Skocz do zawartości
Nerwica.com

rzucam studia, nie daje rady psychicznie


zapominalska

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam 19 lat, mieszkam z rodzicami, jestem na 1 roku studiów. Ostatnio dzieje się ze mną coś bardzo złego. Zawsze miałam problemy z nieśmiałością, byłam zamkniętą w sobie osobą, ale jakoś dawałam radę. Zaczęło się już bardzo źle w 3 liceum. Byłam przerażona wszystkim, maturą, zajęciami, czułam wielki lęk przed każdym pójściem do szkoły. Maturę zdałam ale mało brakowało, że bym w ogóle nie przystępowała, zmusiłam się do niej, ponieważ obiecałam sobie, że będę lepsza od mojego brata, rzucił szkołę w 3 liceum- powtarzał ostatni rok, ale nie wytrzymał do końca i zrezygnował. Od tamtej pory siedzi w domu teraz ma 22 lata, zaczął mieć jakieś schizy, chodzi powoli po domu, ktoś obok niego przejdzie daleko, a on sobie wmawia, że ktoś go dotknął, ma pełno jakiś natręctw, myje ręce co chwilę, wylewa przy tym mnóstwo wody na całą łazienkę, nawet zdarzyło mu się nie myć miesiąc lub dwa, śmierdziało strasznie w domu.

 

Moje objawy, które najbardziej mi dokuczają są takie:

-mam problemy z logicznym myśleniem, ktoś do mnie coś mówi, opowiada a ja słyszę każde słowo, ale nie umiem wyłapać sensu z danej wypowiedzi, jest to bardzo dokuczliwe, bo nie umiem później na nic komuś odpowiedzieć, bo nie wiem co dana osoba mówiła. Nawet gdy powtórzy ktoś, to ja dalej mogę tego nie zrozumieć. Wydaje mi się, że tak miałam odkąd pamiętam poza domem, w stresie, a teraz mam to nawet w domu. Rodzice coś do mnie mówią, ja próbuje to zrozumieć, ale nic to nie daje, nie umiem się skupić nad słowami kogoś.

-mam bardzo słabą koncentrację, w szkole zawsze na zajęciach nic nie rozumiałam, musiałam się pytać koleżanki z ławki o różne rzeczy, bo nic do mojej głowy nie wchodziło, nawet najprostsze rzeczy. Wtedy czułam też spory wstyd, że się tak pytam o wszystko. Tylko że kiedyś było tak tylko w szkole, w domu umiałam się jakoś skoncentrować i nauczyć na sprawdzian, a teraz jak zaczęły się studia to jestem tak zdenerwowana, że czytam coś, a żadnego zdania nie rozumiem.

-mam też problem z planowaniem, z prostymi czynnościami domowymi, robię wszystko jak robot, a jak mam pomyśleć np. robienie frytek i jednocześnie smażenie schabowych to już nie potrafię i albo jedno popsuje albo drugie. Nie potrafię robić dwóch rzeczy jednocześnie, jest to tak poważne, że nawet jak wykonuje jakąś czynność to nie umiem przy tym rozmawiać.

-mam strasznie niską samoocenę, czuję się gorsza od innych, wszystko mnie denerwuje, jestem bardzo wrażliwe na głośne dźwięki, nawet jak mój pies szczeka (bardzo go kocham) to często tak mnie denerwuje ten odgłos, że nie umiem wytrzymać.

 

Tak poza tym to ostatnio przez jakiś miesiąc mam problemy ze spaniem. Kiedyś miałam tak czasami, że przed jakimś wydarzeniem nie umiałam zasnąć, a teraz dzień w dzień tak mam. Budzę się w nocy, nie umiem zasnąć, wstaje wcześniej niż powinnam i tak potem leżę, ale nie śpię już. Gdy wiem, że mam już wstać (budzik dzwoni) to czuję wielkie przerażenie. Ostatnio mam takie lęki, że cały dzień się trzęsę od środka, co paraliżuje mnie i nie potrafię nic wykonać- proste czynności, nie wspominając już o nauce. Do wszystkiego się zmuszam. Gdy leżę w łóżku słyszę jakieś szumy. Gdy chcę odpocząć nie potrafię, oglądam np. telewizję, a nic z tego nie rozumiem, bo cały czas czuję ten okropny lęk nie wiadomo przed czym. Wiecznie jestem spięta, nawet w domu, a kiedyś przynajmniej w domu byłam spokojna, gdy szłam spać miałam takie fajne uczucie, wyluzowania. A teraz te zdenerwowanie towarzyszy mi ciągle.

 

Nie wiem co się ze mną dzieje. Wiem tylko, że bardzo mnie to męczy i nie potrafię ze sobą wytrzymać. Żalę się ciągle rodzicom, aż oni powoli mają tego dosyć, bo wtedy wysłuchują mnie, a ja ciągle gadam o tym samym i nic z tego nie wynika. Pocieszają mnie, ale to i tak nic nie daje.

 

Gdy mam do zrobienia kilka rzeczy w ciągu dnia, to nie umiem tego zorganizować i zaczynam wszystko a nic nie kończę. Mam strasznie słabą pamięć, nie pamiętam różnych sytuacji w moim życiu, nie umiem czegoś powspominać, pytam się innych o różne rzeczy, bo ja nic nie pamiętam. To jest straszne.. Jestem bardzo niesamodzielna, w każdej sytuacji proszę kogoś o pomoc, najczęściej mamę. Nie potrafię podejmować nawet najprostszych decyzji, nie wiem czego sama chcę. Nawet jak jestem w sklepie to nie wiem czy chcę dane ubranie czy nie, spożywcze produkty tak samo, zastanawiam się bardzo długo nad wszystkim.

 

Moje dzieciństwo nie było jakieś bardzo złe, ale rodzice często się kłócili, jak chodziliśmy do znajomych ojciec pił zawsze za dużo, a później były wielkie kłótnie w domu, mama płakała, a ja nie wiedziałam jak mam jej pomóc. Co kłótnia to rozmawiali o rozwodzie, ale nigdy tego nie zrobili ( mówili, że robią to dla nas). Teraz już od jakiegoś czasu nie mają znajomych i tata nie pije. Ich relacje normalnie wyglądają. Nie ma już alkoholu, bo nie wyjść do znajomych. Ale niestety takie obrazy z przeszłości pojawiają mi się często. Najgorsze jest to, że nigdy nie widziałam, jakiegoś uczucia w relacjach moich rodziców. Tak jakby żyli ze sobą jak normalni znajomi. Nigdy nie słyszałam, że się kochają, nie całowali się, tak jakby nic do siebie nie czuli więcej. Ja tak samo nigdy od nich nie usłyszałam, że mnie kochają, przytulali mnie tylko jak były jakieś święta ( dzień matki, taty, urodziny) Zawsze to było takie jakieś sztuczne. Wiem, że mnie kochają i że jestem ważna dla nich, ale nigdy mi tego nie okazali.

 

Teraz jestem w takim stanie, że nie zostaje mi nic innego jak przestanie chodzić na studia, bo nie potrafię się nawet skupić w domu, żeby się czegoś nauczyć. A chodzić, żeby tylko chodzić to jest bez sensu. Jestem umówiona do psychiatry, chciałam wybrać się na terapię grupową, ale nie chciałam brać leków. Kiedyś brałam przed maturą jak byłam w podobnym stanie, ale nic mi te leki nie pomogły, a sporo sprawdzałam. Ale wtedy jeszcze byłam niepełnoletnia to może inne dawali, nie wiem.

Wiem tylko tyle, że tracę kontakt z rzeczywistością, nic nie robię, bo nie umiem wyciszyć się, ciągle mam tek lęk w środku i w ogóle mnie nie opuszcza. Nie umiem nawet z rodzicami już rozmawiać. A gdy patrzę na mojego chorego brata, jak on wygląda to przykro mi się robi jeszcze bardziej. Nie chcę skończyć jak on, chcę tak dużo, chcę być spokojna, szczęśliwa a cały czas jestem spięta, zła, załamana.

Nie wiem jak mogłabym sobie jeszcze pomóc. Może Wy coś poradzicie. Dużo sie rozpisałam, a i tak wszystkiego co chciałam pewnie nie napisałam. Ale może wystarczy, przynajmniej jedna osoba może to przeczyta. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na Twoim miejscu spróbowałabym - oprócz wizyty, o której piszesz - poczytać trochę o tym, co Cię gnębi. Mi osobiście pomogła Karen Horney - Neurotyczna osobowość naszych czasów oraz książki Kępińskiego. Oprócz tego, znajdź sobie coś, co Cię będzie cieszyło - malowanie, pisanie, sklejanie modeli czy taniec, wszystko jedno. Wtedy jest po prostu łatwiej, bo człowiek dla samego siebie zaczyna coś znaczyć. Przerwane studia to nie koniec świata, ja po maturze na rok poszłam do pracy, a dopiero później na studia. Urlop zdrowotny dobry pomysł :) Trzymaj się i nie daj się stłamsić samej sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapominalska, wszystko fajnie i dokładnie opisałaś :) według mnie lęk społeczny i jeszcze pewnie inne zaburzenia lękowe powoduję że to składne i normalne myślenie ucieka. Też tak miałem szczególnie w sytuacjach społecznych tzn dalej się zdarza ale mniej nasilone dzięki terapii indywidualnej i od niedawna większym wsparciem lekami.

 

Tak jak planujesz zacznij od psychiatry on na pewno dobierze ci leki które na początek wyciszą i uspokoją a później spróbowałbym terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj byłam na zajęciach, nic z nich nie wyniosłam. Dzisiaj poszłam tylko na kolokwium, nie rozumiałam tego co czytam, pozaczynałam zadania, ale ich nie skończyłam. Na pewno tego nie zaliczyłam. Nie widzę się na tych studiach, nie widzę się w pracy, nie widzę się ogólnie w życiu przyszłym. Z jednej strony chcę to rzucić, bo samym chodzeniem i tak ich nie zdam. A z drugiej strony jestem tak wściekła, że jak rzucę to stracę wszystko. Kłócę się sama ze sobą, nie wiem co ja tak na prawdę chcę. Nie umiem normalnie funkcjonować, przed każdą sytuacją panikuję, juz nie wiem co mam robić. Ludzie pomóźcie coś, tak dłużej wytrzymać się nie da. Jestem taka obojętna na wszystko (tak to na zewnątrz wygląda) a w środku cały czas mam lęki, boję się wszystkiego. O czymkolwiek pomyślę, to się boję.

Najgorsze jest ta słaba pamięć i nie umiem się skupić na niczym (telewizja, czytanie książki, robienie coś w domu) Cały czas się boję, czy to poza domem, czy w domu. Jestem już tym wykończona :( Przestaję chodzić na studia, nie mogę się tak męczyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przestaję chodzić na studia, nie mogę się tak męczyć...

Rozumiem, że jest ci ciężko, ale szczerze mówiąc ja bym ci nie radziła przerywać. Później ciężko się zmusić do powrotu a jeżeli dobrze zrozumiałam to twojemu bratu się pogorszyło po tym jak rzucił szkołę. Chodzi o to, że dla człowieka naturalne jest to, że nie siedzi cały czas w domu, a jak przerwiesz studia to możesz stracić motywację do wychodzenia. Ja mam wrażenie, że po prostu boisz się czegoś w tym otoczeniu i dlatego nie możesz się na niczym skupić - bo uciekasz od niego w ten sposób. I na to też przerwanie studiów chyba nie pomoże. Teraz na pewno jest ci ciężko się uczyć, ale jak już psychiatra dobierze ci odpowiedni lek to powinno ci być łatwiej. A tak nawiasem to może powinnaś sobie poczytać o tzw osobowości zależnej. To nawet jest na tym forum w dziale "zaburzenia osobowości". Brzydko to brzmi, ale zaburzenie to nie jest coś co jest stałe, z tego się wychodzi. Ja to mam i walczę:).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj po uczelni pojechałam do sklepu, chciałam kupić kurtkę letnią. Nie umiałam kompletnie się skupić na oglądaniu, połaziłam tylko po sklepach i z nich wyszłam. I jak tu żyć... Czy jest na to jakaś rada, żeby przynajmniej w takich prostych czynnościach umieć się skoncentrować i nie przejmowac wszystkim dookoła? Bo ja niedługo będę w starych szmatach chodzić cały czas, jak nie umiem nic sobie kupić. A przez neta nie chcę wszystkiego kupować, bo muszę przymierzyć, zobaczyć czy dobre, zastanowić się... Dobijają mnie takie sytuacje ;/ Nie umiem sobie przypomnieć konkretnie sytuacji, gdy jestem zestresowana. A ostatnio ciągle taka jestem. Poradźcie coś :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj po uczelni pojechałam do sklepu, chciałam kupić kurtkę letnią. Nie umiałam kompletnie się skupić na oglądaniu, połaziłam tylko po sklepach i z nich wyszłam. I jak tu żyć... Czy jest na to jakaś rada, żeby przynajmniej w takich prostych czynnościach umieć się skoncentrować i nie przejmowac wszystkim dookoła? Bo ja niedługo będę w starych szmatach chodzić cały czas, jak nie umiem nic sobie kupić. A przez neta nie chcę wszystkiego kupować, bo muszę przymierzyć, zobaczyć czy dobre, zastanowić się... Dobijają mnie takie sytuacje ;/ Nie umiem sobie przypomnieć konkretnie sytuacji, gdy jestem zestresowana. A ostatnio ciągle taka jestem. Poradźcie coś :(

 

Jak tak Cię czytam, to nasze rozumowanie jest nawet podobne, na studiach w ogóle nie umiałam się odnaleźć, ale nie radziłabym Ci przerywać. Jeśli zaliczyłaś pierwszy semestr, warto zostać, nawet jeśli nie zdasz tego semestru śpiewająco, zawsze zostają poprawki. Za parę miesięcy 3 miesięczne wakacje. To będzie czas by rozpocząć terapię, najlepiej grupową, bo kiedy poznajemy jak inni ludzie radzą sobie, lub też nie radzą, ze swoimi "demonami" to jest nam łatwiej zaakceptować naszą własną sytuację.

 

Koncentracja, ciężko, nie ma prostej rady, niewątpliwie gdyby lekarz przepisał Ci odpowiedni lek byłoby Ci łatwiej, póki co mogę doradzić stopniowanie problemów na chwilę. Zajmować się maksymalnie jedną nerwową sytuacją na raz. Spróbować określić swoje lęki, w jakich sytuacjach się pojawiają i są najdotkliwsze, gdzie (np. w domu, przed snem). Spróbować kontrolować te sytuacje i swoje reakcje, poprzez uspokajanie się (na psychoterapii na pewno nauczą Cię tego). Zwykła racjonalizacja też pomaga (jak np.: mój świat się nie zawali tylko dlatego, że nie zdałam jednego kolokwium). Męczą Cię zajęcia, ale na pewno na nich korzystacie z jakiejś literatury, slajdów, poproś koleżanki/kolegów o notatki jeśli Twoje nie są kompletne. Spróbuj to przeczytać tak jakby Cię to niewiarygodnie interesowało ;) Na bank coś Ci zostanie w głowie, a kiedy będziesz to czytać ponownie np. przed kolokwium, będzie trochę łatwiej.

Sposób na pamięć, dla wzrokowców -> pisz skrócone notatki, coś a'la ściąga, hasła łatwiej wchodzą do głowy niż całe zdania, najlepiej ręcznie

Dla tych co uczą się ze słuchu -> słuchaj jak najwięcej piosenek, zapamiętuj słowa, spróbuj wczuć się w nie, śpiewać

Dobrze jest bowiem skojarzyć materiał z emocjami, dobrymi emocjami, lub ważnymi. To samo dotyczy nauki, jeśli hałas Ci nie przeszkadza, słuchaj ulubionej muzyki ucząc się, zawsze to jakieś pozytywne skojarzenie i pozwala odmierzać czas bez stresu.

Nie będę kłamać końcówka tego semestru będzie koszmarna, ale wiem, że przetrwasz, może być lepiej albo gorzej, ale dasz radę. Wakacje warto wykorzystać na terapię, na relaks, na odkrywanie siebie na nowo. Wyjście z domu, może jakiś dłuższy wyjazd, terapia grupowa trwa zwykle 2 miesiące, po niej może właśnie udałoby Ci się wyjechać, nad morze, czy gdzieś ze znajomymi.

 

Zawsze jedna rzecz na raz, nie wymagaj od siebie bycia w super formie, kiedy ewidentnie potrzebujesz zwolnić.

 

Co do zakupów. Wybierz godziny gdzie jest najmniejszy ruch, jeśli możesz przejdź się po ulubionych sklepach tylko oglądając. Z doświadczenia wiem, że kiedy jadę kupić coś konkretnego, coś co muszę koniecznie kupić (spodnie, kurtka, biustonosz itp.) nic kompletnie mi się nie podoba, mam wrażenie przytłoczenia, zawirowania, wszystko źle leży, i czuję się jak totalne zero. Ale gdy jadę np. po szkole, wiedząc, że tylko po to by pooglądać, bez przymusu, to zwykle coś mi się spodoba, kupuję parę potrzebnych rzeczy.

 

Zasypianie, na pewno picie melisy nie zaszkodzi, spacer przed snem, chwile wyciszenia wewnętrznego, na pewno jest coś coś lubisz robić, jeśli nie to może spróbuj nowych rzeczy, zmień coś w swoim otoczeniu, nowa narzuta na łóżko, nowy kwiatek, o który będziesz się troszczyć, jeśli masz gładkie ściany, to może jakieś naklejki na nie (np. w kształcie czterolistnej koniczyny - mam takie ;) zawsze miło spojrzeć kiedy się budzę rano), taki symbol "szczęścia" nastraja pozytywnie.

 

Jeśli nie masz nawału obowiązków, może warto również się w coś zaangażować, coś co dałoby Ci motywację, np. ruch. Jazda na rowerze, chodzenie na siłownię. Z resztą nie ważne co, byle by było regularne, angażowało Cię, i wprawiało w lepszy nastrój.

Powodzenia!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam przerażona wszystkim, maturą, zajęciami, czułam wielki lęk przed każdym pójściem do szkoły. Maturę zdałam ale mało brakowało, że bym w ogóle nie przystępowała, zmusiłam się do niej, ponieważ obiecałam sobie, że będę lepsza od mojego brata, rzucił szkołę w 3 liceum- powtarzał ostatni rok, ale nie wytrzymał do końca i zrezygnował.

 

A co by się według Ciebie stało, gdyby Ci źle poszła matura, albo gdybyś zrobiła coś głupiego na zajęciach? Chodzi

-mam bardzo słabą koncentrację, w szkole zawsze na zajęciach nic nie rozumiałam, musiałam się pytać koleżanki z ławki o różne rzeczy, bo nic do mojej głowy nie wchodziło, nawet najprostsze rzeczy. Wtedy czułam też spory wstyd, że się tak pytam o wszystko. Tylko że kiedyś było tak tylko w szkole, w domu umiałam się jakoś skoncentrować i nauczyć na sprawdzian, a teraz jak zaczęły się studia to jestem tak zdenerwowana, że czytam coś, a żadnego zdania nie rozumiem.

 

A co takiego studiujesz? Masz dużo więcej nauki niż w szkole? Chodzi mi o to, że jeżeli masz więcej nauki, to jest większe prawdopodobieństwo że np nie zdasz kolokwium. A wtedy będziesz mogła sobie powiedzieć że nie zdałaś, bo masz problemy z koncentracją, a nie że nie zdałaś, bo nie potrafiłaś się nauczyć. Taki mechanizm obronny organizmu który ma na celu utrzymanie dobrej samooceny. Może to to? Jeżeli tak, to warto żebyś popracowała właśnie nad swoją samooceną i akceptacją swoich niedoskonałości.

-mam strasznie niską samoocenę, czuję się gorsza od innych, wszystko mnie denerwuje, jestem bardzo wrażliwe na głośne dźwięki, nawet jak mój pies szczeka (bardzo go kocham) to często tak mnie denerwuje ten odgłos, że nie umiem wytrzymać.

 

Jeśli nie zrobiłaś swojemu psu żadnej krzywdy, to znaczy, że umiesz wytrzymać, tylko po prostu przychodzi Ci to z trudem. Ale w końcu się udaje!

 

Ostatnio mam takie lęki, że cały dzień się trzęsę od środka, co paraliżuje mnie i nie potrafię nic wykonać- proste czynności, nie wspominając już o nauce.

 

Od jak dawna masz takie lęki? Coś się wtedy wydarzyło? Może być tak, że po prostu myślenie o czymś innym daje Ci poczucie bezpieczeństwa - np dzięki temu nie widzisz różnych zagrożeń które cię otaczają kiedy się uczysz albo kiedy gadasz z ludźmi?

 

Co kłótnia to rozmawiali o rozwodzie, ale nigdy tego nie zrobili ( mówili, że robią to dla nas).

 

Czy to miało być robienie wyrzutów?

 

Dużo sie rozpisałam, a i tak wszystkiego co chciałam pewnie nie napisałam. Ale może wystarczy, przynajmniej jedna osoba może to przeczyta.

 

Domagam się więcej:) I tak jak mówiłam, nie rezygnowałabym na Twoim miejscu ze studiów. Jeżeli tracisz kontakt ze światem mimowolnie, to staraj się właśnie go zachować jak najwięcej, nie ograniczaj go sobie świadomie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Studiuje Finanse, materiału nie ma jakoś bardzo dużo, ale ja nie umiem sobie w głowie wszystko ułożyć, że np. w ten dzień o tej o tej sie ucze, a potem odpoczywam. Tylko zawsze wszystko robię na ostatni moment, bo dopiero wtedy w głowie mi się układa i sobie przypominam po kolei, jak mam coś wykonać. A jak mam więcej czasu do jakiegoś egzaminu to nie potrafię w głowie sobie ułożyć planu, ani nawet napisać nie umiem. Nie umiem myśleć przyszłościowo, tylko jeśli wiem, że np jutro coś mam, czy to egzamin, czy jakieś wydarzenie, to dopiero dzień przed wszystko mi się układa i bym chciała wszystko na raz zrobić. A wtedy widzę, że tak się nie da i się załamuje, bo czasu mi brakuje. Mam takie wrażenie, że dopiero jak przyjdzie mi taka świadomość, że 'muszę' to dopiero to robię. Bardzo mnie to wkurza. Wiem np. teraz, kiedy mam zaliczenia, egzaminy, ale nie umiem sobie poukładać kiedy co mam robić.

Mojego pieska nigdy nie skrzywdziłam, bo bardzo go kocham. Często z nim rozmawiam (jak dziwnie to zabrzmi) i mówię mu wtedy, że go kocham, on jest dla mnie takim małym przyjacielem, mogę do niego się zawsze przytulić i tak bym leżała z nim wieczność :)

 

Nie wiem co moja mama miała na myśli mówiąc, że nie rozwodzą się dla nas, dla dzieci ale wiem, że bardzo mnie to wtedy denerwowało i jak tak mówiła, to wolałabym, aby się rozwiedli.

 

Dlaczego nie potrafię nic sobie w głowie poukładać. Nawet jeśli chodzi o jedzenie. Nie umiem sobie wcześniej wpaść na ten pomysł, że będę głodna i zrobić sobie coś lepszego, tylko wtedy jak już głód przyjdzie to biorę co popadnie, żeby tylko głód zaspokoić. A jak czasami pomyślę, że można by było coś bardziej trudniejszego zrobić to.. nie umiem się za to zabrać, ułożyc w głowie co po kolei zrobić.

Teraz np. siedzę nad zeszytami z niemieckiego i angielskiego, bo jutro mam takie zajęcia i miałam zrobić zadanie, mam translator, mogłabym, a nie umiem się wziąć za to. Zrobiłam pół zadania, dalej nie umiem. Albo np. w zadaniu chodzi cały czas o to samo, wpisywanie dwóch słów i powinno z punktu na punkt wychodzić coraz lepiej, a ja za każdym razem od początku sobie przypominam, kiedy wpisuje które słowo. Nie zapada mi nic w pamięć, tylko za każdym razem wszystko na nowo analizuje i dochodze do tego, dlatego tak jest a nie inaczej.

 

Przed wyjazdem gdzies z domu na określoną godzinę też mam problem. Najpierw długo sprawdzam na necie o której mam pociąg, autobus a potem nawet jeśli zapiszę sobie gdzieś to potem przed spaniem i też w ciągu dnia analizuję sobie w głowie o której autobus, potem o której pociąg i tak w kółko, czy przypadkiem sie nie pomylilam. Tata pyta się mnie o której wstaję rano, a ja nie umiem mu odpowiedzieć, bo nawet jeśli pamiętam godzinę pobudki, to wtedy kiedy on pyta na nowo sprawdzam wszystko czy dobrze to obliczylam.

I takie pierdoły, a jak strasznie mogą męczyć i nie pozwalać na robienie na prawdę ważnych rzeczy.

 

Najgorsze jest to, że obojętnie co robię to zawsze mam wrażenie przemijającego czasu. Robię jedną rzecz, a już mam wyrzuty sumienia, że czas straciłam i co chwilę patrzę na zegarek.

 

Wszystko robię powoli, nerwowo, moge sto razy patrzeć na rozkład jazdy np. autobusu, a do glowy mi nic z tego nie wchodzi, dopiero po jakimś czasie to następuje. Widzę, że ludzie idą na przystanek, patrzą na rozkład, chwila mija i od razu odchodzą, bo wiedzą kiedy mają autobus, a ja patrzę się na to przez długi czas, nic nie wiem. Potem sprawdzam na godzinę i nie umiem sobie przypomnieć która jest godzina i tak wszystko analizuje, aż dopiero po jakimś czasie dojdzie mi do głowy kiedy mam autobus.

 

To jest straszne, czuję się jakbym była upośledzona jakaś. Nawet w domu jak rodzice ze sobą rozmawiają albo coś do mnie mówią, to ja nie ogarniam co się dzieje i często reaguje na to krzykiem, bo już mnie to dobija.

 

Teraz np. po napisaniu tego postu mam wyrzuty sumienia, że tyle czasu mi przeleciało, że już 20 i że dalej nie mam zadania i że znowu będę jak głupia się zachowywać na zajęciach. Jutro mam 1,5 h okienka między jednym a drugim zajęciem, wiem, że mogłabym jakoś wykorzystać ten czas i się pouczyć czegoś albo pójść gdzieś, ale jak tylko pomyślę o czymś to od razu rezygnuje i wychodzi na to, że nic nie robię.

 

Najgorsza jest ta moja rezygnacja przed rozpoczęciem czegokolwiek. Wszystkiego się boję, uciekam, jestem wielkim tchórzem.

 

Jak wiecie co zaradzić na takie problemy to piszcie :P

Bo ja sama ze sobą już rady nie daje.

Chce choć raz poczuć się spokojna, zrelaksowana, wyluzowana i nic więcej, jedynie to.

Niech to kiedyś nastąpi, proszę :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Studiuje Finanse, materiału nie ma jakoś bardzo dużo, ale ja nie umiem sobie w głowie wszystko ułożyć, że np. w ten dzień o tej o tej sie ucze, a potem odpoczywam. Tylko zawsze wszystko robię na ostatni moment, bo dopiero wtedy w głowie mi się układa i sobie przypominam po kolei, jak mam coś wykonać. A jak mam więcej czasu do jakiegoś egzaminu to nie potrafię w głowie sobie ułożyć planu, ani nawet napisać nie umiem. Nie umiem myśleć przyszłościowo, tylko jeśli wiem, że np jutro coś mam, czy to egzamin, czy jakieś wydarzenie, to dopiero dzień przed wszystko mi się układa i bym chciała wszystko na raz zrobić.

 

Ja też miałam coś takiego i czasem nadal mnie to dopada, ale już lepiej sobie z tym radzę. Ja po prostu myślałam, że skoro jeszcze nie muszę się uczyć, to porobię sobie coś ciekawego i tak do ostatniej chwili. Albo brakowało mi motywacji. Też tak masz? Czytałaś może o tej osobowości zależnej, to co Ci poleciłam?

 

Nie wiem co moja mama miała na myśli mówiąc, że nie rozwodzą się dla nas, dla dzieci ale wiem, że bardzo mnie to wtedy denerwowało i jak tak mówiła, to wolałabym, aby się rozwiedli.

 

Ale chodzi mi o to czy Ty nie odczułaś tego tak jakby to był wyrzut? Bo teraz akurat właśnie Twoje odczucia się liczą.

 

A jak czasami pomyślę, że można by było coś bardziej trudniejszego zrobić to.. nie umiem się za to zabrać, ułożyc w głowie co po kolei zrobić.

 

A co robisz w takiej sytuacji?

 

Tata pyta się mnie o której wstaję rano, a ja nie umiem mu odpowiedzieć, bo nawet jeśli pamiętam godzinę pobudki, to wtedy kiedy on pyta na nowo sprawdzam wszystko czy dobrze to obliczylam.

 

Najgorsze jest to, że obojętnie co robię to zawsze mam wrażenie przemijającego czasu. Robię jedną rzecz, a już mam wyrzuty sumienia, że czas straciłam i co chwilę patrzę na zegarek.

 

Jeżeli straciłaś trochę czasu to nic się nie dzieje, nikt nie pracuje cały czas na pełnych obrotach.

 

Jeszcze raz Ci powtarzam - poczytaj sobie o tej osobowości zależnej (w dziale "zaburzenia osobowości"). Wydaje mi się że to może być Twój problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że ja mam tak, że jak robię coś innego to mam wtedy wielkie wyrzuty sumienia, że powinnam się uczyć i caly czas mi to siedzi w głowie i nie pozwala odprężyć się przy niczym.

Nie rozumiem o co chodzi z tymi wyrzutami.

Jeśli chce coś trudniejszego zrobić do jedzenia to albo się od razu zniechęcam i nie robię, albo na siłę robię ale wtedy wszystko wychodzi nerwowo i zawsze coś zepsuję. Albo też się pytam mamy o wszystko, bo niczego nie jestem pewna.

 

Nie czytałam jeszcze tego artykułu, ale jutro poczytam, jeśli mówisz, że tam dużo przydatnych informacji dla mnie może być. Dzisiaj już trzeba iść spać, żeby jutro znowu powalczyć, o to aby było lepiej. W środę mam wizytę u psychiatry. Jestem ciekawa co mi powie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chce coś trudniejszego zrobić do jedzenia to albo się od razu zniechęcam i nie robię, albo na siłę robię ale wtedy wszystko wychodzi nerwowo i zawsze coś zepsuję. Albo też się pytam mamy o wszystko, bo niczego nie jestem pewna.

 

I to mogą właśnie być objawy tej osobowości zależnej. Ja też często nie jestem niczego pewna i potrzebuję żeby inni mi przytakiwali.

 

Nie czytałam jeszcze tego artykułu, ale jutro poczytam, jeśli mówisz, że tam dużo przydatnych informacji dla mnie może być.

 

Może być, tak ja uważam, a przynajmniej możesz rozpoznać co Ci dolega. Ale to jest moje zdanie. Zastanów się nad swoim własnym, ono jest równie ważne:). I daj znać jak po wizycie u psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam o tej osobowości zależnej, no i zgadza się. Zawsze pytam się innych o wszystko, nawet jeśli dobrze myślę, zawsze muszę się upewnić, bo nie umiem samej sobie zaufać i uwierzyć. A potem się wkurzam o to, że nic sama nie potrafię zrobić. Jak bym była samodzielna, to bym się tak nie załamywała. Wiedziałabym, że sobie poradzę jakoś, mimo problemów z nieśmiałością itd. A tak to ciężko mi wyobrazić siebie za ileś tam lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tam są różne porady dotyczące tego jak sobie z tym radzić (np link do tego jak gospodarować czasem), więc nie wiem czy to będzie dobre pisać tu o tym drugi raz. Co do zaufania do siebie to tego się uczy podejmując decyzje i ponosząc ich konsekwencje (i popełniając błędy też!). Niestety raczej nie ma innego sposobu. Mi się wydaje, że najlepiej to robić stawiając sobie "małe cele" - najpierw sama decydujesz o różnych drobnych sprawach i ponosisz konsekwencje, później o poważniejszych itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem po wizycie u psychiatry. Akurat tak się złożyło, że przyjęła mnie psycholog też dzisiaj. Po tych dwóch wizytach mam mieszane uczucia. Z jednej strony wiem, że to jedyne wyjście, by sobie pomóc, ale jak tak tam siedziałam to czułam się bardzo źle, wstydziłam się tego, że tam jestem. Mało informacji zapamiętam z tego co mi mówiły, byłam w wielkim szoku, nawet teraz jak to piszę dalej czuje się jak głupia. Nie rozumiem prostych zdań, które się do mnie mówi. Terapia może być krótka i długa. Krótka trwa 3 tyg i uczy jak radzić sobie z objawami, a długa trwa 3 miesiące i bardziej się przerabia wszystko. I powiedzieli mi, że muszę zastanowić się co wybieram. A jak ja mam zdecydować jak nie umiem podejmować decyzji :/ Przyszłam do domu, nie umiem sobie nic poukładać, cały czas czuje zdenerwowanie. Wszystko robię z automatu, nic przy tym nie myślę. Nie pamiętam co się wydarzyło godzinę, dwie temu. Nie odczuwam upływającego czasu, tylko jak zobaczę na zegarek to jak widzę, że już późna godzina to jestem wtedy załamana tym, że nic nie robiłam a tak szybko mi zleciało. Nie umiem się za nic wziąć, bo tylko co pomyślę o jakieś czynności, czuję lęk, który mi to uniemożliwia.

Przepisała lekarka mi lek Anafranil. Mam go zacząć brać od dzisiaj.

Jak myślicie, czy ta pamięć i nauczenie się słuchać daną osobę, może coś przez lekarstwa się poprawić? Czy lekarstwa pomogą mi w skupieniu uwagi? Jak myślicie? Błagam niech ktoś coś doradzi, bo ja nie wytrzymuje. Mam pełno myśli w głowie, a tak na prawdę nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony wiem, że to jedyne wyjście, by sobie pomóc, ale jak tak tam siedziałam to czułam się bardzo źle, wstydziłam się tego, że tam jestem.

 

Bardzo źle, ale tylko dlatego że się wstydziłaś czy coś jeszcze Ci się działo? Ja pamiętam, że też miałam bardzo duże opory przed mówieniem o swoich problemach (chociaż u mnie chyba było więcej stresu niż wstydu). Dopiero po jakimś czasie doszłam do wniosku, że ta osoba właśnie po to jest żeby mnie wysłuchać i świadomie wybrała taką pracę - to znaczy, że nie przeszkadza jej, że słucha o różnych "dziwnych" rzeczach.

 

Mało informacji zapamiętam z tego co mi mówiły, byłam w wielkim szoku, nawet teraz jak to piszę dalej czuje się jak głupia. Nie rozumiem prostych zdań, które się do mnie mówi.

 

Też to znam. U mnie to było spowodowane stresem. Na pewno Ci nie zaszkodzi porozmawianie o tym z terapeutą.

 

Terapia może być krótka i długa. Krótka trwa 3 tyg i uczy jak radzić sobie z objawami, a długa trwa 3 miesiące i bardziej się przerabia wszystko.

 

To jest terapia grupowa?

 

A jak ja mam zdecydować jak nie umiem podejmować decyzji :/

 

Umiesz. Choćby to, że napisałaś na tym forum, to już była decyzja. Czasami decyzje mogą być błędne, ale każdy z nas popełnia błędy i ma do tego prawo. I to wcale nie znaczy, że nie umie podejmować decyzji.

 

Jak myślicie, czy ta pamięć i nauczenie się słuchać daną osobę, może coś przez lekarstwa się poprawić? Czy lekarstwa pomogą mi w skupieniu uwagi?

 

Nie brałam nigdy anafranilu, zresztą w ogóle niewiele leków brałam, ale jeżeli to jest spowodowane przez stres tak jak pisałam, to któryślek prędzej czy później powinien Ci pomóc. A jeżeli nie lek to terapia. Wydaje mi się, że jest duża szansa, ale pamiętaj że bez Twojej pracy nad sobą też się nie obędzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakoś bardzo się nie wstydziłam na tej wizycie. Wręcz przeciwnie gadałam cały czas, nie dając im coś powiedzieć. A nawet jeśli coś powiedziały to ja ich nie słuchałam, tylko już zaczynałam coś nowego mówić, co mi przyszło do głowy.

 

Mówiłam terapeutce, że nie rozumiem co się do mnie mówi. Ale za bardzo nic na to nie odpowiedziała.

 

Tak to jest terapia grupowa. Ludzie w roznym wieku, z problemami lękowymi, połączone anoreksja, bulimia, depresja. Taka ogólnie lękowa depresyjna terapia. Tylko, że jak pomyślę o tym, że musiałabym to połączyć ze studiami to tak się nie da. Dopiero w wakacje bym mogła na to chodzić, ale wtedy będę musiała okłamać koleżanki, że nie jadę z nimi na wakacje, bo.. sama nie wiem co powiem. Ktoś będzie chciał ze mną gdzieś wyjść, a ja będę musiała cały czas kłamać i odmawiać. Chcę sobie pomóc, chcę terapię, ale nie potrafię sobie tego wszystkiego zaplanować w czasie. Dzisiaj miałam problem nawet w praniu skarpetek. Nie umiałam sie zdecydowac które prać dzisiaj, a który kiedy indziej. Skończyło się tym, że mama za mnie wybrała i ja tylko prałam. Ktoś mi powie, zrób to i to, dobrze wykonam to jakoś. Ale sama nie wpadnę na to, że coś trzeba by było porobić.

 

Ja wiem, że sama muszę dużo się napracować, żeby jakiś efekt był terapii, ale jak mam pracować, przerabiać tematy jak ja nie rozumiem co się do mnie mówi. Przecież nie będę 100 razy się pytać, co dana osoba powiedziała...

 

Jutro mam jechać z koleżankami do parku, pochodzić pogadać, a potem na plazowke pograc a ja caly dzien dzisiaj przezywam to co bedzie jutro, czy na pewno wezme wszystko co potrzeba, ze nie umiem za nic sie wziąć. Bo cały czas myślę, czy przypadkiem nie zapomnę czegoś i będzie wielki wstyd jak np. biletu nie wezmę na pociąg.

 

Zawsze jak gdzies wychodzę, to w myślach sprawdzam 100 razy czy wzięłam wszystko i tak sobie mówię: komórke mam, portfel, itd. I sie tym denerwuje, ze tak sprawdzam za dużo.

Nic by sie nie stalo takiego gdybym nie wzięła czegos, przezylabym ale nie potrafie tego zmienic;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówiłam terapeutce, że nie rozumiem co się do mnie mówi. Ale za bardzo nic na to nie odpowiedziała.

 

Może po prostu musisz pochodzić jeszcze na spotkania i ona musi poznać lepiej Twoją sytuację.

 

Tak to jest terapia grupowa. Ludzie w roznym wieku, z problemami lękowymi, połączone anoreksja, bulimia, depresja. Taka ogólnie lękowa depresyjna terapia.

 

Pytam bo się zdziwiłam że można chodzić na terapię tylko 3 tygodnie, mi takiego czasu nawet nie proponowali.

 

Tylko, że jak pomyślę o tym, że musiałabym to połączyć ze studiami to tak się nie da. Dopiero w wakacje bym mogła na to chodzić, ale wtedy będę musiała okłamać koleżanki, że nie jadę z nimi na wakacje, bo.. sama nie wiem co powiem. Ktoś będzie chciał ze mną gdzieś wyjść, a ja będę musiała cały czas kłamać i odmawiać.

 

Jeżeli chodzi o łączenie ze studiami to pewnie terminu terapii nie będziesz miała tak od razu (dlatego nie radzę Ci odkładać umawiania się).

 

Ja wiem, że sama muszę dużo się napracować, żeby jakiś efekt był terapii, ale jak mam pracować, przerabiać tematy jak ja nie rozumiem co się do mnie mówi. Przecież nie będę 100 razy się pytać, co dana osoba powiedziała...

 

Według mnie terapeutka jest właśnie po to, żeby Ci pomóc też z tym problemem. Jeżeli Ci zależy na tym żeby się wyleczyć, to nie musisz się przejmować tym, że pytasz po 100 razy. Ona wie, że masz taki właśnie problem, a poza tym nikogo tym nie krzywdzisz. Więc walcz o to żeby coś wynieść ze spotkań:).

 

Bo cały czas myślę, czy przypadkiem nie zapomnę czegoś i będzie wielki wstyd jak np. biletu nie wezmę na pociąg.

Zawsze jak gdzies wychodzę, to w myślach sprawdzam 100 razy czy wzięłam wszystko i tak sobie mówię: komórke mam, portfel, itd. I sie tym denerwuje, ze tak sprawdzam za dużo.

Nic by sie nie stalo takiego gdybym nie wzięła czegos, przezylabym ale nie potrafie tego zmienic;/

 

To znaczy że jesteś perfekcjonistką?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy jestem perfekcjonistką. Może dążę do tego, ale widzę, że nie wychodzi mi to za bardzo. Za dużo rzeczy bym chciała, inaczej się zachowywać, a nie wszystko jest możliwe.

Jestem po pierwszej tabletce tego leku. Ze skutków ubocznych mam sucho w gardle. Boję się trochę brać ten lek, że będę się źle czuć po nim i że będzie po mnie to widać na zewnątrz. No ale chyba trzeba zaryzykować.

Chyba nie może mi się na prawdę coś złego przytrafić po nim? Że nie będę umiała wytrzymać... Jak myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy jestem perfekcjonistką. Może dążę do tego, ale widzę, że nie wychodzi mi to za bardzo. Za dużo rzeczy bym chciała, inaczej się zachowywać, a nie wszystko jest możliwe.

 

Chodziło mi o to czy chciałabyś wszystko robić bezbłędnie. Wymagasz tego od siebie?

 

Chyba nie może mi się na prawdę coś złego przytrafić po nim? Że nie będę umiała wytrzymać... Jak myślicie?

 

Nie znam tego leku i nie sądzę żebym była mądrzejsza od załączonej do niego ulotki;). Przeczytałaś ją?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopiero w wakacje bym mogła na to chodzić, ale wtedy będę musiała okłamać koleżanki, że nie jadę z nimi na wakacje, bo.. sama nie wiem co powiem. Ktoś będzie chciał ze mną gdzieś wyjść, a ja będę musiała cały czas kłamać i odmawiać. Chcę sobie pomóc, chcę terapię, ale nie potrafię sobie tego wszystkiego zaplanować w czasie.

 

Wiesz, ukrywanie terapii przed innymi jest bardzo trudne, wiem to z własnego doświadczenia. Mam tylko dwie osoby z którymi o tym rozmawiam, a i tak nie powiem im o wszystkim. Jeśli komus ufasz, możesz z nim o tym pogadać, na pewno będzie Ci łatwiej.

Warto jednak ustalić sobie priorytety - w tym roku nie pojedziesz na wakacje z koleżankami bo skupisz się na leczeniu, ale za to w przyszłym roku nic nie stanie Ci na przeszkodzie, nie tylko podczas wyjazdu, ale i w codziennym życiu. Jeśli to są bliskie Ci osoby, to na pewno zrozumieją. Jeśli nie - nie warto ich wtajemniczać i nie warto żałować. Jeśli podjęłaś decyzję o poprawie swojego życia to ten czas jest dla Ciebie, to taki wyjątkowy okres kiedy pracujesz na Siebie i Swoją Przyszłość, teraz to jest najważniejsze. Mnie było dużo łatwiej, kiedy sobie to uświadomiłam.

 

A co do studiów - sprawdź czy na Twojej uczelni, nie ma jakiegoś biura, stowarzyszenia itp dla studentów z problemami, może uda się np tak rozłożyć egzaminy, żebyś nie musiała rezygnować i wszystko sobie ogarnęła. Na UJ np jest takie coś: http://www.bon.uj.edu.pl/oferta/dla-studentow/osoby-z-zaburzeniami-psychicznymi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do studiów - sprawdź czy na Twojej uczelni, nie ma jakiegoś biura, stowarzyszenia itp dla studentów z problemami, może uda się np tak rozłożyć egzaminy, żebyś nie musiała rezygnować i wszystko sobie ogarnęła. Na UJ np jest takie coś: http://www.bon.uj.edu.pl/oferta/dla-stu ... ychicznymi

Nie wiesz może czy działa coś takiego na Politechnikach, przede wszystkim wrocławskiej? W internecie nie mogę znaleźć, a w dziekanacie na pewno się nie zapytam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×