Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Mam pytanko. Jak sobie

 

radzicie ze studiami? Jak Was dopada lęk, to co robicie? Jestem pierwszy rok na studiach wieczorowych, ale wykłady mam od

 

poniedziałku do piątku. Dojeżdżam pociągiem po 70 kom w jedną i drugą stronę codziennie. Dzięki proszkom jest lepiej. Bardzo

 

rzadko popadam w panikę. Ale czasami na zajęciach dopada mnie lęk i nie wiem co ze sobą zrobić. Wyść raczej nie mogę bo mam

 

prawie same ćwiczenia. Napiszcie jak radzicie sobie w takich sytuacjach. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja studiuję dziennie, zajęcia mam średnio 4 razy w tygodniu.

 

Raz dopadł mnie atak na ćwiczeniach, nie wyszłam i po paru minutach minął. Myślę że bardzo ważny jest kontakt z ludźmi na

 

uczelni, rozmowa lub chociaż zwykły uśmiech. Bardzo lubię moją grupę i przez to czuję się bezpiecznie na zajęciach, tłumaczę

 

sobie że tutaj napewno nic mi się nie stanie. Myślę że jak poznasz lepiej swoją grupę, zaprzyjaźnisz się z ludźmi będzie

 

wszystko ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oooooo to dopiero ciekawy temat poruszyłas!!! Ja na

 

licencjacie prawie wcale nie chodziłam na cwiczenia, a później miałam ogromne problemy zeby wszystko pozaliczac! Nie ze

 

względu na brak wiedzy......ale przez te nieobecności! Zazwyczaj na cwiczeniach sprawdzali liste! Ale teraz jest juz

 

spoczko......ostatnio nawet cos bąknełam jak mnie zapytano!!!!:))) W zasadzie nie myśle juz w ogóle o atakach

 

iiiiiii.......poprostu przestałam je mieć!! To efekt pracy z moim psychologiem:)))))......ale i oczywiście wszystkie sukcesy

 

przypisuję tylko sobie:))) hehe:)))) Wiesz Aniu....najlepiej zacznij od tego by czasem sama rzucic choc jedno zdanie na

 

głos, gdy naprzykład pada pytanie do całej grupy, na dobry początek to wystarczy! hehe......pamietam jak kiedys na

 

licencjacie probowałam tak zrobic....iiii zanim sie namysliłam czy powiedzieć to juz padło inne pytanie i znowu lipa! Ale

 

jescze wtedy było to zadanie zbyt straszne.......zeby je zrobić!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Radze sobie ciezko...zeby nie powiedziec wogole. Ja mam lek

 

przed otwarta przestreznia i wychodzeniem z domu, a moj atak wyglada tak, ze miekna mi nogi i nie trzymam rownowagi, slabne,

 

trzesa mi sie rece i nogi. Jak mam atak to zaczynam sie stresowac i wszystko jesczez bardziej sie nasila....a mam je

 

codziennie i za kazdym razem jak wyjde z domu. Na uczelnie nie dojezdzam sama, po uczelni staram sie zawsze z kims

 

chodzic...a z powrotem przyjezdza po mnie ojciec :( mam to dopiero od miesiaca i mam nadzieje, ze szybko mina mi takie silne

 

objawy tej choroby, bo nic nie moge robic :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja sobie radze srednio na jeza ze wskazaniem na jeża:/...w

 

ubiegłym roku zawaliłam studia a teraz wrociłam i ...jest ciezko ale nie mam zamiaru znow sie poddac..dostałam sie na moje

 

wymarzone studia i musze podkreslam MUSZE sobie dac rade!!!!!!!bo chcialabym spełnic swoje marzenia i kiedys zostac sławna

 

dziennikarka :P pozdrawiam wszystkich i zycze powodzenia w walce z tą "cholerą"... :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Młoda jedyne co możesz zrobić to wybrać sie do

 

psychologa:))) nie zwlekaj im szybciej tam sie udasz tym szybciej z tego wyjdziesz:) a jesteś "świerza" wiec powinno sprawnie

 

pójsć:))))))) Nie licz na to, że przejdzie samo, bo zazwyczaj jest odwrotnie.....lęki zataczają coraz szersze kręgi......i

 

przenoszą sie na inne sytuacje. Tak wiec zachęcam:)) Zycze powodzenia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi studia nie sprawiaja problemu bo mam tam inne mysli musze

 

pisac zrozumiec bardzo pomaga kontakt z ludzmi zreszta mam fajnych znajomych i caly czas jakas mala szydke wytoczymy i caly

 

czas prosza nas o cisze :oops::lol:

tylko raz ucieklam z zajec jak zegraly mi sie z 1 tabletka effectinera wykrecila

 

mnie na maksa nic nie rozumialam i wiedzialam ze to nie ma sensu :!: i sobie poszlam..............

 

 

DAMY RADE

 

hehhehehehe :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za spostrzeżenia :) jeśli chodzi o psychologa, to ten

 

etap mam już za sobą. Jeżeli chodzi o znajomych to mam naprawdę fajną grupę i nawiązałam już przyjaźnie, więc nie jest źle.

 

Chodzi mi tylko o to, że czasami podczas zajęć zaczynam się źle czuć. Dopada mnie lęk, że coś mi się stanie i nie wiem co

 

zrobić. Na zajęciach pogadać nie mogę, bo zwracają na to uwagę a potem się uczepiają. Nasza grupa liczy tylko 15 osób, więc

 

to dlatego. Ale na pewno nie zamierzam się poddawać. Dostałam się również na wymarzone studia. Jest ciężko, bo są to studia

 

językowe, ale staram się . Pozdrawiam wszystkich. trzymajcie sie ciepło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Założyłem ten temat,bo widze że jest

 

dużo studentow i uczniow na tym forum.Nawet bardzo dużo.Ja co prawda nic nie studiuje,ale to już inna sprawa.Czy wy nie

 

powinniście zmienic troche podejścia do ogólnie mówiąc tematu"studiowania"Zauważyłem,że bardzo chcecie pomimo

 

"Nerwiczki"ukończyc je,i bardzo dobrze.Ukończone studia otwierają przed Wami całkiem nowe perspektywy.Ale zauważyłem też

 

niestety,że niektorzy po jakiejkolwiek "porażce"/np.opuszczonych zajeciach/mają"doła"i mówiąc ogólnie reagują bardzo

 

nerwowo.Wiem,ze to sie łatwo pisze ale proponuję nabrac do tego tematu większego dystansu.Takie emocjonalne podejście

 

pogłebia tylko wasze zaburzenia nerwowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koreczek jak tu sie nie zdołować, kiedy czasem choroba

 

uniemozliwia przebywanie na zajęciach? a studiowanie polega równiez min na uczeszczaniu na niektóre przedmioty! Podczas

 

robienia licencjatu miałam naprawde duze problemy z zaliczeniem, ze względu na moje nieobecnosci na ćwiczeniach, na kotrych

 

obecnosc była obowiazkowa. To była tragedia! W sali umierałam ze strachu.......a tu trzeba było chodzic! ale to juz

 

historia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja staram się nie opuszczać zajęć i zazwyczaj to się

 

udaje.

Odczuwam lęk przed wyjściem na zajęcia, chodzi tutaj o dojście na przystanek i jazdę autobusem, w szkole jest już

 

ok.

Kiedy boję się wyjść z domu tłumaczę sobie że nic mi się nie stanie jeśli opuszczę zajęcia ale zawsze wychodzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Założyłem

 

ten temat,bo widze że jest dużo studentow i uczniow na tym forum (...) zauważyłem też niestety,że niektorzy po jakiejkolwiek

 

"porażce"/np.opuszczonych zajeciach/mają"doła"i mówiąc ogólnie reagują bardzo nerwowo.Wiem,ze to sie łatwo pisze ale

 

proponuję nabrac do tego tematu większego dystansu.Takie emocjonalne podejście pogłebia tylko wasze zaburzenia

 

nerwowe.

q2 ale trafiłeś :!: Jak sobie przypomne ile szkół nie kończyłem wszystkie mnie w jakiejś

 

kategorii zniszczyły . Najgorsze były szkoły muzyczne :shock: przedmioty instrumentalne są prowadzone 1vs1 z nauczycielem i

 

naprawde wykańczają, nie ma wykrętu ani od nieobecności, ani nie pracowitości.

I to co napisałeś jest oczywiście bardzo

 

mądre ale czysto teoretyczne :( gdyby ludzie nie przywiązywali ogromnej wagi do wykształcenia to by nam się system nie kręcił

 

:?

Najbardziej mnie boli taka akcyja, zawsze na wszystkie sposoby wykręcam się żeby tylko nie iść na zajęcia/coś

 

załatwić, odkłądam przekładam a potem mam takie cholerskie wyrzuty sumienia że po 100 razach nadal nawet nie próbuje "z tym"

 

walczyć :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

reirei to nie jest czysto teoretyczne.Przeciez ja nikogo

 

nie namawiam do porzucenia studiow,w życiu!!!Wykształenie w dzisiejszych czasach to podstawa.Tylko do spojrzenia na to

 

wszystko"z dystansu"Wie,ze to trudne.Czasami ogromnie trudne.W zyciu to rozne moze sie stac.A jak nie znajdziesz po

 

ukonczeniu szkoły odpowiadajacej Ci pracy.A moze,przez dlugi okres,nie znajdziesz żadnej.Tez tak moze sie stac.Niestety.To co

 

dołowac sie masz zamiar?Ze tu 5 latek"meki" i na darmo poszło.My naprawde musimy troche zmienic nasz stosunek do zycia.Na

 

wszystko spojrzec z "dystansem".Inaczej ta "Nerwiczka" nas zniszczy.SWIATA NIE ZMIENIMY,ALE NASZE PODEJSCI DO NIEGO MOZEMY

 

ZMIENIC.Ps.Mi sie wszystko "zawaliło" na dwa miesiace przed maturą w"zaocznej"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety masz rację, ja ci ją absolutnie przyznaję :!:

 

:!::!: Tylko że to jest takie ciężkie :cry::cry:

Ale wiesz, to że przywiązujemy tak dużą wagę do niektórych

 

nie-najważniejszych rzeczy nie wynika z nerwicy. U mnie było identycznie zanim zachorowałem.

 

I właśnie najgorsze

 

przyszło jednak, kiedy zdałem sobie sprawę z jednej rzeczy....

 

NA TO NIE MA TABLETKI :shock:

Dopiero teraz

 

zrozumiałem jak wielką rolę w moim życiu odgrywają leki!!! q2, tu nawet nie chodzi o to, że nie mogę bez nich żyć czy coś

 

takiego, to już jest tok myślenia :!:

A tak swoją drogą, jeśli istaniałyby tabletki dzięki którym możnaby przenosić swoje

 

"emocjonalne podejście" z jednych spraw na inne, to pewnie nieźle już byśmy łazili ustawieni wszyscy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, jednak do końca cię nie pokonała :wink: Ale czas

 

przed maturą to chyba najgorszy okres, dużo ludzi wtedy odpada. Mnie to dopadło troche wcześniej w połowie liceum, miałem

 

naprawde ciężką depresje i w 100% doprowodziły do niej szkoła i nieleczona nerwica. :(

Nie ma co się dołować :? Co nas

 

nie złamie to nas wzmocni :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat mam szkołe w dupie (i to jest bardzo złe).Nie

 

chodze na zajęcia całymi mieś bo wiem że jak będe musiał to sie naucze , a zawsze można wykombinować jakieś zwolnienie lub

 

coś wymyślić.Problem leży jednak w tym że to jest zwykłe uciekanie ,które daje ci złudne poczucie ,że może jest luż coraz

 

lepie ale w końcu przyjdzie moment że będzie trzeba iść do tablicy lub sie wypowiedzieć i wtedy :shock::shock: jesteś

 

zpowrotem na ziemi.Mi takie sytuacje "pomagają", bo uświadamiają , że nie jest w porządku i każą szukać pomocy i przcować nad

 

sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jeszcze jedno (sorry za tyle postow bo moj pies caly czas

 

szczeka i musze biegac za nim z klapkiem i nie moge sie skupic;))

 

czy ktos sie bronil???? bo ja bede sie bronic w

 

czerwcu czy to jest duzy stressssssssssssss :?:

bo sie wkurwie jak mnie zlapie wtedy(sorry za brzydki wyraz)

 

a

 

obecnie biore leki i od 2 miechow nie mam zadnych akcji-- ale caly czas sie zastanawiam jak bedzie przy obronie czy leki

 

zrobia juz tak ze nie bede miala akcji :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osia ja sie broniłam:) U mnie wyglądało to całkiem ciekawie-

 

zajechałam na uczelnie troche spóźniona i tylko zdążyłam wejść do szkoły i od razu pani zaprosiła mnie do środka, takze nawet

 

nie zdążyłam zestresować sie na korytarzu:) w środku była taka fajna atmosferka, że stresiku było naprawde mało:) najwiekszy

 

stres jest zawsze przed, ale jak juz sie wejdzie do środka to jest ok:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×