Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy odczuwacie wobec kogoś żal?


TheGrengolada

Rekomendowane odpowiedzi

Pytanie jak w temacie, czyli: czy jest w Waszym świecie ktoś, do kogo macie żal za brak pomocy w trudnych chwilach: w depresji/nerwicy itp. Czy macie do kogoś żal za opuszczenie Was, kiedy bardzo go potrzebowaliście i byliście niemal stuprocentowo pewni, że na tę osobę można liczyć? Jak sobie z czymś takim radzić?

Ja odczuwam to bardzo silnie i właśnie nie mam pojęcia, co zrobić, żeby pewna osoba przestała wywoływać u mnie takie uczucia i generalny dół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zamienimy odczówam na odczówałem .

Tak bardzo długo ,do żony za zdradę ,do przyjaciół za zdradę ( w sensie milczenie)

Do wszystkich a przede wszystkim do siebie . Teraz z perspektywy czasu ..żałuje jedynie ,że straciłem tak wiele lat na odczuwanie żalu i płakanie nad sobą . Mam nadzieje ze jestem na dobrej drodze, ku normalności ...nie chce juz niczego żałować .

 

 

TheGrengolada,

Ja odczuwam to bardzo silnie i właśnie nie mam pojęcia, co zrobić, żeby pewna osoba przestała wywoływać u mnie takie uczucia i generalny dół.

 

Obudzić się ..i mieć przykre wspomnienia w d**e

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odczuwam do nikogo żalu, bo to ja się od wszystkich odsunęłam, by nie mieli okazji się nade mną zamartwiać i bym nie miała szansy czuć się porzucona (pewnie dużo osób z tego forum to rozumie z własnego doświadczenia, niestety :-| ).

 

Mam problem z tym, że ktoś chce mi pomóc to mam wyrzuty, że się mną zajmuję. W sumie tak bardzo boję się tego, że ktoś autentycznie mógłby mnie opuścić w trudnych chwilach, że unikam jak ognia wszelkiego rodzaju zaufania i zgrania z drugą osobą. Wyjątkiem jest moja mama... i staram się otworzyć na nową osobę :) Ale strach zawsze jest, że kiedyś dojdzie do takiej sytuacji i wtedy poczuję ten żal, a tego nie chcę.

 

Zabawne odcięłam się od życia by nie cierpieć, a okazało się, że bez ryzyka nie można zaznać szczęścia a ja jestem tchórzem - po prostu pięknie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to dobrze ze wiesz przynajmniej do kogo odczuwac ten zal,i dobrze ze go odczuwasz,dobrze jest tez czuc do kogos złosc,byc na kogos wsciekłym aale w zdrowej formie .dopóki jestesmy na bierząco ze swoimi emocjami nie jest jeszcze tak zle .problem zaczyna sie kiedy zaczynamy je tłumic w sobie .czyż nie tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, ja bym wolała mieć jednak to gdzieś, a nie frustrować się. Nie bardzo mam pomysł, jak te emoche wyrzucić z siebie... podejść do tej osoby i spoliczkować, albo podbić oko to chyba głupi pomysł, chociaż chciałabym, żeby czasem cierpiała jak ja :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję żal do mamy. Był bardzo niebezpieczny moment kiedy to powinna mnie wziąć za fraki i zaprowadzić do psychiatry. Nie zrobiła tego. Co więcej, nie odzywała się do mnie przez tydzień, a później zapomniała o sprawie, to jest jej sławetne zamiatanie problemów pod dywan. Potrzebowałam wtedy strasznie pomocy a bałam się o nią zwrócić ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do mamy za to że kiedy wiedziała że nie che iść do LO tylko do Technikum nie zrobiła nic.

Potem za to że wiedziała że nie chce iść na studia to ojca poparła

zawsze jak na nią patrze jak leżała w pokoju na kanapie i ojciec siedział obok mnie że mam wypełnić na studia etc

A matka mówiła że "powiedz że chcesz , no powiedz że chcesz iść"- ja się rozpłakałem i uciekłem od tamtej pory nie ma dla mnie rodziców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja kupiłam sobie worek treningowy tak mi poradził psychoterapeuta by miec gdzie wyładowac swoje emocje ,tylko samo uderzanie nie pomaga ma racje ,pomaga wtedy gdy nazywasz dla kogo i za co to najwazniejsze .musisz sie mocno zmeczyc a potem czujesz taki fajny spokój jak wszystko z ciebie spływa wraz z zmeczeniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

margarita200, zgadzam się z Tobą, że najgorsze jest tłumić w sobie te emocje. Ja przez kilkanaście lat tłumiłam w sobie uczucie żalu i krzywdy. Nie mogę zapomnieć o tym do dziś, bo nie mam możliwości odseparować się od tej osoby. Więc do tego stopnia tłumiłam w sobie, że zaczęłam to wypierać z pamięci. Podświadomość jednak dawała znać o sobie i o tym wydarzeniu. Czułam cały czas ból, taki psychiczny ból, chociaż mój umysł wołał o pomoc przez moje ciało- zawroty głowy, uczucie smutku i zniechęcenia, choć powodów do radości było wiele, potem ból " chodzący" po całym ciele itp. Wiązałam to ze stresem wywołanym pracą, ale po kilku wizytach u psychiatry przy którejś "spowiedzi z życia" powiedziałam (a raczej czułam jakby ktoś za mnie to powiedział) o tym wydarzeniu. Teraz nie odczuwam mojego żalu w sensie " świat jest zły", tylko- ta osoba jest zła, bo mi to zrobiła. Żal nazwany po imieniu jest inny. Nie mniejszy, ale inny. Zaczęłam się uśmiechać. Nie, żebym wcześniej się nie uśmiechała, ale wcześniej to był teatr, a teraz to jestem prawdziwa ja. Co dalej? Niewiem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wielkamała.cos czuje ze mamy podobne przezycie za soba,ja tez nie ma mozliwosci odseparowac sie na dobre od tej osoby,tez po 30 latach milczenia przerwałam to,pomgła mi w tym klinika nerwic w wawie,mozna powiedziec ze mnie przeprogamowali z odczuwania do siebie poczucia wstydu i winy na odczuwanie złosci do tej osoby i JEJ winienie za to co sie stało,bez próby tłumaczenia jej w swoim sumieniu.Po 30 latach milczenia powiedziałam tej osobie w twarz co mi zrobiła i w ten sposób oddałam jej ten wstyd i poczucie winy które to jej sie nalezy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

margarita200, to, co mi zrobił, zaważyło na całym moim dalszym życiu. Zaważyło na kontaktach z ludźmi, na postrzeganie samej siebie. Nie zdawałam sobie do tej pory sprawy, że to przez to. Tak jak pisałam- zaczęłam wypierać to z pamięci i przypisywać sobie negatywne cechy. Moją słabą psychikę tłumaczyłam wszystkim możliwym tylko nie tym. Mało tego- tak jak Ty winiłam siebie za to, co się stało.Odblokowała mnie pani psycholog, kiedy zapytała : " czy wstydzisz się za niego, że to zrobił?"- powiedziałam, że wstydzę się za siebie. DLACZEGO????? Spytała- czy to ty mu coś zrobiłaś? Od tej pory zaczęłam o tym myśleć. Tak. Teraz jestem gotowa na rozmowę, a raczej na monolog, bo nie będę pytać dlaczego i czy żałuje, nie oczekuję przeprosin (a nawet raczej się nie spodziewam), ale nie mnie dźwigać ten ciężar!!!!!!!! Żałuję tylko, że zmarnowałam trochę lat dzieciom, podczas których nie byłam raczej czułą mamą (nie, żebym je biła, nie!!!) ale za mało je przytulałam (trauma dawała znać o sobie), byłam tak słaba psychicznie, że moją złość i frustrację wyładowywałam krzykiem. Tak, jasne, wstydzę się tego. Nie nauczyłam ich pewności siebie i odwagi, bo nie mogłam nauczyć czegoś, czego sama nie miałam. Dobrze, że nie jest za późno.... Zaczęłam terapię!!!!!!! To drobny kroczek, ale dla mnie jest olbrzymim skokiem ku zmianie na lepsze. Dziękuję też Tobie margarita- za mobilizację. Miłego dnia Ci życzę, bo dla mnie zaczęły się już same miłe- pomimo pogody "pod psem" za oknem. Pozdrawiam serdecznie! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żal do innych... jakbym siebie widział.

Mam żal do rodzicow, w szczególności do matki. Ojciec jak to ojciec, nigdy się wielce nie przykładał, ale też nie udawał, że się stara. Ledwo wie, do której klasy chodze, nie wie kiedy mam urodziny, ale przynajmniej nade mną nie wisi, tylko czasem jak się zdenerwuje. Do niego wiekszego żalu nie czuje, może to przez właśnie przez matkę, do której zwrócilem sie w chwili niemocy (może to głupie, ale była to sprawa gnębienia mnie w szkole, z tego zresztą zrodziła się pierwotnie moja depresja) a ona ani nie pomogła, ani nawet tego nie olała, a powiedziała coś (nie wiem już co, mam taki mechanizm obronny, że zapominam o takich rzeczach) co wskazywało na mnie nie jako na OFIARE, ale jako na SPRAWCE własnego nieszczęścia. Cały czas nade mną wisi, każe się uczyć (nienawidze tego), steruje mną. Nie potrafie z nią już nawet normalnie rozmawiać, wszystko co mówi przepełnia mnie złością, kiedyś miałem plan nastraszyć ją nożem byle by tylko sie ode mnie odpierdoliła (przepraszam za doniosłość).

A ogólnie rodziców odwiniam tez za swoja nieporadnośc, bezużyteczność, braku radzenia sobie... kogoś musze obwiniać, czesto tez zwalam na Boga, ale w sumie jestem raczej niewierzacy.

 

Inna sprawa... kumpel. Mam jednego 'wpływowego' kumpla, jest on przez każdego lubiany, odnosi sukcesy na kazdej plaszczyznie życia, każdy się stara o jego szacunek. Ale jest tez zwyklym ziomkiem, z ktorym mozna pogadac o wszystkim, jest naprawde spoko. Mam do niego żal, że nie wstawiał się za mną w konfliktach w grupie, zawsze udawał neutralnego, chociaz jedno jego słowo a wszystko by sie rozwiązało. Mam do niego troche o to żal, ale co mam zrobic? Potrzebuje go bardziej niż on mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę mnie zaskakują odpowiedzi, że czujecie żal do siebie. Chyba nie spodziewałam się akurat tego, kiedy zadawałam pytanie, chociaż wiem, że objawem depresji jest poczucie winy itp. itd. co w pewnym sensie łączy się z żalem do samego siebie. Ale czy tak naprawdę żal wobec siebie jest uzasadniony? Czy można tak naprawdę być świadomym swojego pogrążania się w złych emocjach i obwiniać siebie samego za to, że postąpiło się źle, albo nie zrobiło się czegoś na czas? Mi się wydaje, że zadanie opiekowania się nami należy jednak do ludzi będących wokół nas. Oczywiście nie chodzi mi o bierne zdawanie się na innych, ale o to, że nigdy nie jest się samym, że po prostu należy czasem się przejrzeć w opiniach innych i ich ,,używać", gdy dzieje się nam krzywda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję do siebie żal, bo pozwoliłam sobie na doprowadzenie się do takiego stanu, po prostu nie dałam sobie rady sama z sobą, a jeszcze całe życie przede mną! Jeszcze nie mam żadnego, "prawdziwego i życiowego" problemu, a gdzie jestem? Opadam na dno od paru lat.

Żal jeszcze mam dla innych, ale na ogół się go wstydzę i robię sobie przez to wyrzuty, co prosto prowadzi do coraz większego poczucia winy i... napompowania żalu do siebie. Gdy w środku pękam, to wtedy nie czuję się źle przez tę emocję (że jest skierowana na innych, a nie na mnie) i przeradza się w nienawiść, chęć zemsty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@piscis

Ale mam :bezradny:

Od dziecka ojciec wmawiał mi, że jestem do niczego, wyzwiska i presja psychiczna były na porządku dziennym, więc nawet gdybym był prezesem ORLENU, to samo mi to nie zniknie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to jak samo nie zniknie, to czy chodzisz na terapię.

Na prawdę nie można mieć do siebie żalu o takie rzeczy, bo na prawdę pojęcie "idealnego człowieka" nie istnieje.

A to że rodzice popełnili straszny błąd i teraz cierpisz to oni są w takim razie winni a nie TY.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×