Skocz do zawartości
Nerwica.com

...Siemeczka?


Gość Just_Think

Rekomendowane odpowiedzi

A dzięki... słabo właśnie.

Ah przymierzam się od dwóch dni żeby napisać coś więcej, ale nie wiem od czego zacząć + lęk przed tym, że po raz kolejny zostanę źle odebrany i pojechany przez ludzi... a już jakiś czas szukam pomocy, bo wyłapałem moment kiedy sam przestałem sobie radzić. I niby udało mi się w końcu znaleźć psychologa który chce ze mną pracować ale co to jest 1h/tydzień jak ja codziennie mam "rewolucyjne myśli" które wywracają wszystko prawie do góry nogami, pojawiają się nowe "problemy" i nawarstwiając się i zazębiając się z obecnymi i utrudniając mi dojście do odpowiedzi na pytanie "co mi jest?"

 

a no to jak już piszę, to spróbuję coś o sobie tutaj, potem może gdzieś indziej bym napisał konkretnie czy coś, nie wiem, bo już się zgubiłem tu u was.

 

kim jestem?

Ano sobie jestem 25 mężczy... chłopakiem z pasjami, ponoć artysta (muzyka elektroniczna, "śpiewam", fotografia, grafika komputerowa oraz inne). Mocno pozytywnie zwariowany. No i tak.

Uzależniony od substancji psychoaktywnych (alko+narkotyki), po terapii (z własnej woli na nią poszedłem) skończonej, abstynencja pełna 2,5 roku. Doprowadziłem do tego że nie, że NIE MOGĘ brać i pić tylko NIE CHCĘ brać i pić. Chociaż nie, dalej ćpam. Ale tylko sport i muzykę ;)

W terapii zdiagnozowali mi najpierw borderline, potem schizofrenie paranoidalną. Teraz, gdy minęło ok 8 miesięcy, gdzie uważam że moja terapia zaczęła się po ośrodku, i czuję się jak bym urodził się na nowo mając 25 lat i mając już jakieś wychowanie/nawyki/przekonania i okazało się, że nie radzę sobie na tym świecie & w tym społeczeństwie, kiedy za wszelką cenę chce być sobą, bo tylko wtedy czuję się dobrze.

Ponoć umysł ścisły, mocno analityczny + dobry "wewnętrzny dialog" przez który wyłapuję moje zachowania i takie pierwsze myśli prosto z mojego łebka (przez który np. dotarło do mnie, że jestem uzależniony i zdecydowałem się sam na leczenie). I przez ten kontakt mam mocny kontakt ze sobą, wiem co lubię, co mi się nie podoba, kim chciałbym być, nie cenzuruję siebie sam przed sobą i czasami aż ja jestem przerażony... bo jest tego dużo i jak szukam podobnych ludzi do mnie, to jest naprawdę ciężko.

Ogólnie nie biorę narkotyków, nie piję alkoholu, nie piję kawy (uwielbiam Jerbusię! ), nie palę papierosów i z trudem czasem ale odstawiam sacharozę (słodycze - też jadłem nałogowo). Aha, leków też nie chcę brać. To nie jest dla mnie rozwiązanie i biorę tylko wtedy jak jest naprawdę ostro.

 

z czym się mierzę?

długo by opowiadać, a "jutro dojdą pewnie nowe rzeczy" także napiszę na chwilę obecną co mi jest, taka burza mózgów i hasła klucze bo nie chce tego fachowo ponazywać:

- samotność (nikt mnie nie rozumie, czuję się jedynym świadomie żyjącym człowiekiem, mam wrażenie że odkąd wytrzeźwiałem "obudziłem się" i żyję świadomie a wszyscy do okoła mnie "śpią" i jak na miasto wychodzę, to czuję się jak na obcej planecie czy coś, bardzo nieswojo)

- świat jest chory a ludzie są marwi - przytłacza mnie to jak ludzie się nie szanują, nie myślą, budują chore związki & relacje, pracują za mniej niż 1200zł, NIE SĄ SZCZĘŚLIWI oraz nie szukają szczęścia twierdzą że tak musi być. Ok, mogę ich olać tylko że... wtedy jestem sam :/ w moich klimatach, pozytywnie zakręconych, tak, owszem, jest pełno ludzi, którzy myślą i widzą podobnie jak ja, tylko że dochodzą do tego stanu przez ćpanie... . I znów jestem sam.

- przez to ostatnio "brak wizji na swoje życie tutaj z wami" bo kompetnie się nie odnajduję w tym świecie, ja widzę i czuję NA LOGIKĘ (która dla wszystkich jest jedna przcież!) że to wszystko powinno wyglądać inaczej...

- a psychiatrycznie to przeważnie hipomania (z której nie chcę się leczyć) + lęki (różnego typu) przechodzące w paranoje no i gdy na nowo wcisneli mi leki bym brał (odstawiłem 8 miesięcy temu za zgodą lekarza) to bezsilność i tak...

 

Nachodzą mnie myśli samobójcze, ale mam mega akcept na siebie, uwielbiam siebię, czasem nawet kocham i nie chcę się zabić także odpada.

Nie chcę też pić & ćpać spowrotem, chociaż wiem że wtedy bym się odnalazł w tym społeczeństwie, no ale nie chcę już, w ogóle mnie to nie jara.

Chcę żyć świadomie, nie wiem kompletnie jak + większość ludzi chce mi wmówić że jest ze mną coś nie tak i że to trzeba zmienić mnie... .

aj pogubiłem się, mówię, sam z tym wszystkim cholercia tragedia, już mi się merda to wszystko.

 

po co piszę o tym tutaj do was? czego szukam?

Szukam jakiejś grupy wsparcia, bo ludzie "zdrowi" nie kumają w ogóle oco chodzi i dla nich to tylko szpital + leki dla ludzi chorych. nie szukam grupy wsparcia dla uzależnonych, bo z uzależnieniem sobię radzę, moje problemy są natury psychologiczno-psychiatrycznej. Rodzina też mnie nie akceptuje ani mojej choroby, odcinają się odemnie. Nie mam też czegoś takiego "jak dom rodzinny" gdzie mógł bym zawsze wrócić i poczuć się w końcu komfortowo.

Prostego wsparcia, dowiedzieć się, jak wy sobie radzicie z różnymi stanami, bo nie wszystko lekami załatwimy, jak macie z podejściem do choroby i takie tam. Napewno nie chcę klepania po ramieniu i lubię szczerą prawdę, na ostro nawet.

Nie chcę też tutaj próbować mnie diagnowować, co mi jest konkretnie, bo lekarze obecnie mają z tym duży problem jednocześnie chcąc mi dać "jakieś" leki nie chcąc wysłuchać do końca co mi jest i co tak naprawdę się ze mną dzieje.

 

dobra, może tyle sam od siebię, jak mnie łeb przestanie boleć to coś sam też poczytam na tym forum już poruszone tematy, zanim też sam coś założę, no i jak coś to pytajcie, bo może być coś niejasne no i też szczerze napiszcie czy warto żebym tutaj sie otwierał przed wami, czy nie zabardzo to widzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ok sailorka ty chociaż masz jedną konkretną diagnozę, więc przynajmniej wiesz co miała byś zaakceptować i w jaki sposób działać.

A mi ostatnio lekarz który zna mnie rok, to stwierdził że to jednak nie schizofrenia, że to "jakiś borderline" z "jakimiś" zaburzeniami psychotycznymi.

I ok, zaakceptować i "leczyć się" tylko co mam zaakceptować jak nie wiem co się ze mną dzieje?

Sam też jestem trochę wyedukowany w chorobach psychicznych, mieliśmy sporo o tym w terapii i sam się w tym gubię już... no właśnie, najgorzej że jestem z tym sam już i nie wiem co mam robić... spotkania u psychologa co tydzień gdzie pieprzymy o niczym i wychodzę z niczym to nic mi to nie daje, a sam już straciłem siły do działania/szukania, załamka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×