Skocz do zawartości
Nerwica.com

Proszę o pomoc


anima

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie!

Jestem tu nowa. Moje przeżycia skłoniły mnie ażeby szukać ratunku gdziekolwiek. Mam problem i sama nie wiem co z tym zrobić.Oto moja historia:

Jestem młodą dziewczyną (18 lat), chodzę do bardzo dobrego liceum, uprawiam sport. Od pewnego czasu dzieje się ze mną coś niedobrego. Pewnego, normalnej (nic ważnego się nie działo) soboty kiedy doskwierała mi nuda uderzyła mnie myśl o śmierci, strasznie się przestraszyłam, wbiła mi się do głowy wizja własnej śmierci. Płakałam, ta myśl nie dawała mi spokoju. Po pewnym czasie doszłam do wniosku, że życie nie ma sensu... że nie ma w nim nic nadzwyczajnego, składa się z samych zwykłych chwil, które doceniamy kiedy już miną. Runęły moje plany i marzenia... wydały się takie bezsensowne. Ogarnęła mnie straszna pustka, nie potrafiłam sobie poradzić z tymi myślami, chciało mi się płakać... nie raz zresztą płakałam. Nie raz czułam nocne kołatanie serca,. Wtedy zaczęłam rozmawiać z rodziną. Okazało się, że mój przypadek nie jest jedynym takim w rodzinie. Trochę mnie to pocieszyło. Później zaczęłam sobie wmawiać, że kiedy wydarzy się coś strasznego w moim życiu, zwariuję... tego było już za wiele. Postanowiłam zasięgnąć rady u osoby wykwalifikowanej. Poszłam po radę do psychologa. Po 4 spotkaniach pani psycholog powiedziała, że nie dzieje się ze mną nic złego, że to tylko pewien etap w moim życiu przez który jestem w stanie przebrnąć sama. Pocieszyło mnie to, nawet osłabły trochę objawy. Jednakże w ostatnim czasie powróciły objawy, nawet może wzmożone. Nadal nie potrafię odnaleźć radości, odczuwam lęk, który przychodzi wieczorami lub kiedy się czymś nie zajmuję(wtedy chce mi się płakać), boję się poważnej choroby psychicznej. Wcześniej ukojenie przynosił mi sport i szkoła... zajmowałam się czymś... wśród ludzi czułam się bezpieczna. Teraz nawet kiedy stoję na boisku myślę o swojej przypadłości i czuję ogromną bezradność. Ostatnio skojarzyłam fakty... Objawy nasilają się kiedy mam wrócić do szkoły.... nadmiar obowiązków do wykonania w tak krótkim czasie sprawia, że żyję w ciągłym stresie. W dodatku moje myśli są tak silne, że nieraz nie jestem w stanie sie od nich oderwać. Dochodzi obniżona samoocena i brak wiary we własne możliwości.

 

Zwracam się do Was, jako do osób doświadczonych. Poradźcie mi proszę co mam zrobić, iść do psychologa... rzucić szkołę... jestem bezradna, strasznie się boję. Może jesteście w stanie powiedzieć co mnie tak dręczy? Proszę o pomoc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj na forum

 

Zwracam się do Was, jako do osób doświadczonych. Poradźcie mi proszę co mam zrobić, iść do psychologa... rzucić szkołę... jestem bezradna, strasznie się boję. Może jesteście w stanie powiedzieć co mnie tak dręczy? Proszę o pomoc!

Według mnie to nerwica lękowa. Psycholog wskazany, ale nie taki co powie Ci że to tylko taki etap... Polecam psychoterapię.

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie rezygnuj ze szkoly, to ostatni rok a mutura nie jest tak straszna jak wyglada, sama zobaczysz ze szybko zleci. psycholodzy sa dobrze i zli pewnie trafilas na jakiegos kiepskiego..... pojdz moze do kogos innego, poza tym od tego jest to forum, aby rozmawiac. znajdz sobie moze nowe, inne zainteresowania, cos co by cie zajelo zabralo z glowy te mysli, spotykaj sie z przyjaciolmi, i pracuj nad soba!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Objawy nasilają się kiedy mam wrócić do szkoły.... nadmiar obowiązków do wykonania w tak krótkim czasie sprawia, że żyję w ciągłym stresie. W dodatku moje myśli są tak silne, że nieraz nie jestem w stanie sie od nich oderwać. Dochodzi obniżona samoocena i brak wiary we własne możliwości.

 

Witaj, jakbym czytał o sobie. Jedyne poradzic to zacznij prowadzic zeszyt w którym bedziesz opisywala swoje emocje i mysli. Nie mowie ze od razu doswiadczysz jakiegos olsnienia, ale pomoze to uporzadkowac harmider w glowie. Gdy juz zdejmiesz ta zawnetrzna pokrywe, pozwoli to latwiej uswiadamiac istotne dla Ciebie fakty. Trzymaj sie ciepło. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Anima.

 

Nie poddawaj sie mysli o smierci. I nie istotnym jest czy wierzysz, ze smierc to tylko poczatek, czy tez nie ma juz nic, nawet pustki. Mam dwa razy tyle lat co Ty, szarosc zwiazana z zyciem dorywala mnie nie raz, raz poddalem sie jej, zassala mnie latwo, jakby czekala na ma slabosc. Myslalem tak jak i Ty o smierci, ze i tak w koncu przyjdzie i utnie zywot. Po co wiec planowac, gonic za szczesciem, czy tez tylko sobie zyc? Po co sie przyjaznic, usmiechac, dawac siebie tym, ktorzy potrzebuja? Po co robic te i inne rzeczy? Po co?

 

Wiesz pytania zadaje sie bardzo prosto. Czasami sa bardzo prawdziwe PROSTE i OCZYWISTE odpowiedzi, ale bedac w stanie rozpaczy trudno jest nam je dostrzec lub pojac ich sens. Jeszcze trudniej jest je pojac osobom mlodym, bez zyciowego doswiadczenia.

 

Do mnie prawda przyszla po dlugim czasie, gdzie pomagalem nie tylko sobie, ale i mojej zonie, ktora tej pomocy potrzebowala, i ktora mimo swojej choroby wspomagala i mnie! Doszlo do mnie, ze liczy sie tu i teraz! Dlaczego?

Bo jakim cudem jest zycie! Mozliwosci patrzenia, sluchania, czucia! Odzialywania na nie, na ludzi swym urokiem, dobracia - czasem kiepskimi uczynkami. Doswiadczania nowego - nie zawsze dobrego, ale jesli wyniesiesz z tego lekcje, paradoksalnie niemile wydarzenie moze sie dla Ciebie obrocic na plus.

 

Czerp z zycia radosc, nie poddawaj sie apatii. Od tego boli tylko glowa i martotrawi sie czas, ktory nie jest nam dany po rowno. Czerp dla siebie, a zobaczysz, ze obdarujesz ta radoscia innych wokolo. Chocby od rodziny po czynajac, poprzez kolezanki, kolegow. Pomysl, ze tak mozna, a to co Cie trapi straci na znaczeniu, by za jakis czas rozpasc sie na kawalki i uleciec w zapomnienie. Zobaczysz kiedys pokiwasz nad tym glowa lub sie usmiechniesz z politowaniem.

 

A smierc? Taka jest kolej rzeczy. Nie zmienisz tego swoim zamartwianiem sie. Nikt tego nie zmieni, wiec nie daj sie strachowi przed nia. Pomysl tez, ze gdybys miala swoja, dorosla swiadomosc balabys tez sie narodzin i bolu z nim zwizanego. Pewien madry czlowiek powiedzial: "...nic nie rodzi sie bez bolu, nawet trawa."

 

Trzymaj sie i daj czadu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×