy z czasem rzeczywiście lepiej sie poczujesz.

Chyba że doszedłeś do takiej fazy jaką ja mam obecnie, że nienawidze się komuś narzucać i prosić na siłe żeby był moim kolegą/koleżanką.

Ale uwierz mi że czasami trzeba przypajacować i zrobić coś wbrew sobie żeby mieć coś z życia za życia.

 

Może to wszystko dzieje sie w jakimś celu? Może ktoś kiedyś zobaczy jakim jesteś w ch*j wartościowym człowiekiem dzięki temu że przeżywasz codziennie szarość i niesprawiedliwosć tego świata.

 

To jest oczywiście moje myślenie, ja staram się polepszać jakość swojego życia poprzez robienie różnych rzeczy wbrew sobie.

I dzięki temu czuje sie troche lepiej ale nadal mam wrażenie że chodzi za mną Pech.

 

Warto docenić to co sie ma, a jeśli myślisz że nie masz nic z życia to popatrz na ludzi którzy mają gorzej.

Znam ludzi którzy prowadzą podobne rutynowe życie do naszego i mimo to nie mają depresji. Wiesz dlaczego?

Bo nauczyli sie doceniać to że żyją, ledwo wiążą koniec z końcem ale wstawanie rano daje im satysfakcje.

 

Cholernie ciężko dojść do czegoś takiego ale może trzeba poczekać.

 

Nie wiem chłopie co moge jeszcze ci powiedzieć może takim jak my potrzebny jest solidny kopniak w dupe na dokładke za to

że chcemy czegoś co nam sie należy a tego nie dostajemy. Myśle o tym codziennie. Nie wiem czy zrozumiesz mój wpis, licze na to że tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, z pracą to jest mi obojętnie gdzie robię. Nie istotne czy to praca fizyczna czy biurowa, im większy że tak powiem "zapiernicz" w robocie tym lepiej, wtedy myślę tylko nad pracą co mam zrobić i jak.

 

Do znajomych się nie odezwę, mam z tym wielki problem. Czasem podczas rozmowy, dosłownie przez ułamek sekundy mam takie wrażenie że chcą mi powiedzieć "nie naprawdę, Ty do nas nie pasujesz chcemy się tylko pośmiać" wiem że to głupie nie musicie mi o tym mówić :)

 

Wątpię czy ktoś kiedyś doceni to, że mimo problemów się nie powaliłem. Może źle patrzę na ten świat, na ludzi, ale odnoszę wrażenie że większość osób czuje do osób z depresją pogardę.

 

I tak, doskonale zrozumiałem to co napisałeś. I właśnie takie słowa jak Twoje podniosły mnie nieznacznie na duchu. Pewnie tylko przez chwilkę, ale dla mnie wiele, dzięki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, z pracą to jest mi obojętnie gdzie robię. Nie istotne czy to praca fizyczna czy biurowa, im większy że tak powiem "zapiernicz" w robocie tym lepiej, wtedy myślę tylko nad pracą co mam zrobić i jak.

 

Do znajomych się nie odezwę, mam z tym wielki problem. Czasem podczas rozmowy, dosłownie przez ułamek sekundy mam takie wrażenie że chcą mi powiedzieć "nie naprawdę, Ty do nas nie pasujesz chcemy się tylko pośmiać" wiem że to głupie nie musicie mi o tym mówić :)

 

Wątpię czy ktoś kiedyś doceni to, że mimo problemów się nie powaliłem. Może źle patrzę na ten świat, na ludzi, ale odnoszę wrażenie że większość osób czuje do osób z depresją pogardę.

 

I tak, doskonale zrozumiałem to co napisałeś. I właśnie takie słowa jak Twoje podniosły mnie nieznacznie na duchu. Pewnie tylko przez chwilkę, ale dla mnie wiele, dzięki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×