Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dystymia leczenie i przebieg Waszej choroby


januszw

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, na wstępie chciałem się przywitać, bo jestem na tym forum nową osobą.

 

Rok temu ze względów osobistych musiałem udać się do psychologa, po jakimś czasie zdiagnozowano u mnie dystymie. Leczenie psychoterapią dawało tylko krótkotrwałe efekty. Zaś leczenie farmakologiczne zalecone przez neurologa, do którego zostałem skierowany również nie dało pozytywnego efektu. Przepisane zostały mi następujące leki: Coaxil, Afobam, Pramolan i Arketis (oczywiście, nie wszystkie za jednym razem)

 

Problemy z obniżonym nastrojem zaczęły się chyba w szkole podstawowej. Jednak dopiero w ostatnich latach bardzo się nasiliły (a mam wrażenie, że ciagle postępują) i uniemożliwiają normalną egzystencje, dodatkowo psując relacje z moim najbliższym otoczeniem. Wydaje mi się, że bardzo się zmieniłem przez ostatnie półtora roku. Mimo sukcesów w pracy, jestem raczej niezadowolony z siebie. Momentami daje o sobie znać poczucie beznadziejności, brak sił i zmęczenie. Mojej psychoterapeutce kończą się pomysły co ze mną robić.

 

Moje pytanie teraz do dystymików: jak wyglądał u Was przebieg choroby, czym oraz jak była leczona i z jakim skutkiem? Czy macie jakieś szczególne doświadczenia związane z dystymią? Czy znacie może jakiś dobrych psychiatrów z Krakowa? Bardzo przydatne będą wszelkie informację i rady na ten temat.

 

Z góry dziękuje

Pozdrawiam serdecznie i życzę szczęścia.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do dystymii, której też doświadczam, to napisałem niedawno o niej tekst:

 

Każdy przeżywa dystymię, jaki i inne choroby, na swój sposób, ale takie stwierdzenie ma taką samą wartość jak to, że “każdy człowiek jest inny”. W rzeczywistości dziewięćdziesiąt parę procent ludzi to ten sam człowiek, kalka, schemat, robot, i tak samo, większość dystymików będzie pisało w takich miejscach jak to tak samo i o tym samym. To i ja napiszę o swojej dystymii, ale może właśnie trochę inaczej.

 

Dystymia to doświadczenie, które zabiera człowieka na dno egzystencji, podobnie jak Blake’a (Cobaina) w filmie “Last Days”. Na dnie tej studni nic nie ma, siedzisz tam sam i marzysz może o tym, by powrócić na powierzchnię, do ludzi i do twoich zabawek, żeby znów się cieszyć, skakać pajacyki i wylewać wiadra łez na widok zachodu Słońca. Patrzysz na swoich kolegów i koleżanki, a oni wydają się tak kochać życie, wydaje się, że żyją pełnią życia, uśmiech nie znika z ich twarzy nigdy. Czyżbyś był nieprzystosowany?

To dno egzystencji to odcięcie się od tego wszystkiego, do czego się było przywiązanym i co się lubiło. Wszystko nagle traci wartość. bo co ma wartość, gdy nie odczuwa się życia? Samo życie zostaje podważone.

Zaczynasz widzieć z innej perspektywy. Czym było to, co sprawiało ci przyjemność? Co było w tym takiego wspaniałego i dobrego, że zadowalało cię na czas twego życia?

Ktoś nacisnął mały przycisk w twojej głowie, i bodźce już nie działają tak, jak kiedyś, tak, jak u innych ludzi. Względność przyjemności i radości? Co ci dotąd dawało radość? Ile w tym było autentyzmu, a ile ściemniania sobie i innym, że to taaakie prawdziwe i warte przeżywania? Na ile to było karmienie się nawzajem powierzchownością i małymi podnietami, a na ile bycie sobą bez masek “fajności” i “wesołości”? Zastanawiasz się, dlaczego już nie cieszy cię najebanie się za sklepem z twoimi kolegami? Może myślisz, że coś z tobą musi być nie tak, skoro nie sprawia ci to frajdy. Może to jakaś wada genetyczna, że jakoś nie czujesz tych alkoholowych uciech pełnych życia i głębokiej więzi przyjaźni stukających się kieliszków?

 

Iluzje opadają, świadomość się poszerza, a bezsens zaczyna się coraz bardziej uwydatniać. To jak reset odbioru rzeczywistości. W OD-cięciu się od przywiązania do tego wszystkiego wokół ciebie na nowo próbujesz nadać jakoś sens, bo poczucie sensu to zawór bezpieczeństwa, który chroni życie, pozwala przetrwać. W dystymii żadnego sensu NIE DA się znaleźć, nawet Jezusek w postaci opłatka traci swoje właściwości, a śpiewane w kościele anielskie hymny wcale nie zmieniają nastroju wiernego. Totalny reset, a jak się komu uda, do dociera do samego rdzenia wszystkich pytań, czyli “KIM JESTEM?”. Nie, czy jest co po śmierci, albo po co żyć. Pierwszym ze wszystkim pytań jest, kim jestem. Jeśli nie wiesz tego, to po co szukasz odpowiedzi na inne pytania?

W tym bezsensie nagle okazuje się, że odczuwanie rzeczywistości jest czymś względnym, potencjalnie różnym dla każdego osobnika. NAGLE – książki nie mają wartości, spacery wydają się być jedynie nudą, a rozmowy z rówieśnikami tracą wszelki optymizm. Wakacje tu czy zagranicą – czujesz się tak samo. Czy to tylko niedobór serotoniny w twojej główce, czy coś więcej jest na rzeczy? Może to tylko twoja wina, jesteś niepełnosprawny biologicznie, masz braki genetyczne?

 

Jest jeszcze inna opcja. Zanegowanie słuszności tego, co dokoła. Ich radość nie jest prawdziwa, ich szczęście jest udawane, ich sposób życia nie jest autentyczny. To oni żyją iluzjami, to oni są bezsensowni.

 

Samoświadomość jest narzędziem poznania i ZROZUMIENIA, po które sięga człowiek, który już nic nie ma, i którego już nic nie cieszy, bo już nic niczemu nie służy, a jutro będzie takie samo, jak dziś i wczoraj, i ostatnie parę lat. Wprowadzanie coraz więcej świadomości w każdą chwilę obserwacji siebie i innych ludzi ujawnia ściemę, powierzchowność żywotów, kruszy iluzje rzekomego szczęścia dokoła, które, okazuje się, chwieje się nierzadko, a podparte jest jedynie uzależnieniem od partnerka/ partnerki i emocjonalnego hałasu wokół.

 

Dystymia to dystans do rzeczywistości i do emocji. Kto poddany emocjom, ten od nich zależny i tak jego życie płynie, jak one mu będą grały. Dystymik już nie jest zależny od żadnych doznań, bo nawet masturbacja jest już tylko lekkim łaskotaniem skóry i niczym więcej; przestają go pasjonować rozmowy o nowym modelu audicy przy rodzinnym stole, ani nie śmieszy go oklepany żart o rzekomym odchudzaniu się przez ciotkę Krysię.

 

Komu dane zrozumieć, ten obserwuje, analizuje i myśli, choć ciężko mu to w tym stanie przychodzi. Wnioski z tych rozumowań są takie, że już sam nie wie, czy on już kompletnie zwariował, czy to tym ludziom wszystkim się we łbach poprzewracało.

 

“Gdybyśmy nie potrafili sięgnąć dna naszego bólu, to kim bylibyśmy, jak nie Maszynami, zakodowanymi na wizję świata zbudowanego z aniołków, mistrzów, ofiar miłości pierwszej i ostatniej, wyznawców bliskości za pieniądze i konsumentów toreb szczęścia z recyklingowego plastiku? ”

 

“Świadomość teatru życia jest podstawą do jego zmian i Uwolnienia się z presji “jedynej prawdy”.

Teatr Maszyn LOS MACHINOS prowokuje do przemyśleń ludzi, w których tli się jeszcze iskierka przeczucia, że jest “coś więcej” PONAD maszynowymi afektami.

 

Reszta ludzkości płynie myślowym kanałem ściekowym, wprost w objęcia gównianej przyszłości.”

 

Cytaty z Los Machinos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kori, Czy Ty uważasz,że z tego stanu dystymii nie można wyjść? Nie widzę ustosunkowania się do tych cytatów, Twojego punktu widzenia.

Stan ten z pewnością jest nie do wytrzymania. Tkwić w nim? Czy szukać rozwiązań,żeby było lepiej, żeby życie znowu cieszyło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kori, Czy Ty uważasz,że z tego stanu dystymii nie można wyjść? Nie widzę ustosunkowania się do tych cytatów, Twojego punktu widzenia.

 

Nie wiem, czy można z tego wyjść, to jest pewne, że tego nie wiem. Ludzie reprezentujący główny nurt psychologii i psychiatrii nie pomogli mi. Nie dziwi mnie to, bo są to osoby, które zrozumieć mnie nie mogły i nie mogą, i nie będą mogły, tak samo jak większość innych ludzi. Powyżej zamieszczony tekst powinien dać jakieś wyobrażenie, dlaczego.

Ja osobiście odczuwam to "zaburzenie" jako stan niepożądany i blokujący rozwój. Jest to oczywiście tylko jedna strona tego "zaburzenia", która akurat jest dla mnie widoczna stale, od kilku lat. Jestem pewien tylko tego, że nie jest to ostateczny stan życia, w którym chcę przebywać; że nie jest to ostatni etap rozwoju osobowości, jeżeli to jest rozwój osobowości. To jest pewne.

Mój dzień wygląda tak, że nie potrafię robić niemal nic produktywnego i twórczego, czasem poodkurzam, jak mama rozkaże. Nie jestem w stanie być w "tu i teraz", nie potrafię siedzieć w fotelu bez ruchu, ze spokojem czekać, aż minie dzień. Jestem napięty wewnętrznie i ciągle próbuje coś robić, albo kręcę się bez sensu po pokoju, albo to samo robię w internecie, czasem przespaceruję się na chwilę, poprzebywam w ciszy w towarzystwie jednej osoby, która odczuwa podobnie. Pod koniec dnia zastanawiam się czasami, jak to jest możliwe, że jakoś udaje mi się nie robić nic, a jednak czas mija. Nastrój utrzymuje się ciągle taki sam, podobny od kilku lat.

 

Stan ten z pewnością jest nie do wytrzymania. Tkwić w nim? Czy szukać rozwiązań,żeby było lepiej, żeby życie znowu cieszyło?

 

W stanie, który jest nie do wytrzymania, szuka się rozwiązań. Mi osobiście tkwienie w moim "problemie" nic nie daje.

Wzajemne pełne zrozumienie między mną a tobą teraz nie jest możliwe, dlatego nie napiszę o wielu istotnych rzeczach, m.in. o dwóch różnych rzeczach-szansach, które może popchną mnie ze stania od kilku lat w miejscu do przodu. W najbliższym czasie je sprawdzę, i jak nie zapomnę, napiszę tutaj o nich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pytanie do osób z dystymią: jakie macie wspomnienia z dzieciństwa? ja tylko złe, dopiero jak była starsza nauczyłam się skupiać wyłącznie na tym, co mnie dobrego spotkało. Czy ktoś przeszedł podwójną dystymię :?::?::?: obecnie się z tym borykam, towarzyszą już temu czyny samobójcze - czy ktoś mógłby udzielić mi jakiś wskazówek jak to przetrwać :?: będę wdzięczna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co masz na myśli mówiąc "podwójną" dystymię? :?

 

[Dodane po edycji:]

 

Jak przetrwać to ja Ci raczej nie potrafię doradzić bo mam ten sam problem.Gdy mam myśli samobójcze i wpadam w straszny stan ratuję się benzodiazepinami i alkoholem.Wszelkie inne leki zawiodły jak do tej pory.Wkrotce podejmuję ostatnią próbę zmiany leku - jak nie pomoże to w zimie zdecyduję się na elektrowstrząsy.Gdy to wszystko zawiedzie kończę tą farsę raz na zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to efekt podwójnej depresji - to powracające epizody ciężkiej depresji

 

masz plan mówisz :?: elektrowstrząsy hm a byłeś w szpitalu na oddziale lękowym lub najlepiej - leczenia zaburzeń osobowości :?: leki owszem pomogą doraźnie ale przecież doraźnie żyć się nie da :!: czy znasz przyczynę Twojego stanu :?: a co z wspomnieniami :?: pytałam o to.

 

yhihi zasypałam Cię stosem pytańXD wybacz jeśli jestem wścibska :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wspomnienia z dzieciństwa- a o którym okresie dzieciństwa mówisz? Przed podstawówką raczej same dobre, z okresu podstawówki mam trochę gorszych wspomnień powiązanych z rówieśnikami, chyba ok. 6 klasy podstawówki zacząłem mieć dylematy moralne, a może to były raczej natręctwa myślowe na tle dylematów moralnych, czyli, jak uważam, mój pierwszy objaw zaburzenia osobowości. Od tego momentu było już nie najlepiej.

Z kolegami chyba zawsze spędzałem mniej czasu niż inni rówieśnicy, bo moim stałym zajęciem przed i w czasie podstawówki było granie na konsoli, potem na PC.

 

Za niedługo mam zacząć kolejną psychoterapię. Jestem dobrej myśli. Poza tym za niedługo spróbuję jeszcze innej "metody leczenia", jak mi pomoże, to napiszę o niej więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poznałam parę osób z problemem dystymii - dostrzegłam pewne podobieństwo - brak dobrych wspomnień. Pierwsze jakie posiadam odczuwalnie pozytywne zdarzyło się w wieku 12 lat. Gdy spojrzę wstecz 'przeżywam', czuję tylko złe rzeczy które mi się przytrafiły mimo iż z obojętnością już na to patrzę bo się z przeszłością uporałam. Ale nigdy dotąd nie spostrzegłam, że przecież ma także dobre wspomnienia z okresu dzieciństwa ( do 12tego roku życia) a mimo to nie czuję ich. Jeśli wiesz o co mi chodzi... mam trudność z określaniem tego, co chcę powiedzić :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbuj takie rzeczy określać, nawet jeśli to ostatecznie będzie brzmiało dziwnie, to jest pożyteczne i jest ciekawą zabawą.

Moje dobre wspomnienia, nie wiem czy w takim samym sensie jak twoje, nie mają jakiejś pozytywnej siły dla mnie. Wtedy, jak byłem dzieckiem, bardzo przyjemne były dla mnie klocki lego, wizyty u kuzynów, gra na komputerze. Na tym polegają głównie moje tzw. dobre wspomnienia. Czyli to nic innego, jak powierzchowny zachwyt światem-zwyczajna przyjemność. Co tu wspominać. Nie mam jakoś we wspomnieniach radości, miłości, czy czegoś takiego, może dlatego, że tego nie było. Nie było tego nigdy, nie ma i teraz.

Osobiście nie czuję potrzeby skupiania się na jakichkolwiek wspomnieniach.

 

Ale nigdy dotąd nie spostrzegłam, że przecież ma także dobre wspomnienia z okresu dzieciństwa ( do 12tego roku życia) a mimo to nie czuję ich.

 

A na czym twoje dobre wspomnienia się opierają?

 

Tak naprawdę, to nie dziwne, że nie czuję jakoś pozytywnie tych dobrych wspomnień, bo nigdy tak naprawdę nie "żyłem", można powiedzieć, że w pewnym sensie jestem taki, jak wtedy, tylko że teraz te przyjemne rzeczy nie działają. Inni ludzie za to nadal się jarają przyjemnościami czerpanymi z podstawowych zmysłów, trywialnymi rzeczami. I tak sobie żyją nieświadomi tego, że tak naprawdę to nie jest szczęście, to nie jest miłość, ani prawdziwa radość. To są wartości posiadane przez "elitę" ludzi, reszta dostaje tylko słowa z pięknymi wyobrażeniami i iluzje, którymi karmi się z tak zwanymi przyjaciółmi, rówieśnikami, partnerami na śmierć i życie.

 

Porozglądaj się dokoła, na grupki młodych osób, na matki z dziećmi, na całe rodziny - i zastanów się, co widzisz. Zobaczysz, czym dla tych ludzi jest radość życia, czym jest miłość, przyjaźń- Odpowiada ci to w takiej postaci?

Ty już nie czujesz tego, co oni, nie możesz i nie umiesz się tym cieszyć, ani tak żyć. Może to szansa, by kiedyś zacząć od nowa, ale inaczej, jeśli będzie okazja...

 

Dystymia jest dla mnie objawem zaburzenia osobowości, tak uważam. Osobiście myślę, że wyjdę z tego stanu, w tym roku.

Możesz pisać prywatne wiadomości do mnie, jeśli czujesz potrzebę. Ja osobiście nie mam takiej potrzeby, ale zawsze mogę coś tam napisać od siebie, i zdradzić więcej szczegółów mojego "przypadku", wysłuchać. Czasu mam w nadmiarze i jeszcze trochę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam zdiagnozowanej konkretnej dolegliwości, ale po długotrwałych objawach trwających ponad 20 lat najbliższy jestem dystymii. Co odczuwam opisałem już w swoim temacie, natomiast tutaj zwróciliście uwagę na brak dobrych wspomnień z przeszłości. Niestety mam to samo, dobre wspomnienia zacierają się znacznie szybciej niż te złe. Może dlatego, że nie były dobrymi wspomnieniami a jedynie reakcją fixującego mózgu na zdarzenia, które zastały podciągnięte z marszu pod kategorię szczęśliwe, radosne itp i tak byłyby odbierane ale przez normalny mózg.

No i pytanie, czy wizyty u psychologa lub psychoterapia przynosi rezultaty w tym schorzeniu? Byłem na paru spotkaniach u psychologa 16 lat temu ale zrezygnowałem po paru razach gdyż miałem dość przekonywania go o tym, że życie nie ma sensu.

Czy jest osobny test wykazujący,że się ma dystymię? Te na depresję jednoznacznie wykazują u mnie cięższy przypadek.

Przez te wszystkie lata bycia chorym nauczyłem się żyć z chorobą, bo to był dla mnie normalny stały stan, a o jej wpływie, działaniu itd dowiaduję się dokładnie dopiero teraz. Przed laty nie było jeszcze internetu aby się zagłębić w ten temat, przed 6 laty nie przyszło mi to do głowy. Chociaż może i farmakologia po ostatnim razie mi trochę pomogła. Po przestaniu brania lekarstwa w niedługim czasie zakochałem się pierwszy raz w życiu ( oczywiście nieszczęśliwie i bez sensu) oraz zacząłem zwracać uwagę na piękno świata, ładne widoczki, trele ptaków itd. Część z tego została mi do teraz ale na zasadzie "ej, obudź się przed tobą ładny widok", no i "włączam" się na chwilę, podziwiam ale potem znów odpływam i znów patrzę ale nie widząc.

Jakoś można tak żyć, ale to bardziej wegetacja niż życie- no ale w rezerwie, gdy już zabraknie sił by walczyć z sobą o każdą czynność, o każdy gest czy zachowanie, gdy będzie jeszcze gorzej, zostaje rozwiązanie ostateczne. Nie chcę tego ale jednocześnie bardzo pragnę. Żyję nadzieją, że lekarstwo naprawi mój mózg lub rozwali tak bardzo, że nie będę miał już dylematów w którą stronę mam iść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zatracony, napisz, co aktualnie stosujesz; ja biore escitalopram w dawce 10mg (wcześniej 15mg), ładnie wyciągnął mnie z doła, do tego piracetam, aby trochę pobudzić metabolizm mózgu w dawce 1200mg/d i to wszystko. Niby nie mam depresji, pracuje, cieszę się z życia, ale to nie to co dawniej. Wiem, że może to być skutek uboczny escitalopramu (trochę zobojętnia jak wszystkie SSRI), ale w sumie taki stan utrzymuje się kilka lat... To jest chyba moja norma...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i pytanie, czy wizyty u psychologa lub psychoterapia przynosi rezultaty w tym schorzeniu? Byłem na paru spotkaniach u psychologa 16 lat temu ale zrezygnowałem po paru razach gdyż miałem dość przekonywania go o tym, że życie nie ma sensu.

 

Tak jak już kiedyś pisałem, ja próbowałem u pani psycholog uważanej za najlepszą w mieście, ale szybko zauważyłem, że nie ma żadnego punktu zaczepienia, nie ma nad czym się zastanawiać i rozmawiać, oprócz dobrych rad o Słońcu, sporcie, magnezie B6.

Teraz będę próbował u psychoterapeuty spoza tego przeciętnego głównego nurtu psychologii, który nie będzie mi dawał dobrych rad, które równie dobrze mogę sobie sam generować na poczekaniu, ale który ma jakieś konkretne narzędzia działania.

To ciekawe, co napisałeś o tym przekonywaniu psychologa.

 

Dystymii się nie ma, ma się tylko objawy zaburzenia osobowości, które spina się w klamrę zwaną "dystymią".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

 

Dzisiaj na wikipedii skonfrontowałem się z listą objawów klinicznych dystymii. Wszystko mi pasuje.

Dodatkowo "zdiagnozowałem" u siebie osobowość unikającą, również w czystej postaci klinicznej oraz pewne objawy prokrastynacji.

Dopisuję się także do listy osób bez dobrych wspomnień z dziecińctwa a precyzniej te wspomnienia są ektremalnie obrzydliwe.

Ponieważ, jak z powyższego wynika, dopiero dowiaduję się co w trawie piszczy więc na dzień dzisiejszy nie mam nic wartościowego (w sensie doświadczeń z chorobą) do przekazania.

Ponieważ to forum ze wszystkich znalezionych w necie, poruszających kwestie dystymii wygląda najciekawiej więc pozwólcie Państwo, że z zamiarem pozostania tu na dłużej, poruszę kilka wątków o sobie.

U mnie występuje dodatkowo problem bardzo mocno zaawansowanej choroby alkoholowej, ciągnącej się już ok. 20 lat.

Z alkoholizmem jednak sobie radzę. Może nie w rozumieniu terapetów czy ortodoksów ruchu AA ale w swoim własnym przeświadczeniu opartym na wieloletniej obserwacji siebie i choroby jako zjawiska.

W 2004 zauważyłem u siebie objawy depresji, którą ze 2 lata próbowałem leczyć.

Tutaj, niestety klapa była na wszelkich możliwych frontach:

- psychiatra udawał, że mnie leczy,

- ja udawałem, że się leczę,

- po 2 latach leczenia psychiatra poproszony po raz trzeci chyba o przedstawienie diagnozy mojej choroby w jednym zdaniu poległ ostatecznie:)

I na dzień dzisiejszy nic więcej nie mam do dodania. Teraz muszę to wszystko jakoś przetrawić i w poniedziałek chyb wybiorę się do psychiatry. Będę tu zaglądał i postaram się wnieść tu coś od siebie.

 

Pozdrawiam wszystkich, Andrzej.

 

[Dodane po edycji:]

 

DYSTYMIA

źródło: internet

 

Wstęp

Termin „dystymia” należy do bardziej wieloznacznych terminów psychiatrycznych. Niektórzy określają w ten sposób „podprogową” postać depresji, inni łączą dystymię z zaburzeniami afektywnymi, zaburzeniami osobowości, jeszcze inni traktują ją jako powikłanie między innymi takich schorzeń, jak zaburzenia lękowe czy nawet uzależnienia.

Przyczyną rozbieżności terminologicznych może też być pojęcie tak zwanych napadów dystymicznych, będących jedną z postaci padaczki.

Najprościej dystymię można zdefiniować jako przewlekłe i uporczywe obniżenie nastroju, o niewielkim nasileniu,

nieosiągającym stopnia nasilenia „pełnego” epizodu depresji. Pojęcie dystymii obejmuje — według twórców Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-10 (International Statistical Classification of Diseases,tenth revision) — zaburzenia, które wcześniej diagnozowano jako:

— nerwicę depresyjną,

— depresyjne zaburzenia osobowości,

— depresję nerwicową,

— depresję lękową przewlekłą.

Chociaż dystymię można rozpatrywać jako zaburzenia osobowości, ze względu na wyniki badań rodzinnych w klasyfikacji chorób ICD-10 zalicza się ją do działu zaburzeń nastroju. Dystymia charakteryzuje się bowiem genetycznym podobieństwem do chorób afektywnych i wymaga takiego samego postępowania leczniczego [1].

 

Lekarz pierwszego kontaktu oraz lekarze różnych specjalności wielokrotnie napotykają chorych na tę postać

zaburzeń nastroju. Berblinger uważa, że lekarze „unikają pacjentów z dystymią”.

Po pierwsze: praca z tą grupą chorych jest trudna ze względu na ich cechy osobowości oraz z uwagi na same — uporczywe w przebiegu — objawy choroby.

Po drugie: nie można liczyć na szybką i spektakularną poprawę, co zagraża własnym potrzebom lekarza w uzyskaniu satysfakcji zawodowej. [podkr.: moje]

Jednak dystymia jest pojęciem, które ze względu na jego rozpowszechnienie powinno być bezwzględnie znane każdemu lekarzowi. Należy pamiętać, że nieleczona dystymia prowadzi do znacznego pogorszenia funkcjonowania pacjenta i stałego poczucia dyskomfortu psychicznego, niezadowolenia i innych dolegliwości. W przebiegu dystymii może nawet dojść do prób samobójczych.

 

Rozpowszechnienie

Dystymia jest dość częstym zaburzeniem psychicznym i w populacji ogólnej jej częstość może sięgać nawet 3–5%. Jest bardziej rozpowszechniona wśród osób leczonych przewlekle — występuje z częstością do 15% [2].

Dystymia jest częstsza u kobiet — około 2-krotnie, choć w niektórych pracach wykazano, że ten stosunek jest

jeszcze większy, nawet 5-krotny [3]. Dystymia prawdopodobnie wiąże się z wiekiem. Jest dość często rozpoznawana u dzieci (dotyczy ich w 0,6–4,6%), a odsetek ten zwiększa się jeszcze u młodzieży — 1,6––8,0%. [4]. Wraz z wiekiem maleje częstość jej rozpowszechnienia — po 65 rż. dotyczy 1,0–1,5% populacji [5]. Większość zaburzeń pojawia się przed 18 rż. [6].

 

Obraz kliniczny

W dystymii na pierwszy plan wysuwają się takie objawy, jak: umiarkowane obniżenie nastroju, gorsze samopoczucie, niska samoocena, uczucie przewlekłego zmęczenia, obojętność, anhedonia, czyli brak zdolności odczuwania pozytywnych emocji, nadmierny samokrytycyzm, oskarżanie się, zamartwianie się. W przeciwieństwie do depresji, zwłaszcza jej ciężkich epizodów, pacjenci z reguły wywiązują się ze swoich zawodowych i rodzinnych zobowiązań. Jednak ani praca, ani obowiązki domowe nie dają im poczucia zadowolenia. U wielu chorych wyraźne są takie objawy, jak: zwiększone napięcie, drażliwość, postawy roszczeniowe, obwinianie innych, poczucie kary i winy. Złe samopoczucie wykazuje dużą zmiennośći często jest zależne od aktualnych wydarzeń [7].

U części chorych występują dobowe wahania nastroju (co jest charakterystyczne także i dla epizodów depresji),

częste są też zaburzenia snu (np. w postaci nadmiernej senności) oraz uczucie lęku (z reguły wolnopłynącego,

a nie napadowego). Pacjenci z dystymią mogą zgłaszać myśli i zamiary samobójcze, co szczególnie powinno

wzbudzić czujność lekarza prowadzącego. Samobójstwa są rzadsze niż u osób z epizodami depresji, niemniej jednak

z powodu przewlekłości dystymii i braku szybkiej poprawy klinicznej nie można tego ryzyka lekceważyć.

Dystymie można podzielić (wg Akiskala) na pierwotne (występują samodzielnie, z reguły dotyczą młodszej

populacji) i wtórne (towarzyszą innym chorobom, są częstsze u osób starszych). Dystymie wtórne mogą

wystąpić u pacjentów obciążonych przewlekłą chorobą lub kalectwem. Najczęściej dotyczą osób, które zachorowały w młodym wieku, szczególnie wtedy, gdy są to przewlekłe choroby neurologiczne, reumatyczne lub psychiczne [8]. Na przykład wśród pacjentów po urazach ośrodkowego układu nerwowego dystymia występuje u 89% leczonych ambulatoryjnie i 40% hospitalizowanych, dotyczy ponad 10% pacjentów z rozpoznanym stwardnieniem rozsianym oraz 26% chorych z padaczką skroniową [8]. Przebieg i nasilenie dystymii wtórnej wiążą się z nasileniem choroby pierwotnej. Im wcześniej wystąpiło pierwotne schorzenie somatyczne, tym większe ryzyko, że wtórna dystymia będzie obecna przez prawie całe życie pacjenta i stanie się elementem jego osobowości. Występowanie dystymii u osób przewlekle chorych nie zawsze musi oznaczać, że jest ona następstwem choroby. Może być między innymi konsekwencją stosowanej farmakoterapii, na przykład steroidoterapii w stwardnieniu rozsianym, lub konsekwencją trwałych zaburzeń biochemicznych, na przykład u pacjentów z uszkodzeniem ośrodkowego układu nerwowego. Zgodnie z obowiązującymi w Polsce kryteriami ICD-10, aby rozpoznać dystymię, konieczne jest spełnienie poniższych kryteriów [9]:

 

A. Występowanie stałego lub nawracającego obniżenia nastroju w okresie trwającym co najmniej 2 lata.

Ewentualne, okresowe wyrównanie nastroju rzadko utrzymuje się dłużej niż kilka tygodni. Należy także wykluczyć obecność epizodów hipomanii.

B. Żaden albo prawie żaden z obecnych w tym czasie epizodów depresji nie jest na tyle ciężki, aby spełniać kryteria lekkiego epizodu depresyjnego (F 33.0).

C. W ciągu przynajmniej niektórych z okresów depresji występują co najmniej 3 spośród niżej wymienionych

objawów: zmniejszenie energii lub aktywności, zaburzenia snu, mała wiara w siebie i poczucie niedostosowania, zaburzenia koncentracji, płaczliwość, zmniejszenie zainteresowania seksem lub satysfakcji z aktywności seksualnej oraz innych czynności sprawiających przyjemność, poczucie bezradności lub zmartwienia, wrażenie, że codzienne trudności odpowiedzialności są niemożliwe do przezwyciężenia, pesymizm dotyczący przyszłości lub nadmierne rozpamiętywanie przeszłości, wycofanie społeczne, zmniejszenie rozmowności.

 

Początek zaburzeń można określić jako wczesny (późny okres dorastania lub 3. dekada życia) albo późny (między 30 a 50 rż.).

W opisach klinicznych i wskazówkach diagnostycznych do klasyfikacji ICD-10 [1] dodaje się, że w przeszłości,

zwłaszcza na początku choroby, mogą występować zaburzenia spełniające kryteria epizodu depresyjnego o łagodnym nasileniu. Osoby dotknięte dystymią miewają okresy (dni, tygodnie) zupełnie dobrego samopoczucia,

jednak przez większość czasu (miesiące) utrzymują się u nich objawy choroby.

W kryteriach DSM-IV — TR określono jako diagnostyczny, roczny czas trwania choroby u dzieci i młodzieży

z okresem wolnym od zaburzeń dystymicznych, nieprzekraczającym 2 miesięcy. Poza tym kryteria te są zbliżone do ICD-10 [10].

 

Różnicowanie

Przed postawieniem rozpoznania dystymii należy wykluczyć depresję w przebiegu psychoz lub zaburzeń

afektywnych dwubiegunowych oraz depresję związaną ze stanem somatycznym lub uzależnieniami, a także

różnicować dystymię z epizodem depresji, zaburzeniami przystosowania oraz z nawracającą krótkotrwałą

depresją. Podstawowe różnice przedstawia tabela 1 [8].

Należy także pamiętać o możliwości tak zwanej „depresji podwójnej”. Jest to rozpoznanie, jakie stawia się

u osób, u których stwierdza się zarówno występowanie dystymii (poza punktem B klasyfikacji ICD-10), jak

i przebyte epizody depresji. Według niektórych badań „podwójna depresja” występuje u nawet 70% pacjentów,

którzy przebyli epizod depresji [11].

 

Przebieg i rokowanie

Dystymia to przewlekłe zaburzenie, które utrzymuje się wiele lat, a nawet przez całe życie. Początek choroby jest

trudny do określenia, często rozwija się ona powoli i podstępnie.

Choroba ma charakter zmienny, przebiega z okresami względnej poprawy (nieokreślonej jednak przez samych

pacjentów jako stan zdrowia) i nasilenia objawów.

Przede wszystkim ze względu na długotrwały charakter zaburzeń dystymia ma duży i niekorzystny wpływ na funkcjonowanie pacjenta w środowisku rodzinnym, w pracy i na innych polach aktywności społecznej. Często pacjenci są osobami samotnymi, które nigdy nie zawarły małżeństwa.

Wszystko to łącznie składa się na niepewne rokowanie, a w fazie zaostrzeń istotnie zwiększa się ryzyko podjęcia przez chorego próby samobójczej.

 

Leczenie

W terapii zaburzeń dystymicznych zastosowanie ma zarówno psycho-, jak i farmakoterapia.

Za najbardziej skuteczną metodę psychoterapii uważa się terapię poznawczą oraz interpersonalną [2]. Celem

terapii jest obniżenie nasilenia objawów oraz zapobieganie nawrotom i poprawa jakości życia pacjentów.

Niestety nie ma dużych, poprawnych metodologicznie badań w pełni potwierdzających skuteczność psychoterapii. Nie udało się także ocenić, czy lepsze efekty przynosi długo- czy krótkotrwała terapia [8].

 

W farmakoterapii używane są te leki, które stosuje się przy leczeniu depresji. Są to między innymi trójpierścieniowe leki przeciwdepresyjne, selektywne i nieselektywne inhibitory monoaminooksydazy, inhibitory

wychwytu zwrotnego serotoniny. Nie ma powodów, by preferować którąś z tych grup. W doborze leku należy się kierować ewentualnymi przeciwwskazaniami oraz profilem działania danego preparatu.

Zakres stosowanych dawek jest podobny jak przy terapii zespołów depresyjnych, ale konieczne jest zdecydowanie dłuższe przyjmowanie leku. Tabela 2 przedstawia wybrane preparaty wraz z zakresem

stosowanych dawek [12]. Opublikowano także badania, w których udowodniono skuteczność neuroleptyków — atypowych: amisulprydu i sulpirydu — w leczeniu dystymii [13].

 

Tabela 1. Różnicowanie dystymii

Nazwa Różnicowanie z dystymią

Epizod depresji Większe nasilenie i liczba objawów, znaczne pogorszenie funkcjonowania we wszystkich sferach życia. Spełnienie przynajmniej 5 spośród 9 wymienionych kryteriów: znaczne zaburzenia apetytu, zaburzenia snu, spowolnienie lub pobudzenie psychomotoryczne, obniżenie energii, poczucie małej wartości lub nadmierne poczucie winy, trudności w koncentracji, myślenie o śmierci lub myśli/próby samobójcze

Krótkotrwała depresja Różnicowanie opiera się przede wszystkim na kryterium czasu

 

Depresja w przebiegu Przede wszystkim wywiad dotyczący występowania psychoz

Psychoz

 

Zaburzenia afektywne Stwierdzenie występowania zespołu hipomaniakalnego lub maniakalnego

dwubiegunowe spełniającego kryteria ICD-10

 

Depresje związane Wywiad, badanie somatyczne, badania laboratoryjne, badania obrazowe

ze stanem somatycznym

lub uzależnieniami

 

 

Tabela 2. Leki wykorzystywane w terapii dystymii

Grupa leków Wybrane preparaty Zakres dawek Uwagi

Trójpierścieniowe Amitriptilina 100–300 mg Silne działanie cholinolityczne

leki przeciw- Dezypramina 100–300 mg Może nasilać lęk i niepokój

depresyjne Dibenzepina 240–720 mg Ustrojowy metabolit amitriptiliny

Doksepina 100–300 mg Wyraźne działanie przeciwlękowe

Imipramina 100–300 mg Wpływ kardiotoksyczny

Klomipramina 100–250 mg Stosowana też w natręctwach

Maprotylina 150–225 mg Stosowana w leczeniu depresji

z zahamowaniem psychoruchowym

Opipramol 100–300 mg Działa sedatywnie

 

Selektywne Citalopram 20–60 mg Zrównoważony profil działania

inhibitory Fluoksetyna 20–60 mg Może nasilać lęk i niepokój

wychwytu Fluwoksamina 100–300 mg Zrównoważony profil działania

serotoniny Paroksetyna 20–50 mg Zrównoważony profil działania

Sertralina 50–200 mg Zrównoważony profil działania

 

Inne leki Mianseryna 60–120 mg Wyraźny efekt sedatywny

Milnacipran 100–200 mg Zakres wskazań zbliżony do imipraminy

Mirtazapina 15–45 mg Wpływ sedatywny, przeciwlękowy, nasenny

Moklobemid 150–600 mg Selektywny inhibitor monoamidooksydazy

Tianeptyna 12,5–37,5 mg Niejasny mechanizm działania

Trazodon 200–600 mg Słabe działanie cholinolityczne

Wenlafaksyna 75–225 mg Stosowana także w zaburzeniach lękowych

 

PIŚMIENNICTWO

1. Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych. 10 Rewizja. Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania. Opisy kliniczne i wskazówki diagnostyczne. Uniwersyteckie Wydawnictwo Medyczne „Vesalius”, Kraków, Warszawa 2000.

2. Bilikiewicz A., Pużyński S., Rybakowski J., Wciórka J. (red.). Psychiatria. Wydawnictwo Medyczne Urban & Partner, Wrocław 2002.

3. Stefansson J.G., Lindal E., Bjornsson J.K, Guomundsdottir A. Lifetime prevalence of specific mental disorders among People born in Iceland in 1931. Acta Psychiatr. Scand. 1991; 84: 142–149.

4. Nobile M., Cataldo G.M., Marino C., Molteni M. Diagnosis and treatment of dysthymia in children and adolescents. CNS Drugs 2003; 17: 927–946.

5. Waintraub L., Guelfi J. D. Nosological validity of dysthymia. Cz. I: Historical. Epidemiological and clinical data. Cz. II: Familial, comorbidity, biological and psychological data. Eur. Psychiatry 1998; 13: 173–187.

6. McCullough J.P., McCune K.J., Kaye A.L. i wsp. One year prospective replication study of an untreated sample of community dysthymia subject. J. Nerv. Ment. Dis. 1994; 182: 396–401.

7. Bilikiewicz A. (red.). Psychiatria. PZWL, Warszawa 1998.

8. Rebe-Jabłońska J., Rzewuska M. Dystymia. Wydawnictwo Medyczne Urban & Partner, Wrocław 1999.

9. Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych.

10 Rewizja. Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania. Badawcze kryteria diagnostyczne. Uniwersyteckie Wydawnictwo

Medyczne „Vesalius”, Kraków, Warszawa 1998.

10. Diagnostic criteria from DSM-IV-TR TM. American Psychiatric Association. Washington D.C. 2000.

11. Markowitz J.C., Moran M.E., Kocsis J.H., Frances A.J. Prevalence and comorbidity of dysthymic disorder among psychiatric outpatients.

J. Affect. Dis. 1992; 24: 63–71.

12. Pużyński S. Leki psychotropowe w terapii zaburzeń psychicznych (kompendium). Ośrodek Informacji Naukowej „Polfa”, Warszawa 2002.

13. Ravizza L. Amisulpride in medium-term treatment of dysthymia: a six-month, double-blind safety study versus amitriptyline. AMILONG

investigators. J. Psychopharmacol. 1999; 13 (3): 248–254.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez jestem w trakcie terapii. nie widze zadnej poprawy, czuje sie zle sama ze soba. moja rodzina chyba nie zdaje sobie sprawy z powagi problemu... jak wyglada u was w domu? rodzina wie o chorobie? rozmawiaja z wami, czy udaja ze nie ma 'sprawy"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 lat temu trafiłam do szpitala psychiatrycznego, gdzie pomogli mi uporać się z tym, co przeżyłam w dzieciństwie oraz z objawami somatycznymi spowodowanymi nie umiejętnością poradzenia sobie z tamtymi przeżyciami. Mija pięć lat i okazuje się, że to nie koniec problemów zapoczątkowanych w dzieciństwie. Dotąd sądzono, że to zespół stresu pourazowego (ptsd). Obecnie twierdzą, że dystymia i zaburzenia osobowości. Szczerze - jestem zmęczona. Może czas się pogodzić z faktem, że jestem chronicznie nieszczęśliwa. Nie mam sił na walkę. Dystymia jakby się u mnie pogłębiała. Te stany są wywoływane zdarzeniami, które mają miejsce w moim obecnym życiu. Pakuję się w desperacji w coraz gorsze relacje. Zatracam siebie. Ale przecież nigdy nie było mnie - czuję się oszukana przez samą siebie. Jako osoba z zaburzeniami osobowości, jak mogę sobie ponownie zaufać? Kim w ogóle jestem? Mam wrażenie, że w ogóle nie ma takiej osoby jak [imię.nazwisko]. Jest tylko to, co ktoś chce zobaczyć. Jestem w tym mistrzem. Nie jestem pierwszej młodości, mam wrażenie, że oszukałam samą siebie, że już za późno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie Państwo, moja propozycja jest taka, żebyśmy się spotkali. Nie oszukujmy się - psychiatrzy są jacy są i przez wrodzoną delikatność nie będę tego rozwijał.

Jestem przekonany, że suma doświadczeń, która się wykrystalizuje na takim spotkaniu pomoże nam wszystkim posunąć nasze problemy w kierunku rzeczywistego zdrowienia. Podaje swój e-mail: andrzej.gpw@onet.eu

 

[Dodane po edycji:]

 

I jak tam u was, dystymicy? Ja jestem w trakcie psychoterapii. Na razie bez znaczących zmian.

Kori - u Ciebie są już widoczne postępy, ponieważ jesteś w steni zmobilizowć się by dotrzeć na psychoterapię. Ja jestem na etapie farmakolgicznego "rozbujania się" w celu aktywizacji jestestwa żeby "ruszyć tyłek". A sytuacja się skomplikowała o tyle, że znowu sięgnąłem po alkohol. Cała nadzieja w tym, że na tym forum zebrała się grupa ludzi "na poziomie". Dlatego zachęcam, żeby zorganizować spotkanie.

 

[Dodane po edycji:]

 

Jeszcze chciałbym coś dodać;

Otóż poetycki opisopis zjawiska dystymi w wykoniu koriego zainspirował mnie, żebyśmy spotkali.

Czas i miejsce jest kwestia wtórną w obliczu nasszych probloblemów.

Przemyślście to sobie Państwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×