Skocz do zawartości
Nerwica.com

pytanie do was...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

mam takie pytanie: czy jest ktos na tym forum bardziej chory niz ja? zadaje sobie to jakze ciekawe pytanie nieprzypadkowo, gdyz jako nowy uzytkownik juz zostalem wyslany do specjalisty, nie pamietam, kto to mowil, ale bylo to w tym dziale. schizy, ktore mnie mecza nie daja mi spokoju pomimo brania drakonskich dawek neuroleptykow, sa to leki, ktore maja powazne dzialania niepozadane i ogolnie zle wplywaja na psychike, robiac z czlowieka roslinke bez glebszych uczuc i emocji. w zwiazku z tym zwracam sie o przeanalizowanie waszych przypadlosci i ewentualne skontrowanie tego, co mowie, jesli oczywiscie znajdzie sie ktos odwazny, zeby zaczac ze mna dyskusje, bo jakakolwiek dyskusja ze mna to tak, jak by przejsc przez bagno z calkowice nierealnym zamiarem przedostania sie na druga strone. pozdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem zdrowszy!!!!

Nie biore drakonskich dawek leków, nie tnę sie po kątach, jestem zadowolonym z życia człowiekiem i nie boje sie starcia z Tobą.....(bo owe najprwdopodobniej juz miałem....). A ten topic, krótko mówiac nie wiem co ma na celu?????

spokojnie, przeciez nikogo nie atakuje, chce tylko zasiegnac waszej opinii. nie kojarze Ciebie z psychoforum, wiec nie wiem, jak owe starcia wygladaly. zakladajac ten topic mialem na celu udowodnienie, ze jednak mam racje, ze zawsze, gdzie tylko sie pojawie, od razu wzbudzam sensacje i jestem najgorszym wariatem. mam tak od zawsze, juz jako dziecko doswiadczalem terroru ze strony rowiesnikow, spowodowanego wlasnie cechami, ktore opisalem. zastanawia mnie tylko, dlaczego wy, ludzie, wobec pewnych osob zachowujecie sie w miare dobrze, za to inni sa skazani od razu na kleske?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

speedcore terror...czyzbym zaczął dostrzegać w Tobie odrobinę człowieczych uczuć.....Jednak nie jest tak źle jak myslisz....bedą z Ciebie ludzie....Sorry za atak, ale myślałem, że wpadłes tu (na to forum) tylko po to aby zacząć nabijac sie z ludzi....tak jak to miało miejsce w Twoim "poprzednim" zyciu.... Moze i dobrze że mnie nie pamietasz.....ale obiecałem Ci ze się spotkamy, i jak widac wcale sie nie pomyliłem...

Co do szacunku..... najważniejsze jest aby miec go do siebie samego.... Bo jeżeli nie bedziemy szanowac sami siebie, nie liczmy na to że dostaniemy go od innych....

 

Mozemy zacząc jeszcze raz.... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co do ostatnich dwoch zdan to sie z nimi nie zgodze, bo tak naprawde ludzie tacy, jak ja nie maja praktycznie zadnego wplywu na swoje zycie, sa zalezni od innych. cokolwiek bym nie zrobil to i tak zakonczy sie to katastrofa, kompromitacja czy ponizeniem. trudno, niektorzy ludzie maja porazke w genach, jakby odziedziczyli ja po przodkach. za to inni tryskaja szczesciem, powiem wiecej, aby miec to szczescie nic nie zrobili, po prostu dostali je w prezencie od slepego losu. moze kilka osob osiagnelo szczescie ciezka praca, ale sa oni w zdecydowanej mniejszosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nikt nie jest skazany na porazkę z góry......to MY kierujemy swoim zyciem... To MY odnosimy sukcesy... najważniejsze jest aby nie robić tego dla kogos, ale dla samego siebie.... Nie można sie poddawać, nawet wówczas gdy siegamy dna......Trzeba walczyc o swoje życie...o to by było dobrze.... Zgodze sie z Toba że niektórzy dostaja to szczęście gratis od zycia, a inni muszą na nie cięzko pracować.....Tylko róznica miedzy nimi polega na tym, ze Ci drudzy..potrafią to szczeście docenić i delektować sie nim.....

 

Nie znam Twojej sytuacji, nie wiem dlaczego piszesz że jestes zależny od innych....zbyt bardzo polegasz na opini tych "innych"...olać ich.... I czas wziac życie we własne ręce....W końcu nigdy nie jest za późno... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, nikt nie jest skazany z góry na klęskę. Ty piszesz że jesteś przegrany, wszyscy zawsze Cię odrzucali, bierzesz drakońskie dawki leków, które tylko gorej niszczą twoją psychikę, doznałeś terroru w szkole ze strony rówieśników z powodu swoich schiz. Ja znam twój ból, też przeżylam podobne rzeczy, nadal czasami powracają czasy gdy czuję się przegrana, mam ochotę na dużą dawkę leków, bo też bylam w fazie pewniego uzależniena, nie mogłam wytrzymać gdy czetgokolwiek nie połknęłam. Tak próbowałam zapominać o stresach, a tylko gorzej się pogrążałam w rozpaczy. Jak znalazłam forum, ludzi podobnych do mnie odzyskałam choć cząstkę wiry w siebie, przestałam się czuć taka samotna. A co do leków to unikam ich jak ognia, bo wiem co potrafią zrobić z człowieka i jak łatwo można się uzależnić.

pozdrawiam :)

 

[ Dodano: Sro Lip 12, 2006 12:20 pm ]

Każdy zasługuje na szczęście, a my-neurotycy jesteśmy po protu wrażliwsi dlatego tak się męczymyi cierpimy, ale to nie znaczy że musimy być gorsi, zależni od innych, bo każdy ma przecież wolną wolę, zasługuje na to by kierować swoim życiem. Ty na pewno czujesz się zagubiony jak większość z nas stąd twoje nieszczęście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nikt nie jest skazany na porazkę z góry......to MY kierujemy swoim zyciem... To MY odnosimy sukcesy

owszem, przy nerwicy czy depresji ten wplyw jest dosc duzy, i dzieki pracy nad soba mozna odniesc sukces. ale w niektorych wypadkach takie metody zawodza, bo niektorzy ludzie sa z gory skazani na porazke, bo cokolwiek by nie zrobili zostanie potepione przez innych ludzi, i to wlasnie dzieki temu potepieniu jest tak, a nie inaczej. tak, jestem zalezny od innych ludzi, rowniez materialnie, wiec co ja moge zrobic? jestem na rencie psychiatrycznej, utrzymuja mnie rodzice, na prace nie mam szans, no chyba, ze przy roznoszeniu ulotek.

.Trzeba walczyc o swoje życie...o to by było dobrze

tak, tylko na czym ta walka ma polegac? jesli na codzienym lykaniu prochow to ja dziekuje za taka walke, taka rzecz to nawet ja potrafie, w koncu biore leki od kilku lat. bez patetyzmu, prosze, bo wlasnie na tym polega ta przerysowana "walka", na wkladaniu kolejnych tabletek do buzi. przynajmniej w wiekszosci przypadkow tak jest.

A co do leków to unikam ich jak ognia, bo wiem co potrafią zrobić z człowieka i jak łatwo można się uzależnić.

to masz zdecydowanie zle podejscie wg mnie, nie czeba bac sie lekow, nalezy przelamac ten irracjonalny strach przed farmacja, przeciez leki daja tyle dobrego, gdyby nie one to prawdopodobnie nie wychodzil bym z domu, ba, pewnie bym juz nie zyl. sa leki, ktore nie uzalezniaja, i ich czeba sie trzymac, nie mozna stale tkwic przy benzodiazepinach. ekspansja, poznawanie nowych preparatow, specyfikow aptecznych to zajecie na lugie lata, fascynujace hobby, ktore nalezy w sobie rozwijac. pamietaj, nigdy nie wiesz za duzo na temat lekow, zawsze mozesz douczyc sie troche wiecej i wiecej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

speedcore terror to w koncu na co Ty chorujesz? Nerwica, depresja, schizofrenia...bo juz sie pogubiłem...... Jak długo chcesz siedziec pod skrzydłami rodziców/rodzica. W końcu nadejdzie ta chwila że bedziesz musiał sie usamodzielnic i co wtedy......zostaniesz sam w tym swoim wyimaginowanym swiecie..... Mówisz że nie masz mozliwości walczenia o samego siebie....ale moze Ty po prostu nie chcesz podjac takiej walki....dobrze Ci tak jak jest.... Roznoszenie ulotek moze byc dobre na poczatek......w końcu własna kasa....a od tego sie zaczyna....

Nie mozna z góry skreślac całego zycia.....pomysl o tym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to w koncu na co Ty chorujesz? Nerwica, depresja, schizofrenia...bo juz sie pogubiłem.

 

napisalem w temacie powitalnym, na co choruje.

wiem, ze bede musial sie usamodzielnic, ze rodzice nie zyja wiecznie, i ta swiadomosc wywoluje we mnie chory lęk. boje sie doroslosci i wziecia odpowiedzialnosci za wlasne zycie, bo wiem, ze bedzie mi trudno znalezc prace, nawet wtedy, jak skoncze studia, ktore teraz kontynuuje mimo przeszkod. wiem, ze na pewno w swoim zawodzie pracy nie dostane, ze moje zajecie polegc bedzie na pracy fizycznej, o ile w ogole ja dostane, bo kontakt z drugim czlowiekiem to cos, co mnie przeraza, wlasnie tam sa najwieksze zaniedbania, schizy sa, ale je mozna pokonac lekami psychotropowymi, ktore teraz biore, za to moich zaburzonych relacji z ludzmi nic nie naprawi, takie mam wrazenie. zbyt dlugo to sie ciagnie, zebym myslal inaczej, po rpostu wiem, ze przy kazdej probie aktywnosci przychodzi porazka, wiec sie staram nie angazowac w zycie w realu, nawet mowie tylko tyle, o ile jest to niezbednie konieczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda, ze nieraz kontakty z ludźmi moga wywoływać stres....wydaje nam sie ze jestesmy źle odbierani..... Jednak trzeba nad tym pracować....nie mozna w nieskonczonosc unikac ludzi....Trzeba znaleźc przyjaciół, osoby w których bedzie miało sie wsparcie....

speedcore terror....masz zbyt niska samoocenę (takie mam wrazenie)....ludzie nie sa straszni sami w sobie....nieraz trzeba czasu aby dobrze ich poznac.... Nie mozesz za wszystko sie obwiniać.....nie jestesmy ideałami....i nie zawsze wszystko wychodzi.....Mówisz że studiujesz i przychodzi to z trudem....grtulacje...ze trwasz w tym i nie poddajesz sie...Z praca w Polsce jest, jak jest...i nie trzeba o tym mówic aby kazdy wiedział o co chodzi..... Wczesniej czy póxniej znajdziesz prace...i to nie musi być praca fizyczna (chociarz ja wole taka, od bezsensownego siedzenia za biórkiem)........Życie nie musi mieć czarnych barw....czas odkrywac inne kolory....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje sie, ze jestemy zle odbierani, bo tak jest w istocie, to prawda, ludzie mysla o nas zle i zle nam zycza, sa zli i czynia zlo. wiem, ze nie mozna w nieskonczonosc unikac ludzi, ale jak mam sie z kims zaprzyjaznic, jak wiem, ze jestem skazany na kleske? wiem to dlatego, bo przez cale swoje zycie bylo tak, ze zawsze dostawalem po tylku jak tylko probowalem sie z kims zaprzyjaznic. a wynika to z tego, co jest gleboko we mnie. nie mam niskiej samooceny, to, co u Ciebie by bylo niska samoocena w moim wypadku jest normalna samoocena. po prostu nie zwariowalem az tak bardzo i potrafie wyciagac poprawne wnioski na swoj temat. poprate jest to wieloletnim doswiadczeniem, gdzie ldzie stale mnie uswiadamiali w tym, co mowie. gdyby bylo inaczej to znaczy, ze czeba isc do lekarza, bo zwyzona samoocena zdaza sie w stanach maniakalnych. wtedy bym sie dopiero martwil.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

speedcore terror, czy dopuszczasz taką opcję, że może obiektywna prawda na temat Twojego położenia jest inna niż Ci się wydaje? Że może nie jest tak beznadziejnie? Że może się mylisz w swoich wnioskach?

mozliwe, ze sie myle, w koncu nigdy nie bylem dobry w wyciaganiu wnioskow na temat otaczajacej mnie rzeczywistosci, zawsze mialem z tym problemy, co odbijalo sie w moich wypracowaniach, gdyz zle wyciagniete wnioski to gorsza ocena za to. beznadziejnie to jest, zmiany, jakie zaszly w mojej psychice sa praktycznie nie do odwrocenia, za daleko to wszystko zaszlo, pewnie poczebuje kilku lat psychoterapii i farmakoterapii, ale peirwszy krok juz zrobilem, moze nie bedzie tak zle, oczywiscie mam chwile, gdy mysle, ze to wszystko pojdzie na marne, ale sa one coraz rzadsze, ze wzgledu na to, ze leki osiagnely juz stezenie terapeutyczne. mam sklonnosci de belkotu i dziekuje wam, ze w ogole czytacie te bzdury, ktore tutaj pisze, bo czytanie takich glupot na pewno nie wplywa dobrze na psychike, wiem, ze moje slowa sa nieupozadkowane i chaotyczne, orzez co ludzie mnie nie rozumieje, nie rozumieja sensu przekazu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

speedcore terror, jak dla mnie, to piszesz zrozumiale-brak problemow w zrozumieniu przekazu ;)

 

Myślę, że właśnie przejaskrawiasz to wszystko, co się dzieje w Twoim życiu, ale to normalne, na tym etapie, w którym jesteś. Twoja podświadomość jest naładowana negatywnymi wiadomościami i nawet jak widzisz coś pozytywnego, to podświadomość wyprzedza Twoje myślenie i czujesz dyskomfort. Ale to nie są zmiany nieodwracalne!

 

Rada: ładuj podświadomość pozytywnymi wiadomościami. Np., jak pomyślisz: " Jestem głupi" i zdasz sobie sprawę z tego, że to pomyślałeś, pomyśl 2 razy" Jestem fajny, jestem fajny". Nawet, jeśli w to nie wierzysz. Bo skoro możesz wmawiać sobie negatywne rzeczy, które często są nieprawdą, to czemu nie wmawiać sobie pozytywnych?

 

Resztę pozostawiam Tobie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypie***laj :D

twoje argumenty mnie powalily, juz nic nie pisze.

ok, ide stad, bo swietej krowie hollow nie podoba sie to, co pisze.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×